Salems Lott
#1
Salems Lott - Mask of Morality (2018)

[Obrazek: R-11862215-1589979814-5625.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Enigma 04:02
2.When Heaven Comes Down 04:21
3.You Can't Hide from the Beast Inside 04:34
4. Higher Anguish 01:01
5. Royal Desperado 03:43
6. Fatal Attraction 03:45
7. Shattered to Pieces 06:33
8. Thin Ice 03:36
9. Mother of Chains 04:31
10.Alexandria's Genesis 07:29

Rok wydania: 2018
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Monroe Black- śpiew, gitara
Jett Black - gitara
Kay Wada - bas
Tony F. Corpse - perkusja

Pochodzą z Los Angles, wyglądają jak glamowcy lub raczej japońscy metalowcy, jest to ich pierwszy album, wydany nakładem własnym w kwietniu i nie bardzo wiadomo, co właściwie grają. Materiał zawarty na tym LP po części pochodzi z wcześniejszego okresu działalności, w tym z EP o tym samym tytule z roku 2017. Rażące jest nie tylko zróżnicowanie w kwestii produkcji, ale przede wszystkim w sferze samej muzyki.

Eklektyzm i jeszcze raz eklektyzm.
Jeśli rozpoczęcie to speed powerowy Enigma, którego sens gubi się w meandrach lichej produkcji, to dalej jest dużo melodyjnego metalu w powerowej oprawie, okraszonego marnym śpiewem i zazwyczaj bezsensownymi chórkami i słabymi solami jak w When Heaven Comes Down czy Fatal Attraction. You Can't Hide from the Beast Inside to power glam stadionowy, łaknący lepszego wokalisty i może wówczas byłby strawniejszy. Jakoś trochę lepiej, również produkcyjnie, prezentuje się podszyty rockiem, tyle że chyba tę melodię z refrenu słyszałem w ALL THAT REMAINS, albo na innym melodic metalcorowym albumie. Niemniej, tu po raz pierwszy sensowne solo i ten z gitarzystów, który to gra, to chyba się w tym bandzie marnuje. Rolę metalowej power ballady pełni tu Shattered to Pieces i ten numer zagrany przez inny zespół mógłby się zdecydowanie podobać.
Tematycznie, stylistycznie zupełny groch z kapustą. Sekcja rytmiczna chwilami gra zupełnie coś innego niż reszta, a perkusista w moim przekonaniu jest po prostu słaby. Bardzo słaba jest eksplozja speedu w Thin Ice, gdzie zespół całkowicie się sypie. Pianino w tle na trzecim planie? Litości. Nad Mother of Chains wypada spuścić kurtynę wstydliwego milczenia.
Kulminacja albumu to ostatni najdłuższy Alexandria's Genesis. Transowy początek pozwala oczekiwać na coś ciekawego w rozwinięciu. No i jest speed metal z progresywnymi momentami ciągotami. W połowie można wyłączyć, bo to zagrywki bez ładu i składu, z orkiestracjami, pianinem, piskliwymi, niedopasowanymi solami i tak dalej.

Bardzo słaby zespół, który muzycznie nie wie czego chce, a jeśli nawet w danym momencie wie, to nie umie tego wyrazić.
Najgłębsze zaplecze, czwarta liga power metalu z USA.


Ocena: 3,9/10

new 5.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości