Thaurorod
#1
Thaurorod - Coast of Gold (2018)

[Obrazek: R-11638448-1552165214-6618.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Power 03:55
2.The Commonwealth Lives 03:30
3.Coast of Gold 04:10
4.24601 06:45
5.Feed the Flame 04:42
6.Cannibal Island 05:56
7.Into the Flood 04:56
8.My Sun Will Rise 03:32
9.Illuminati 07:06
10.Halla 05:59

rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Andi Kravljača - śpiew
Emil Pohjalainen - gitara
Lasse Nyman - gitara
Pasi Tanskanen - gitara basowa
Joonas Pykälä-aho - perkusja
Harri Koskela - instrumenty klawiszowe


Pięć lat po "Anteinferno" ukazał się nakładem małej wytwórni niemieckiej Drakkar Entertainment GmbH trzeci LP THAUROROD "Coast of Gold". Stabilny skład miał sporo czasu, by przygotować solidny powermetalowy materiał, co najmniej na miarę poprzedniej płyty.

Otwieracz Power jest na pewno nie tylko w tytule manifestem artystycznym grupy. Nadal to szybki melodic power z elementami lekko zaznaczonej progresji, łagodnym śpiewem Kravljača oraz fantazyjnymi zagrywkami gitarzystów.
Sola, choć zazwyczaj krótkie, są nad wyraz wybuchowe i technicznie zaawansowane. To nadal SONATA ARCTICA w sposobie artykulacji muzyki.
Jakież fińskie są te szybkie utwory w rodzaju The Commonwealth Lives, Feed the Flame czy My Sun Will Rise z wolniejszymi refrenami, rozległymi, nowocześnie zaaranżowanymi klawiszami Koskela, który jest bardzo biegły w tym co robi. Potężna, niezwykle szybka sekcja rytmiczna napędza te numery z mocą godną DRAGONFORCE. Trochę mniej radosny, zabarwiony lekką melancholią jest Coast of Gold i tu mamy rozwój narracji w kierunku przygodowej opowieści, wyrażonej motywami muzyki dawnej w klawiszach, na lekko cofniętym planie drugim.
Jeśli mówić o jakiejś progresywności , to słychać nieco neoklasyki w rozpoczętym pianinem 24601, który jednak z nastrojowego songu przemienia się w kompozycję w stylu wczesnego ADAGIO w melodii głównej z kolejnym refrenem klasycznym dla fińskiego melodic power metal. Into the Flood to w czystej postaci późny STRATOVARIUS i drobne zabiegi kosmetyczne tego ukryć nie mogą. Najdłuższy na tym albumie Illuminati nie można uznać za gwóźdź programu. W popisach instrumentalistów jest to mniej wyraziste niż w kolosie "Anteinferno", sama zaś opowieść osadzona w niezbyt pasującej muzyce. Opowieść barda w Halla taka sobie. Ugładzona, wypolerowana, wypośrodkowana, niezbyt autentyczna. Jak "relikwie przodków" sprzedawane w afrykańskich wioskach dla turystów.
To, co w przypadku THAUROROD uważa się za symfoniczność przebija w Cannibal Island, pomijając już "dziecięcy" wstęp, dwa wokale, rozległy refren, pasaże klawiszowe... To zdecydowanie interesująca kompozycja, jak na THAUROROD oczywiście.

Wszystko co gra ten zespół jest z pewnością wykonane bardzo dobrze, ale THAUROROOD brakuje jednej zasadniczej cechy - oryginalności. Ja już nie mówię o oryginalności soundu czy kształtu kompozycji, bo to jest niemożliwe w konwencji gatunkowej. Ta grupa nie potrafi po prostu stworzyć faktycznie atrakcyjnych melodii do swoich numerów. Nic tu prawie nie zapada w pamięć, niczego natychmiast nie chce się posłuchać ponownie. Uparcie trzymają się bojowego skandowania w tle i paskudnego "łoołoo" w refrenach. Uparcie też trzymają się podręcznikowego wokalu Andi Kravljača.
Oczywiście, oni po prostu chcą brzmieć jak ich mistrzowie z SONATA ARCTICA czy STRATOVARIUS, a w tym przypadku Andi wykonuje swoją robotę bardzo dobrze.
Doskonała produkcja, fińska gatunkowo w każdym calu budzi szacunek, ale jednocześnie zupełnie spycha ten album w obszary typowości gatunkowej.
Upłynęło pięć lat i nic się nie zmieniło. Oni po prostu chcą tak grać, robią to z dużą wprawą, lecz wynika z tego cokolwiek tylko i wyłącznie dla fanów wąsko pojmowanego fińskiego melodic power metalu głównego nurtu.


Ocena: 7,2/10

new 19.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Thaurorod - Anteinferno (2013)

[Obrazek: R-5443783-1574524055-9074.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Planet X 04:36
2.Heart of the Lion 03:32
3.Overboard 03:57
4.Far from Home 03:58
5.Victor 03:41
6.Marked for Diablo 04:10
7.Into the Flood 04:56
8.My Sun Will Rise 03:32
9.Illuminati 07:06
10.Halla 05:59

rok wydania: 2013
gatunek: power metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Andi Kravljača - śpiew
Emil Pohjalainen - gitara
Lasse Nyman - gitara
Pasi Tanskanen - gitara basowa
Joonas Pykälä-aho - perkusja
Harri Koskela - instrumenty klawiszowe

Gdy w roku 2010 Markku Kuikka opuścił THAUROROD żegnany przez niektórych (zupełnie niesłusznie) gwizdami, trzeba było poszukać nowego wokalisty. Znakomity Włoch Michele Luppi  (ex VISION DIVINE) dołączył w tym samy roku, ale nic razem nie nagrali i w 2012 ostatecznie przyjął ofertę renomowanego włoskiego SECRET SPHERE i współpraca się zakończyła. Ostatecznie wybór padł na Bośniaka Andi Kravljača, obracającego się do tej pory w kręgach metalu progresywnego ( w tym szwedzki SILENT CALL). Grupa dosyć szybko uporała się z nagraniem swojej drugiej płyty i została ona wydana w końcu grudnia 2013 roku przez NoiseArt Records, choć premiera miała miejsce tydzień wcześniej w Japonii (Spiritual Beast).

Jeśli debiut był kontrowersyjny, to na pewno tak nie jest w przypadku w "Anteinferno". Można odnieść wrażenie, że tu wszystko zostało zrobione pod Kravljača i momentami zrobione jest to po prostu perfekcyjnie. STRATOVARIUS nie ma startu, bo ten melodyjny, lekko melancholijny, progresywny w umiarkowany sposób power metal jest doprawdy najwyższej klasy. Głos wokalisty wysoki i zarazem bez piszczenia, mocne gitary, gustowne klawisze i świetnie wyważone w melodiach kompozycje. Bardzo miłe zaskoczenie. Bardzo miłe w świetnych Planet X i Heart of the Lion, przyjemnych i eleganckich, nawet w jakiś sposób dostojnych, no i te melodie, nie tylko zresztą refrenów.
THAUROROD nie goni za radiową popularnością, nie próbuje być jednocześnie drugim SONATA ARCTICA, a jeśli klimat pewnych kompozycji przypomina "Unia" to "Unia pozostaje tu lata świetlne z tyłu.
Jeszcze raz należy to podkreślić. Elegancja. To chyba wynika ze zgrania tej ekipy. Ta elegancja jest elementem sukcesu także w tych kompozycjach, które mają może nieco słabsze melodie, jak Overboard. Jak bardzo procentuje doświadczenie Andiego z SILENT CALL i jak wybornie śpiewa on takie smutniejsze i bardziej pastelowe kompozycje jak Far from Home.
Lekko epicki i rozpędzony Victor to może i nic szczególnie oryginalnego, ale przecież brzmi bardzo dobrze przy tych bezbłędnych wokalach i jakże ciekawej (jak zwykle, zresztą) grze klawiszowca Harri Koskela, który też dołączył w roku 2012.
Doskonała gra gitarzystów przez cały czas, świetne  sola (Pohjalainen lepszy niż w AMBERIAN DAWN i EPICRENEL!) oraz współpraca Pohjalainena  z Lasse Nymanem (ex DOTMA), też nowym nabytkiem z roku 2012. Wpasował się w styl grupy i to słychać w bardzo dobrze w zaaranżowanym, bogatym formalnie Marked for Diablo. Elegancja, powtarzam po raz kolejny i to słychać w For the Rose to the Grave, a ponieważ do tego dochodzi znakomita melodia z jakże dyskretnym planem klawiszowym i mocną parą gitar, to jest i znakomity lekko epicki i lekko melancholijny power metal. Piękna, kunsztowna i technicznie zaawansowana partia instrumentalna! I jeszcze kilka takich w pełnym pędu Path z kapitalną gitarą solową atakującą długo na początku. Owszem, tym razem może i melodia taka flower power w opcji włoskiej, ale wykonanie to ekstraklasa. Naturalnie pozostałe elementy rycerskiego grania z debiutu w nieco bardziej tradycyjnej formie, ale jeszcze raz - fenomenalna elegancja w refrenie, zresztą z wyborną poetycką melodią. Power metalowy duch rycerski w czystej postaci to Riders of the Shires. Doskonałe orkiestracje dla tej kompozycji przygotował Emil Pohjalainen. Finał pompatyczny i wyśmienity.
Centralny jest zawsze na takich płytach kolos i on decyduje o mocy płyty. Taka już fińska tradycja. Tu rolę tę pełni tytułowy Anteinferno i początek jest mało oryginalny, wichura i kolejna otwierana brama, ale przecież potem to rozmowa Dantego z Wirgiliuszem i bardzo dużo spokojnie rozgrywanego power metalu, gdzie dzieje się jednak wystarczająco dużo, by przykuwać uwagę przez cały czas. Teatr!

Ta płyta nie brzmi jak produkt Finvox Studio, bo nim nie jest. Mix i mastering zrobił Mistrza nieco cięższych i bardziej modern klimatów Jarno Hänninen. Absolutna klarowność, głębia i piękne przenikanie się instrumentów. Wyborny, znakomity sound klasyczny dla melodic power metalu, ale niekoniecznie typowo fińskiego.
Można nie być szczególnie zagorzałym fanem takiego akurat power metalu, ale trzeba docenić tu kunszt kompozytorski i maestrię wykonania. Jest to płyta wysokich walorów w każdym aspekcie. Znakomita płyta, ale po niej następuje pięć lat ciszy...


ocena: 9,5/10

new 9.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Thaurorod - Upon Haunted Battlefields (2010)

[Obrazek: R-4935548-1381179118-2167.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Warrior's Heart 05:08
2.Cursed in the Past 04:08
3.Shadows and Rain 03:20
4.Morning Lake 04:45
5.Scion of Stars 04:22
6.Guide for the Blind 06:22
7.Upon Haunted Battlefields 05:10
8.Tales of the End 03:50
9.Black Waters (Prologue) 02:46
10.Into the Realms of Hidden Me 06:11
11.Elämän tuli 05:47 (bonus)

rok wydania: 2010
gatunek: power metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Markku Kuikka - śpiew
Emil Pohjalainen - gitara
Pasi Tanskanen - gitara basowa
Joonas Pykälä-aho - perkusja
Emmi Taipale - instrumenty klawiszowe


THAUROROD bardzo długo się kształtował i formował, bo od roku 2002, gdy został założony do niemal momentu, gdy rozpoczął nagrywanie swojej pierwszej płyty. Na pewno kluczowymi postaciami, przykuwającymi uwagę jeszcze przed debiutem wydanym przez NoiseArt Records we wrześniu 2010, byli wokalista Markku Kuikka, który pokazał się z jak najlepszej strony na pierwszej płycie STATUS MINOR rok wcześniej oraz członkowie cenionej formacji AMBERIAN DAWN Joonas Pykälä-aho i Emil Pohjalainen.

Wokół nieco przeciąganej premiery tego albumu było sporo szumu medialnego i sporo nadziei na coś realnie epickiego z Finlandii w kategorii power metal, na co zresztą nakierowywała zarówno okładka płyty, jak i zapowiedzi samych muzyków.
Rzeczywistość okazała się jednak nieco inna i THAURORD nie okazał się fińskim HAMMERFALL. Grupa zaprezentowała power metal owszem, w heroicznych klimatach, ale w znacznej mierze oparty o elementy progresywne, nawet zbliżone do stylu STRATOVARIUS i w warstwie wokalnej także mocno nacechowany pierwiastkiem progresywnej narracji Markku Kuikka.
W opcji wykonania i aranżacji te kompozycje można uznać za wysmakowane i pełne dojrzałej elegancji, jednak z pewnością jako zestaw bojowych epicki power metalowych hymnów i killerów nie zadowalają. Nie zadowalają, bo nie taka była idea muzyczna tego albumu i THAUROROD nie chce być tu drugim THE STORYTELLER. Nie chce być także drugim AMBERIAN DAWN z neoklasycznymi ornamentacjami do baśniowo - fantasy potraktowanych power metalowych galopad.

Często grają po prostu melodyjny progresywny power metal w nowoczesnym wydaniu (Cursed in the Past, Shadows and Rain), albo po prostu wprost odwołują się do SONATA ARCTICA w takim lekko epickim sosie jak w Morning Lake czy też w Scion of Stars. Gdy nacisk na tę heroiczną nutę jest większy, jak w Guide for the Blind, to także jest raczej muzyka łagodnych refleksyjnych galopad i fantazyjnych solówek wspartych masywnymi klawiszami, niż power metal miecza i smoków. Utwór tytułowy Upon Haunted Battlefields nie jest bardzo wyrazistym przykładem tego, co jest istotą tego albumu. Ta kompozycja promowała ten LP i jest jednak stylowo bardziej klasyczna w opcji rycerskiej i tak do końca nie odsłaniała progresywnych cech całości. Wpływu słynnych ekip fińskich na S także nie...
Być może właśnie takiej muzyki, powiązanej z epickim style CELESTY sprzed kilku lat oczekiwano, a te oczekiwania się nie spełniły. No, może trochę w Tales of the End. Z całą pewnością nie wykorzystany został potencjał symfoniczny, a był, co słychać w pięknym semi instrumentalnym Black Waters (Prologue) z narracją, stanowiącym wstęp do z pewnością najbardziej widowiskowej kompozycji Into the Realms of Hidden Me, patetycznej, pełnej pędu i heroicznego klimatu, ale znowu... w stylu bardziej CELESTY niż czegoś własnego, do tego z pożyczonym od Sonaty ogólnym wrażeniem aranżacyjnym.

Mastering to Mika Jussila w Finnvox Studio i jest to oczywiście brzmienie bardzo dobre, ale niczym się nie różniące od tego najbardziej rozpoznawalne jako fińskie w melodyjnym power metalu.
Dużo różnych odniesień, dużo zapożyczeń i jednak niejasne przesłanie własne, bo te sygnały są wysyłane bardzo różne, lepsze, gorsze, mniej oryginalne, bardziej wskazujące na ambicje wyższe niż aktualne możliwości, po prostu różne. Gdzieś tam przemyka harsh (Henri Villberg), gdzieś smyczki ( Jessica Majaniemi)...
Ta różnorodność nie pozwala odnieść pełnego zadowolenia ani tym, którzy oczekują rycerskiego fantasy przekazu CELESTY, ani tym, którzy czekali na kolejny klasyk z kręgu "S". Dla wielu ta płyta była sporym rozczarowaniem, co więcej - najczęściej obwiniany był tu zupełnie niesłusznie Markku Kuikka, który zaśpiewał bardzo dobrze, może nawet powyżej realnej wartości niektórych kompozycji. Zresztą, dalsza kariera THAUROROD potoczyła się już bez niego, bowiem opuścił zespół jeszcze w tym samym roku.


ocena: 7,6/10

new 29.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości