16.11.2018, 20:13:21
Sebastien - Tears of White Roses (2010)
tracklista:
1.Museé du Satan Rouge 03:48
2.Femme Fatale 04:15
3.Dorian 04:14
4.Remiel in Flames 04:10
5.Tears of White Roses 04:04
6.Phoenix Rising 03:27
7.Voices in Your Heart 03:28
8.Fields of Chlum (1866 A.D.) 04:34
9.Lake of Dreams 03:49
10.Silver Water 05:03
11.Black Rose - part I 03:14
12.Black Rose - part II 03:01
rok wydania: 2010
gatunek: melodic power metal/progressive metal
kraj: Czechy
skład zespołu:
"George" Jiri Rain - śpiew, gitara
Ondrej Pecina (Andy Mons) - gitara
Peter Forge - gitara basowa
Radek Rain - perkusja
Victor Mazanek - instrumenty klawiszoweoraz gościnnie:
Amanda Somerville - śpiew (2, 12)
Fabio Lione - śpiew (3, 8)
Mike DiMeo - śpiew (5,7)
Apollo Papathanasio - śpiew (10)
Doogie White - śpiew (11)
Roland Grapow - gitara (7)
Chociaż SEBASTIEN z czeskich Pardubic dopiero debiutował tym albumem, to nie po raz pierwszy i ostatni jakichś czeskich debiutantów nie zawahała się wesprzeć plejada metalowych gwiazd. Widać jest coś, co ich do tego kraju przyciąga.
W tym wypadku na pewno przyciągnęła muzyka, bo SEBASTIEN zaproponował coś więcej, niż nieco wcześniej SYMPHONITY z sąsiedniego Brna.
Museé du Satan Rouge to bardzo przyjemne, melodic power metalowe otwarcie, przebojowe w stylu DREAMTALE i z nadspodziewanie dobrym wokalem "George" Jiri Raina. Słychać także zdecydowanie grających gitarzystów oraz subtelnie wplecione w to wszystko instrumenty klawiszowe.
A potem przychodzi autentyczne zniszczenie...
W Femme Fatale zaśpiewała boska Amanda Somerville w duecie z Rainem i jest duet wyborny w tym zwiewnym melodic metalowym killerze. Piękna melodia pełne polotu wykonanie.
W Dorian pierwszy głos to Fabio Leone (LABYRINTH, RHAPSODY, VISION DIVINE i mnóstwo innych) i ten bogaty zilustrowany utwór jest jakby dla niego stworzony. Wspaniały występ i te jego kapitalne przyspieszenia sa warte worka złota. Siła przekazu i łagodność w jednym. W drugiej części doskonała wstawka progresywna w stylu VISION DIVINE i tu ponownie Fabio zadziwia.
Remiel in Flames to znowu Rain, i wcale nie jest w cieniu gwiazd światowej elity. Ten mocno akcentowany, rytmiczny numer obdarzony został niesamowicie nośnym refrenem, być może fińskiego pochodzenia, ale co z tego? Przykład trzeba brać z najlepszych. I te podjazdy Raina pod Jorna Lande, jakże udane!
Tears of White Roses, utwór tytułowy. Tutaj niezrównany Mike DiMeo (MASTERPLAN. RIOT i nie tylko...) w śród pulsujących niespokojnie w progresywnym stylu, nowocześnie zaaranżowanych gitar. Miazga! I te duety z Rainem, wspaniałe!
Phoenix Rising Rain pozostawił dla siebie. Doprawdy, SEBASTIEN i Rain mają talent do tych ze swobodą rozgrywanych melodic power metalowych hitów, jak ten. Tu dodatkowo pastelowe orkiestracje dodają uroku i wdzięku. Jakie to chwytliwe i potoczyste... W Voices in Your Heart powraca DiMeo. Och, jaki to zmuszający do podrygiwania hit z mocnym, wyjątkowo mocnym wokalem. Masa energii, doskonały łagodniejszy nieco refren... Finowie z DREAMTALE, z LEVERAGE i podobnych grup mogą pozazdrościć. Oczywiście napędza to wszystko gitara Rolanda Grapowa ( HELLOWEEN, MASTERPLAN). Fabio Lione lekko wycisza i wyhamowuje w łagodnym songu Fields of Chlum (1866 A.D.). Dużo tu wolnych przestrzeni, bo gitara nie zawsze tworzy mu podkład muzyczny. A końcówka jest po czesku.
W Lake of Dreams jest minimalnie gorzej, może za sprawą nieco mniej przebojowej melodii, niemniej to także numer bardzo dobry i utrzymany w stylu całego albumu.
Niestety coś nie zagrało w Silver Water i boski Apollo Papathanasio nie zdołał uratować tej kompozycji (MAJESTY, MEDUZA, FIREWIND, TIME REQUIEM, EVIL MASQUERADE itd). To po prostu tylko dosyć nijaki, nowocześnie zaaranżowany heavy metal z pretensjami na mo9dern granie. Nie można było z tego wiele wycisnąć.
No, ale obie części Black Rose są przecudowne i do głębi poruszające... Doogie White (CORNERSTONE, RAINBOW, TANK, YNGWIE MALMSTEEN) jest w tej sentymentalnej opowieści po prostu niesamowity. A na koniec Rain w duecie z Amandą... Bajka, poezja, wzruszenie do łez... Przecudowne!
Tak, zwieńczenie tej płyty jest wisienką na torcie. Ekstraklasa Krainy Łagodności w poetyckim wydaniu.
Występ wszystkich zaproszonych wokalistów jest fenomenalny i dali z siebie wszystko. Czeska część ekipy dotrzymała kroku akompaniując z dużą dozą profesjonalizmu i bardzo pewnie. Rain jako wokalista także nie ma powodu do wstydu.
Brzmienie tego albumu jest dobre, jednak nie wyróżnia się niczym szczególnym. Być może powodem jest trochę zbyt sucha gitara, bo pozostałe instrumenty są zmiksowane bardzo dobrze, ze wskazaniem na klawisze i bas.
Wysokiej klasy album z Czech, które od czasu do czasu zadziwiają metalową sztuką.
ocena: 9,3/10
new 16.11.2018
Amanda Somerville - śpiew (2, 12)
Fabio Lione - śpiew (3, 8)
Mike DiMeo - śpiew (5,7)
Apollo Papathanasio - śpiew (10)
Doogie White - śpiew (11)
Roland Grapow - gitara (7)
Chociaż SEBASTIEN z czeskich Pardubic dopiero debiutował tym albumem, to nie po raz pierwszy i ostatni jakichś czeskich debiutantów nie zawahała się wesprzeć plejada metalowych gwiazd. Widać jest coś, co ich do tego kraju przyciąga.
W tym wypadku na pewno przyciągnęła muzyka, bo SEBASTIEN zaproponował coś więcej, niż nieco wcześniej SYMPHONITY z sąsiedniego Brna.
Museé du Satan Rouge to bardzo przyjemne, melodic power metalowe otwarcie, przebojowe w stylu DREAMTALE i z nadspodziewanie dobrym wokalem "George" Jiri Raina. Słychać także zdecydowanie grających gitarzystów oraz subtelnie wplecione w to wszystko instrumenty klawiszowe.
A potem przychodzi autentyczne zniszczenie...
W Femme Fatale zaśpiewała boska Amanda Somerville w duecie z Rainem i jest duet wyborny w tym zwiewnym melodic metalowym killerze. Piękna melodia pełne polotu wykonanie.
W Dorian pierwszy głos to Fabio Leone (LABYRINTH, RHAPSODY, VISION DIVINE i mnóstwo innych) i ten bogaty zilustrowany utwór jest jakby dla niego stworzony. Wspaniały występ i te jego kapitalne przyspieszenia sa warte worka złota. Siła przekazu i łagodność w jednym. W drugiej części doskonała wstawka progresywna w stylu VISION DIVINE i tu ponownie Fabio zadziwia.
Remiel in Flames to znowu Rain, i wcale nie jest w cieniu gwiazd światowej elity. Ten mocno akcentowany, rytmiczny numer obdarzony został niesamowicie nośnym refrenem, być może fińskiego pochodzenia, ale co z tego? Przykład trzeba brać z najlepszych. I te podjazdy Raina pod Jorna Lande, jakże udane!
Tears of White Roses, utwór tytułowy. Tutaj niezrównany Mike DiMeo (MASTERPLAN. RIOT i nie tylko...) w śród pulsujących niespokojnie w progresywnym stylu, nowocześnie zaaranżowanych gitar. Miazga! I te duety z Rainem, wspaniałe!
Phoenix Rising Rain pozostawił dla siebie. Doprawdy, SEBASTIEN i Rain mają talent do tych ze swobodą rozgrywanych melodic power metalowych hitów, jak ten. Tu dodatkowo pastelowe orkiestracje dodają uroku i wdzięku. Jakie to chwytliwe i potoczyste... W Voices in Your Heart powraca DiMeo. Och, jaki to zmuszający do podrygiwania hit z mocnym, wyjątkowo mocnym wokalem. Masa energii, doskonały łagodniejszy nieco refren... Finowie z DREAMTALE, z LEVERAGE i podobnych grup mogą pozazdrościć. Oczywiście napędza to wszystko gitara Rolanda Grapowa ( HELLOWEEN, MASTERPLAN). Fabio Lione lekko wycisza i wyhamowuje w łagodnym songu Fields of Chlum (1866 A.D.). Dużo tu wolnych przestrzeni, bo gitara nie zawsze tworzy mu podkład muzyczny. A końcówka jest po czesku.
W Lake of Dreams jest minimalnie gorzej, może za sprawą nieco mniej przebojowej melodii, niemniej to także numer bardzo dobry i utrzymany w stylu całego albumu.
Niestety coś nie zagrało w Silver Water i boski Apollo Papathanasio nie zdołał uratować tej kompozycji (MAJESTY, MEDUZA, FIREWIND, TIME REQUIEM, EVIL MASQUERADE itd). To po prostu tylko dosyć nijaki, nowocześnie zaaranżowany heavy metal z pretensjami na mo9dern granie. Nie można było z tego wiele wycisnąć.
No, ale obie części Black Rose są przecudowne i do głębi poruszające... Doogie White (CORNERSTONE, RAINBOW, TANK, YNGWIE MALMSTEEN) jest w tej sentymentalnej opowieści po prostu niesamowity. A na koniec Rain w duecie z Amandą... Bajka, poezja, wzruszenie do łez... Przecudowne!
Tak, zwieńczenie tej płyty jest wisienką na torcie. Ekstraklasa Krainy Łagodności w poetyckim wydaniu.
Występ wszystkich zaproszonych wokalistów jest fenomenalny i dali z siebie wszystko. Czeska część ekipy dotrzymała kroku akompaniując z dużą dozą profesjonalizmu i bardzo pewnie. Rain jako wokalista także nie ma powodu do wstydu.
Brzmienie tego albumu jest dobre, jednak nie wyróżnia się niczym szczególnym. Być może powodem jest trochę zbyt sucha gitara, bo pozostałe instrumenty są zmiksowane bardzo dobrze, ze wskazaniem na klawisze i bas.
Wysokiej klasy album z Czech, które od czasu do czasu zadziwiają metalową sztuką.
ocena: 9,3/10
new 16.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"