Sebastien
#1
Sebastien - Tears of White Roses (2010)

[Obrazek: R-2742355-1400599927-8384.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Museé du Satan Rouge 03:48
2.Femme Fatale 04:15
3.Dorian 04:14
4.Remiel in Flames 04:10
5.Tears of White Roses 04:04
6.Phoenix Rising 03:27
7.Voices in Your Heart 03:28
8.Fields of Chlum (1866 A.D.) 04:34
9.Lake of Dreams 03:49
10.Silver Water 05:03
11.Black Rose - part I 03:14
12.Black Rose - part II 03:01

rok wydania: 2010
gatunek: melodic power metal/progressive metal
kraj: Czechy

skład zespołu:
"George" Jiri Rain - śpiew, gitara
Ondrej Pecina (Andy Mons) - gitara
Peter Forge - gitara basowa
Radek Rain - perkusja
Victor Mazanek - instrumenty klawiszowe
oraz gościnnie:
Amanda Somerville - śpiew (2, 12)
Fabio Lione - śpiew (3, 8)
Mike DiMeo - śpiew (5,7)
Apollo Papathanasio - śpiew (10)
Doogie White - śpiew (11)
Roland Grapow - gitara (7)


Chociaż SEBASTIEN z czeskich Pardubic dopiero debiutował tym albumem, to nie po raz pierwszy i ostatni jakichś czeskich debiutantów nie zawahała się wesprzeć plejada metalowych gwiazd. Widać jest coś, co ich do tego kraju przyciąga.
W tym wypadku na pewno przyciągnęła muzyka, bo SEBASTIEN zaproponował coś więcej, niż nieco wcześniej SYMPHONITY  z sąsiedniego Brna.

Museé du Satan Rouge to bardzo przyjemne, melodic power metalowe otwarcie, przebojowe w stylu DREAMTALE i z nadspodziewanie dobrym wokalem "George" Jiri Raina. Słychać także zdecydowanie grających gitarzystów oraz subtelnie wplecione w to wszystko instrumenty klawiszowe.
A potem przychodzi autentyczne zniszczenie...
W Femme Fatale zaśpiewała boska Amanda Somerville w duecie z Rainem i jest duet wyborny w tym zwiewnym melodic metalowym killerze. Piękna melodia pełne polotu wykonanie.
W Dorian pierwszy głos to Fabio Leone (LABYRINTH, RHAPSODY, VISION DIVINE i mnóstwo innych) i ten bogaty zilustrowany utwór jest jakby dla niego stworzony. Wspaniały występ i te jego kapitalne przyspieszenia sa warte worka złota. Siła przekazu i łagodność w jednym. W drugiej części doskonała wstawka progresywna w stylu VISION DIVINE i tu ponownie Fabio zadziwia.
Remiel in Flames to znowu Rain, i wcale nie jest w cieniu gwiazd światowej elity. Ten mocno akcentowany, rytmiczny numer obdarzony został niesamowicie nośnym refrenem, być może fińskiego pochodzenia, ale co z tego? Przykład trzeba brać z najlepszych. I te podjazdy Raina pod Jorna Lande, jakże udane!
Tears of White Roses, utwór tytułowy. Tutaj niezrównany Mike DiMeo (MASTERPLAN. RIOT i nie tylko...) w śród pulsujących niespokojnie w progresywnym stylu, nowocześnie zaaranżowanych gitar. Miazga! I te duety z Rainem, wspaniałe!
Phoenix Rising Rain pozostawił dla siebie. Doprawdy, SEBASTIEN i Rain mają talent do tych ze swobodą rozgrywanych melodic power metalowych hitów, jak ten. Tu dodatkowo pastelowe orkiestracje dodają uroku i wdzięku. Jakie to chwytliwe i potoczyste... W Voices in Your Heart powraca DiMeo. Och, jaki to zmuszający do podrygiwania hit z mocnym, wyjątkowo mocnym wokalem. Masa energii, doskonały łagodniejszy nieco refren... Finowie z DREAMTALE, z LEVERAGE i podobnych grup mogą pozazdrościć. Oczywiście napędza to wszystko gitara Rolanda Grapowa ( HELLOWEEN, MASTERPLAN). Fabio Lione lekko wycisza i wyhamowuje w łagodnym songu Fields of Chlum (1866 A.D.). Dużo tu wolnych przestrzeni, bo gitara nie zawsze tworzy mu podkład muzyczny. A końcówka jest po czesku.
W Lake of Dreams jest minimalnie gorzej, może za sprawą nieco mniej przebojowej melodii, niemniej to także numer bardzo dobry i utrzymany w stylu całego albumu.
Niestety coś nie zagrało w Silver Water i boski Apollo Papathanasio nie zdołał uratować tej kompozycji (MAJESTY, MEDUZA, FIREWIND, TIME REQUIEM, EVIL MASQUERADE itd). To po prostu tylko dosyć nijaki, nowocześnie zaaranżowany heavy metal z pretensjami na mo9dern granie. Nie można było z tego wiele wycisnąć.
No, ale obie części Black Rose są przecudowne i do głębi poruszające... Doogie White (CORNERSTONE, RAINBOW, TANK, YNGWIE MALMSTEEN) jest w tej sentymentalnej opowieści po prostu niesamowity. A na koniec Rain w duecie z Amandą... Bajka, poezja, wzruszenie do łez... Przecudowne!
Tak, zwieńczenie tej płyty jest wisienką na torcie. Ekstraklasa Krainy Łagodności w poetyckim wydaniu.

Występ wszystkich zaproszonych wokalistów jest fenomenalny i dali z siebie wszystko. Czeska część ekipy dotrzymała kroku akompaniując z dużą dozą profesjonalizmu i bardzo pewnie. Rain jako wokalista także nie ma powodu do wstydu.
Brzmienie tego albumu jest dobre, jednak nie wyróżnia się niczym szczególnym. Być może powodem jest trochę zbyt sucha gitara, bo pozostałe instrumenty są zmiksowane bardzo dobrze, ze wskazaniem na klawisze i bas.
Wysokiej klasy album z Czech, które od czasu do czasu zadziwiają metalową sztuką.


ocena: 9,3/10

new 16.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Sebastien - Act of Creation (2018)

[Obrazek: R-12094975-1549114532-2320.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Act of Creation 04:27
2.No Destination 03:02
3.Wake Up 04:11
4.Amy 05:38
5.Evermore 04:32
6.My Empire 03:48
7.Queen from the Stars 04:34
8.Winner 04:01
9.Heal My Soul 03:47
10.Promises 03:29
11.Die in Me 04:54
12.Full Moon Child 04:52
13.Hero 05:25
14.V síti štěstí 04:34 (bonus track)

rok wydania: 2018
gatunek: melodic heavy metal/modern rock
kraj: Czechy

skład zespołu:
"George" Jiri Rain - śpiew, gitara
Ondrej Pecina (Andy Mons) - gitara
Petr Skala (Petri Kallio) - gitara basowa
Lucas R. - perkusja
Pavel Dvorák - instrumenty klawiszowe

oraz gościnnie:
Apollo Papathanasio - śpiew ("Die in Me")
Marián Petranin - śpiew ("Winner")
Djordje "George" Erič - gitara ("Heal My Soul")
Kristýna Dostálová - śpiew/wokale żeńskie ("No Destination", "Promises")
Vendula Skalová - wokale żeńskie



To już trzeci album czeskiej ekipy Raina nagrany na przełomie lat 2016 - 2017 i wydany w lutym 2018 przez Pride & Joy Music. Tym razem nie ma tylu znamienitych gości, co na dwóch poprzednich LP. Ciężar udźwignięcia tego wszystkiego wokalnie spoczął na samym liderze i z asów pojawił się tylko Apollo Papathanasio z FIREWIND.

Umieszczony już na początku tytułowy .Act of Creation wskazuje, że tym razem będzie nieco progresji. W tej kompozycji, jak zwykle potoczystej i melodyjnej mieszają się wpływy modern metalowe, z neoklasyką, silne akcenty gitarowo-klawiszowe w stylu DIVINEFIRE. W jakiś sposób do estetyki tego zespołu nawiązuje znakomity wolniejszy Wake Up.
Próba połączenia lekkiej łagodności SEBASTIEN z kolejnym patentem DIVINEFIRE, brutalnymi wokalami na planie drugim w Evermore wyszła mało przekonująco. Za to w modern metalowym z bardzo ładnymi wokalami My Empire zabrzmiało to nie najgorzej, podobnie jako solo gitarowe. Zdecydowanie symfoniczny plan drugi, wysunięty, akcentowany elektroniką i syntezatorowymi chórami to patent zaczerpnięty od Szwedów i to dotyczy całego albumu. Melodic power metal SEBASTIEN była zawsze stosunkowo lekki i zwiewny, jednak dance power w No Destination  to już lekka przesada, a Amy jest zdecydowanie zbyt radiowo-popowy, podobnie jak Heal My Soul. W Queen from the Stars zaśpiewał "George" bardzo dobrze. Trochę  w tej delikatnej romantycznej kompozycji balladowego BLIND GUARDIAN, trochę pianina i może jedynie zabrakło... Dostojnego Gościa. Gość jest w Winner. Tu śpiewa wokalista słowackiego SIGNUM REGIS razem z z Rainem i to mało interesujący modern metalowy numer z przebojowym refrenem. Naprawdę coś z debiutu SEBASTIEN można usłyszeć w kapitalnym Promises, gdzie duet z Kristýną Dostálovą jest po prostu zrobiony wybornie. No i gwoździem programu jest Die in Me, z boskim Apollo, który w tej dynamicznej, a jednocześnie melodyjnej kompozycji niszczy w refrenie totalnie. Do bardzo udanych numerów należy utkany z różnych stylów - od groove po pop rock Full Moon Child, z rewelacyjnym gęstym basem Petri Kallio. Drugi z romantycznych songów, Hero, na przeciętnym poziomie.

Słychać, że te nagrania nie są plonem jedne sesji. Jest kolosalna różnica w ustawieniu wszystkiego, chociażby jeśli porównać mięsisty Heal My Soul z Act of Creation. Ekipa SEBASTIEN pokazała po raz kolejny, że jest grupą kompetentnych muzyków, "George" śpiewa bardzo ładnie, jednak prawda jest brutalna - SEBASTIEN bez gości ze świata to tylko sprawny zespół grający kompromisowo pomiędzy rockiem a metalem. Brakuje na tym LP tych Mistrzów, Apollo to zdecydowanie za mało.
Solidne wykonanie to także nie wszystko. Chciałoby się usłyszeć jakieś bardziej ambitne sola gitarowe czy mniej trywialne klawisze. Chciałoby się więcej pięknego sebastianowego klimatu niż tylko w Promises. Chciałoby się mniej eklektyzmu i mniej modern radiowego rockmetalu.
Ten album jest niestety rozczarowaniem. Obiecywałem sobie znacznie więcej mając w pamięci LP "Tears of White Roses".


ocena: 7/10

new 11.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Sebastien - Dark Chamber Of Deja Vu  (2015)

[Obrazek: R-10197529-1493240111-1150.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Stranger at the Door 04:14
2.Highland Romance 04:17
3.Crucifixion of the Heart 03:17
4.Lamb of God 03:56
5.The Wall of Lyman-Alpha 03:10
6.Sphinx in Acheron 04:11
7.Frozen Nightingales 04:32
8.Sleep in the Glass 04:06
9.The Ocean 04:30
10.Man in the Maze 03:44
11.The House of Medusa 03:25
12.My Deepest Winter 04:31
13.Last Dance at Rosslyn Chapel 03:56
bonus:
14.Dorian (llve) 05:41
15.Headless Cross (Black Sabbath cover) (llve) 07:32

rok wydania: 2010
gatunek: melodic power metal/progressive metal
kraj: Czechy

skład zespołu:
"George" Jiri Rain - śpiew, gitara
Ondrej Pecina (Andy Mons) - gitara
Petr Skala (Petri Kallio) - gitara basowa
Lucas R. - perkusja
Pavel Dvorák - instrumenty klawiszowe
oraz gościnnie:
Martin Škaroupka - perkusja
Aylin (Pilar Giménez García)- śpiew (13)
Marlin Rya Poemy - śpiew (6)
Siergiej "Serga" Badikow - śpiew (1, 10)
Tony Martin - śpiew (4)
Roland Grapow - śpiew (12)
Zakk Stevens - śpiew (9)


Jest to druga płyta SEBASTIEN wydana przez Pride & Joy Music we wrześniu 2015 i znowu grupa zaprosiła gości, którzy uświetnili dodali różnorodności i tak zróżnicowanej, melodyjnej metalowej muzyce Czechów. Sam zespół także pojawił się w bardzo zmienionym składzie i tym razem Jiri Rain i Ondrej Pecina mają nową sekcje rytmiczną o nowego klawiszowca.

Jest to album różnych klimatów, różnych metalowych gatunków dobranych w bardzo inteligentny sposób i połączonych starannym, wycyzelowanym wykonaniem, co w przypadku SEBASTIEN oczywiście nie dziwi.
Tym razem zaczyna się modern metalowo w bardzo zgrabnym i przebojowym Stranger at the Door, z gościnnym udziałem jednego z czołowych wokalistów i gitarzystów sceny łotewskiej Siergieja "Serga" Badikowa, który ubarwił tę kompozycję extreme wokalami, dobrze wpasowanym w klasyczne melodic modern metalowe rytmy i pomysły aranżacyjne. Highland Romance wzbogacony jest o elementy muzyki celtyckiej i byłaby to kompozycja jeszcze lepsza, gdyby także refren został z tymi rytmami powiązany. Ostatecznie to dobra po prostu kompozycja z gatunku melodic heavy metal/folk. Ondrej Pecina zagrał tu bardzo dobre solo. Łagodny radiowy melodic metal grają w Crucifixion of the Heart i jest to przyjemne dla ucha granie, jednak zdecydowanie większe wrażenie robi nostalgiczny, romantyczny song Lamb of God z gościnnym udziałem Tony Martina (ex BLACK SABBATH i oczywiście nie tylko).
Gdy SEBASTIEN gra nieco progresywnie to jest interesujący umiarkowanie i dobrze, że The Wall of Lyman-Alpha jest opatrzony bardzo chwytliwym refrenem, bo te podjazdy pod orientalizm i ogólne progresywne podejście, także w dodaniu rozległych klawiszy jest średnio udane. Sphinx in Acheron, bardzo elegancki i wysmakowany song z udziałem wokalistki czeskiej Marlin Rya Poemy jest więcej niż bardzo dobry. Byłby znakomity, gdyby duety z nią byłu tu bardziej wyraziste. Nastrojowo grają, bardzo nastrojowo w dosyć nowoczesnie zaarażowanym Frozen Nightingales. Jest tu energia dawkowana bardzo umiejętnie i autentyczna metalowa pzrebojowość. Jiri Rain na całej płycie śpiewa bardzo dobrze, ale tu wyjątkowo dobrze i jest to niemal aktorski przekaz. Hit! Kolejny hit to Sleep in the Glass, gdzie słychać wpływy MASTERPLAN, ale i tę specyficzną lekkość i swobodę jaka cechuje muzykę SEBASTIEN. W The Ocean wystąpił gościnnie Zakk Stevens i jeto numer fenomenalny, fenomenalny progressive melodic metal. Co za klimat.. Co fantastyczne pulsujące riffowanie, bas i pianino do tego. Moc!   No i duet Zakk- Jiri!  Naprawdę małe arcydzieło gatunku.
Tymczasem  w doskonałym melodic modern metalowym Man in the Maze znowu pojawia się Siergiej "Serga" Badikow i jest po raz kolejny ciekawie i po raz kolejny przebojowo. Dynamiczny The House of Medusa jest dobry i już takiego wrażenia nie robi, bo melodia jest niezbyt wyrazista. Nasłabszy jest na tej płycie My Deepest Winter, przy czym na pewno nie jest wina Rolanda Grapowa, który tu gościnnie zaśpiewał, zapewne w przerwie i przy okazji doskonałej zresztą realizacji dźwiękowej tego albumu. Po prostu zabrakło tu realnego pomysłu na coś więcej niż poprawny melodyjny metal o cechach progresywnych. Za to łagodne, delikatne zamknięcie  w postaci Last Dance at Rosslyn Chapel jest piękne i poruszające i jakiieś echa najszlachetniego grania z lat 70 tych i 80tych tu słychać, no i przede wszystkim przecudownie zaśpiewała w duecie z "George" Aylin z SIRENIA. Magia!

Wykonanie jest wyśmienite i to dotyczy całego zespolu SEBASTIEN. Goście podeszli do tego wszystkiego bardzo poważnie, zresztą z pewnością nie chcieli wypaść gorzej niż ekipa gwiazd zaproszonych do nagraniia debiutu. Zachwycili zwłaszcza Zakk Stevens i Aylin.
SEBASTIEN to mistrzowie przeboju, łagodnego klimatu i jest to chyba jeden z zespołów, które mają największe szczęście w doborze gości. Tym razem nieco skromnjesza ekipa gwiazd i odnowiony skład SEBASTIEN zaprezentowałli materiał trochę nierówny, ale w znacznej części ponownie poruszający i porywający.


Ocena: 8,5/10

new 14.05.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości