Ambush
#1
Ambush - Firestorm (2014)

[Obrazek: R-6964092-1437831287-8548.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Firestorm 04:48
2.Ambush 03:28
3.Hellbound 03:46
4.Don't Shoot (Let 'Em Burn) 04:52
5.Close My Eyes 04:13
6.Molotov Cocktail 04:14
7.Heading East 04:15
8.Master of Pain 04:08
9.Natural Born Killers 03:56

rok wydania: 2014
gatunek: heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Oskar Jacobsson - śpiew
Olof Engkvist - gitara
Adam Hagelin - gitara
Ludwig Sjöholm - gitara basowa
Linus Fritzson - perkusja

AMBUSH z Växjö to kolejny zespół szwedzkiej neotradycyjnej metalowej fali XXI wieku, tym właśnie albumem debiutujący.
AMBUSH nie należy do grupy zespołów z kręgu STEELWING i KATANA, jest to autentycznie heavy metal grany w stylu i brzmieniu lat 80 tych, w jakiś sposób przypominający momentami JUDAS PRIEST z lat 1982-1984 w skrzyżowaniu ze szwedzkim OVERDRIVE.

Winylowa długość płyty, klasyczne dosyć surowe brzmienie całości, charakteryzujące LP szwedzkie z klasycznym heavy z lat 80tych XX wieku. Zwraca uwagę bardzo dobry wokalista Oskar Jacobsson, śpiewający czysto, idealny w wysokich ekstatycznych zaśpiewach, gdzie często wspierają go krzyczane true chórki.
Na tej płycie zespół prezentuje zarówno numery szybkie, jak i takie utrzymane raczej w tempie średnim i tych jest większość. A szkoda, bo grupa jest znakomita właśnie wtedy, gdy gra szybko i bezkompromisowo. Kapitalny jest umieszczony na początku Firestorm gdzie słychać JUDAS PRIEST, a nawet Halforda z 1982. Podobnie wrażenie robią dynamiczne Don't Shoot (Let 'Em Burn) i Heading East. Jest energia, jest siła przekazu i dynamit riffowy w Heading East. Tu też w solo gitarowym słychać echa IRON MAIDEN.
Gdy grają wolniej są już nieco monotonni w tym co robią, a czasem, jak w topornym Molotov Cocktail wypadają po prostu słabo. Przeciętna jest też próba grania klimatycznego w Master of Pain oraz melodyjnego heavy metalu na hard rockowym fundamencie (Close My Eyes). Pozostałe numery są solidne, melodie przyjazne dla ucha, ale gdyby pewne rzeczy były zagrane szybciej, to może wrażenie byłoby lepsze.

Gitarzyści są bardzo dobrzy, można odnieść wrażenie, że stać ich na jeszcze więcej, patrząc na atrakcyjne sola, też w znacznej mierze stylizowane na lata 80-te. Mocna i aktywna jest perkusja, której jednak w procesie produkcji pozostawiono miejsce na nieco dalszym planie. Zresztą, wokalista też ustawiony jest głębiej pomiędzy gitarami i wysuwa się przed szereg głównie w wysokich partiach.
Dbałość o utrzymanie się w realiach heavy metalu lat 80-tych jest ogromna i determinująca ten LP. Pod tym względem AMBUSH ma dużo wspólnego z debiutem włoskiego TARCHON FIST i album ma te same wady i zalety co płyta Włochów z 2008 roku.


ocena: 7,6/10

new 29.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Ambush - Desecrator (2015)

[Obrazek: R-7665934-1446288934-8528.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Possessed by Evil 03:31
2.Night of Defilers 03:40
3.Desecrator 04:08
4.The Chain Reaction 05:16
5.Southstreet Brotherhood 03:24
6.Rose of the Dawn 03:28
7.Master of the Seas 05:32
8.Faster 03:43
9.The Seventh Seal 07:08

rok wydania: 2015
gatunek: heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Oskar Jacobsson - śpiew
Olof Engkvist - gitara
Adam Hagelin - gitara
Ludwig Sjöholm - gitara basowa
Linus Fritzson - perkusja

Ciepłe przyjęcie debiutu z 2014 roku na pewno wpłynęło na szybkie wydanie drugiej płyty przez High Roller Records w październiku 2015 roku.

Chyba tym razem grupa liczyła na większy jeszcze sukces, w tym także komercyjny, bo podeszła do tego wszystkiego trochę tak jak te najbardziej komercyjnie nastawione neotradycyjne zespoły szwedzkie pokroju STEELWING czy KATANA.
To słychać nawet w niezwykle wypielęgnowanym brzmieniu o mocnych ciepłych gitarach, grzmiącej perkusji i mocnym basie oraz nad wyraz starannym ustawieniu głosu wokalisty na planie pierwszym. Jest to metalowy bunt ściśle kontrolowany, poprawny we wszystkich aspektach i ekscytujący jak ziółka podane w letniej temperaturze.
Są tu oczywiście próby maskowania tej poprawności graniem sprawiającym wrażenie bardziej zawadiackiego w obszarach stary metal szwedzki plus coś tam z JUDAS PRIEST, a nawet niby heroicznego w wolnym rytmicznym Master of the Seas, ale to wszystko ostatecznie nabiera kształtu przystępnego i neutralnego rock/metalu mainstreamowego, udającego entuzjazm metalowy lat 80-tych. Jest to jednak taki entuzjazm, jaki się przejawia grając przed publicznością, dla której szczytem metalowego soundu jest album JUDAS PRIEST "Point Of Entry". Tak tego właśnie, a nie "Turbo", bo "Turbo" było dosyć nowoczesnym w aranżacjach albumem, a "Desecrator", mimo budzącego zgorszenie (u prababci) tytułu, jest absolutnie zachowawczy w tym jednostronnym ograniczeniu się do nastawienia na monotonne gitarowe riffowanie z grzeczną perkusją w tle i bardzo ładnie, i nijako zarazem śpiewającym wokalistą.  W Faster dobrze, że informują w tytule, że będzie szybciej, bo z samej kompozycji to specjalnie nie wynika. Rytmicznie, jednostajnie i jest to takie same udawanie entuzjazmu jak w innych zamieszczonych na tej płycie numerach bez historii i własnego oblicza.

Najbardziej fałszywie i sztucznie brzmi na tym LP The Seventh Seal, niby to dostojny numer heroiczny i epicki. Jest tu wszystko jak należy pod względem składników ogólnych i konstrukcji tyle, że nie ma zupełnie metalowej duszy. Szkoda, że najlepszy instrumentalny fragment grania AMBUSH znalazł się właśnie na końcu tej kompozycji. Gdyby tak grali cały czas, to kto wie...
W roku 2015 mainstreamowy, komercyjny, neotradycyjny heavy metal był już decydowanie w odwrocie. Młodociani fani znaleźli sobie już nowych pop-metalowych idoli, a bardziej zorientowani taką muzykę od zawsze ignorowali.
AMBUSH podczepił się pod ten nurt zbyt późno, by coś na tym zyskać. Na razie od tego czasu grupa ta nie nagrała nic nowego.


ocena: 5,9/10

new 28.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Ambush - Infidel (2020)

[Obrazek: R-14951216-1584626501-1791.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Infidel 04:23
2.Yperite 04:19
3.Leave Them to Die 04:39
4.Hellbiter 04:26
5.The Summoning 01:14
6.The Demon Within 04:19
7.A Silent Killer 04:46
8.Iron Helm of War 05:38
9.Heart of Stone 04:46
10.Lust for Blood 04:35

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Oskar Jacobsson - śpiew
Olof Engkvist - gitara
Adam Hagelin - gitara
Ludwig Sjöholm - gitara basowa
Linus Fritzson - perkusja

Powraca AMBUSH z trzecią płytą, wydana przez High Roller Records w marcu 2020. Po raz ostatni zagrał tu gitarzysta Adam Hagelin, który w 2020 opuścił grupę i zastąpiony został przez mało znanego Karla Dotzeka.

"Infidel" to album z klasycznym heavy metal w stylu WOLF czy OVERDRIVE, mający także sporo wspólnego z takimi grupami neotradycyjnego heavy ze Szwecji jak STEELWING czy KATANA. Wzory czerpane są z bojowego i heroicznego classic heavy lat 80tych i poza te ramy nie wychodzą prawie wcale. Tytułowy Infidel może tu stanowić prostą wizytówkę i ten utwór wprowadza w zasadnicze założenia tej płyty. Wprowadza w dobrym starym stylu, ale tylko dobrym i wzbudzającym większe zainteresowanie tylko w znakomicie zrobionym solo gitarowym. Takie te szybsze kawałki są podobne do siebie i do Infidel podobny jest Leave Them to Die. Surowszy i ostrzejszy A Silent Killer mógłby znaleźć się na płycie RAM i jest tu z pewnością solidny refren. Najlepiej z tego prezentuje się pełen dynamicznych riffów i bojowych chórków The Demon Within zagrany z werwą i zdecydowaniem i tu gitarzyści dali świetny popis grania w duecie i wymienności funkcji. Drugi bardzo mocny punkt tej płyty to rycerski Iron Helm of War i to po raz kolejny zasługa gitarzystów. Semi thrashowe riffy i krzyczane chórki są tu zrobione tym razem wybornie.
Gdy pojawia się taki podszyty rockiem heavy metal, wzorowany na szwedzkich bandach neotradycyjnych (w tym także MEANSTREAK jak w Yperite, Hellbiter, to jest to po prostu tuzinkowe i słabe. W ramach pomysłów muzycznych zupełnie ograne, nawet jak na warunki szwedzkie. Monotonia riffowa, proste melodie, i faktycznie to tylko sola gitarowe to ubarwiają.
Niezbyt wiele AMBUSH ma do powiedzenia w stanowiącej mieszankę JUDASPRIEST i PRIMAL FEAR z domieszką szwedzkiego rock/metalu rytmicznym i przesyconym radiowym lekkostrawnym mrokiem Heart of Stone. Podobnie tradycyjnie rycerski i heroiczny Lust for Blood, to w tej kategorii po prostu dobry numer z typową melodią. Nic szczególnego.

Oskar Jacobsson to wokalista drugiego planu sceny szwedzkiej i śpiewa co najwyżej poprawnie, sekcja rytmiczna po prostu rzemieślniczo wykonuje powierzone zadania. Ponieważ AMBUSH gra rzeczy bardzo proste, to trudno wyrokować, czy przez te lata istnienia zgrał się lepiej... Produkcja solidna, klasyczna i nie ma przekolorowania na stole inżyniera dźwięku typowego dla soundu chociażby STEELWING. Bardzo dobrze zrobiony został ciężki i wypełniający "doły" bas.
Album na pewno lepszy niż poprzedni, ale nie wyrastający ponad poziom dobrego i przy tym nierównego LP z tradycyjnym heavy metalem.


ocena: 7,2/10

new 13.03.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości