25.02.2019, 13:31:22
Spirits of Fire - Spirits of Fire (2019)
tracklista:
1.Light Speed Marching 04:33
2.Temple of the Soul 06:24
3.All Comes Together 05:46
4.Spirits of Fire 06:43
5.It's Everywhere 05:23
6.A Game 07:19
7.Stand and Fight 03:54
8.Meet Your End 05:08
9.Never to Return 04:28
10.The Path 07:16
11.Alone in the Darkness 05:54
rok wydania: 2019
gatunek: heavy metal/heavy/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Chris Caffery - gitara
Steve DiGiorgio - gitara basowa
Mark Zonder - perkusja
W roku ubiegłym metalowy światek zelektryzowała wiadomość o utworzeniu nowej super grupy, w skład której weszli amerykańscy metalowi giganci Tim "Ripper" Owens, Chris Caffery, Steve DiGiorgio i Mark Zonder. Trudno sobie chyba wymarzyć bardziej gwiazdorski skład...
Już w lutym 2019 roku Frontiers Records przedstawiła album "Spirits of Fire" zawierający ponad godzinę muzyki Arcymistrzów. Cza spędzony z ta płytą to czas stracony.
Płyta zawiera muzykę z pogranicza tradycyjnego heavy metalu i heavy/power w manierze amerykańskiej i w obu tych kategoriach nie można tu znaleźć ani jednej kompozycji, którą można by uznać za bardzo dobrą i może co najwyżej jedną, którą od biedy można by zaliczyć do dobrych (Light Speed Marching), oczywiście pod warunkiem, jeśli nie mamy specjalnie dużych wymagań wobec painkillerowego stylu JUDAS PRIEST.
Pozostałe numery są w mniejszej lub większej mierze wyrazem kompozycyjnej nieudolności lub po prostu niedbałości w tym kluczowym dla odbioru muzyki aspekcie. Doprawdy szkoda miejsca na opisywanie tego co tu można usłyszeć, aczkolwiek wypada wspomnieć kompromitujący balladowy song Alone in the Darkness z jęczącym romantycznie "Ripperem", czy barowo-kotletowy A Game, z elementami southern rocka, po którym (a raczej w trakcie), pubowi konsumenci powinni rzucać w orkiestrę pustymi butelkami po piwie. Caffery w pewnych kompozycjach próbuje czasem dodawać zupełnie nie pasujące tu zagrywki progresywne (All Comes Together), co nie zmienia faktu, że uratować numerów o charakterze heavy/power się nie udało, bo są po prostu nudne i słabe.
Nie słyszałem jeszcze by Caffery by w tak marnej formie jako gitarzysta i grał (poza kilkoma solówkami) takie nieciekawe, prostackie rzeczy. DiGiorgio, być może najinteligentniejszy i najbardziej kreatywny bas metalowy świata tu sobie coś plumka w tle i praktycznie nie istnieje jako muzyk, Zonder stuka i puka w średnio ospały sposób, nabijając zazwyczaj najprostsze rytmy.
Tim "Ripper" Owens to oddzielny rozdział. W styczniu nic nie pokazał w THE THREE TREMORS, w lutym skompromitował się w SPIRITS OF FIRE. Nie pamiętam, by ten wspaniały wokalista był w tak słabej formie i śpiewał z takim wysiłkiem, tak bezbarwnie i tak matowo. Ktoś mógłby powiedzieć - "no cóż , lata lecą", ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Warto tu przypomnieć chociażby Carla Sentance z PERSIAN RISK, który też już należy do "starszej młodzieży", a głos ma coraz lepszy i dewastuje wszelkie obiekty w rock/metalowej manierze. Drogi "Ripperze", jak się jest bez formy, to nie należy stawać przy mikrofonie.
Całości obrazu nędzy dopełnia marna produkcja z rozmytą, pozbawioną głębi i mocy gitarą Caffery'ego, mulącym basem i perkusją z plasteliny. Na to wszystko nałożony jest w jednym planie matowy głos Owensa. Dramat produkcyjny.
Od takiego składu należało oczekiwać co najmniej bardzo dobrej płyty, okraszonej popisami słynnych instrumentalistów i chociaż paroma killerami w obranej stylistyce. Tymczasem nie ma tu literalnie nic i jest to nie tyle rozczarowanie co kompromitacja.
Takie sławy nie mogą sobie pozwolić na tworzenie podobnych koszmarków.
Absolutnie odradzam.
ocena: 2,5/10
new 25.02.2019
tracklista:
1.Light Speed Marching 04:33
2.Temple of the Soul 06:24
3.All Comes Together 05:46
4.Spirits of Fire 06:43
5.It's Everywhere 05:23
6.A Game 07:19
7.Stand and Fight 03:54
8.Meet Your End 05:08
9.Never to Return 04:28
10.The Path 07:16
11.Alone in the Darkness 05:54
rok wydania: 2019
gatunek: heavy metal/heavy/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Chris Caffery - gitara
Steve DiGiorgio - gitara basowa
Mark Zonder - perkusja
W roku ubiegłym metalowy światek zelektryzowała wiadomość o utworzeniu nowej super grupy, w skład której weszli amerykańscy metalowi giganci Tim "Ripper" Owens, Chris Caffery, Steve DiGiorgio i Mark Zonder. Trudno sobie chyba wymarzyć bardziej gwiazdorski skład...
Już w lutym 2019 roku Frontiers Records przedstawiła album "Spirits of Fire" zawierający ponad godzinę muzyki Arcymistrzów. Cza spędzony z ta płytą to czas stracony.
Płyta zawiera muzykę z pogranicza tradycyjnego heavy metalu i heavy/power w manierze amerykańskiej i w obu tych kategoriach nie można tu znaleźć ani jednej kompozycji, którą można by uznać za bardzo dobrą i może co najwyżej jedną, którą od biedy można by zaliczyć do dobrych (Light Speed Marching), oczywiście pod warunkiem, jeśli nie mamy specjalnie dużych wymagań wobec painkillerowego stylu JUDAS PRIEST.
Pozostałe numery są w mniejszej lub większej mierze wyrazem kompozycyjnej nieudolności lub po prostu niedbałości w tym kluczowym dla odbioru muzyki aspekcie. Doprawdy szkoda miejsca na opisywanie tego co tu można usłyszeć, aczkolwiek wypada wspomnieć kompromitujący balladowy song Alone in the Darkness z jęczącym romantycznie "Ripperem", czy barowo-kotletowy A Game, z elementami southern rocka, po którym (a raczej w trakcie), pubowi konsumenci powinni rzucać w orkiestrę pustymi butelkami po piwie. Caffery w pewnych kompozycjach próbuje czasem dodawać zupełnie nie pasujące tu zagrywki progresywne (All Comes Together), co nie zmienia faktu, że uratować numerów o charakterze heavy/power się nie udało, bo są po prostu nudne i słabe.
Nie słyszałem jeszcze by Caffery by w tak marnej formie jako gitarzysta i grał (poza kilkoma solówkami) takie nieciekawe, prostackie rzeczy. DiGiorgio, być może najinteligentniejszy i najbardziej kreatywny bas metalowy świata tu sobie coś plumka w tle i praktycznie nie istnieje jako muzyk, Zonder stuka i puka w średnio ospały sposób, nabijając zazwyczaj najprostsze rytmy.
Tim "Ripper" Owens to oddzielny rozdział. W styczniu nic nie pokazał w THE THREE TREMORS, w lutym skompromitował się w SPIRITS OF FIRE. Nie pamiętam, by ten wspaniały wokalista był w tak słabej formie i śpiewał z takim wysiłkiem, tak bezbarwnie i tak matowo. Ktoś mógłby powiedzieć - "no cóż , lata lecą", ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Warto tu przypomnieć chociażby Carla Sentance z PERSIAN RISK, który też już należy do "starszej młodzieży", a głos ma coraz lepszy i dewastuje wszelkie obiekty w rock/metalowej manierze. Drogi "Ripperze", jak się jest bez formy, to nie należy stawać przy mikrofonie.
Całości obrazu nędzy dopełnia marna produkcja z rozmytą, pozbawioną głębi i mocy gitarą Caffery'ego, mulącym basem i perkusją z plasteliny. Na to wszystko nałożony jest w jednym planie matowy głos Owensa. Dramat produkcyjny.
Od takiego składu należało oczekiwać co najmniej bardzo dobrej płyty, okraszonej popisami słynnych instrumentalistów i chociaż paroma killerami w obranej stylistyce. Tymczasem nie ma tu literalnie nic i jest to nie tyle rozczarowanie co kompromitacja.
Takie sławy nie mogą sobie pozwolić na tworzenie podobnych koszmarków.
Absolutnie odradzam.
ocena: 2,5/10
new 25.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"