01.12.2019, 23:09:33
Orion Child - Continuum Fracture (2019)
Tracklista:
1. Long Time Ago... 02:08
2. The Arrival Gate 04:47
3. Nuclear Horizons 05:36
4. Collective Soul Warp 00:38
5. Calibrated and Checked 05:09
6. Sons of the Sea 05:41
7. The Hatred of My Race 05:56
8. Anthem for a New Era 00:23
9. Unexpected Loss 06:05
10. The Oath of the Enemies 05:02
11. Wanderer's Summoning 00:25
12. Under the Bleeding Stars 04:31
13. Fight Beyond the Bane 06:07
14. Wrath of Obliti 05:24
15. Undying Continuum 00:59
Rok: 2019
Gatunek: Power Metal
Kraj: Hiszpania
Skład:
Víctor - śpiew
Daedin - gitara
Jones - gitara, śpiew
Rafi - bas
Jandro - perkusja
Jonkol - instrumenty klawiszowe, śpiew
Ocena: 7.4/10
SteelHammer
Tracklista:
1. Long Time Ago... 02:08
2. The Arrival Gate 04:47
3. Nuclear Horizons 05:36
4. Collective Soul Warp 00:38
5. Calibrated and Checked 05:09
6. Sons of the Sea 05:41
7. The Hatred of My Race 05:56
8. Anthem for a New Era 00:23
9. Unexpected Loss 06:05
10. The Oath of the Enemies 05:02
11. Wanderer's Summoning 00:25
12. Under the Bleeding Stars 04:31
13. Fight Beyond the Bane 06:07
14. Wrath of Obliti 05:24
15. Undying Continuum 00:59
Rok: 2019
Gatunek: Power Metal
Kraj: Hiszpania
Skład:
Víctor - śpiew
Daedin - gitara
Jones - gitara, śpiew
Rafi - bas
Jandro - perkusja
Jonkol - instrumenty klawiszowe, śpiew
To już trzeci album hiszpańskiego ORION CHILD, wydany tym razem przez uznaną, hiszpańską wytwórnię On Fire Records 29 marca 2019 roku.
Jest to concept album, chociaż w samej muzyce nie jest to tak odczuwalne i zaznaczone, jak być powinno.
The Arrival Gate jest obiecujący, z początku ostre gitarowe zagrywki inspirowane NOVERIA czy nieodżałowanego DRAGONIA. Na uznanie zasługuje praca sekcji rytmicznej, niestety elementy MDM w stylu MERCENARY wyszły tutaj bardzo przeciętne. Sola są za to na najwyższym poziomie i gitarzystom niewiele tutaj można zarzucić. Nuclear Horizons to kompromis hiszpańsko-niemiecki, melodia główna jest niezła, ale refren bardziej przywodzi na myśl naiwność FREEDOM CALL. Calibrated and Checked jako przerywnik w stylu MERCENARY wyszedł solidnie, chociaż tutaj refren wypada płasko na tle zwrotek. Zabrakło mocy i kontrastu.
Sons of the Sea to USA, coś ze SCAR SYMMETRY i dark power DARK AT DAWN, chociaż tego ostatniego to jest niewielki pierwiastek w refrenie i środkowej części. The Hatred of My Race zagrany bardzo chłodno i znów coś ze SCAR SYMMETRY, ale tym razem te partie są wykonane znacznie lepiej i są dobrze wpasowane. Kompozycja wolniejsza i bardziej miażdżąca w zwrotkach, z refrenem śpiewanym po baskijsku. Ciekawa i frapująca partia.
Unexpected Loss stoi na zapożyczeniach sceny MDM, ale jaki piękny i rozmarzony to refren. W The Oath of the Enemies jest coś z ORDEN OGAN, coś ze szwedzkiego grania i goście zaliczają tutaj bardzo dobry występ. Szkoda tylko, że Carlos Escudero nie dostał szansy zaśpiewać więcej. Ta kompozycja ewidentnie by więcej na tym zyskała.
Under the Bleeding Stars też niezłe, chociaż w tym momencie płyta zaczyna nieco męczyć swoją jednostajnością i monotonią, mimo że sama kompozycja ma przecież nieźle wplecione growle i solidny, przestrzenny refren z fajną pracą perkusji. Takie to morskie jak WINTER'S VERGE, a jednocześnie szwedzkie.
Wrath of Obliti ciekawie za to wykorzystuje pomysły CRADLE OF FILTH, jest też i DRAGONIA i jakiś pierwiastek projektów Tuomasa Saukkonena w drugiej połowie i trudno stwierdzić jednoznacznie, czy to BEFORE THE DAWN, czy może duszność BLACK SUN AEON.
Wrath of Obliti ciekawie za to wykorzystuje pomysły CRADLE OF FILTH, jest też i DRAGONIA i jakiś pierwiastek projektów Tuomasa Saukkonena w drugiej połowie i trudno stwierdzić jednoznacznie, czy to BEFORE THE DAWN, czy może duszność BLACK SUN AEON.
Udane zakończenie, chociaż niepotrzebnie porywali się na koncept, przez co nie wyszła płyta monolityczna, a monotematyczna.
Brzmienie jest znakomite, ale za to w końcu odpowiada jeden z hiszpańskich mistrzów, Pedro J. Monge z VHALDEMAR, a on dobrze wie, jak taka kosmopolityczna muzyka powinna brzmieć.
Victor to dobry wokalista i wszechstronny wokalista, chociaż chwilami można odnieść wrażenie, że jego pełny potencjał nie zawsze jest wykorzystany. Gitarzyści zagrali świetnie i wygrywają ciekawe sola, a sekcja rytmiczna nie pozostaje im dłużna.
Problem to same kompozycje, które gdzieś w drugiej połowie zaczynają nieco męczyć swoim eklektyzmem, który tylko potęguje wrażenie monotonii.
Warsztatu odmówić nie można i to ciekawa płyta, ale niestety niespójna i za długa.
Ocena: 7.4/10
SteelHammer