03.07.2020, 18:57:23
Stainless Steel - Wigant (2000)
tracklista:
1.Past Centuries 00:15
2.A Great Adventure 02:56
3.For the Glory of Worms 06:54
4.Land of Ice 00:19
5.The Mission 05:29
6.Conspiracy 00:30
7.Outrage 02:51
8.The Sentinel 03:50
9.Couriers 00:29
10.Scourge of God 04:34
11.Longing to Fly 03:53
12.One Dawn 00:18
13.Farewell 07:20
14.The Journey 05:10
15.No Mercy 00:17
16.The Final Act 04:03
17.Never to Be Forgotten 00:40
rok wydania: 2000
gatunek: power metal
kraj: Węgry
skład zespołu:
Dániel Jurásek - śpiew
József Kreisz - gitara, instrumenty klawiszowe
László Maros - gitara
Gergely Maros - gitara basowa
Péter Kovács - perkusja
Niezbyt oryginalną nazwę dla swojego zespołu wybrali bracia Balázs i Daniel Jurásek z Csolnok, gdy zakładali grupę w roku 1994. Istniał chociażby dosyć znany niemiecki STAINLESS STEEL. Jednak chyba nie o oryginalność tu chodziło, bo grupa postanowiła stworzyć węgierski odpowiednik BLIND GUARDIAN, z wyraźnymi dodatkowymi wpływami szwedzkich power epic fantasy grup przełomu XX i XXI wieku, takich jak THE STORYTELLER, INSANIA (Stockholm), MORIFADE, czy NOCTURNAL RITES. Do wydania pierwszej płyty doczekał w zespole tylko Daniel, natomiast Balázs w 1997 odszedł i założył jeden z ważniejszych power metalowych bandów węgierskich - DEMONLORD. Na albumie "Wigant" wydanym w roku 2000 przez Source of Deluge Records można go usłyszeć w chórkach.
Inspiracje są tu przejrzyste i nie skrywane, a sama płyta tworzy coś w rodzaju konceptu z interludiami nie zawsze o muzycznym charakterze, co trochę przypomina włoską manierę tworzenia tego typu albumów. Dynamicznie, power metalowo się to zaczyna utworem A Great Adventure i grają dobrze, choć trudno uznać za Wielką Przygodę kontakt z dosyć płaskim wokalem i średnio udanymi chórkami. Krótsze formy przeważają, ale dłuższy For the Glory of Worms ma znakomitą melodię i lepszą nawet w zwrotkach, niż w mocno niemieckim refrenie. Ogólnie to taka pozytywna przypadłość zespołów węgierskich, by wspomnieć chociażby liczne kompozycje WISDOM. Jest epicko, jest rycersko, jest także sporo bardzo dobrej gry gitarzystów. Jest również łagodna część druga, lekko stylizowana na MANOWAR.
Dániel Jurásek z minuty na minutę prezentuje się coraz lepiej i w dosyć szybkim i łagodnie heroicznym The Mission robi już bardzo dobrą robotę jako frontman. Zadziornie, melodyjnie i z wiarą w siebie grają w szybkich zwartych Outrage (nawet jakieś echa RUNNING WILD w tym są w gitarowych natarciach!) i The Sentinel, z udanymi semi thrashowymi zagrywkami gitarzystów. Ta kompozycja wydaje się nieco chłodniejsza od innych i zdradza pewne wpływy takich zespołów jak WARRANT, czy PARDOX. I skandynawski power w solidny sposób został zagrany w średnio szybkim Scourge of God, tyle że rozległy w zamyśle refren jest faktycznie dosyć naiwny, a solo mogłoby być lepsze. Zazwyczaj coś z pianinem (tu Ocskai Gyula) i w nastrojowym klimacie jest na takim albumie obowiązkowe i mamy Longing to Fly, ale ta kompozycja jest bardzo słaba, mocno odstaje poziomem od innych i jest zupełnie nieudana, jako łącznik do drugiej części tej historii. Ta rozpoczyna się od wysokich wokali Daniela, dramatyzmu wyrażonego dosyć chłodno i Farewell to raczej typowy, zorientowany na gitary power metal, gdzie jest kilka dłużyzn. Co do chłodu... Taki skandynawski, czy precyzyjniej mówiąc szwedzki, ale sola gitarowe gustowne i te gitary płaczą przekonująco. Jeśli ogólnie chórki na tym LP są co najwyżej dobre, to w końcówce tego numeru są rewelacyjne ! Prawdziwa, heroiczna epika! Podtrzymują dobry bojowy klimat w zwiewnym The Journey, znowu udane chórki, bardzo dobra melodia i ciekawie wplecione nieco mocniejsze akcenty. Całościowo zapewne byłaby to najlepsza kompozycja z tej płyty, gdyby nie pewne załamanie tego wszystkiego w trywialnej części drugiej.
Trudno mieć zaś zastrzeżenia do The Final Act, dostojnego, melodyjnego zakończenia w bardziej tradycyjnym heavy metalowym stylu, z odgłosami bitwy.
Czytelne brzmienie, dosyć ostre i bardziej chyba pod BLIND GUARDIAN niż pod szwedzki styl realizacji, przy czym wokal jest wysunięty do przodu, a perkusja głośna.
Wydaje się, że pewne elementy mogłyby tu być bardziej dopracowane. Chwilami ma się wrażenie jakby tremy, mimo przecież ogólnie solidnych umiejętności całej ekipy. W sumie płyta prawie bardzo dobra i wstydu Węgrom nie przynosi na tle mocarnych bandów szwedzkich, z którymi przyszło im rywalizować, skoro wkroczyli na ich teren.
ocena: 7,8/10
new 3.07.2020
Dániel Jurásek z minuty na minutę prezentuje się coraz lepiej i w dosyć szybkim i łagodnie heroicznym The Mission robi już bardzo dobrą robotę jako frontman. Zadziornie, melodyjnie i z wiarą w siebie grają w szybkich zwartych Outrage (nawet jakieś echa RUNNING WILD w tym są w gitarowych natarciach!) i The Sentinel, z udanymi semi thrashowymi zagrywkami gitarzystów. Ta kompozycja wydaje się nieco chłodniejsza od innych i zdradza pewne wpływy takich zespołów jak WARRANT, czy PARDOX. I skandynawski power w solidny sposób został zagrany w średnio szybkim Scourge of God, tyle że rozległy w zamyśle refren jest faktycznie dosyć naiwny, a solo mogłoby być lepsze. Zazwyczaj coś z pianinem (tu Ocskai Gyula) i w nastrojowym klimacie jest na takim albumie obowiązkowe i mamy Longing to Fly, ale ta kompozycja jest bardzo słaba, mocno odstaje poziomem od innych i jest zupełnie nieudana, jako łącznik do drugiej części tej historii. Ta rozpoczyna się od wysokich wokali Daniela, dramatyzmu wyrażonego dosyć chłodno i Farewell to raczej typowy, zorientowany na gitary power metal, gdzie jest kilka dłużyzn. Co do chłodu... Taki skandynawski, czy precyzyjniej mówiąc szwedzki, ale sola gitarowe gustowne i te gitary płaczą przekonująco. Jeśli ogólnie chórki na tym LP są co najwyżej dobre, to w końcówce tego numeru są rewelacyjne ! Prawdziwa, heroiczna epika! Podtrzymują dobry bojowy klimat w zwiewnym The Journey, znowu udane chórki, bardzo dobra melodia i ciekawie wplecione nieco mocniejsze akcenty. Całościowo zapewne byłaby to najlepsza kompozycja z tej płyty, gdyby nie pewne załamanie tego wszystkiego w trywialnej części drugiej.
Trudno mieć zaś zastrzeżenia do The Final Act, dostojnego, melodyjnego zakończenia w bardziej tradycyjnym heavy metalowym stylu, z odgłosami bitwy.
Czytelne brzmienie, dosyć ostre i bardziej chyba pod BLIND GUARDIAN niż pod szwedzki styl realizacji, przy czym wokal jest wysunięty do przodu, a perkusja głośna.
Wydaje się, że pewne elementy mogłyby tu być bardziej dopracowane. Chwilami ma się wrażenie jakby tremy, mimo przecież ogólnie solidnych umiejętności całej ekipy. W sumie płyta prawie bardzo dobra i wstydu Węgrom nie przynosi na tle mocarnych bandów szwedzkich, z którymi przyszło im rywalizować, skoro wkroczyli na ich teren.
ocena: 7,8/10
new 3.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"