Glacier
#1
Glacier - The Pasing Time (2020)

[Obrazek: R-16123438-1603821103-5449.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Eldest and Truest 05:07
2.Live for the Whip 04:03
3.Ride Out 04:59
4.Sands of Time 05:53
5.Valor 05:14
6.Into the Night 04:33
7.Infidel 04:16
8.The Temple and the Tomb 06:35

rok wydania: 2020
gatunek: heavy/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Michael Podrybau - śpiew
Marco Martell - gitara
Michael Maselbas - gitara
Alex Barrios - gitara basowa
Adam Kopecky - perkusja

Historia GLACIER  z Portland w Oregon sięga roku 1979, jednak w latach 80tych grupa niczym szczególnym w historii amerykańskiego metalu się nie zapisała i została rozwiązana w 1990, jak wile innych ekip grających tradycyjny heavy i power w owym czasie. Idea jego reaktywacji należy do wokalisty Michaela Podrybau, który zaśpiewał w roku 1985 na jedynym mini LP "Glacier" (1985).  W roku 2018 przekształcił prowadzony przez siebie zespół DEVIL IN DISGUISE w GLACIER i historia tej grupy otrzymała nowy rozdział.
W październiku 2020 grecka wytwórnia No Remorse przedstawiła pierwszy album GLACIER.

Ekipa z Portland gra tradycyjny heavy/power amerykański, całkowicie osadzony w stylistyce lat 80tych, z archetypowym dla gatunku wokalem Podrybau, który śpiewa tu z iskrą, werwą i wyczuciem konwencji. Instrumentaliści nie są może specjalnie znani, ale tworzą ekipę zgraną i sprawną, rozumiejącą, jak grać ten rodzaj metalu nie popadając ani w bezpośrednie kopiowanie innych, ani w nowomodną brutalizację gatunku USPM i heavy power. Nie są to może kompozycje specjalnie technicznie i aranżacyjnie skomplikowane, melodie też trudno uznać za jakoś bardzo oryginalne, ale dobrze się słucha takich naładowanych pozytywną energią utworów jak Eldest and Truest czy też speedowego, brawurowo wykonanego przez gitarzystów Into the Night. W tej kompozycji zdecydowanie brawa dla nich, ale w przekroju całej płyty na największe wyróżnienie zasługuje dynamiczna, pełna finezji i technicznie bezbłędna gra perkusisty Adama Kopeckiego. Wyborny występ, moc amerykańskiej perkusji!
Jest heroicznie i rycersko w bardzo klasycznych dla amerykańskiego stylu Live for the Whip i w Infidel pełnych galopujących riffów, umiarkowanie dawkowanych wysokich zaśpiewów i bojowych chórków. Najwięcej metalowego patosu jest oczywiście w pięknym, dumnym Valor i ta kompozycja z kroczącymi kruszącymi riffami to epika w stylu MANOWAR !
Jest nawet bardzo dostojnie i uroczyście w nad wyraz udanym Ride Out, a w wypełnionym łagodnymi partiami z gitarami akustycznymi Sands of Time tworzą ciekawy klimat delikatnej epickiej opowieści z mocnym USPM rozwinięciem.
A na zakończenie encyklopedyczna amerykańska klasyka heavy/power w rozbudowanym i ozdobionym orientalnymi motywami heroicznym The Temple and the Tomb, gdzie wystepują także partie o charakterze speed/power/thrashowym i jest ogólnie bardzo oldschoolowo. Udane za kończenie płyty!

Sama produkcja także nawiązuje do lat 80tych, gitary są dosyć ostre i surowe, sekcja rytmiczna syczy blachami i mruczy basem i to wszystko jest bardzo klasyczne dla USPM przede wszystkim.
Bardzo dobra, godna polecenia płyta z amerykańskim tradycyjnym metalem, szczera w przekazie i bardzo solidna pod względem wykonania.  


ocena: 8/10

new 30.10.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości