Sandalinas
#1
Sandalinas - Living on the Edge (2005)

[Obrazek: 79056.jpg?1719]

tracklista:
1.Living on the Edge 03:42
2.All Along the Everglades 03:32
3.The Ritual of Truth 03:18
4.Follow Me 04:17
5.If It Wasn't for You 03:03
6.The Day the Earth Died 05:02
7.The Conqueror 05:30
8.Heaven in You 03:32
9.Heaven in You 03:32
10.Die Hard 03:31

rok wydania: 2005
gatunek: melodic heavy metal/power metal
kraj: International

skład zespołu:
Apollo Papathanasio - śpiew
Jordi Sandalinas - gitara
Xavier Monfort - gitara basowa
Daniel Moilanen - perkusja
Narcís Palahí -  instrumenty klawiszowe


Pochodzący z Barcelony gitarzysta Jordi Sandalinas już w roku 2001 zaczął przygotowywać materiał na swoją pierwszą płytę, jednak dopiero gdy udało mu się namówić do współpracy samego Apollo Papathanasio (wówczas w MEDUZA i TIME REQUIEM) oraz zebrał pełny skład muzyków, wywodzących się z Hiszpanii i Szwecji wziął się za nagrania na poważnie. Zacieśnił kontakty ze Szwecją, gdzie zresztą po pewnym czasie zadomowił się na dobre i korzystając z pomocy Mistrzów Andy LaRocque i Andy Horna (mastering) przygotował album "Living on the Edge". Zainteresowanie Massacre, poszukującej nowych talentów wspartych uznanymi nazwiskami zaowocowało wydaniem tej płyty w marcu 2005.

Określanie tej płyty mianem progressive metal było i jest nadal bardzo nadużywane, chyba ze względu na samego Apollo, który w momencie wydania płyty był zaangażowany przede wszystkim w projekty neoklasyczne i progresywne. Realnie ekipa SANDALINAS prezentuje power metal i heavy metal z elementami progresywnymi w ramach ornamentacji, ale na pewno nie jako fundamentu kompozycji. Dosyć ciężka gitara dominuje rytmicznie w mocnym melodic heavy metalowym z elementami hard'n'heavy Living on the Edge i jest to początek solidny, ale mało oryginalny.
Chłodniejszy, bardziej skandynawski, czy nawet szwedzki melodic progressive Sandalinas zaproponował w udanym The Ritual of Truth, gdzie po raz pierwszy zaśpiewał z Apollo jak równy z równym Stefan Ingelstrand, który do tej pory ubarwiał go w chórkach w MEDUSA i TIME REQUIEM. Oczywiście cechy progresywnego metalu nosi także wolniejszy, momentami heavy/doomowy i stonerowy Follow Me, jedyny mroczny numer na płycie, ale mrok zaraz potem rozprasza przyjemny, choć zupełnie pozbawiony oryginalności rock metalowy i przebojowy If It Wasn't for You. Taki lżejszy repertuar z tego albumu to także AOR semi ballada The Day the Earth Died oraz Heaven in You. Hitami na tej płycie są soczyste melodic heavy kompozycje All Along the Everglades z zapadającymi w pamięć melodiami i doskonałymi refrenami, gdzie błyszczy Papathanasio oraz mocarny heroiczny power metalowy The Conqueror, gdzie popis daje lider, a wokale Apollo w zwrotkach są kruszące. Tak, tak, moc i żadnej udawanej progresywności. Solidnie się także prezentuje końcówka płyty ze wskazaniem na potoczysty melodic heavy metalowy Back in Time.

Może i można odnieść wrażenie, że nie wszystkie kompozycje są umiejscowione w orbicie zainteresowań muzycznych Apollo, ale ze swojej roli wywiązał się bardzo dobrze, dzielnie wspierany przez Stefana Ingelstranda. Bardzo dobra gra Sandalinasa, choć za Guitar Hero go uznać nie można i solidna reszty zespołu, który specjalnie niczym się nie zdołał popisać w zdominowanej przez wokal i gitarę muzyce, choć partie Daniela Moilanena ze słynnego RUNEMAGICK godne szacunku. Dwa razy jak zwykle z klasą pojawił się jako gitarzysta sam Andy LaRocque (All Along the Everglades i If It Wasn't for You).
Na pochwałę zasługuje mocne, zdecydowane brzmienie, wyraźnie szwedzkie, z ostrą gitarą, cofniętymi, ogólnie słabo zaznaczonymi klawiszami i sycząca blachami perkusją. Ponadto słusznie postawiony centralnie Apollo i skutecznie uzupełnia on pewne puste przestrzenie w niektórych kompozycjach, gdzie brak drugiej gitary.
Eklektyczny album z kilkoma ekscytującymi kompozycjami. Ciekawe, co bylo gdyby ta płyta składa się tylko z takich utworów jak wspaniały The Conqueror? No ciekawe..

Sam lider nie był chyba do końca zadowolony z końcowego efektu, a Apollo nie był zainteresowany dalszą współpracą, gdy na horyzoncie pojawiła się oferta z FIREWIND. Pierwszy SANDALINAS okazał się tworem efemerycznym i Jordi ekipę rozwiązał. Nie zrezygnował jednak i w 2008 powrócił z nową płytą i  w nowym, tym razem "All Stars", składzie. Na tym LP, zatytułowanym "Fly to the Sun" zaśpiewał Rick Altzi, a zawierała ona muzykę z pogranicza hard rocka, AOR i melodic metalu. Później do 2013 jeszcze kilka razy SANDALINAS zaznaczył swoje istnienie kilkoma EP, obecnie już działalności nagraniowej nie przejawia.


ocena: 7,8/10

new 13.03.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości