Raptor Command
#1
Raptor Command - Elon (2019)

[Obrazek: 772329.jpg?3449]

tracklista:
1.For the Glory of Elon 01:16
2.Champion for Humanity 05:42
3.Falcons over Moscow 04:59
4.One Hundred Thousand Watts 04:34
5.Fusion Reactor (In the Sky) 04:39
6.King of the Dragons 05:33
7.Of Course I Still Love You 06:35
8.Summoning the Demon 04:14
9.City on Mars 04:39
10.Cryogenic Guardian 06:38

rok wydania: 2019
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Tyler Christian - śpiew
Max Carlisle - gitara, instrumenty klawiszowe
Deakon Lekross - gitara
Jericho Law - gitara basowa, pianino
Sean Elg - perkusja

Pełny tytuł tego albumu to "Elon: The Heavy Metal Tribute to Elon Musk". Kto to jest Elon Musk, to pewnie wszyscy wiedzą, a jeśli ktoś nie wie, to niech sobie wygogluje. 
Wyborny gitarzysta Maxwell McHugh Carlisle, czyli Maxxxwell Carlisle, a tu po prostu Max Carlisle połączył tu siły z innymi mniej lub bardziej znanymi muzykami, w tym perkusistą Elgiem (THE THREE TREMORS, CAGE). No i gwiazda pierwszej wielkości - Tyler Christian z LORDS OF THE TRIDENT! Album ten, aczkolwiek stanowi pełen oddania hołd społeczno-technicznym wizjom Muska, został, jak jednoznacznie informuje zespół stworzony wyłącznie ze środków zebranych w ramach subskrypcji społecznej w internecie i tu Musk zasobnym portfelem nie potrząsnął, więc o sławieniu go na zamówienie nie ma mowy.
Album został wydany przez własną mini wytwórnię Carlisle'a Power Dungeon w kwietniu 2019 roku.

Abstrahując od samej tematyki RAPTOR COMMAND jest zespołem grającym wyborny power metal. To nie jest typowy twardy power metal amerykański na thrashowym fundamencie, to faktycznie power metal światowo uniwersalny, globalistyczny i kosmopolityczny można by powiedzieć. I power metal wspaniały, ultra melodyjny i kapitalnie zagrany przez instrumentalistów. Carlisle to gitarzysta nowoczesny i wyborny technicznie i szkoda, że ogólnie dosyć niedoceniony i mało jednak znany. Mocarne partie perkusji, gęsty, pełen energii bas i bardzo dobra gra drugiego gitarzysty Deakona Lekrossa, dającego od siebie wiele zwłaszcza wtedy, gdy Max gra te swoje fanfarowe, wysokoenergetyczne sola.
No i Tyler. Tak naprawdę w takim repertuarze to on jeszcze nie śpiewał, nie był nigdy postawiony pod taką presją nieustannego naporu gitarowego i pędu połączonego z nieokiełznaną mocą. I śpiewa jeden z najwspanialszych power metalowych, heroicznych i futurystycznych numerów w historii gatunku - City on Mars generując niesamowite zniszczenie ...od Ziemi do Marsa.
A komu mało ten dostaje jeszcze porywający jak huragan swoją rozległością i refrenem Falcons over Moscow. Tyler i Max, Max i Tyler! Ten refren z głowy wyjść nie może.
I killer za killerem i przebój z a przebojem. I solo  za solem, co jedno to lepsze. I tak przez cały ten album, we wszystkich kompozycjach. Może czasem w zależności od humoru coś wydaje się nieco mniej atrakcyjne we fragmentach, ale to jest płynne i zmienne. Olbrzymia energia i patos w Champion for Humanity z kapitalnym refrenem, surowa mroczna moc One Hundred Thousand Watts z dostojnym refrenem o epickim wymiarze. I czy może być lepsza kontynuacja niż zagrany nieco wolniej Fusion Reactor (In the Sky) z pełnymi dramatyzmu aktorskimi partiami wokalnymi Tylera? I jakże heroicznie i rycersko, a jednocześnie dzięki wsparciu modern klawiszy nowocześnie w szybkim, kruszącym i misternie gitarowo rozegranym King of the Dragons. Jaki wspaniały, nośny refren! Jeden raz są bliscy typowej amerykańskiej power metalowej stylistyce ostatnich czasów w Summoning the Demon, ale z jaką klasą rozgrywają te dosyć typowe gitarowe motywy. Moc! Czy umieją wzruszyć w romantycznym stylu? Wydawać by się mogło, że to trudne, ale przecież jest Of Course I Still Love You, jest przepiękny, pełen rockowego żaru śpiew Tylera, jest pianino Jericho i jest łezka wzruszenia w oku. Hymn? Metalowa ballada? Czy to ważne? Po prostu piękne to jest i tyle.
Zresztą te podniosłe romantyczne i heroiczne nuty są także bardzo ważne w zamykającym ten album, dewastującym siłą gitarowych ataków speed/power metalowym Cryogenic Guardian z kapitalnymi partiami klawiszowymi, które nawet tu mogą iść w parze pod względem atrakcyjności z niesamowitym refrenem. Fantastyczne, fantastyczne zakończenie tej fantastycznej płyty.

Jest to jeden z najlepiej zrealizowanych albumów power metalowych, jakie słyszałem, a słyszałem pewnie tysiące. Opisać trudno, po prostu trzeba tego posłuchać. Po prostu power metalowy sound XXI wieku. Mastering wykonał Erik Veach. Kto to? Nie wiem, ale świat powinien docenić jego kunszt. Genialny Arcymistrz Masteringu po prostu.

Melodyjny, power metalowy majestat. Ameryka może być dumna z RAPTOR COMMAND!


ocena: 10/10

new 10.07.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości