27.06.2023, 19:24:47
Winterage - The Harmonic Passage (2015)
tracklista:
1.Ouverture in Do minore 03:52
2.The Harmonic Passage 05:56
3.The Flame Shall Not Fade 07:02
4.Wirewings 04:10
5.Son of Winter 06:09
6.La caccia di Tùrin 01:10
7.Golden Worm 05:51
8.Victory March 03:47
9.La grotta di cristallo 06:32
10. Crown to the Crowds 06:16
11.Panserbjørne 04:39
12.The Endless Well 05:28
13.Awakening 08:55
rok wydania: 2015
gatunek: symphonic melodic power/folk metal
kraj: Włochy
skład zespołu:
Daniele Barbarossa - śpiew
Riccardo Gisotti - gitara
Matteo Raganini - gitara basowa
Davide Bartoli - perkusja
Dario Gisotti - instrumenty klawiszowe, dudy
Gabriele Boschi - instrumenty smyczkowe
Genueński WINTERAGE po trzech latach od powstania zaprezentował w 2011 zawierający głównie nagrania instrumentalne mini album "Winterage", który jednak nie wywołał zainteresowania. Grupa zreformowała się pozyskując w 2012 wokalistę Daniele Barbarossa i korzystając z imponującej liczby wokalistów operowych oraz muzyków grających na takich klasycznych instrumentach jak skrzypce, flet, róg francuski, harfa, obój, metalowe instrumenty dęte i inne, przygotowała obszerny album "The Harmonic Passage" wydany w lutym 2015 przez także umiejscowioną w Genui wytwórnię nair Music.
Album stanowił wypadkową fascynacji muzyką klasyczną, w tym operową, grającego na instrumentach smyczkowych Gabriele Boschi oraz trendów w melodyjnym symfonicznym metalu, jakie wcześniej wyznaczyły zespoły włoskie z dużym wpływem hiszpańskiego OPERA MAGNA i szwedzkiego FALCONER. Z całą pewnością należy się szacunek za aranżacje i wykorzystanie talentu mnóstwa znakomitych gości - instrumentalistów i wokalistek oraz wokalistów - od sopranu do basu, ale ogólnie tę muzykę cechuje przerost formy nad treścią. Kompozycje są przeładowane tak partiami symfonicznymi, nieraz wyrwanymi z kontekstu muzycznego poszczególnych utworów i to co ma stwarzać wrażenie barokowego przepychu, staje się nieraz po prostu eklektyczne i niespójne. Jest tu także sporo takiego grania, które można określić jako power folk zamkowo - rycerski, ugładzony, wymuskany i w melodiach ograny, bo jak inaczej określić to, co można usłyszeć w samym The Harmonic Passage, w Wirewings ? Część utworów ma teksty mieszane - włosko angielskie i to zapewne nawiązanie do podobnych zabiegów ze strony RHAPSODY, jednak nie jest to poziom RHAPSODY... Muzycy z WINTERAGE są na pewno bardzo sprawni w tym co robią, lecz charyzmy metalowej czy power metalowej ściślej mówiąc nie posiadają, lub też są stremowani i usztywnieni tym, co tu na ich barki spadło, a spadło bardzo dużo. Także na Barbarossa, który jest dosyć dobry, ale do czołówki włoskich Asów mu bardzo dużo brakuje i słusznym posunięciem było wsparcie go dodatkowymi głosami, jak w standardowym włoskim flower power Crown to the Crowds.
Z ciekawszych utworów można tu wymienić pieśń barda w bogatej oprawie The Flame Shall Not Fade, przypominającą w masywniejszych partiach gitarowych utwory FALCONER. Ciekawą postacią jest gitarzysta Riccardo Gisotti, dysponujący wyborną techniką i chyba pragnący bardziej power metalowo to wszystko rozwiązywać, bo gdy ma na to szansę, to wykorzystuje ją z wielkim entuzjazmem i energią, jak w nieco ostrzejszym Panserbjørne. Gdy gitara prawie milczy, to wieje nudą z Son of Winter. Do tych udanych utworów należy zaliczyć Golden Worm, bo i chóry są tu imponujące i power heroiczna folkowa melodia zapada w pamięć, i aranżacje nie zostały przebarwione instrumentami klasycznymi. Taki symfoniczny KALEDON... Takie dostojne i naznaczone akcentami muzyki dawnej utwory jak La grotta di cristallo w swoim czasie RHAPSODY tworzył ciekawsze, choć w sumie jest to nawet dosyć zgrabne. Ostatnia część albumu bez niespodzianek. Prowadzą praktycznie instrumentalną narrację plus strzeliste chóry w The Endless Well i to jest tak bardzo melodic power włoskie... Tak intrygująco się zaczyna Awakening, tak power metalowo, potem jednak znowu krużgankowe zaśpiewy barda biorą górę i choć dramatyzm do końca nieco wzrasta, to eklektyzm przeważa nad dramatyzmem teatralno-operowym, a nawet baletowym, bo "Jeziora Łabędziego" jest tu aż za wiele. Niepotrzebnie.
Co do brzmienia. Wszystko jest bardzo ładne, poza gitarą. Znany inżynier dźwięku Tommaso Talamanca, który tak wiele metalowej muzyki zrealizował, przeoczył fakt, że do tej wymuskanej estetyki taka rzężąca gitara niespecjalnie pasuje. Na szczęście dla niego jasno pokazujących to momentów jest niewiele.
Krzywdzące byłoby ocenienie tego, co tu WINTERAGE pokazał, jako mniej niż dobre, bo taka płyta wymaga ogromnego wysiłku w nadaniu jej ostatecznego kształtu. Niemniej, para tak do końca w gwizdek nie poszła i album jest na dłuższą metę nużący, właśnie przez natłok szczegółów.
ocena: 7/10
new 27.06.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"