Somewhere In Nowhere
#1
Somewhere In Nowhere - Rise of the Lost Souls (2023)

[Obrazek: 1154022.jpg?3923]

tracklista:
1.Rise of the Lost Souls 05:49
2.The Bringer 04:12
3.Children of the Sun 04:48
4.Memories 07:04
5.Sons of the Sea 05:00
6.Storms of Fire 03:55
7.Templars Lament 05:52
8.Lake of Sorrow 07:17
9.Demon Witch 06:59
10.Dark Portal 04:38

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Lars Brenneisen - śpiew
Sascha Sievers - gitara
Sascha Olschewski - gitara
Andre Sievers - gitara basowa
Daniel Müller - perkusja


Po dziesięciu latach przypomniał o sobie drugą płytą SOMEWHERE IN NOWHERE z Werne z Nadrenii-Wesfalii, którego początki sięgają roku 1996. Wydawcą wersji CD jest znana i zasłużona dla popularyzacji niemieckiego metalu wytwórnia Witches Brew, a premiera przewidziana jest na 25 sierpnia.
Okładka tego albumu jest przepiękna w swoim romantyczno-fantasy- heroicznym stylu i po raz kolejny layout Zoltána Papi okazuje się być gustownym i eleganckim. Papi jest właścicielem wytwórni płytowej (kasety) Burning Sun Records i ta wytwórnia przedstawi przeżywającą renesans kasetową wersję tego albumu. Warto też przypomnieć, że w końcu lipca zadebiutował on ze swoim nowym zespołem BURNING SUN, grającym speed/heavy metal.

SOMEWHERE IN NOWHERE natomiast to heavy metal taki, jaki się gra od czterdziestu lat w Nadrenii-Wesfalii, czyli ten twardy, mocny heavy metal o nieco kwadratowej i topornej strukturze, teutoński, ale tym razem bez przesady. Credo stylu ujawnia się już na początku w tytułowym Rise of the Lost Souls i grają w średnich tempach, umiarkowanie epicko, opierając się o silny głos Larsa Brenneisena i spokojny dwugitarowy atak, z wykorzystaniem dobrej techniki Saschy Olschewskiego, który został pozyskany do zespołu w roku 2015, a więc już po nagraniu debiutu wydanego w roku 2013. Tyle, że "Back From Nowhere, Into Eternity" był jedynie niskonakładowym wydawnictwem CD-R sfinansowanym samodzielnie przez zespół.
Kilka razy podkręcają tempo, ale pozostają w kręgu classic heavy w The Bringer oraz raczej nadmiernie miejscami brutalnym i surowym Storms of Fire i tak na myśl przychodzi SACRED STEEL.
Zespół bardzo korzystnie się prezentuje, gdy odchodzi od tej nacechowanej teutońską manierą stylistyki (przykładem jest Dark Portal) na rzecz bardziej uniwersalnego i klasycznego grania z nutą melancholii w Children of the Sun, ale z kolei Sons of the Sea to bardzo pośrednie wyrażenie speed/heavy "Metalu z Zagłębia Ruhry", jakie można było usłyszeć już w połowie lat 80tych i przeważnie to było podobnie kontrowersyjne, jeśli chodzi o muzyczną wartość. Najłagodniejsze momenty można usłyszeć w interludiach wypełnionego narracjami epickiego Templars Lament, gdzie może śpiew nie jest najlepszy, ale gitarowe budowanie podniosłego klimatu w partii instrumentalnej - bardzo wysokiej klasy.
W dłuższych kompozycjach o charakterze songów epickich z próbą budowania mroczniejszego klimatu (Memories, Lake of Sorrow, Demon Witch) raczej skupiają się na powtarzalnej ekspozycji mocnych, kruszących riffów gitarowych niż na zaskakujących smaczkach aranżacyjnych, przy czym w Lake of Sorrow wykorzystują estetykę epic heavy/doom spod znaku chociażby ATLANTEAN KODEX. Dobrze im to wychodzi i to jest jedna z najciekawszych kompozycji z tego albumu. Miejscami nieco eksperymentalny Demon Witch z kolei jest jednym z mniej interesujących, choć tu akurat chyba sporo pracy włożyli w stworzenie określonej różnorodności.

W kwestii brzmienia - jest to teutońskie w starym stylu, ale bas został zrealizowany perfekcyjnie. Jest to jedne z najlepiej brzmiących basów na płytach z melodyjnym metalem  z bieżącego roku. Głębia i wbijająca w ziemię potęga.
Ogólnie, jak na metal z wiadomych stron nie jest źle, choć ten styl i ta estetyka najlepsze lata ma już zdecydowanie poza sobą.


ocena: 7/10

new 20.08.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Witches Brew
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości