15.01.2024, 11:05:16
Vocifer - Jurupary (2023)
tracklista:
1.And Then... 01:20
2.The Voice of the Light 04:33
3.Bridge to the Stars 03:59
4.Vanity in Disguise 04:33
5.Rain of Doubts 04:20
6.Wings of Hope 06:14
7.Pleasure Paradise 03:45
8.I Am 05:07
9.We Are 03:52
10.Life 05:02
11.To be Alive 04:24
rok wydania: 2023
gatunek: melodic power metal
kraj: Brazylia
skład zespołu:
João Noleto - śpiew
Gustavo Oliveira - gitara
Pedro Scheid - gitara
Lucas Lago - gitara basowa
Alex Cristopher - perkusja
VOCIFER z Palmas działa od roku 2014 i jest to jego druga płyta, jednak do grudnia 2023 jego dwa albumy nie ukazały się w wersji fizycznej. W grudniu 2023 zespół zdołał jednak zainteresować grecką wytwórnię Alone Records i ekipa zaistniała także w Europie drugim longplayem "Jurupary".
Muzyka VOCIFER jest może nie oryginalnym, ale pełnym pasji ucieleśnieniem głównych idei melodyjnego power metalu w stylu brazylijskim, także tego progresywnego, przy czym przystępnego w odbiorze. Dużo przestrzeni, dużo pędu, jasne barwy, to cechy bardzo dobrej pierwszej części płyty i The Voice of the Light, Bridge to the Stars oraz nieco spokojniejszy i wolniejszy Vanity in Disguise pokazują interesującego wokalistę João Noleto o przyjemnej barwie głosu oraz grających z pasją i energią gitarzystów, przy czym potrafią naprawdę wiele. Zagrali na tym albumie sporą liczbę wysokiej klasy solówek i jest to kolejny zespół, gdzie biegłość gitarzystów mocno wpływa na odbiór muzyki. Potem następuje czas na wyciszenie w akustycznej balladzie Rain of Doubts z tłem parasymfonicznym, ale nie jest to specjalnie ciekawa kompozycja. A potem dużo odniesień do klasyki brazylijskiej i słychach tak ANGRA, jak i SHAMAN w takich nasyconych przystępną progresywnością kompozycjach jak Wings of Hope, gdzie w duecie z Noleto zaśpiewała znana z VANDROYA Daísa Munhoz. Dużo ANGRA i ALMAH w rozbujanych Pleasure Paradise i We Are oraz nieco mroku w I Am, rozegranym w teatralnym stylu z elementami metalu symfonicznego i wyborną partią instrumentalną, wypełnioną wirtuozerskimi solami gitarzystów. Plan klawiszowy i symfoniczny wykonał Fábio Laguna (EDU FALASCHI, ex HANGAR). Próba budowy na power metalowym fundamencie nostalgicznego klimatu w Life jest średnio udana, choć refren wyszedł bardzo dobrze, a kolejny atak solowy gitar wyborny. A na koniec power metalowa petarda To be Alive z udziałem legendarnego wokalisty i producenta Thiago Bianchi (ex SHAMAN). Piękny, melodyjny, potoczysty power zagrany z maestrią i swobodą.
Thiago Bianchi jest także producentem tej płyty, a ponieważ on się nigdy nie myli i zawsze ma rację, to sound jest wyborny, klarowny, absolutnie rozpoznawalny jako brazylijski.
Dobrze się stało, że Alone Records dało szansę tej grupie. To bardzo dobry zespół i trzeba było go zaprezentować światu. Posłuchajcie jak wybornie grają Gustavo i Pedro.
ocena: 8,3/10
new 15.01.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"