Black Phantom
#1
Black Phantom - Better Beware! (2017)

[Obrazek: ODYtODAwMC5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Light Behind the Armour 04:21
2.Black Phantom 03:44
3.Up Is Down, Black Is White 04:17
4.Less than Zero 05:19
5.Firebase Valley Forge 06:14
6.From an Is to a Was 04:15
7.The Absence 05:06
8.Ninth Ring of Hell 04:21
9.The Invisible Man 05:22
10.King of Bottom Feeders 05:09
11.Total Eclipse (Iron Maiden cover) 03:51

rok wydania: 2017
gatunek: heavy metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Manuel Malini - śpiew
Luca Belbruno - gitara
Roberto Manfrinato - gitara
Andrea Tito - gitara basowa
Andrea Garavaglia - perkusja


Wkrótce po wydaniu ostatniej, jak na razie studyjnej, płyty niezwykle ważnego dla włoskiej sceny classic heavy metalowej grupy MESMERIZE, w roku 2014 trzech jej członków - Tito, Garavaglia i Belbruno, z nowym, nieznanym dotąd wokalistą Manuelem Malini założyło BLACK PHANTOM. Zespół znalazł się, podobnie jak MESMERIZE, pod skrzydłami znanej włoskiej wytwórni Punishment 18 Records i w maju 2017 zadebiutował albumem "Better Beware!"'.

Jest to trochę inna muzyka niż MESMERIZE, nasycona NWOTHM, ale takim dynamicznie heroicznym i w stylu, jaki gdzieś w roku 2011 wytyczył SKANNERS. Malini to wokalista z bojowym zadziorem w głosie i znakomitymi, wysokimi zaśpiewami i to się wykorzystuje tutaj cały czas, już od pełnego rycerskiej dumy Light Behind the Armour, a także w twardym i zdecydowanym Less than Zero. BLACK PHANTOM to bardzo dynamiczny zespół z potężnymi atakami gitarowymi i wybornym basem, z własnym planem Andrea Tito i jest go na pewno więcej niż zazwyczaj w MESMERIZE. Black Phantom jest utworem reprezentatywnym i flagowym, także w tym aspekcie, że zespół potrafi zagrać agresywniej i mroczniej i na pewno nie jest to typowy band heroic classic metalowy. Mroczniej... Mroczniej jest także w wolniejszym Up Is Down, Black Is White. Z drugiej strony, jest również pewna dawka tego bardzo klasycznego, opartego na wzorcach brytyjskich heavy metalu, jaki we Włoszech jest tak chętnie grany i do tej grupy zaliczyć należy Firebase Valley Forge ze znakomitą, kroczącą partią instrumentalną i refrenem nieco przypominającym IRON MAIDEN oraz From an Is to a Was. Podobnie jak i inne zespoły włoskie, w wolniejszych miejscami, klimatycznych kompozycjach (The Absence), obok heroizmu pobrzmiewają rozwiązania i aranżacje zbliżone do progresywnych, ale nie przekraczające tej granicy, choć w Ninth Ring of Hell w posępny sposób ją jednak przekraczają i wyszło to bardzo przeciętnie. Takie gitarowe meandry wiodą na manowce w dobrze się zaczynającym The Invisible Man, ale końcówka w postaci King of Bottom Feeders jest bardzo dobra i ta pełna energii kompozycja to mnóstwo metalowej mocy w tych napędzanych basem szybkich częściach.

Wysokiej klasy realizacja soundu włoskich albumów heavy metalowych jest rzeczą normalną od wielu lat i tu także nic nie odbiega od normy, a w przypadku basu jest nawet zrobione w mistrzowski sposób. Głęboki, metaliczny, rozległy nieraz się bez problemu przebija nawet przez ścianę tworzoną przez obu gitarzystów.
Andrea Garavaglia zagrał tu po raz pierwszy i ostatni, współpracował jednak potem z BLACK PHANTOM jako inżynier dźwięku.


ocena: 7,7/10

new 14.04.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Black Phantom - Zero Hour  Is Now (2020)

[Obrazek: 824839.jpg?1512]

tracklista:
1.Redemption 05:43
2.Hordes of Destruction 04:51
3.Schattenjäger 03:36
4.The Road 07:53
5.Aboard the Rattling Ark 05:39
6.Either You or Me 05:32
7.Begone! 03:51
8.Hands of Time 05:20

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Manuel Malini - śpiew
Luca Belbruno - gitara
Roberto Manfrinato - gitara
Andrea Tito - gitara basowa
Ivan Carsenzuola - perkusja


Druga płyta BLACK PHANTOM także została wydana przez Punishment 18 Records, w marcu 2020 roku.

Recepta na heavy metal była dobra, więc nie było powodu specjalnie niczego zmieniać. Podobnie bojowo i z zadziornym wokalem Manuela Malini, choć może styl melodii Redemption jest bliższy RAIN czy BUD TRIBE. Rozpoznawalny rys z dominacją basu i mocnymi gitarami jednak pozostaje cechą główną i epickość narasta w bardzo dobrym, potoczystym Hordes of Destruction, a Schattenjäger mimo niemieckiego tytułu, to bardziej coś z USA w tym rock/metalowym rozbujaniu i echach alternatywnych i nie zmienia tego nawet wersja niemiecka tej kompozycji, umieszczona jako bonus na części wersji. The Road to taki często spotykany na albumach włoskich centralnie umieszczony numer wolniejszy i przepełniony mrokiem, długimi wybrzmiewaniami oraz znakomitym aktorskim śpiewem Malini, który na tej płycie przyćmiewa bardzo dobrych przecież instrumentalistów. Ciekawe, że Aboard the Rattling Ark w jakimś stopniu przypomina starsze nagrania MESMERIZE, choć w nowszej oprawie aranżacyjnej i jest dumnie i heroicznie bez uciekania się do nadmiernie szybkich temp, a galopada gitar jest prosta i wyrazista. Dramatyczny Either You or Me przetykany jest bardzo poetyckimi fragmentami, gdzie między innymi słychać jak świetne brzmienie uzyskano dzięki byłemu członkowi zespołu Andrea Garavaglia, który tu wykonał mix i mastering. Subtelnie gdzie trzeba, a gdzie trzeba gitary ryczą ostro, ale i w tonach głębokich. No i bas, po raz kolejny przepiękna realizacja basu Andrea Tito. W tej kompozycji zwraca uwagę także gustowne solo z oszczędnym wykorzystaniem estetyki stoner metalowej. W Begone! trochę takiego heavy metalu bardziej amerykańskiego, jaki się tam grało głównie latach 90tych i nasuwają się pewne skojarzenia z soundem z Seattle, ale bez naśladowania kogokolwiek. Na koniec dynamiczny Hands of Time, który nawiązuje do tych mocnych zdecydowanych ataków z debiutu, ale i można się doszukać czegoś więcej. Może więcej rozbujanego rokendrola w pancerzu i z mieczem?

Generalnie jest album na poziomie poprzedniego, piękne brzmiący i z jeszcze ciekawszym wokalem Manuela Malini niż w roku 2017. Tym razem był to ostatni album BLACK PHANTOM dla innego członka MESMERIZE - Luca Belbruno. Zastąpił go niebawem Toni Cacciapaglia z heavy metalowej grupy FORGED IN BLOOD.


ocena: 7,8/10

new 14.04.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Black Phantom - Horror Paradise (2024)

[Obrazek: 1214100.jpg?5038]

tracklista:
1.Sammy the Elf 03:19
2.Come Hike With Me 04:10
3.War of Tanks 05:16
4.The Headsman 04:17
5.A Nightmare 05:43
6.I Got the Callback 04:24
7.Listen to the Voice 05:24
8.Beast on the Loose 04:26
9.The Armour of God 04:17
10.J for Jenny 06:09

rok wydania: 2024
gatunek: heavy metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Manuel Malini - śpiew
Toni Cacciapaglia - gitara
Roberto Manfrinato - gitara
Andrea Tito - gitara basowa
Ivan Carsenzuola - perkusja

"Horror Paradise" to najnowsza propozycja BLACK PHANTOM, która została zaprezentowana przez włoską wytwórnię Punishment 18 Records 29 marca 2024. 

Jest tu heavy metal tradycyjny, do jakiego grupa już przyzwyczaiła na albumach poprzednich, choć opener Sammy the Elf prezentuje się mniej interesująco od tego, co można było usłyszeć  na wcześniejszych LP. Ogólnie to tak trochę zachowawczo gra BLACK PHANTOM i to nawet słychać po bardziej stonowanym wokalu Manuela Malini. Dobry, brytyjski refren (w manierze BLAZE BAYLEY) ratuje dosyć bezbarwny poza tym Come Hike With Me. Wojna czołgów w War of Tanks przebiega raczej ospale i jak na war epic metal to wyszło to tak sobie...
The Headsman brzmi tak bardziej amerykańsko i podobne rzeczy grupa grała już na poprzednim albumie i tu poziom jest podobny. Dobrze w budowaniu lekko mrocznego klimatu, ale melodia nie porywa. Tego mroku powinno być więcej w dłuższym A Nightmare, ale jest go za mało i budowanie napięcia rozmywa się w powtarzanych riffach, w przewidywalnych układach średnio wolnych temp. Takie kompozycje jak I Got the Callback czy Beast on the Loose odegrane sprawnie i typowe w sumie dla włoskiego, klasycznego heavy metalu trudno zaliczyć do ekscytujących, tym bardziej że stoją na granicy różnych podgatunków tradycyjnego metalu i to wypośrodkowanie nie przynosi żadnych specjalnych korzyści. Echa MESMERIZE tym razem odzywają się w zagranym w nieśpiesznym tempie Listen to the Voice, a heroiczny metal pojawia się w formie klasycznego epic heavy w umiarkowanie dobrym, ale jednak mało majestatycznym The Armour of God. Nastrój poprawia nastrojowy i zbudowany z ciekawych gitarowych konstrukcji J for Jenny. Taki zupełnie inny heavy metal niż to, co tu można usłyszeć wcześniej i budzi skojarzenia w klimacie i sposobie prowadzenia narracji muzycznej  z tym, co robi Blackie Lawless w W.A.S.P. To się musi podobać!

Mniej interesujące sola niż na poprzednich albumach, mniej zaangażowana gra perkusisty, mniej tych potężnych natarć basowych Tito, mniej, dużo mniej zapadających w pamięć  melodii.
Nawet Andrea Garavaglia jako twórca brzmienia tak podszedł do tego trochę bez pomysłu. Ta wyrazistość zanikła, a to był wielki atut w przypadku soundu poprzednich płyt.
Doświadczony, bardzo profesjonalny zespół nagrał album poniżej swoich możliwości. Jednak, jak się posłucha J for Jenny to słychać, że ten potencjał jednak jest i może to była właściwa droga?


ocena: 7/10

new 15.04.2024

Podziękowania dla wytwórni  Punishment 18 Records za udostępnienie tego albumu
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości