Machiavellian God
#1
Machiavellian God - Beyond the Void (2024)

[Obrazek: a0786255986_16.jpg]

Tracklista:
1. Into the Abyss 16:04     
2. Shadows and Chains 07:19     
3. The Burden of Existence 07:48     
4. Serenade of Solitude 02:38     
5. Eternal Echoes 05:57

Rok wydania: 2024
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Rumunia

Skład zespołu:
Mihai "Mihu" Ilie - śpiew
Mihai "Mike" Dinuta - gitara
Alex "Bastardu" Gheorghe - gitara
Valentin Cristocea - bas
Emi Ravasel - perkusja


Wydany w 2019 roku debiut zespołu był co najwyżej poprawnym zlepkiem pomysłów KALMAH i MAVERICK HUNTER, podanym w sposób nieprzemyślany i ze średnio interesującymi walorami wykonawczymi. Suche brzmienie, podobnie jak wokalista, nie były z najwyższej półki i nie wybił się z masy podobnie grających zespołów.
Przez 5 lat trochę się pozmieniało, zatrudnionego nowego wokalistę i kontrakt ze szwedzką wytwórnią ViciSolum Productions. Premiera drugiego albumu odbędzie się 10 maja 2024 roku.

Można odnieść wrażenie, że w tym roku ViciSolum Productions poszło w znacznie cięższe brzmienia, co można było już usłyszeć w MANTICORA i ostatnim LP LOCH VOSTOK, gdzie oba zespoły nagrały albumy niby dobre, ale bez konkretnej wizji, gdzie ważniejsze było extreme melodic metalowe granie niż prezentacja konkretnych melodii.
Rozpoczynanie od trwającego ponad szesnaście minut Into the Abyss to ruch, który może i można uznać za odważny, ale to niemal połowa długości tej płyty, a jest to taki naciągane i tęskne jak AMORPHIS, GHOSTS OF ATLANTIS czy nieistniejący XANTHOCHROID, chociaż u Amerykanów ta muzyka była znacznie bardziej wieloplanowa. Jest też coś z ISOLE w partiach delikatniejszych, ale najsłabszym elementem jest tutaj zakończenie. Wiele tutaj zmian temp i przejść, ale są nie do końca przemyślane i topornie wplecione, nie zawsze jest tutaj wrażenie ciągłości i brzmi to bardziej jak zlepek różnych pomysłów. Dwie krótkie, czterominutowe kompozycje z tych pomysłów by wyszły dobre, a tak jest budzący mieszane uczucia kolos w klimatach ostatnich dokonań SCAR SYMMETRY.
Nie ma tutaj nigdzie kakofonii na miarę WINTERSUN, ale są ciągoty do doom death metalu, zapewne wynikające z doświadczeń wokalisty, ale zostało to zrealizowane sztucznie i przesadnie brutalnie i chwilami więcej w tym THESE ARE THEY niż NOVEMBERS DOOM. Dobrze to słychać w Shadows and Chains oraz The Burden of Existence, które wskazują na problem kierunku tego LP. Od strony wokalnej Mihu prezentuje się o wiele lepiej od swojego poprzednika, jego growl jest bardzo głębokie, a jego czysty śpiew jest bardzo spokojny i kojący jak melodyjne pasaże w AHAB.
Jakiś śladów LOCH VOSTOK można się tutaj doszukiwać w próbie wplatania progressive metalu do tego wszystkiego, ale melodie nie są tak wysokiej klasy i nie tak zapadające w pamięć i te ograniczenia po części wynikają z fundamentu doom death i partie tego gatunku w The Burden of Existence są wykonane bardzo dobrze.
Kończący album Eternal Echoes z gościnnym występem Teddy Möllera jest dobry, sposób aranżacji orkiestracji przypomina ten z WINTERHORDE i może nie ma to takiej siły rażenia jak najlepsze kompozycje LOCH VOSTOK, ale jest to dobre zakończenie.

Ronnie Björnström postawił na sound delikatniejszy i bliski temu, co zaproponował na drugim albumie GHOSTS OF ATLANTIS i jest to typowe, dobre szwedzkie brzmienie, ale nie tak miażdżące i wyraziste jak w LOCH VOSTOK.
LP zdecydowanie ciekawszy niż debiut, ale przed nimi jeszcze długa droga na szczyt, bo dobry, odtwórczy album to jednak za mało, aby wybić się na tle dużej konkurencji.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni ViciSolum Productions.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości