No One Spoke
#1
No One Spoke - Nine Mirrors (2021)

[Obrazek: a2436731556_16.jpg]

Tracklista:
1. Bridge to Sanity 05:32       
2. Blue Way 06:12     
3. Fear of Regret 05:58       
4. Sigh 05:39     
5. Rise Again 04:08     
6. Trust Yourself 06:46       
7. Final Breath 03:53       
8. Milonga para las Reinas 04:22       
9. Rainbow in the Dark (Dio Cover) 04:41

Rok wydania: 2021
Gatunek: Progressive/Symphonic Metal
Kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Carla Domingues - śpiew
André Medeiros - gitara
Artur Cipriani - bas
Gabriel Porto - perkusja
Thiago Gonçalves - instrumenty klawiszowe
Iva Giracca - skrzypce


NO ONE SPOKE to w większości grupa debiutantów z brazylisjkiej Floripy (poza Carla Domingues i Gabrielem Porto z doom death metalowego M26), założona w 2018 roku. Mimo singli, zespołem nie zainteresowała się żadna wytwórnia i debiut został wydany nakładem własnym 26 marca 2021 roku w wersji digital i w tym samym roku na CD.

To straszne i smutne, że muzyka na tak wysokim poziomie wykonania, ze świetnie wyeksponowanymi melodiami i refrenami, gdzie skrzypce nie są tylko dodatkiem do tła, aranżacje klawiszowe bogate, a gitara z basem wygrywają ciekawe rzeczy pozostaje tak mało znana.
Rozpoczynający ten album Bridge to Sanity jest genialny w wykorzystaniu jazzu jako fundamentu, agresywnych klawiszach i dozie mroku rodem z ADAGIO i dalekosiężnych refrenach rodem z NIGHTWISH. Łotewskie OCEANPATH niby próbowało tego wcześniej na swoim debiucie, ale to nie jest ten poziom. Prawdziwe mistrzostwo od strony technicznej, tworzenia wielu planów, znakomicie ustawionym basie i to brzmienie to zasługa niezbyt popularnego inżyniera dźwięku Renato Pimentela, którego niektórzy mogą kojarzyć ze znakomitego STEEL WARRIOR i ich albumu Army of the Time. To nie jest nudne, miękkie brzmienie Finnvox, to wieloplanowy sound z typową dla Brazylii ekspozycją mocnego, głębokiego basu, którego warto posłuchać, bo nie jest to tylko przedłużenie sekcji czy gitary.
Iva Giracca to znakomita skrzypaczka i niewiele grup w tak znamienity sposób ten instrument wykorzystuje, jak tutaj NO ONE SPOKE. Może nieistniejące NOX AUREA na swoim drugim LP i może belgijskie WORLD BEYOND. Wszyscy instrumentaliści grają tutaj bardzo dobrze, równo i nikt się nie wyróżnia. Może nie jest to poziom techniczny grup bardziej skierowanych na neoklasyczne wojaże, ale ich zrozumienie, tworzenie jedności i wykorzystanie wieloplanowości do prezentacji melodii jest godne podziwu, co słychać delikatnie już w rozpoczynającym Bridge to Sanity, a rozwija się dalej w Blue Way, który jest bardziej progressive metalową wersją NIGHTWISH ze znakomitymi gitarami akustycznymi i modern metalowym solem. Wspaniała współpraca skrzypiec z basem i tego po prostu trzeba posłuchać. No i jest jeszcze Carla Domingues, która okazuje się wokalistką znakomitą, o wielu głosach, z doskonałym sopranem, którego przesadnie nie wykorzystuje i normalnym śpiewem, który jest rozczulający we wstępie Fear of Regret. Swoją drogą, ładnie to się rozwija do heavy metalowego dialogu gitary ze skrzypcami.
Kiedy wydaje się, że już niczym zespół nie zaskoczy, pojawia się wolniejszy Sigh z przesterowanymi gitarami, hipnotyzujący konsekwentnie wygrywaną melodią i wspaniale to się rozwija w drugiej połowie. Rise Again to bardziej klasyczny female fronted metal, ze znakomitym wykorzystaniem skrzypiec i rewelacyjnym dialogiem. Techniczny geniusz i barwna gra Gabriel Porto za barwną grę.
Najdłuższy Trust Yourself to ballada w typowo południowoamerykańskim stylu, rozgrzewająca gitarą akustyczną, subtelnymi planami klawiszowymi i śpiewającą bardzo intymnie Carla Domingues. Co za głos!
Udany jest typowo latino metalowy Milonga para las Reinas, ale potknięciem jest bardzo ascetyczny Final Breath, kojarzący się bardziej z THEATRE OF TRAGEDY. Gdyby cały album składał się tylko z takich utworów albo trzymano pozoimu coveru DIO, to byłoby bardzo nieciekawie.

TO-MERA popełniło błąd idąc w bardziej progressive metalowe pasaże, nie dbając za bardzo o melodie, ale NO ONE SPOKE osiągnęło tutaj równowagę i jest muzyka wysmakowana, bez zbędnego elitaryzmu.
Niestety, na początku 2024 roku zespół spotkała tragedia i w wyniku wypadku motocyklowego zmarł Gabriel Porto, stawiając działalność NO ONE SPOKE pod znakiem zapytania.
Nawet jeśli to ma być ich jedyny LP, to są Artyści, którzy pozostawiają po sobie prawdziwą Sztukę, którą należy ocalić od zapomnienia. I za to należy im się wieczna CHWAŁA!


Ocena: 9.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości