19.06.2018, 15:11:02
Desolation Angels - Desolation Angels (1986)
Tracklista:
1. Spirit of the Deep 08:02
2. Evil Possessor 03:29
3. Valhalla 06:35
4. Unsung Hero 04:34
5. Death Machine 05:40
6. Wild Gypsy Woman 05:11
7. Dance of the Demons 06:15
8. Angry Rain 06:05
Rok wydania: 1986
Gatunek: heavy metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Dave Wall -śpiew
Robin Brancher - gitara
Keith Sharp - gitara
Dave Scutt - bas
Adam Palfrey - perkusja
Ocena: 8,7/10
23.06.2009
Tracklista:
1. Spirit of the Deep 08:02
2. Evil Possessor 03:29
3. Valhalla 06:35
4. Unsung Hero 04:34
5. Death Machine 05:40
6. Wild Gypsy Woman 05:11
7. Dance of the Demons 06:15
8. Angry Rain 06:05
Rok wydania: 1986
Gatunek: heavy metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Dave Wall -śpiew
Robin Brancher - gitara
Keith Sharp - gitara
Dave Scutt - bas
Adam Palfrey - perkusja
Gdyby nawet osoby dosyć obeznane z NWOBHM zapytać, jakie zespoły grały ten nowy heavy metal wzorując się na BLACK SABBATH, to zapewne natychmiast padłyby nazwy WITCHFINDER GENERAL i PAGAN ALTAR po czym zaległaby cisza. Tak, cisza panowała też przez cały czas istnienia wokół londyńskiego DESOLATION ANGELS, który swą działalność rozpoczął w pamiętnym roku 1980. Przez długie lata nie mógł jednak kompletnie nic zdziałać i kilka nagrań utrwalił jedynie własnym przemysłem. Gdy już zainteresowanie metalem z kręgu NWOBHM zaczęło ostatecznie słabnąć, w akcie desperacji, za własne pieniądze w roku 1986 wydał płytę s/t.
Płyta zdumiewa i w wielu momentach zachwyca.
Muzyka z jednej strony opierała się na grze dwóch gitarzystów produkujących standardowe dla NWOBHM riffy, ale tworzące melodie charakterystyczne raczej dla BLACK SABBATH. Można powiedzieć, że to taki w pewnym stopniu również szybciej zagrany doom. Wokalista lekko w manierze Osbourne'a, spora dawka mrocznego epic, świetne riffy i melodie, poza jedynie jakoś niepasującym zwykłym rockowym "Unsung Hero". Reszta kompozycji to wspaniały popis - wystarczy posłuchać, jak sobie na średnich tempach grają w numerze "Valhalla" czy w niszczącym "Angry Rain". Wspaniały, epicko-melancholijny klimat w tym spokojnym rozgrywaniu tej kompozycji to jej wielki atut. Sola na tej płycie są lekko stylizowane na styl Iommiego, jednak nie na tyle, aby uznać to za proste kopiowanie. W najdłuższym "Spirit of the Deep " generują sporą dawkę mroku i faktycznie sabbathowego klimatu. Krótkich utworów, tak typowych dla NWOBHM nie ma wiele, a jedyny taki to "Evil Possessor", gdzie słychać pewne echa grania amerykańskiego epickiego power/heavy. Rytmika jest nieraz porywająca, jak w "Death Machine", a melodie mają czasem zmetalizowany retro charakter jak w "Wild Gypsy Woman".
Muzyka z jednej strony opierała się na grze dwóch gitarzystów produkujących standardowe dla NWOBHM riffy, ale tworzące melodie charakterystyczne raczej dla BLACK SABBATH. Można powiedzieć, że to taki w pewnym stopniu również szybciej zagrany doom. Wokalista lekko w manierze Osbourne'a, spora dawka mrocznego epic, świetne riffy i melodie, poza jedynie jakoś niepasującym zwykłym rockowym "Unsung Hero". Reszta kompozycji to wspaniały popis - wystarczy posłuchać, jak sobie na średnich tempach grają w numerze "Valhalla" czy w niszczącym "Angry Rain". Wspaniały, epicko-melancholijny klimat w tym spokojnym rozgrywaniu tej kompozycji to jej wielki atut. Sola na tej płycie są lekko stylizowane na styl Iommiego, jednak nie na tyle, aby uznać to za proste kopiowanie. W najdłuższym "Spirit of the Deep " generują sporą dawkę mroku i faktycznie sabbathowego klimatu. Krótkich utworów, tak typowych dla NWOBHM nie ma wiele, a jedyny taki to "Evil Possessor", gdzie słychać pewne echa grania amerykańskiego epickiego power/heavy. Rytmika jest nieraz porywająca, jak w "Death Machine", a melodie mają czasem zmetalizowany retro charakter jak w "Wild Gypsy Woman".
Nie ma tu niezwykłych popisów instrumentalnych, nie ma też identyfikacji z BLACK SABBATH w pełnym wymiarze.
Mimo, że to produkcja własna, to brzmienie można uznać za co najmniej dobre.
Ten sound porównywalny jest z tym z debiutu WITCHFINDER GENERAL i tylko miejscami jest jakby nadmiernie wyostrzony. Płyta z przyczyn finansowych nie miała ani promocji, ani żadnego wsparcia i zespół pozostał niezauważony. Muzycy, którzy nie potrafili się przebić w Anglii udali się do USA, ale i tam niewiele zdziałali. Powrócili do UK w 1991 i zespół się ostatecznie w 1994 rozwiązał.
Ten sound porównywalny jest z tym z debiutu WITCHFINDER GENERAL i tylko miejscami jest jakby nadmiernie wyostrzony. Płyta z przyczyn finansowych nie miała ani promocji, ani żadnego wsparcia i zespół pozostał niezauważony. Muzycy, którzy nie potrafili się przebić w Anglii udali się do USA, ale i tam niewiele zdziałali. Powrócili do UK w 1991 i zespół się ostatecznie w 1994 rozwiązał.
Ocena: 8,7/10
23.06.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"