20.06.2018, 18:23:39
Fullforce - One (2011)
Tracklista:
1. Mythomaniac 04:02
2. None Of Your Concern 03:35
3. Heart And Soul 03:31
4. Oblivion 04:53
5. Open Your Eyes 04:25
6. Rain 04:33
7. Suffering In Silence 03:06
8. Walls Of Secrets 04:33
9. Father Spirit 04:51
10. I Bleed 05:07
11. Into The Cradle 05:01
Rok wydania: 2011
Gatunek: progressive melodic power metal/heavy metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Michael Andersson - śpiew
Stefan Elmgren - gitara
Carl-Johan Grimmark - gitara
Tommy Larsson - bas
Anders Johansson - perkusja
Ocena 7,3/10
17.06.2011
Tracklista:
1. Mythomaniac 04:02
2. None Of Your Concern 03:35
3. Heart And Soul 03:31
4. Oblivion 04:53
5. Open Your Eyes 04:25
6. Rain 04:33
7. Suffering In Silence 03:06
8. Walls Of Secrets 04:33
9. Father Spirit 04:51
10. I Bleed 05:07
11. Into The Cradle 05:01
Rok wydania: 2011
Gatunek: progressive melodic power metal/heavy metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Michael Andersson - śpiew
Stefan Elmgren - gitara
Carl-Johan Grimmark - gitara
Tommy Larsson - bas
Anders Johansson - perkusja
Szwecja to taki kraj, gdzie metalowe super projekty są na porządku dziennym, więc pojawienie się FULLFORCE nikogo specjalnie nie dziwi.
Skład jest imponujący i wymienienie zespołów, w jakich grali, zajęłoby dużo czasu. To gwiazdy pierwszej wielkości i może warto tylko nadmienić, że po raz pierwszy spotykają się tu gitarzyści Elmgren i Grimmark i to powinna być już wystarczająca zachęta i rekomendacja. Album został wydany przez Steamhammer w czerwcu.
Konstelacja gwiazd i heavy i power metal w melodyjnej odmianie z elementami progresywnymi. Szkoda, że to już wszystko było i to niemal dosłownie, zarówno w tym co grali w projektach christian metalowych, jak i tych ocierających się o hard rock/melodic metal, bo i takich muzycznych rozwiązań tu nie brak.
Ta płyta poniekąd nasuwa skojarzenia z PLANET ALLIANCE w nieco uproszczonej wersji, a na pewno nie ma tu nic z HAMMERFALL i Elmgren jest wtopiony w ogólny styl heavy i power granego w średnim tempie, z przewagą gitar nad gdzieś tam w tle skrywanymi klawiszami.
Płyta jest dosyć zróżnicowana, bo trudno porównywać progresywny "Oblivion" z bardziej rycerskim "Heart And Soul" z wpadającym od razu w ucho refrenem.
Tam, gdzie grają muzykę typową dla szwedzkiego, nacechowanego progresją melodyjnego power metalu, jak w "Open Your Eyes" czy "Mythomaniac", słychać obycie, swobodę i profesjonalizm, jednak niestety niewiele ponadto. Ogólnie, album sprawia wrażenie muzyki odegranej przez wszystkich na co najwyżej średnim poziomie zaangażowania i swoich faktycznych możliwości jego członków. Kompozycje stwarzają szanse przedstawienia ciekawszych solówek czy wzbudzającej emocje gry sekcji rytmicznej, ale to nie zostało należycie wykorzystane. Wokalnie Anderssonowi trudno coś zarzucić jednak i jego można było już usłyszeć śpiewającego mocniej i z większą dawką żaru zaczerpniętego od Lande czy Coverdale'a niż w FULLFORCE. To słychać zarówno w "Rain", gdzie nie wydobył wszystkiego, co tu można wydobyć w rockowej warstwie, jak i w wymagającym większych emocji "Walls Of Secrets", pełnym nowoczesnych gitarowych rozwiązań. Poprawnie wykonany przez wszystkich "Father Spirit" czy "I Bleed" to najbardziej typowe przykłady na to, że chyba zabrakło na tym albumie elementu jednoczącego muzyków wspólną ideą. CLOUDSCAPE, HARMONY, inne grupy mają taki element, tu zaś brak entuzjazmu. Brak go na tej płycie cały czas, a przecież jest potrzebny nawet w chłodnej, naznaczonej progresywnością melodyjnej metalowej muzyce. Brak jest także autentycznego przeboju z naciskiem na klimat i melodię, choć zadatki ma na to "Into The Cradle". Taki numer, który zagrany z większym zaangażowaniem i zaśpiewany przez Jorna mógłby zapaść w pamięć na znacznie dłużej.
Skład jest imponujący i wymienienie zespołów, w jakich grali, zajęłoby dużo czasu. To gwiazdy pierwszej wielkości i może warto tylko nadmienić, że po raz pierwszy spotykają się tu gitarzyści Elmgren i Grimmark i to powinna być już wystarczająca zachęta i rekomendacja. Album został wydany przez Steamhammer w czerwcu.
Konstelacja gwiazd i heavy i power metal w melodyjnej odmianie z elementami progresywnymi. Szkoda, że to już wszystko było i to niemal dosłownie, zarówno w tym co grali w projektach christian metalowych, jak i tych ocierających się o hard rock/melodic metal, bo i takich muzycznych rozwiązań tu nie brak.
Ta płyta poniekąd nasuwa skojarzenia z PLANET ALLIANCE w nieco uproszczonej wersji, a na pewno nie ma tu nic z HAMMERFALL i Elmgren jest wtopiony w ogólny styl heavy i power granego w średnim tempie, z przewagą gitar nad gdzieś tam w tle skrywanymi klawiszami.
Płyta jest dosyć zróżnicowana, bo trudno porównywać progresywny "Oblivion" z bardziej rycerskim "Heart And Soul" z wpadającym od razu w ucho refrenem.
Tam, gdzie grają muzykę typową dla szwedzkiego, nacechowanego progresją melodyjnego power metalu, jak w "Open Your Eyes" czy "Mythomaniac", słychać obycie, swobodę i profesjonalizm, jednak niestety niewiele ponadto. Ogólnie, album sprawia wrażenie muzyki odegranej przez wszystkich na co najwyżej średnim poziomie zaangażowania i swoich faktycznych możliwości jego członków. Kompozycje stwarzają szanse przedstawienia ciekawszych solówek czy wzbudzającej emocje gry sekcji rytmicznej, ale to nie zostało należycie wykorzystane. Wokalnie Anderssonowi trudno coś zarzucić jednak i jego można było już usłyszeć śpiewającego mocniej i z większą dawką żaru zaczerpniętego od Lande czy Coverdale'a niż w FULLFORCE. To słychać zarówno w "Rain", gdzie nie wydobył wszystkiego, co tu można wydobyć w rockowej warstwie, jak i w wymagającym większych emocji "Walls Of Secrets", pełnym nowoczesnych gitarowych rozwiązań. Poprawnie wykonany przez wszystkich "Father Spirit" czy "I Bleed" to najbardziej typowe przykłady na to, że chyba zabrakło na tym albumie elementu jednoczącego muzyków wspólną ideą. CLOUDSCAPE, HARMONY, inne grupy mają taki element, tu zaś brak entuzjazmu. Brak go na tej płycie cały czas, a przecież jest potrzebny nawet w chłodnej, naznaczonej progresywnością melodyjnej metalowej muzyce. Brak jest także autentycznego przeboju z naciskiem na klimat i melodię, choć zadatki ma na to "Into The Cradle". Taki numer, który zagrany z większym zaangażowaniem i zaśpiewany przez Jorna mógłby zapaść w pamięć na znacznie dłużej.
Po raz kolejny potwierdza się teza, że zespół musi być zespołem, a nie tylko zbiorem wybitnych nazwisk. Tu wszystko jest poniżej oczekiwań i nawet w sferze brzmienia nie ma rewelacji. Gitary są nieco głuche i czasem zbyt głośne w stosunku do wokalu, zresztą w takim rodzaju grania trzeba wydobyć w soundzie coś specjalnego - klarowność, ciepło, ostrość, przestrzeń - coś co by to wyróżniało i zwracało uwagę. Tu tego nie ma.
Panowie nagrali dobry album z zachowawczą konserwatywną muzyką, która ma swoje stałe grono odbiorców, nie wychylając się i zachowując dystans i umiarkowanie. Przy takim podejściu trudno przełamać bariery i osiągnąć sukces, nie da się też uniknąć porównań. Te nie wypadają zbyt korzystnie, jeśli wziąć pod uwagę muzykę jako prezentowali wcześniej w innych zespołach, już pomijając HAMMERFALL czy NARNIA.
Można było oczekiwać więcej, choć niekoniecznie, jeśli się zna inne, równie zachowawcze projekty wspólne gwiazd szwedzkiej sceny heavy i power metalu.
Panowie nagrali dobry album z zachowawczą konserwatywną muzyką, która ma swoje stałe grono odbiorców, nie wychylając się i zachowując dystans i umiarkowanie. Przy takim podejściu trudno przełamać bariery i osiągnąć sukces, nie da się też uniknąć porównań. Te nie wypadają zbyt korzystnie, jeśli wziąć pod uwagę muzykę jako prezentowali wcześniej w innych zespołach, już pomijając HAMMERFALL czy NARNIA.
Można było oczekiwać więcej, choć niekoniecznie, jeśli się zna inne, równie zachowawcze projekty wspólne gwiazd szwedzkiej sceny heavy i power metalu.
Ocena 7,3/10
17.06.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"