21.06.2018, 09:12:34
Hammerschmitt - Hammerschmitt (1985)
Tracklista:
1. Line of Meridion (Intro) 03:01
2. Race to Hell 05:47
3. The Devils Cry 04:47
4. Big City Action 04:17
5. I Go My Way 03:50
6. Tears in My Eyes 04:42
7. Air Born 03:47
8. Victims 04:59
9. Bringer of War 04:59
Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Edu Keller - śpiew
Andreas Püschel - gitara
Diethard Schmitt - gitara
Hans-Dieter Wolf - bas
Ralf Deutscher - perkusja
Ocena: 7,9/10
23.09.2010
Tracklista:
1. Line of Meridion (Intro) 03:01
2. Race to Hell 05:47
3. The Devils Cry 04:47
4. Big City Action 04:17
5. I Go My Way 03:50
6. Tears in My Eyes 04:42
7. Air Born 03:47
8. Victims 04:59
9. Bringer of War 04:59
Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Edu Keller - śpiew
Andreas Püschel - gitara
Diethard Schmitt - gitara
Hans-Dieter Wolf - bas
Ralf Deutscher - perkusja
Nazwa niemiecka a muzyka... brytyjska. Ten zespół w zasadzie zebrał się tylko do nagrania tej jednej płyty i innej działalności nie prowadził i tylko niektórzy z jego członków pojawili się w innych mało znanych zespołach. Grupa wydała ten album dzięki kontraktowi z wytwórnią Rockport Records, znaną między innymi ze współpracy z TRANCE.
Muzyka brytyjska... dokładniej mówiąc stylistyka NWOBHM, a ściślej IRON MAIDEN z wczesnego okresu z wokalem Edu Kellera wyższym, niż maidenowskich frontmanów i ubarwionym ekstatycznymi wysokimi okrzykami wysokiej próby. Podobnie jak w IM mamy tu atak dwóch gitarzystów, sprawnych i nawet próbujących czasem shredu, tyle że nie zawsze to wychodzi im sensownie. Klasyczne galopady maidenowskie w otwierającym "Race to Hell" przywodzą na myśl bliskie skojarzenia trzeciego stopnia, ale ich grania słucha się z przyjemnością, choćby dlatego, że różnią się od innych bandów niemieckich tego okresu luźnym lekkim wykonaniem i unikaniem zbędnego opancerzenia i toporności. Nawet w bardzo niemieckich numerach classic heavy jak "Big City Action" z true refrenem czy "Victims" z wpadającym w ucho solem gitarowym. Potrafią także dodać nieco tajemniczości w "The Devils Cry" gdzie zmieniają tempa i nastrój parokrotnie i rozpędzają się w riffach wymyślonych przez Harrisa i Murray'a, a także zagrać w bardziej rockowej odmianie NWOBHM w lekkim "I Go My Way", może trochę za lekkim jak na ten LP. Jest oczywiście i ballada "Tears in My Eyes" z delikatnymi gitarami i mniej ekspresyjnym wokalem i wzmocnionym w stosunku do reszty nastrojowym refrenem.
Na zakończenie znów dumny mix riffów IRON MAIDEN i bardziej true rycerskiego refrenu w epickim "Bringer of War" z grzmiącą perkusją, przyspieszeniami i basowymi szarżami Wolfa w stylu Harrisa.
Muzyka brytyjska... dokładniej mówiąc stylistyka NWOBHM, a ściślej IRON MAIDEN z wczesnego okresu z wokalem Edu Kellera wyższym, niż maidenowskich frontmanów i ubarwionym ekstatycznymi wysokimi okrzykami wysokiej próby. Podobnie jak w IM mamy tu atak dwóch gitarzystów, sprawnych i nawet próbujących czasem shredu, tyle że nie zawsze to wychodzi im sensownie. Klasyczne galopady maidenowskie w otwierającym "Race to Hell" przywodzą na myśl bliskie skojarzenia trzeciego stopnia, ale ich grania słucha się z przyjemnością, choćby dlatego, że różnią się od innych bandów niemieckich tego okresu luźnym lekkim wykonaniem i unikaniem zbędnego opancerzenia i toporności. Nawet w bardzo niemieckich numerach classic heavy jak "Big City Action" z true refrenem czy "Victims" z wpadającym w ucho solem gitarowym. Potrafią także dodać nieco tajemniczości w "The Devils Cry" gdzie zmieniają tempa i nastrój parokrotnie i rozpędzają się w riffach wymyślonych przez Harrisa i Murray'a, a także zagrać w bardziej rockowej odmianie NWOBHM w lekkim "I Go My Way", może trochę za lekkim jak na ten LP. Jest oczywiście i ballada "Tears in My Eyes" z delikatnymi gitarami i mniej ekspresyjnym wokalem i wzmocnionym w stosunku do reszty nastrojowym refrenem.
Na zakończenie znów dumny mix riffów IRON MAIDEN i bardziej true rycerskiego refrenu w epickim "Bringer of War" z grzmiącą perkusją, przyspieszeniami i basowymi szarżami Wolfa w stylu Harrisa.
Brzmieniowo jest to wszystko zbliżone do produkcji brytyjskich tego okresu i ryczących niemieckich gitar i przytłaczającej perkusji nie ma, przy czym poziom produkcji jest nieco więcej niż dobry.
Tego zespołu nie można uznać za bezpośrednio naśladującego IRON MAIDEN, jak DESTILLERY, który pojawił się wiele lat później. Po prostu wykorzystują maidenowski wkład w NWOBHM i grają muzykę z tego nurtu, jako jeden z nielicznych bandów w Niemczech zresztą.
Jest w tym element zabawy, jest dobre wykonanie, dobry wokalista - wyrazisty przede wszystkim i umiejący śpiewać i nieco szkoda, że ta ekipa poprzestała na tym tylko albumie.
Tego zespołu nie można uznać za bezpośrednio naśladującego IRON MAIDEN, jak DESTILLERY, który pojawił się wiele lat później. Po prostu wykorzystują maidenowski wkład w NWOBHM i grają muzykę z tego nurtu, jako jeden z nielicznych bandów w Niemczech zresztą.
Jest w tym element zabawy, jest dobre wykonanie, dobry wokalista - wyrazisty przede wszystkim i umiejący śpiewać i nieco szkoda, że ta ekipa poprzestała na tym tylko albumie.
Ocena: 7,9/10
23.09.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"