Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Heavens Gate - In Control (1989)
Tracklista:
1. The Gate 01:20
2. In Control 05:09
3. Turn It Down 05:14
4. Surrender 04:01
5. Hot Fever 03:56
6. Tyrants 04:36
7. Path Of Glory 04:15
8. Shadows 06:58
9. This Flight Tonight (Nazareth cover) 03:58
10. Cry It Out (bonus) 04:16
Rok wydania: 1989
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Thomas Rettke - śpiew
Sascha Paeth - gitara
Bonny Bilski - gitara
Manni Jordan - bas
Thorsten Muller - perkusja
HEAVENS GATE w momencie wydania debiutu nie był zespołem nowym. Jako STEELTOWER, w nieco innym składzie, istniał od roku 1982, nie zdołał się jednak przebić w gąszczu innych heavy i power metalowych grup na obszernym rynku niemieckim.
Wystarczyła jednak zmiana nazwy, wzbogacenie stylu i ten świeży powiew dynamizmu, jaki wniósł w niemiecki metal HELLOWEEN i płyta "In Control" wydana przez No Remorse Records w styczniu 1989 roku od razu zdobyła uznanie, a grupa została okrzyknięta jedną z największych nadziei sceny niemieckiej. Atrakcyjność tego albumu to przede wszystkim duża liczba udanych melodii, wysokiej klasy wybijający się wokalista Thomas Rettke oraz kto wie, czy nie najlepszy duet gitarzystów heavy metalowych w Niemczech w owym czasie - Paeth-Bilski.
Płyta zawiera materiał dosyć zróżnicowany, gdzie wpływy brytyjskie są słyszalne nie tylko w coverze słynnej kompozycji NAZARETH.
HEAVENS GATE przejął też coś od JUDAS PRIEST i to się wyczuwa w tych bardziej rycerskich i ostrych kompozycjach, gdzie styl riffów jest na Brytyjczykach wzorowany. Ostre, cięte riffy w "In Control" w prostej linii można odnieść do JUDAS PRIEST lat 1982-1984, choć dynamika tej kompozycji jest umiarkowana. Zespół nie unika przy tym typowych dla Niemiec męskich chórków w tle, sola gitarowe są zaś wzorowane na tych, jakie zaproponował w połowie lat 80-tych HELLOWEEN. Te sola są wyborne i do klasyki przeszły pojedynki i dialogi obu gitarzystów.
Popisy w "Tyrant" są szczególnie udane i tu już jest więcej power metalu, nadal takiego zaprawionego rycerskim stylem, gdzieś nawet sięgającym amerykańskiego power metalu tego okresu. Te szybkie kompozycje są na tym albumie najlepsze, ale bardzo dobrze prezentuje się także wolniejszy, epicki "Faith Of Glory", gdzie tego USA słychać najwięcej. Wysoki wokal Rettke sprawdza się tu bardzo dobrze, wspieramy przez rycerskie chórki. "Shadows" to świetny popis wokalny a capella na początku, jednak tej spokojnej kompozycji, aby zachwycić, czegoś jednak brakuje. Może właśnie tempa, bo HEAVENS GATE najlepiej czuł się w tempach szybszych. Tak jak w rozpędzonym, chuligańskim "Surrender", gdzie na pierwszy plan nieoczekiwanie wysuwa się rytm perkusji, nabijającej rytm do fantazyjnej, pełnej luzu gry gitarzystów. Także bas tu ma wielkie znaczenie, zresztą Jordan był niezwykle ważnym ogniwem zespołu i czasem pogrywał sobie indywidualnie i ciekawie w tle, gdy gitary grały prostsze motywy. Album uzupełnia trochę hard'n'heavy średniej klasy w "Hot Fever", będącego pokłosiem płyty "Turbo" oraz godny uwagi głównie z powodu doskonałej gry sekcji rytmicznej "Turn It Down", metalowy hymn,w średnim tempie, także odnoszący się do twórczości JUDAS PRIEST i z wokalem poniekąd stylizowanym na Halforda,
Brzmieniowo album także przypomina płyty Brytyjczyków z pierwszej połowy lat 80-tych, zwraca uwagę wyraźne wysunięcie sekcji rytmicznej z metalicznym basem i głośną, przestrzenną perkusją.
To bardzo dobra płyta, zdradzająca jednak pewne niezdecydowanie stylistyczne i nadmierne zapatrzenie w słynną ekipę brytyjską.
Najlepsze ze strony HEAVENS GATE miało przyjść nieco później.
Ocena: 8.2/10
17.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Heavens Gate - Open The Gate And Watch (1990)
Tracklista:
1. Open The Gate And Watch 01:22
2. Touch The Light 03:45
3. Dancin` On A Rope 04:31
4. Rock On (David Essex cover) 03:52
5. Pictures In The Mirror 03:09
6. Cry It Out 04:16
Rok wydania: 1990
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Thomas Rettke - śpiew
Sascha Paeth - gitara
Bonny Bilski - gitara
Manni Jordan - bas
Thorsten Müller - perkusja
Niezwykle ciepło przyjęty debiut HEAVENS GATE "In Control" wyznaczył tej grupie miejsce w czołówce niemieckiego heavy metalu.
Zespół stał się bardzo popularny, jednak na nowe nagrania trzeba było poczekać dosyć długo i ostatecznie fani otrzymali tylko mini-LP wydany w kwietniu 1990 przez No Remorse Records, gdzie poza intro znalazły się jedynie cztery nowe, własne kompozycje. Zespół udowodnił jednak, że warto czekać na jego nagrania.
"Touch The Light" to tradycyjny heavy metal, jaki zdawało się już zaczął wymierać, z kapitalnym refrenem, pełen rozmachu i wysokich zaśpiewów Rettke, którego wokal na tym albumie jest jeszcze lepszy i pewniejszy niż na debiucie. Gra duetu Paeth-Bilski zadziwiająca i ci gitarzyści jako duet niepodzielnie rządzili w tym czasie w Niemczech. Ten prawdziwy heavy metal to także
"Cry It Out", zdradzający cechy stylu amerykańskiego z lat 80-tych. Rozmach ogromny, dynamika i budzące zachwyt wykonanie. Z łagodniejszej strony pokazali się we wstępie do "Dancin' On A Rope", spokojniejszym, wspartym gitarą akustyczną, potem jednak atak gitarowy i wokalny jest znów super dynamiczny i tu znacznie więcej cech power metalu. Jak żartobliwie podchodzili do swojego grania, świadczy kapitalny muzyczny cytat, a gitarowy dialog, jaki tu przeprowadzili Bilski i Paeth to maestria. Znakomicie wypada również fantazyjnie rozegrany gitarowo "Pictures In The Mirror", gdzie dodatkowo Rettke ubarwia wszystko urozmaiconymi wokalami. Pasja i melodia.
Jedynie może dobór covera nie był tu najszczęśliwszy, chociaż zespół nadał tej kompozycji Essexa własne oblicze.
Produkcyjnie ta płyta spełnia wszystkie kryteria udanej.
HEAVENS GATE udowodnił, kto jest numerem jeden w Niemczech i niezwykle zaostrzył apetyty na przygotowywany pełny album "Livin' In Hysteria", którym zdewastowali metalową scenę w roku następnym.
Ocena: 9.7/10
17.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Heavens Gate - Livin' in Hysteria (1991)
Tracklista:
1. Livin` in Hysteria 04:38
2. We Got The Time 04:32
3. The Neverending Fire 05:29
4. Empty Way To Nowhere 04:51
5. Fredless 02:20
6. Can`t Stop Rockin` 05:21
7. Flashes 03:22
8. Best Days Of My Life 05:52
9. We Want It All 03:53
10. Gate Of Heaven 04:35
Rok wydania: 1991
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Thomas Rettke - śpiew
Sascha Paeth - gitara
Bonny Bilski - gitara
Manni Jordan - bas
Thorsten Müller - perkusja
Wbrew oczekiwaniom album ten nie ukazał się nakładem No Remorse Records, a znacznie bardziej uznanej Steamhammer, w marcu 1991 roku.
Zapewne to szczytowe osiągnięcie tego zespołu z Niemiec, który miał swój czas chwały, ale niestety zbyt krótki. Początek lat 90tych XX wieku to okres trudny dla klasycznych form metalu, także i tych dosyć świeżych, wywodzących się z doświadczeń powermetalowych HELLOWEEN. HEAVENS GATE na LP "Livin' in Hysteria" był już zespołem doświadczonym i uznanym, a uznanie zyskał dzięki umiejętnemu połączeniu tych elementów typowych dla nowego wówczas euro powermetalu w stylu niemieckim z klasycznym heavy, nie zawsze odnoszącym się do tradycji takiego grania w Europie. Wnosząc czynnik nieprzewidywalności i nadzwyczaj wysoki poziom wykonania zespół zadziwił, szkoda tylko, że po raz ostatni.
"Livin` in Hysteria" utwór tytułowy to właśnie doskonały przykład tej nieprzewidywalności, bo jak inaczej nazwać niezwykłe wokalne patenty użyte w drugiej części tej kompozycji.
"We Got The Time" prostszy i bardziej niemiecki w tych chórkach w refrenach, ale jak zawsze gitarzyści potrafią zrobić show gdy dochodzą do głosu. Pewien epicki, rycerski czy też fantasy element zawsze był z tym zespołem związany i na tym LP mamy niesamowity "The Neverending Fire", gdzie MANOWAR w dostojnej melodii splata się z lekkim refrenem i odrobiną RUNNING WILD, aby eksplodować w kapitalnym dialogu gitarzystów. Duet Paeth - Bilski to jeden z najznakomitszych duetów sceny niemieckiej heavy i power. Prawdziwy metal także tam, gdzie wybijają rytm bojowe litaury. W mocarnym "Empty Way To Nowhere" jakże wiele z podanego w powerowym stylu tradycyjnego rycerskiego heavy metalu z USA z atrakcyjnym europejskim refrenem. No i ci gitarzyści - jak zawsze niesamowici. "Fredless", instrumentalna miniaturka to żart, ale żeby takiego figla spłatać to trzeba naprawdę mieć umiejętności i pomysł.
"Can`t Stop Rockin`" to potężny metalowy hymn, który można uznać za niemiecką odpowiedź na podobne rzeczy kolegów z JUDAS PRIEST. Prosty, czysty heavy metal z demolującymi bębnami i refrenem do chóralnego śpiewania z publicznością, którą tu zresztą słychać w tle. Po prostu "rock 'n' roll is what we need"!!! Rettke nie jest drugim Halfordem, zawsze śpiewał zdecydowanie w manierze niemieckiej i robił to doskonale również na tym albumie. Speed metalowy "Flashes" z jego wokalem to petarda o wielkiej sile rażenia, no i te basowe smaczki, jakie się słyszy to kolejny dowód na klasę tego zespołu. HEAVENS GATE bywa też smutny i romantyczny, jak w pięknej balladzie z wykorzystaniem pianina "Best Days Of My Life". Jakże to inteligentny numer, pozbawiony cech radiowego przymilania się pozametalowym słuchaczom muzyki. Za to "We Want It All", musi się podobać wszystkim - zarówno tym którzy preferują bardziej metalowy styl jak i fanom zaraźliwych niemal popowych refrenów. Rytmiczny bujający rocker zrobiony bardzo prostymi środkami, ale z zaskakująco wysmakowaną częścią instrumentalną. Swoboda gitarzystów zdumiewająca i tyle. Na koniec popisowy "Gate Of Heaven". Power metal niemiecki do szpiku kości, ale jak daleko pozostawia ten numer ówczesną konkurencję. Trudno powiedzieć ile zespołów potem świadomie lub nieświadomie wykorzystało ten motyw z refrenu. Podkreślam - później, wiele lat później. No i po raz kolejny ta nieprzewidywalność jak w tym numerze także jest.
Brzmienie tego albumu bardzo dobre, ciężar odpowiedni, nie jest też zbyt miękko ani zbyt surowo. Mistrz Charlie Bauerfeind bardzo się postarał.
Płyta absolutnie obowiązkowa dla fanów europejskiej odmiany melodyjnego power i heavy metalu. Jednocześnie album właściwie trudny do pobicia nawet obecnie w tej kategorii, nie mówiąc już o tym, że w czasie gdy powstał, nie miał żadnej godnej konkurencji, pozostawiając w pobitym polu i GAMMA RAY i HELLOWEEN, którymi przecież grupa z pewnością się inspirowała.
Ocena: 10/10
18.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Heavens Gate - Hell for Sale! (1992)
Tracklista:
1. Under Fire 03:37
2. Hell for Sale! 03:18
3. He's the Man 04:16
4. Stars 'n' Stripes 00:26
5. America 03:53
6. Atomic 03:36
7. Rising Sun 03:28
8. No Matter 03:13
9. Up an' Down 03:53
10. Don't Bring Me Down 04:29
11.White Evil 04:57
12.Always Look on the Bright Side of Life (Eric Idle cover) 03:51
Rok wydania: 1992
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Thomas Rettke - śpiew
Sascha Paeth - gitara
Bonny Bilski - gitara
Manni Jordan - bas
Thorsten Müller - perkusja
"Livin' in Hysteria" był albumem genialnym. Nic więc dziwnego, że na kolejną płytę HEAVENS GATE czekano w ogromnymi nadziejami. Ukazała się nakładem Steamhammer już na początku listopada 1992 i niestety rozczarowała.
Niby wszystko jest zbudowane na sprawdzonym schemacie melodyjnego heavy i power metalu z poprzednich płyt, niby jest ten żartobliwy pierwiastek muzyczny tam gdzie potrzeba, niby Rettke śpiewa nie gorzej niż poprzednio, a Peth i Bilski wygrywają w duetach nieraz bardzo dobre rzeczy, ale... No właśnie to wszystko nie chwyta, jest po prosto dobre lub poprawne. Początek zwiastuje coś lepszego i Under Fire to solidny numer z klasycznym dla zespołu mocnym, melodyjnym refrenem, potem jednak jest już bardzo różnie. W tytułowym Hell For Sale! nadmiar tego muzycznego żartu, który wydaje się przyciężki, podobnie jak trywialny refren, w He's the Man dudy i fanfary i w sumie nic ponadto w nadętym niby power folku heroicznym.
Jakiś flirt z amerykańskim rock arena metalem w marnym America to spory zgrzyt na tej płycie i taki bardziej niemiecki z dobrym riffem głównym i mroczniejszym refrenem Atomic nie zaciera złego wrażenia z poprzedniego utworu. Potem dopiero wracają do chwalebnych czasów roku 1991 w brawurowym Rising Sun z mocarnym, polatującym ku niebu refrenem i gdzieś znajdują się pomiędzy IRON SAVIOR a GAMMA RAY w tej lekkości tworzenia killera na bardzo prostych osnowach. Wielki hit z tej płyty, wielki hit HEAVENS GATE i niemieckiego melodyjnego power metalu!
I to w zasadzie tyle, bo No Matter jest po prostu dobry jako melodic heavy, umiarkowany, prosty numer z niepotrzebnymi udziwnieniami, zrozumiałymi w opcji HEAVENS GATE, ale wykorzystanymi tu przesadnie. Ten luz chuligaństwo są naciągane w Up an' Down i niewątpliwie wysokiej klasy nowatorskie riffy zostały tu wykorzystane w niezbyt właściwy sposób. Balladowy song Don't Bring Me Down pozostaje zbyć wstydliwym milczeniem i jednak dobrze, że dynamiczny z ostro ryczącymi power metalowymi gitarami, surowy i twardy White Evil pozostawiono na koniec. Zapewne najlepszy technicznie wokalny popis Rettke na całej płycie i ogólnie bardzo dobry, posępny utwór.
Oczywiście realizacja jest na najwyższym poziomie. Mix i produkcja to Mistrz Charlie Bauerfeind, mastering to niespełniona nadzieja niemieckiego studio Achim Kruse, który w roku następnym przebudował brzmienie GAMMA RAY na "Insanity and Genius". Rozczarowująca jak na ten zespół muzyka w świetniej oprawie. Może nawet miejscami lepszej niż na "Livin' in Hysteria".
Album nie odniósł większego sukcesu i zarzucano mu przede wszystkim brak świeżych atrakcyjnych pomysłów muzycznych. Większym powodzeniem cieszyła się koncertowa płyta "Live for Sale!" nagrana w lutym 1993 w Japonii i wydana przez Steamhammer w 1993. Zespół na kilka lat zawiesił działalność nagraniową.
ocena: 7,3/10
new 16.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Heavens Gate - Planet E (1996)
Tracklista:
1. Terminated World 03:59
2. Planet Earth 05:00
3. Back from the Dawn 06:10
4. On the Edge 03:31
5. The Children Play 04:44
6. Rebel Yell 03:49
7. Black Religion 06:59
8. Animal (Lisa Dalbello cover) 04:25
9. Noah's Dream 10:04
10. This Town Ain't Big Enough for Both of Us (Sparks cover) 03:08
Rok wydania: 1996
Gatunek: Progressive Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Thomas Rettke - śpiew
Sascha Paeth - gitara
Bonny Bilski - gitara
Robert Hunecke-Rizzo - gitara basowa
Thorsten Müller - perkusja
oraz
Miro Rodenberg - instrumenty klawiszowe
W listopadzie w 1996 HEAVENS GATE powrócił z nowa płytą wydaną przez Steamhammer. W składzie pojawił się jako basista utalentowany multiinstrumentalista Robert Hunecke-Rizzo.
Na wcześniejszych albumach Niemców zawsze były pewne ozdobniki i dodatki, które na upartego można by uznać za progresywne, choć zapewne zespół takiej rangi temu nie nadawał. Teraz jednak po czterech latach grupa proponuje metal zdecydowanie w progresywnym stylu, gdzie nawet miejscami heavy/power schodzi na plan dalszy, albo zanika zupełnie. Niby mocno power metalowo rozpoczyna się pierwszy Terminated World, ale potem wchodzą w meandry zagrywek nawet nie do końca metalowych i w ciągu czterech niespełna minut mamy miszmasz gatunkowy z melodią rozpoznawalną jako styl HEAVENS GATE, ale prezentująca się blado. Potem są w tym wszystkim bardzo konsekwentni w Planet Earth i tu miejscami jest interesująco, gdy pojawia szybko grany dramatyzm epicki, jednak refren jest przeciętny, a wodewilowe zagrywki jakby nie na miejscu. Bas Robert Hunecke-Rizzo rozpoczyna Back from the Dawn, chłody, posępny i niepokojący, ale jednocześnie toporny i zbyt ascetyczny, mimo prób ubarwienia w dosyć dobrym refrenie. Lata chwały przypominają w szybkim, ognistym w gitarach, power metalowym On the Edge i jak się okazuje, potrafią grać wybornie to, co kiedyś wyniosło ich na szczyt. Nie najgorsza symfonika i gitara akustyczna w The Children Play to wszystko, co można pochwalić w naiwnej balladzie The Children Play i z pewną ulgą wraca się do mocnego pulsującego basu i elektrycznego grania. Dobrze jednak nie jest i przychodzi na myśl typowy, nieco eksperymentalny progresywny melodyjny metal amerykański z tego właśnie okresu. W rozbudowanym Black Religion orientalny wstęp jest nad wyraz długi, za długi i jakoś zupełnie nie ma nic wspólnego z mocnymi, aczkolwiek ogranymi, surowymi riffami umiarkowanie rycerskiego rozwinięcia. Potem znowu meandry progresywne, udziwnienia z chórkami w tle, nieciekawe zagrywki solowe gitarzystów. W najdłuższym Noah's Dream chyba nagle przypomnieli sobie o tym, jak się gra niemiecki melodyjny power metal, nie zapominając oczywiście o HELLOWEEN z Keeperów... Jednak i tu mają dużo czasu na zupełnie inne klimaty, jak w łagodnym fragmencie w stylu opowieści minstrela gitarą akustyczną. Potem jednak z tą bajkowością muzyczną zdecydowanie przesadzają, a ostatnie minuty to progresywna porażka. Ogólnie, w aspekcie progresywnym jest to porażka. Nie wystarczy być zabawnym czy zaskakującym, by być dobrym w progresywnym metalu. Z powodzeniem mogłoby się obyć na tym albumie bez dwóch coverów, tym bardziej odległych jednak gatunkowo od metalu, choć zagranych w umiarkowanie metalowej estetyce. Poza bardzo dobrym soundem, autorstwa Rodenberga i Paetha, dobrego o tej płycie powiedzieć nie można. Zbiór różnych pomysłów, często nie metalowych, upchanych w ramy estetyki niemieckiego, typowego power metalu połowy lat 90tych.
Płyta cieszyła się umiarkowanym zainteresowaniem, przy czym bardzo umiarkowanym wśród zwolenników dawnego stylu zespołu. Eksperymenty pozostały jednak w głównej orbicie zainteresowań HEAVENS GATE, który w roku 1999 wydał kompromitujący rock/metalowy album "Menergy". Słuchacze nie poznali się na nowatorstwie aranżacyjnym i kompozycyjnym liderów ekipy i płyta okazała się komercyjną porażką, jedną z większych w historii wytwórni Steamhammer. Kontrakt nie został przedłużony i jeszcze w tym samym roku grupa została rozwiązana. Rettke i Paeth w roku 2006 próbowali odbudować dawną chwałę w nowej grupie REDKEY, ale album "Gate of Fire" z tego samego roku sukcesu nie przyniósł i grupa wkrótce odeszła w niebyt. Znacznie większe sukcesy odniósł Paeth i Hunecke-Rizzo, gdy w 1999 dołączyli do ekipy LUCA TURILLI. W XXI wieku Sascha Paeth zasłynął też jako światowej klasy producent i inżynier dźwięku, natomiast Rettke często występował jako wokalista w chórkach najbardziej znanych ekip sceny niemieckiej, włoskiej i amerykańskiej (AVANTASIA, EDGUY, KAMELOT, RHAPSODY, LUCA TURILLI, MOB RULES, RUNNING WILD).
Choć czasem pojawiały się pogłoski o możliwej reaktywacji HEAVENS GATE, nigdy jednak do tego nie doszło.
ocena: 6/10
new 21.12.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|