Tajemnice Jumangi – recenzja
Chyba najbardziej „zabiedziona” modyfikacja i to nie tylko na tym forum. Ma swoje wady, o których zaraz napiszę, ale mimo wszystko jest warta zagrania, szczególnie jak ktoś lubi piracko-wyspiarskie klimaty.
Będzie trochę spoilerów, ale bez nich nie uda mi się wszystkiego dobrze opisać.
Na pewno jest to kolejna modyfikacja, w której momentami kuleją dialogi. Mogę przymknąć oko na pewne specyficzne aspekty gothicowego świata i nigdy nie przekładam tego w stosunku 1 do 1 na świat rzeczywisty, ale jeśli chodzi o logikę wypowiedzi, to lubię jak wszystko gra. Może być coś napisane prostym językiem, aby było poprawne, a to jest kolejna produkcja, którą ogrywam i część tekstu wygląda jak wyjęta żywcem z translatora lub jest pozbawiona sensu.
Pisałem już w temacie ogólnym, że fabuła nie jest dopracowana, bo fakt jest kilka rzeczy, które wg mnie ze sobą nie grają w wątku głównym. Nieważne, to wszystko jakoś przeżyłem, natomiast do szewskiej pasji doprowadzał mnie ciągły respawn potworów, roślin, przedmiotów na pólkach – praktycznie za każdym razem wszystko tak samo jak zastaliśmy to na początku. Nie pamiętam, ale chyba ze 4-5 razy ubijałem ścierwojady w jednym i tym samym miejscu w ciągu całej rozgrywki.
Z bugów, które u mnie wystąpiły to chyba najgorszy był „wieczny” pasek życia przeciwnika na górze ekranu. Czasem wracało to do normalności, ale też kosztowało mnie trochę nerwów, bo zbugowany pasek zasłaniał ten prawdziwy podczas walki i nie wiedziałem jakie zadaję obrażenia i ile jeszcze mam zbić hp do zabicia wroga. Czasem bugował się mój pasek punktów zdrowia, a czasem pasek wytrzymałości. Mimo, że miałem wszystkie beczki nie chciał mi też zaskoczyć dialog z kapitanem piratów – musiałem kilkakrotnie rozpoczynać rozmowę, żeby zadziałało.
Tak jak zaznaczyłem na wstępie w modzie rządzi wyspiarski klimat, czyli plaże, piasek, palmy, aligatory i muzyka z Jarkendaru. Zadania przeważnie proste – coś tam znaleźć, coś tam przynieść. Czasami ciężko się zorientować, co trzeba odszukać i zrobić, jak choćby w przypadku budowy tratwy. Choć proste, to zapadło mi w pamięć zadanie z pieczeniem ścierwojada. Jest też zagadka w postaci listu z butelki – do znalezienia na plaży. Ciekawa jest tez przeprawa przez świątynię i końcowa walka ( choć czasami się tam różne rzeczy bugują – nie będę opisywał żeby nie spolerować ). Trzeba trochę pokombinować jak przedostać się dalej ( enigmatyczna porada – jeden zwój przemiany na jedno przejście tzn. wchodzimy i wychodzimy na tej samej przemianie, bo i tak nasza przemieniona postać będzie mogła wchodzić w interakcje z otoczeniem; jak wykorzystacie dwa zwoje na jedno miejsce to utkniecie, bo zabraknie Wam zwojów i nie przejdziecie dalej ).
Różnych bajerów i nowinek jest trochę. Przede wszystkim jest wytrzymałość ( polecam ulepszyć maksymalnie przy pierwszej okazji, bo bez tego wszelakie walki będą bardzo trudne ). Jest sprint ( oczywiście zależny od poziomu wytrzymałości ). Możemy też raczyć się melonami i kokosami, ale nie tak od razu, bo najpierw musimy zdobyć odpowiednie narzędzia do ich otwierania. Są do kupienia przepisy na różne potrawy, które możemy sobie ugotować w kociołku – polecam, bo dają stałe bonusy. Istnieje też cały system tworzenia różnorakich strzał i bełtów ( ostrych, ognistych, trujących ) – nie rozpisuje się na ten temat, bo sprawdziłem go bardzo pobieżnie.
Moja druga rozgrywka w tego moda zakończyła się po 6 godzinach i 20 minutach – dość szybko, ale znałem modyfikację i wiedziałem kiedy zbieranie kolejnych zrespionych roślin i zabijanie kolejnych zrespionych potworów już nie ma sensu. W ciągu tych 6 godzin udało mi się wbić 10 poziomów, a pozyskane punkty nauki inwestowałem głównie w siłę i broń jednoręczną. Kilka pn’ów dałem w zręczność, ale to tylko dlatego żeby założyć łuk gildyjny. Mimo pójścia w siłę wolałem łuk, z tego względu, że były do znalezienia pęki strzał, a pęków bełtów nie było, poza tym łuk jest szybszy. Głównym moim orężem i tak był miecz, bo niektóre stworki były dość odporne na broń dystansową ( może jakbym bardziej się pobawił w wytwarzanie tych nowych wersji strzał to bym mógł szaleć z łukiem – nie wiem ). Dodam, że gdy używamy danej broni to samoistnie rosną nam statystyki do niej, czyli np. miecz – siła i broń jednoręczna. Kradzież kieszonkową niby znamy, ale w modzie nie ma możliwości okradania innych.
Chyba tyle starczy. Jak pisałem na początku, mimo błędów moda polecam, bo lubię karaibskie klimaty i grało mi się naprawdę sympatycznie ( pomijając respawny
).