25.06.2018, 10:46:48
Ross the Boss - New Metal Leader (2008)
Tracklista:
1. I. L. H. 00:49
2. Blood of Knives 03:22
3. I Got the Right 05:43
4. Death & Glory 03:54
5. Plague of Lies (Brain Surgeons cover) 04:30
6. God of Dying 05:27
7. May the Gods Be with You 04:10
8. Constantine's Sword (Brain Surgeons cover) 04:41
9. We Will Kill 04:34
10. Matador 04:48
11. Immortal Son 06:16
Rok wydania: 2008
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Patrick Fuchs - śpiew, gitara
Ross "the Boss" Friedman - gitara
Carsten Kettering - bas
Matthias Mayer - perkusja
Ocena: 8.8/10
22.08.2008
Tracklista:
1. I. L. H. 00:49
2. Blood of Knives 03:22
3. I Got the Right 05:43
4. Death & Glory 03:54
5. Plague of Lies (Brain Surgeons cover) 04:30
6. God of Dying 05:27
7. May the Gods Be with You 04:10
8. Constantine's Sword (Brain Surgeons cover) 04:41
9. We Will Kill 04:34
10. Matador 04:48
11. Immortal Son 06:16
Rok wydania: 2008
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Patrick Fuchs - śpiew, gitara
Ross "the Boss" Friedman - gitara
Carsten Kettering - bas
Matthias Mayer - perkusja
Grupa ta powstała niejako przypadkiem, przy okazji festiwalowej współpracy Taregha Maghary z MAJESTY i byłego gitarzysty MANOWAR, Rossa "The Bossa"Friedmana, w 2006 roku. Ross dobrał sobie ekipę w postaci muzyków z mniej znanych zespołów metalowych z Niemiec, zgrupowanych wcześniej w Manowar tribute band MEN OF WAR, i po pewnym czasie zespół firmowany pseudonimem lidera rozpoczął prace nad oryginalnym materiałem.
Tytuł albumu, wydanego w sierpniu przez AFM Records jest bardzo znaczący, ale z pewnością nie należy go traktować dosłownie i zupełnie poważnie. Friedman, od czasu opuszczenia MANOWAR, grał w różnych zespołach i bardzo różną muzykę, odszedł od barbarzyńsko-true metalowych klimatów i taki powrót do dni największej chwały na pewno był w końcu potrzebny. Czy chciał wrócić na tron, zostać nowym liderem i Królem? Po cichu każdy na to liczy, ale wydaje mi się, że głównym celem było wykazanie, że MANOWAR w najbardziej pierwotnej formie wciąż żyje w sercu tego gitarzysty.
Ta płyta zawiera muzykę, jaka mogłaby się znaleźć na pierwszym albumie MANOWAR, takim wydanym jeszcze przed "Battle Hymns", nasyconym najbardziej klasycznymi wątkami rodzącego się true heavy metalu. Ten album stał się także okazją do zaprezentowania dwóch utworów niezbyt znanej formacji BRAIN SURGEON, w której Ross występował i do zmetalizowania której w największym stopniu się przyczynił. Friedman sięga również do US heavy power z lat 80-tych, dodaje coś z MANOWAR i swojego stylu gry, jak w "Blood Of Knives", zagranym z wielkim animuszem i metalową werwą. "I Got The Right" to podniosły, surowy manowarowy epic z epoki wczesnych lat 80-tych, zaś "Death And Glory" to rozpędzony mix ironowo-runningowo-brocashelmowy z zabójczym zakończeniem. Te zwieńczenia większości zresztą tu imponują monumentalnością, jakiej się obecnie na ogół nie stosuje. "Plague Of Lies" to riff przeniesiony z najstarszego MANOWAR ("Shell Shock") z kapitalnym wokalem (wyjątkowo udanym i najlepszym na całej płycie), z zakończeniem monumentalnym, godnym Najlepszych Piewców Kultu Stali i to chyba najlepszy numer BRAINS SURGEON, jaki powstał. "Constantine's Sword" dobry, ale już takiego wrażenia nie robi. "Gods Of Dying" to epickość w najlepszym wydaniu, z nutą niepokoju i melancholii. Piękny wstęp Rossa i piękne solo. Coraz mniej jest takiego metalu, niestety coraz mniej. "We Will Kill" to granie w najlepszej tradycji US metalu z jednym z lepszych refrenów w tym stylu w ostatnim czasie. Najsłabiej wypada tu może nazbyt typowy heavy w średnim tempie "May the Gods Be With You", mniej atrakcyjna niż największe killery jest również końcówka w postaci bardzo dobrych, ale już tak niezapadających w pamięć "Matador" i bardziej rozbudowanego "Immortal Son".
W kwestii wokalisty. Patrick Fuchs jest jednocześnie członkiem niemieckiego zespołu, grającego heavy i power metal IVORY NIGHT. Raczej zespół głębokiego zaplecza, ale ciekawe, że śpiewa tam znacznie różnorodniej niż w ROSS THE BOSS i można mieć do niego zastrzeżenia, tyle że na tym albumie spisał się znacznie lepiej niż na kolejnej płycie zespołu Rossa. Momentami śmieszny, chwilami irytujący, potrafi jednak i bardzo pozytywnie zaskoczyć. Trudno tu oczekiwać poziomu Adamsa, to inny zespół, znacznie skromniejszy, ale w tak chwilami topornym, prostym i jednoznacznie nastawionym na najbardziej tradycyjny z możliwych heavy metal pasuje on dobrze. No, przynajmniej na tej płycie.
Bez wątpienia znakomita jest zaś sekcja rytmiczna z grzmiącą perkusją i ciężkim basem, typowo manowarowa. Friedman gra świetne sola, takie, do jakich przyzwyczaił w MANOWAR, ale słychać też inne, późniejsze echa jego twórczości.
Znakomita produkcja, jak najbardziej oddająca ducha tradycyjnego heavy metalu. "Duch tradycyjnego metalu" to określenie jak najbardziej pasuje i oddaje sens muzycznego przekazu tego albumu.
Tytuł albumu, wydanego w sierpniu przez AFM Records jest bardzo znaczący, ale z pewnością nie należy go traktować dosłownie i zupełnie poważnie. Friedman, od czasu opuszczenia MANOWAR, grał w różnych zespołach i bardzo różną muzykę, odszedł od barbarzyńsko-true metalowych klimatów i taki powrót do dni największej chwały na pewno był w końcu potrzebny. Czy chciał wrócić na tron, zostać nowym liderem i Królem? Po cichu każdy na to liczy, ale wydaje mi się, że głównym celem było wykazanie, że MANOWAR w najbardziej pierwotnej formie wciąż żyje w sercu tego gitarzysty.
Ta płyta zawiera muzykę, jaka mogłaby się znaleźć na pierwszym albumie MANOWAR, takim wydanym jeszcze przed "Battle Hymns", nasyconym najbardziej klasycznymi wątkami rodzącego się true heavy metalu. Ten album stał się także okazją do zaprezentowania dwóch utworów niezbyt znanej formacji BRAIN SURGEON, w której Ross występował i do zmetalizowania której w największym stopniu się przyczynił. Friedman sięga również do US heavy power z lat 80-tych, dodaje coś z MANOWAR i swojego stylu gry, jak w "Blood Of Knives", zagranym z wielkim animuszem i metalową werwą. "I Got The Right" to podniosły, surowy manowarowy epic z epoki wczesnych lat 80-tych, zaś "Death And Glory" to rozpędzony mix ironowo-runningowo-brocashelmowy z zabójczym zakończeniem. Te zwieńczenia większości zresztą tu imponują monumentalnością, jakiej się obecnie na ogół nie stosuje. "Plague Of Lies" to riff przeniesiony z najstarszego MANOWAR ("Shell Shock") z kapitalnym wokalem (wyjątkowo udanym i najlepszym na całej płycie), z zakończeniem monumentalnym, godnym Najlepszych Piewców Kultu Stali i to chyba najlepszy numer BRAINS SURGEON, jaki powstał. "Constantine's Sword" dobry, ale już takiego wrażenia nie robi. "Gods Of Dying" to epickość w najlepszym wydaniu, z nutą niepokoju i melancholii. Piękny wstęp Rossa i piękne solo. Coraz mniej jest takiego metalu, niestety coraz mniej. "We Will Kill" to granie w najlepszej tradycji US metalu z jednym z lepszych refrenów w tym stylu w ostatnim czasie. Najsłabiej wypada tu może nazbyt typowy heavy w średnim tempie "May the Gods Be With You", mniej atrakcyjna niż największe killery jest również końcówka w postaci bardzo dobrych, ale już tak niezapadających w pamięć "Matador" i bardziej rozbudowanego "Immortal Son".
W kwestii wokalisty. Patrick Fuchs jest jednocześnie członkiem niemieckiego zespołu, grającego heavy i power metal IVORY NIGHT. Raczej zespół głębokiego zaplecza, ale ciekawe, że śpiewa tam znacznie różnorodniej niż w ROSS THE BOSS i można mieć do niego zastrzeżenia, tyle że na tym albumie spisał się znacznie lepiej niż na kolejnej płycie zespołu Rossa. Momentami śmieszny, chwilami irytujący, potrafi jednak i bardzo pozytywnie zaskoczyć. Trudno tu oczekiwać poziomu Adamsa, to inny zespół, znacznie skromniejszy, ale w tak chwilami topornym, prostym i jednoznacznie nastawionym na najbardziej tradycyjny z możliwych heavy metal pasuje on dobrze. No, przynajmniej na tej płycie.
Bez wątpienia znakomita jest zaś sekcja rytmiczna z grzmiącą perkusją i ciężkim basem, typowo manowarowa. Friedman gra świetne sola, takie, do jakich przyzwyczaił w MANOWAR, ale słychać też inne, późniejsze echa jego twórczości.
Znakomita produkcja, jak najbardziej oddająca ducha tradycyjnego heavy metalu. "Duch tradycyjnego metalu" to określenie jak najbardziej pasuje i oddaje sens muzycznego przekazu tego albumu.
Ocena: 8.8/10
22.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"