25.06.2018, 20:03:27
Sinbreed - When Worlds Collide (2010)
Tracklista:
1. Newborn Tomorrow 04:44
2. Book Of Life 04:08
3. When Worlds Collide 03:53
4. Dust To Dust 04:31
5. Infinity's Call 03:44
6. Through The Dark 03:57
7. Enemy Lines 04:19
8. Room 101 04:35
9. Arise 04:17
10. Salvation 05:06
Rok wydania: 2010
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Herbie Langhans - śpiew
Florian Laurin - gitara, instrumenty klawiszowe
Alex Schulz - bass
Frederik Ehmke - perkusja
Ocena: 8.9/10
26.03.2010
Tracklista:
1. Newborn Tomorrow 04:44
2. Book Of Life 04:08
3. When Worlds Collide 03:53
4. Dust To Dust 04:31
5. Infinity's Call 03:44
6. Through The Dark 03:57
7. Enemy Lines 04:19
8. Room 101 04:35
9. Arise 04:17
10. Salvation 05:06
Rok wydania: 2010
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Herbie Langhans - śpiew
Florian Laurin - gitara, instrumenty klawiszowe
Alex Schulz - bass
Frederik Ehmke - perkusja
Scena christian metalowa w Niemczech jest skromna i mało popularna. Ten zespół także był w zasadzie dotąd nieznany, choć w składzie ma dwóch znanych członków, a istnieje od roku 2000. Do 2008 występował jednak pod nazwą NEOSHINE, mając w dorobku jedną EP, "With a Neoshine"(2005). Nazwa została zmieniona z przyczyn prawnych i do nagrania swojego pierwszego albumu zespół przystąpił już jako SINBREED. Oczywiście Herbie Langhans to ten sam, który od wielu lat stoi na czele SEVENTH AVENUE, a Frederik Ehmke to perkusista z BLIND GUARDIAN.
Debiut pojawił się najpierw w Japonii nakładem Nexus, a kilka dni później w Europie gdzie w końcu marca wydała go szwedzka christian metalowa wytwórnia Ulterium Records.
Takie zespoły zwykle nazywa się projektami pobocznymi i zwykle są to projekty co najwyżej umiarkowanie interesujące, ale nie tym razem. Grupa, choć w warstwie lirycznej prezentuje problematykę chrześcijańską, daleka jest od upozowanego christian metalu amerykańskiego i daje pokaz, jak nagrać dynamiczną, ekscytującą power metalową płytę, zdecydowanie jedną z najlepszych w tym roku w Europie. Energii i niszczących riffowych ataków tu nie brak. Tak jest od samego początku już w "Newborn Tomorrow", gdzie słychać i niemiecki power metal i... RUNNING WILD i to, że Langhans się tu oszczędzać nie zamierza. Śpiewa świetnie, z rozmachem i mocnym głosem. Gitarzysta Laurin wygrywa fantazyjne sola. Agresywny, melodyjny atak w "Book Of Life" imponujący, ta zwarta, mocna kompozycja to jeden z killerów na tym albumie. Do tego znakomite chórki i znów gdzieś echa RUNNING WILD w pewnych zagrywkach gitarowych, ale jest to bardzo dyskretne zapożyczenie.
Nieco zdejmują nogę z pedału gazu w "When Worlds Collide" w spokojniejszym, ale też po męsku podanym, z pewnymi ubarwieniami klawiszowymi w tle. Mocno zagrany jest również "Dust To Dust" z bardzo typowym dla Niemiec rozwiązaniem refrenu z chórkami i także mocno niemieckim solem oraz uroczystym zakończeniem. Tu ogólnie słychać przede wszystkim coś z grania IRON SAVIOR. Natomiast "Infinity's Call" jest taki bardziej melodic powerowy z naciskiem na galopadę i chwytliwy, potoczysty refren. Ponownie i ten utwór został ładnie rozwiązany w części instrumentalnej z wykorzystaniem śladowych elementów neoklasycznych. Tych jest sporo w otwarciu "Through The Dark", ale dalej to kolejny power metalowy, nadzwyczaj zgrabny numer z klawiszowymi wstawkami. Mocne, zdecydowanie granie i po raz kolejny postawiono tu na pełen rozmachu refren. Echa RUNNING WILD? No niech będzie. Echa BRAINSTORM czy SYMPHORCE są za to w "Enemy Lines" i to bardzo klasyczny w formie i tempie heavy power niemiecki w łagodniejszej odmianie. Podobnie rzecz ma się z "Room 101", tu z odrobiną epickiego mroku, ale i znakomitym przejściem do kilku innych motywów, jakie się tu pojawiają. Płynność, z jaką to wszystko robią, zresztą nie tylko w tej kompozycji, jest cechą wyróżniającą ten zespół spośród innych z Niemiec. "Arise" bardzo bojowy, a przy okazji i niespodziewanie wzbogacony solami klawiszowymi, stanowiącymi łączniki pomiędzy agresywnymi natarciami gitarowymi. No i Langhans zdecydowanie w formie, pełen energii i rozmachu. Frank musi się zastanowić, kto teraz dzierży palmę pierwszeństwa...
Jedynie zakończenie płyty w postaci "Salvation" nieco niewyraźne. Jest tu coś z symfoniki, ale i też mało przekonująca melodia, dobra, ale gdzieś ta moc uleciała. Piracki refren taki trochę tandetny i co pasuje RUNNING WILD, niekoniecznie musi pasować do SINBREED. To jednak wcale nie taka wpadka, aby zbyt mocno zaważyła na wartości płyty.
Rycząca gitara, mocna sekcja rytmiczna, wokal jak należy, przemyślane, atrakcyjne utwory i pewność, jaka na pewno nie cechuje zazwyczaj debiutantów. Brzmienie dobrane idealnie i tu każdy instrument został dopieszczony w najdrobniejszych szczegółach. Za ten element odpowiedzialny był Markus Teske, który pracował między innymi dla SYMPHONY X. Na albumie pojawiło się kilku gości, w tym słynny wokalista Thomas Rettke (HEAVENS GATE).
Kto wie, może na stałe się pojawił silny gracz na niemieckiej scenie power metalowej?
Album zdecydowanie wart polecenia.
Nieco zdejmują nogę z pedału gazu w "When Worlds Collide" w spokojniejszym, ale też po męsku podanym, z pewnymi ubarwieniami klawiszowymi w tle. Mocno zagrany jest również "Dust To Dust" z bardzo typowym dla Niemiec rozwiązaniem refrenu z chórkami i także mocno niemieckim solem oraz uroczystym zakończeniem. Tu ogólnie słychać przede wszystkim coś z grania IRON SAVIOR. Natomiast "Infinity's Call" jest taki bardziej melodic powerowy z naciskiem na galopadę i chwytliwy, potoczysty refren. Ponownie i ten utwór został ładnie rozwiązany w części instrumentalnej z wykorzystaniem śladowych elementów neoklasycznych. Tych jest sporo w otwarciu "Through The Dark", ale dalej to kolejny power metalowy, nadzwyczaj zgrabny numer z klawiszowymi wstawkami. Mocne, zdecydowanie granie i po raz kolejny postawiono tu na pełen rozmachu refren. Echa RUNNING WILD? No niech będzie. Echa BRAINSTORM czy SYMPHORCE są za to w "Enemy Lines" i to bardzo klasyczny w formie i tempie heavy power niemiecki w łagodniejszej odmianie. Podobnie rzecz ma się z "Room 101", tu z odrobiną epickiego mroku, ale i znakomitym przejściem do kilku innych motywów, jakie się tu pojawiają. Płynność, z jaką to wszystko robią, zresztą nie tylko w tej kompozycji, jest cechą wyróżniającą ten zespół spośród innych z Niemiec. "Arise" bardzo bojowy, a przy okazji i niespodziewanie wzbogacony solami klawiszowymi, stanowiącymi łączniki pomiędzy agresywnymi natarciami gitarowymi. No i Langhans zdecydowanie w formie, pełen energii i rozmachu. Frank musi się zastanowić, kto teraz dzierży palmę pierwszeństwa...
Jedynie zakończenie płyty w postaci "Salvation" nieco niewyraźne. Jest tu coś z symfoniki, ale i też mało przekonująca melodia, dobra, ale gdzieś ta moc uleciała. Piracki refren taki trochę tandetny i co pasuje RUNNING WILD, niekoniecznie musi pasować do SINBREED. To jednak wcale nie taka wpadka, aby zbyt mocno zaważyła na wartości płyty.
Rycząca gitara, mocna sekcja rytmiczna, wokal jak należy, przemyślane, atrakcyjne utwory i pewność, jaka na pewno nie cechuje zazwyczaj debiutantów. Brzmienie dobrane idealnie i tu każdy instrument został dopieszczony w najdrobniejszych szczegółach. Za ten element odpowiedzialny był Markus Teske, który pracował między innymi dla SYMPHONY X. Na albumie pojawiło się kilku gości, w tym słynny wokalista Thomas Rettke (HEAVENS GATE).
Kto wie, może na stałe się pojawił silny gracz na niemieckiej scenie power metalowej?
Album zdecydowanie wart polecenia.
Ocena: 8.9/10
26.03.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"