27.06.2018, 16:36:05
Steelpreacher - Hellraiser (2011)
Tracklista:
1. The Dreamweaver 04:32
2. We want Metal (We want beer) 03:49
3. Give 'em hell 04:05
4. Forces of hell 05:26
5. Route 666 (re-recording) 04:51
6. To hell and back 04:23
7. Locked and loaded 04:32
8. Atlantean Dawn 04:18
9. Hellraiser 04:44
10. Bitchcraft 03:31
11. Heavy Metal Hunter (Metalucifer cover) 05:02
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Jens "Preacher" Hübinger -śpiew, gitara
Muskel - bas
Hendrik Beerkiller - perkusja
Ocena: 7,1/10
5.05.2011
Tracklista:
1. The Dreamweaver 04:32
2. We want Metal (We want beer) 03:49
3. Give 'em hell 04:05
4. Forces of hell 05:26
5. Route 666 (re-recording) 04:51
6. To hell and back 04:23
7. Locked and loaded 04:32
8. Atlantean Dawn 04:18
9. Hellraiser 04:44
10. Bitchcraft 03:31
11. Heavy Metal Hunter (Metalucifer cover) 05:02
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Jens "Preacher" Hübinger -śpiew, gitara
Muskel - bas
Hendrik Beerkiller - perkusja
"We want Metal, we want Beer ". Taka dewiza jest wizytówką tego zespołu, który działa od roku 2001 w niezmiennym składzie jako trio.
STEELPREACHER nigdy nie był traktowany do końca poważnie, chyba nawet przez samych członków i określenie pubowy heavy metal w odniesieniu do ich muzyki używane było bardzo często. Piwo i metal to thrash metalowy TANKARD, jednak w przypadku ekipy "Preachera" Hübingera to czysty heavy metal tradycyjny, bardzo niemiecki, ale i niepozbawiony zapożyczeń z anglosaskiej stylistyki gatunku.
Trzeba powiedzieć, że ich trzy poprzednie albumy wydane w latach 2002-2008 nie zawojowały im wysokiej pozycji i zazwyczaj traktowane były jako ciekawostka w wykonaniu wesołego bandu o niezbyt dużych umiejętnościach i możliwościach twórczych. Imprezowy, luzacki heavy metal pubów i barów do posłuchania w tle pomiędzy kolejnymi butelkami czy kuflami złocistego płynu.
"Hellraiser", wydany nakładem własnym w maju, nieco się różni od albumów poprzednich samym podejściem do zagadnienia kopiowania innych i co ciekawe to jest atut tej płyty.
STEELPREACHER gra niemal we wszystkich stylach wypracowanych głównie przez niemiecką czołówkę z ostatnich 30lat, wcale się z tym nie kryje i wyrywając z oryginałów mięsiste cytaty, odważnie buduje z nich swoje kompozycje. No fajnie grają ten cover heavy metal i "Atlantean Dawn" to taki chwytliwy RUNNING WILD, jakiego w ostatnich latach działalności Kasparek proponował bardzo mało."Bitchcraft" pewnie nie zajął by ostatniego miejsca na płytach MOTORHEAD z XXI wieku a "The Dreamweaver" to taki IRON MAIDEN, jakiego nie ma pewnie już ze 20 lat. Naturalnie w to wszystko wplecione są elementy najprostszego niemieckiego grubo ciosanego heavy i nie ma mowy o próbach podszywania się pod znane marki. Jest też i oczywiście granie z kręgu ACCEPT w "Give 'em hell"i tu podobnie jak w "Hellraiser" jest najwięcej z tego, co ten zespół grał wcześniej w przeważającej większości. Na płycie znalazł się zresztą także ich zapewne najbardziej znany numer "Route 666" pochodzący z debiutu i tym samym tytule i trzeba przyznać, że pod względem wykonania instrumentalnego ta nowa wersja prezentuje się dużo lepiej, choć Hübinger nadal w zasadzie śpiewać nie umie. Za to partie gitarowe, a zwłaszcza sola, są lepsze niż do tej pory a z całą pewnością Muskel i jego bas to najlepsze co można usłyszeć na tym LP w warstwie instrumentalnej. Zdecydowanie imprezowo do piwa podgrywają w "We want Metal, we want beer" z charakterystycznym krzyczanym chóralnym refrenem dla publiczności, ale próbują również nieco cięższego mroczniejszego heavy/power w "Forces of hell"i nawet wychodzi to im to nieźle, przy czym o jakieś oznaki oryginalności tu bardzo trudno, choć dobrze się tego słucha. Podobnie jak i "Locked and loaded" potoczystego i mięsistego heavy metalu z zaskakująco dobrymi gitarowymi motywami przełamującymi niemiecką przewidywalność. Jak zwykle STEELPREACHER dorzuca porcję ostrzej potraktowanego amerykańskiego glamu tym razem w "To Hell and Back", bo przecież w końcu grają dla rozrywki i zadowolenia konsumentów.
STEELPREACHER nigdy nie był traktowany do końca poważnie, chyba nawet przez samych członków i określenie pubowy heavy metal w odniesieniu do ich muzyki używane było bardzo często. Piwo i metal to thrash metalowy TANKARD, jednak w przypadku ekipy "Preachera" Hübingera to czysty heavy metal tradycyjny, bardzo niemiecki, ale i niepozbawiony zapożyczeń z anglosaskiej stylistyki gatunku.
Trzeba powiedzieć, że ich trzy poprzednie albumy wydane w latach 2002-2008 nie zawojowały im wysokiej pozycji i zazwyczaj traktowane były jako ciekawostka w wykonaniu wesołego bandu o niezbyt dużych umiejętnościach i możliwościach twórczych. Imprezowy, luzacki heavy metal pubów i barów do posłuchania w tle pomiędzy kolejnymi butelkami czy kuflami złocistego płynu.
"Hellraiser", wydany nakładem własnym w maju, nieco się różni od albumów poprzednich samym podejściem do zagadnienia kopiowania innych i co ciekawe to jest atut tej płyty.
STEELPREACHER gra niemal we wszystkich stylach wypracowanych głównie przez niemiecką czołówkę z ostatnich 30lat, wcale się z tym nie kryje i wyrywając z oryginałów mięsiste cytaty, odważnie buduje z nich swoje kompozycje. No fajnie grają ten cover heavy metal i "Atlantean Dawn" to taki chwytliwy RUNNING WILD, jakiego w ostatnich latach działalności Kasparek proponował bardzo mało."Bitchcraft" pewnie nie zajął by ostatniego miejsca na płytach MOTORHEAD z XXI wieku a "The Dreamweaver" to taki IRON MAIDEN, jakiego nie ma pewnie już ze 20 lat. Naturalnie w to wszystko wplecione są elementy najprostszego niemieckiego grubo ciosanego heavy i nie ma mowy o próbach podszywania się pod znane marki. Jest też i oczywiście granie z kręgu ACCEPT w "Give 'em hell"i tu podobnie jak w "Hellraiser" jest najwięcej z tego, co ten zespół grał wcześniej w przeważającej większości. Na płycie znalazł się zresztą także ich zapewne najbardziej znany numer "Route 666" pochodzący z debiutu i tym samym tytule i trzeba przyznać, że pod względem wykonania instrumentalnego ta nowa wersja prezentuje się dużo lepiej, choć Hübinger nadal w zasadzie śpiewać nie umie. Za to partie gitarowe, a zwłaszcza sola, są lepsze niż do tej pory a z całą pewnością Muskel i jego bas to najlepsze co można usłyszeć na tym LP w warstwie instrumentalnej. Zdecydowanie imprezowo do piwa podgrywają w "We want Metal, we want beer" z charakterystycznym krzyczanym chóralnym refrenem dla publiczności, ale próbują również nieco cięższego mroczniejszego heavy/power w "Forces of hell"i nawet wychodzi to im to nieźle, przy czym o jakieś oznaki oryginalności tu bardzo trudno, choć dobrze się tego słucha. Podobnie jak i "Locked and loaded" potoczystego i mięsistego heavy metalu z zaskakująco dobrymi gitarowymi motywami przełamującymi niemiecką przewidywalność. Jak zwykle STEELPREACHER dorzuca porcję ostrzej potraktowanego amerykańskiego glamu tym razem w "To Hell and Back", bo przecież w końcu grają dla rozrywki i zadowolenia konsumentów.
Konsumenci powinni być zadowoleni, bo grupie udało się nagrać dobrą płytę. Taką, której po raz pierwszy słucha się bez zażenowania i rozmyślania nad kondycją niemieckiego metalowego zaplecza. Taką z dobrymi kompozycjami, dobrze i pewnie zagranymi i z bardzo dobrym brzmieniem w każdym aspekcie ze wskazaniem na sekcję rytmiczną.
To heavy metal typowo niemiecki i do fanów lubiących granie tradycyjne z tego kraju z pewnością trafi.
To najlepszy jak dotąd LP zespołu i pierwszy, po przesłuchaniu którego można tym panom postawić skrzynkę piwa.
To heavy metal typowo niemiecki i do fanów lubiących granie tradycyjne z tego kraju z pewnością trafi.
To najlepszy jak dotąd LP zespołu i pierwszy, po przesłuchaniu którego można tym panom postawić skrzynkę piwa.
Ocena: 7,1/10
5.05.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"