12.08.2018, 11:49:36
Sacred Gate - When Eternity Ends (2012)
tracklista:
1.Creators of the Downfall 05:13
2.Burning Wings 04:11
2.Burning Wings 04:11
3.The Realm of Hell 05:26
4.When Eternity Ends 06:20
5.Freedom or Death 06:35
6.In the Heart of the Iron Maiden 04:57
7.Vengeance 05:54
8.Earth, My Kingdom 05:27
9.Heaven Under Siege 07:26
rok wydania : 2012
gatunek: heavy/ power metal
Kraj: Niemcy
skład zespołu:
Jim Over - śpiew
Nicko Nikolaidis - gitara
Peter Beckers - gitara basowa
Christian Wolf - perkusja
oraz
Jockel - instrumenty klawiszowe
Jest to debiut heavy /power metalowej grupy z Mönchengladbach, złożonej częściowo z byłych członków MADE OF IRON(Over i Nikolaidis). Gdy MADE OF IRON został rozwiązany w 2005 minęło trzy lata zanim Jim Over zdecydował się utworzyć nowy zespół, grający tradycyjny heavy/ power metal w rycerskiej otoczce.
Gdyby szukać porównań to jest to taki REBELLION pozbawiony mocy i furii.
Granie bardzo niemieckie, oparte o solidną grę gitarzysty Nikolaidisa, znakomitego w solach. Niemieckie w dosyć prostych rozwiązaniach riffowych, trochę przeciąganych kompozycjach poprzez częste powtarzanie motywów, co zostało zaczerpnięte jeszcze z czasów gdy MADE OF IRON był cover bandem IRON MAIDEN.
Jim Over ma nieco za słaby głos by zabrzmieć autentycznie epicko i Nikolaidis poniekąd wpiera go w tworzeniu klimatu długimi melodyjnymi partiami gitarowym jak w Creators of the Downfall czy Burning Wings, i tak w zasadzie we wszystkich pozostałych kompozycjach.
Te ich melodie nie są oryginalne, podobne wielokrotnie przewijały się na płytach z niemieckim heavy o epickim zacięciu, jak w SACRED STEEL czy SOLEMNITY. Na pewno jednak wyróżnia się łagodny song Freedom or Death z gitarą akustyczną i patetycznymi kroczącymi riffami, refleksyjny i poruszający. Część środkowa jest szybsza i ponownie historię dopowiada gitara solowa Nikolaidisa.
Grupa przedstawiła także kilka numerów w bardziej brytyjskim stylu, jak The Realm of Hell, szybszy i gęsto okraszony basem z wyraźnymi inspiracjami IRON MAIDEN, ale nieco ukrytymi twardym niemieckim chóralny refrenem. Jet tu nawet nieco true metalowego smutku MANOWAR na samo zakończenie. W In the Heart of the Iron Maiden jest faktycznie sporo IRON MAIDEN z drugiej połowy lat 80tych, jednak sporo tu brak w samych umiejętnościach kompozycyjnych, by zabrzmiało to w jakiś intrygujący sposób. Podobnie w Vengeance. Bardzo ładne riffowe stylizacje i ornamenty gitarowe w stylu iRON MAIDEN ale poza tym nudnawy niemiecki metal, uznawany za rycersko-epicki.
Błędem jest wytracanie tempa w potoczystym riffowo When Eternity Ends, który mógłby być znakomitym wymiataczem, gdy nie zbędne epickie ciągoty w jego ubarwieniu.
Bardzo słaby jest dosyć wolny typowo epic heavy Earth, My Kingdom. Nic tu nie ma poza skojarzeniami z niektórymi marnymi grupami greckimi w tym gatunku (nudnawe partie z gitarą akustyczną, dzwony bez uzasadnienia).
Tę bardziej epicką drugą część albumu kończy Heaven Under Siege, najdłuższy na płycie. Momentami toporny, momentami poruszający w cięższych zagraniach, lepszy niż poprzedni, jednak całościowo nieco rozmyty w sensie przekazu. Sam gitarzysta nie jest w stanie udźwignąć takiego utworu, choćby nawet grał najbardziej rycerskie lub liryczne sola.
Produkcyjnie album jest zaskakująco łagodnie zrobiony jak na niemieckie standardy. Wszystko jest bardzo miękkie, od gitary poczynając, a na perkusji kończąc. W Bardziej masywnych riffowo kompozycjach głos wokalisty trochę schowany, bas raczej cicho dudniący niż wgniatający w ziemię.
Mimo różnych niedociągnięć tej muzyki słucha się z pewną przyjemnością, głównie ze względu na urokliwą grę gitarzysty Nicko Nikolaidisa, który doprawdy bierze tu wszystko na swoje barki. Rzadko się zdarza, by jeden członek zespołu decydował o odbiorze muzycznym całego materiału.
ocena 7,6/10
new 12.08.2018
Bardzo słaby jest dosyć wolny typowo epic heavy Earth, My Kingdom. Nic tu nie ma poza skojarzeniami z niektórymi marnymi grupami greckimi w tym gatunku (nudnawe partie z gitarą akustyczną, dzwony bez uzasadnienia).
Tę bardziej epicką drugą część albumu kończy Heaven Under Siege, najdłuższy na płycie. Momentami toporny, momentami poruszający w cięższych zagraniach, lepszy niż poprzedni, jednak całościowo nieco rozmyty w sensie przekazu. Sam gitarzysta nie jest w stanie udźwignąć takiego utworu, choćby nawet grał najbardziej rycerskie lub liryczne sola.
Produkcyjnie album jest zaskakująco łagodnie zrobiony jak na niemieckie standardy. Wszystko jest bardzo miękkie, od gitary poczynając, a na perkusji kończąc. W Bardziej masywnych riffowo kompozycjach głos wokalisty trochę schowany, bas raczej cicho dudniący niż wgniatający w ziemię.
Mimo różnych niedociągnięć tej muzyki słucha się z pewną przyjemnością, głównie ze względu na urokliwą grę gitarzysty Nicko Nikolaidisa, który doprawdy bierze tu wszystko na swoje barki. Rzadko się zdarza, by jeden członek zespołu decydował o odbiorze muzycznym całego materiału.
ocena 7,6/10
new 12.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"