18.02.2020, 16:25:41
Godthrymm - Reflections (2020)
Tracklista:
1. Monsters Lurk Herein 07:37
2. Among the Exalted 05:06
3. The Sea as My Grave 06:43
4. We Are the Dead 06:28
5. The Light of You 06:49
6. The Grand Reclamation 07:30
7. Cursed Are the Many 09:18
8. Chasmic Sorrows 04:59
Rok: 2020
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: UK
Skład:
Hamish Hamilton Glencross - śpiew, gitara
Bob Crolla - bas
Shaun Taylor-Steels - perkusja
Tracklista:
1. Monsters Lurk Herein 07:37
2. Among the Exalted 05:06
3. The Sea as My Grave 06:43
4. We Are the Dead 06:28
5. The Light of You 06:49
6. The Grand Reclamation 07:30
7. Cursed Are the Many 09:18
8. Chasmic Sorrows 04:59
Rok: 2020
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: UK
Skład:
Hamish Hamilton Glencross - śpiew, gitara
Bob Crolla - bas
Shaun Taylor-Steels - perkusja
Historii GODTHRYMM długiej nie ma, bo powstało w 2017 roku i po nagraniu 2 EP zespół został zauważony przez kanadyjską wytwórnię Profound Lore Records i ciekawsze są dzieje Glencrossa i Taylor-Steelsa, którzy mieli okazję grać z duszą SOLSTICE, Richardem M. Walkerem, ale i grali w ANATHEMA i MY DYING BRIDE i tam ci dwaj muzycy się poznali.
Najmniej znany z tego grona jest Bob Crolla i wygląda, że to jego płytowy debiut, bo poza thrash metalowymi demami niewiele o nim wiadomo.
Otwieracz wskazuje raczej na dość mocne inspiracje PARADISE LOST, chociaż jest tutaj i nuta epickiego heavy metalu CANDLEMASS. To całkiem niezły, choć ograny początek, ale uwagę tutaj zwraca perkusja, której partie są zagrane z ogromną mocą i sporym wyczuciem.
Może magii SOLSTICE jest tutaj mało, szczególnie w dość mocno brytyjskim Among the Exalted, w którym słychać echa ANATHEMA, ale najwięcej PARADISE LOST. Są jakieś próby grania SOLSTICE, szczególnie słychać to w partiach solowych i w kompozycjach zagranych nieco dynamiczniej, jak w We Are The Dead, gdzie w ramach kontrastu jest to przecinane z motywami z MY DYING BRIDE i to słychać chyba najbardziej w solo i aranżacji. Czasami jednak można odnieść wrażenie grania bezbarwnego, dobrze zagranego, ale strasznie schematycznego, jak The Light of You i znacznie ciekawiej wypada bardzo przestrzenny, epicki, brytyjski i minimalistyczny The Grand Reclamation, który na końcu po prostu eksploduje, uwypuklając pewne braki, o których później.
Taka płyta nie mogła się oczywiście obyć bez kolosa, jakim jest Cursed are the Many, w którym zderzają się ISOLE, CANDLEMASS, MY DYING BRIDE, z PARADISE LOST i coś z brytyjskiej sceny doom/death. Kompozycja hipnotyczna, z ciekawymi nakładkami wokalnymi, solo jednak momentami uwypukla pewne braki produkcyjne.
Ogólnie na tej płycie można też odnieść wrażenie bardzo śladowej obecności CATHEDRAL.
Bardzo schematyczna płyta, tradycyjna i dobrze zagrana, ale bezpiecznie trzymająca się sprawdzonych już pomysłów. To gatunek, który może nie daje zbyt wielkiego pola do manewru, ale jednak PALLBEARER pokazał, że można grać dorzucając coś od siebie.
Mówiąc o PALLBEARER, bardzo podobnie została rozwiązana sprawa wokalu, który w większości przypadków jest zupełnie cofnięty i zagłuszony przez gitary, które czasami nie brzmią zbyt miło dla ucha, co słychać w The Sea as My Grave, albo momentami kompletnie się rozmywają, zlewa kompletnie z perkusją i momentami brzmi to tak źle jak debiut PALLBEARER.
Gitary są dobre i zespół ma pomysły na wytworzenie klimatu, ale poza perkusją, gitarowo to raczej poziom poprawny, a nie czarowania, nie wspominając o wokaliście, który może nie jest najgorszy, ale ani to Lee Dorrian, ani Nick Holmes, ani Robert Lowe, chociaż próbuje on plasować się gdzieś pomiędzy nimi.
Może gdyby był tutaj drugi gitarzysta, większy budżet na brzmienie i lepszy wokalista, to by było całkiem spore wydarzenie. Udając, że nie ma PALLBEARER, że PARADISE LOST nadal nie ma na siebie pomysłu i SOLSTICE nie nagrało bardzo dobrej płyty po dobrych 14 latach przerwy też można by przyjąć, że jest więcej niż bardzo dobra. Ale tak nie jest.
Jest kolejna dobra płyta, z potencjałem na bardzo dobrą, ale będącą uwięzioną przez ramy gatunku z niewieloma próbami ich jakiegokolwiek przełamania i produkcją, która jednak mogła być lepsza.
Debiut jednak obiecujący i warto dać szansę, a nawet przymknąć oko na pewne braki - debiutantów trzeba wspierać, tym bardziej w tym gatunku.
Kto wie, może w przyszłości zaskoczą.
Ocena: 7.7/10
SteelHammer