Godthrymm
#1
Godthrymm - Reflections (2020)

[Obrazek: R-14793437-1582557854-3830.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Monsters Lurk Herein 07:37     
2. Among the Exalted 05:06     
3. The Sea as My Grave 06:43     
4. We Are the Dead 06:28     
5. The Light of You 06:49     
6. The Grand Reclamation 07:30     
7. Cursed Are the Many 09:18     
8. Chasmic Sorrows 04:59

Rok: 2020
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: UK

Skład:
Hamish Hamilton Glencross - śpiew, gitara
Bob Crolla - bas  
Shaun Taylor-Steels - perkusja

Historii GODTHRYMM długiej nie ma, bo powstało w 2017 roku i po nagraniu 2 EP zespół został zauważony przez kanadyjską wytwórnię Profound Lore Records i ciekawsze są dzieje Glencrossa i Taylor-Steelsa, którzy mieli okazję grać z duszą SOLSTICE, Richardem M. Walkerem, ale i grali w ANATHEMA i MY DYING BRIDE i tam ci dwaj muzycy się poznali.
Najmniej znany z tego grona jest Bob Crolla i wygląda, że to jego płytowy debiut, bo poza thrash metalowymi demami niewiele o nim wiadomo.

Otwieracz wskazuje raczej na dość mocne inspiracje PARADISE LOST, chociaż jest tutaj i nuta epickiego heavy metalu CANDLEMASS. To całkiem niezły, choć ograny początek, ale uwagę tutaj zwraca perkusja, której partie są zagrane z ogromną mocą i sporym wyczuciem.
Może magii SOLSTICE jest tutaj mało, szczególnie w dość mocno brytyjskim Among the Exalted, w którym słychać echa ANATHEMA, ale najwięcej PARADISE LOST. Są jakieś próby grania SOLSTICE, szczególnie słychać to w partiach solowych i w kompozycjach zagranych nieco dynamiczniej, jak w We Are The Dead, gdzie w ramach kontrastu jest to przecinane z motywami z MY DYING BRIDE i to słychać chyba najbardziej w solo i aranżacji. Czasami jednak można odnieść wrażenie grania bezbarwnego, dobrze zagranego, ale strasznie schematycznego, jak The Light of You i znacznie ciekawiej wypada bardzo przestrzenny, epicki, brytyjski i minimalistyczny The Grand Reclamation, który na końcu po prostu eksploduje, uwypuklając pewne braki, o których później.
Taka płyta nie mogła się oczywiście obyć bez kolosa, jakim jest Cursed are the Many, w którym zderzają się ISOLE, CANDLEMASS, MY DYING BRIDE, z PARADISE LOST i coś z brytyjskiej sceny doom/death. Kompozycja hipnotyczna, z ciekawymi nakładkami wokalnymi, solo jednak momentami uwypukla pewne braki produkcyjne.
Ogólnie na tej płycie można też odnieść wrażenie bardzo śladowej obecności CATHEDRAL.

Bardzo schematyczna płyta, tradycyjna i dobrze zagrana, ale bezpiecznie trzymająca się sprawdzonych już pomysłów. To gatunek, który może nie daje zbyt wielkiego pola do manewru, ale jednak PALLBEARER pokazał, że można grać dorzucając coś od siebie.
Mówiąc o PALLBEARER, bardzo podobnie została rozwiązana sprawa wokalu, który w większości przypadków jest zupełnie cofnięty i zagłuszony przez gitary, które czasami nie brzmią zbyt miło dla ucha, co słychać w The Sea as My Grave, albo momentami kompletnie się rozmywają, zlewa kompletnie z perkusją i momentami brzmi to tak źle jak debiut PALLBEARER.
Gitary są dobre i zespół ma pomysły na wytworzenie klimatu, ale poza perkusją, gitarowo to raczej poziom poprawny, a nie czarowania, nie wspominając o wokaliście, który może nie jest najgorszy, ale ani to Lee Dorrian, ani Nick Holmes, ani Robert Lowe, chociaż próbuje on plasować się gdzieś pomiędzy nimi.
Może gdyby był tutaj drugi gitarzysta, większy budżet na brzmienie i lepszy wokalista, to by było całkiem spore wydarzenie. Udając, że nie ma PALLBEARER, że PARADISE LOST nadal nie ma na siebie pomysłu i SOLSTICE nie nagrało bardzo dobrej płyty po dobrych 14 latach przerwy też można by przyjąć, że jest więcej niż bardzo dobra. Ale tak nie jest.
Jest kolejna dobra płyta, z potencjałem na bardzo dobrą, ale będącą uwięzioną przez ramy gatunku z niewieloma próbami ich jakiegokolwiek przełamania i produkcją, która jednak mogła być lepsza.
Debiut jednak obiecujący i warto dać szansę, a nawet przymknąć oko na pewne braki - debiutantów trzeba wspierać, tym bardziej w tym gatunku.
Kto wie, może w przyszłości zaskoczą.


Ocena: 7.7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Godthrymm - Disortions (2023)

[Obrazek: a1797408974_16.jpg]

Tracklista:
1. As Titans 11:28     
2. Devils 06:47     
3. Echoes 08:35     
4. Obsess and Regress 07:17     
5. Unseen Unheard 06:49     
6. Follow Me 12:45     
7. Pictures Remain 06:17

Rok wudania: 2023
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: UK

Skład:
Hamish Hamilton Glencross - śpiew, gitara
Bob Crolla - bas  
Shaun Taylor-Steels - perkusja

Catherine Glencross - instrumenty klawiszowe, śpiew


GODTHRYMM powraca po 3 latach milczenia wzbogaconym o Catherine Glencross, która gra tutaj na instrumentach klawiszowych i od czasu do czasu użycza swojego głosu.
Profound Lore Records podjęło się wydania i premiera odbędzie się 18 sierpnia 2023 roku.

Zmiany są już słyszalne w ponad 11 minutowym As Titans, w którym środki są minimalne, a gitara z gracją i ciepłem tworzy klimat, podobnie jak delikatna gra Shauna Taylora-Steelsa i lepki bas Crolla, który jest bardziej wyeksponowany. Najważniejsze są jednak instrumenty klawiszowe, które nadały tutaj zespołowi ogromnej przestrzeni i głębi, epickiego klimatu CANDLEMASS połączonym z konsekwencją i chłodem gotyckiego zamku EREB ALTAR i ISOLE. Sola gitarowe oszczędne i romantyczne, przypominające ANATHEMA.
Śpiew Glencross jest bardziej wyważony i spokojniejszy, lepiej brzmi w harmoniach i słychać poprawę względem debiutu, gdzie był bardzo wycofany. Catherine Glencross wokalnie jako dodatek do nakreślania klimatu jest dobra, ale z prowadzeniem kompozycji jest już gorzej i Obsess and Regress brzmi bardzo sucho i płasko. Chcieli poeksperymentować w stylu DEATHLESS LEGACY, wyszło to jednak bardzo przeciętnie. Echa MY DYING BRIDE słychać w Unseen and Unheard, ale i oszczędność EREB ALTOR z delikatnymi chórami na planie dalszym. To jest niezłe, w rozwinięciu wychodzą mocne inspiracje BATHORY, które przewijają się przez cały LP, ale najmocniej i najwięcej słychać w Follow Me, do którego dochodzi łagodność MY DYING BRIDE i ciepło ANATHEMA. Dobre, ale jednak stanowczo za długie i wystarczyłoby 7-8 minut na motyw i tak już wyeksploatowany do granic możliwości.
Łagodnie zaczyna się Pictures Remain w stylu MY DYING BRIDE, z czasem jednak niebezpiecznie zbliżają się do HIM w tej niemalże rockowej, płaczliwej aranżacji. Ciężaru prawie nie ma, jest 7 minut delikatności z Catherine Glencross. Najlepszy jej występ w roli głównej na tym albumie, sam utwór już niestety mniej udany.

Produkcja ponownie wykonana w UK, tym razem przez dwóch inżynierów ,Andy Hawkinsa i Mark Midgley. Oni postawili na czystość i delikatność, nie ma brudu LP poprzedniego, wokalista został bardziej wysunięty, gitary za to typowo brytyjskie. Zastrzeżeń w tej kwestii jest niewiele.
Pod pewnymi względami jest to płyta lepsza od debiutu, chociażby od strony ozdobników gitarowych i wokalnej, klawisze nadały tutaj bardzo potrzebnej przestrzeni. Tylko album jako całość jest niepotrzebnie eklektyczny, przez co podkreślone są nierówności.
GODTHRYMM nie rozczarował i uważam, że złagodzenie wyszło im na dobre, ale zmiana tak drastyczna niesie ze sobą ryzyko popełnienia pewnych błędów i ekstremizmów.
Zespół pokazał, że w łagodniejszym repertuarze czuje się dobrze i coś potrafi sobą zaprezentować. 
To krok w dobrą stronę, zabrakło tylko dopracowania.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości Agencji PR All Noir oraz wytwórni Profound Lore Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości