25.03.2020, 15:26:14
SnakeyeS - Ultimate Sin (2015)
tracklista:
1.Demon in Your Mind 04:25
2.Denied 04:40
3.Shadow Warriors 04:16
4.Black and White 04:04
5.Blood of the Damned 05:34
6.Rise of the Triad 06:56
7.Time of Dismay 04:38
8.Ultimate Sin 03:41
9.Down with the Devil 04:26
10.Snake Pit 05:47
11.The Cross is a Lie 06:16
rok wydania: 2015
gatunek: heavy/power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Cosmin Aioniţă - śpiew
Justi Bala - gitara
José Pineda - gitara basowa, gitara
Carlos Delgado - perkusja
SNAKEYES utworzyli byli członkowie dosyć znanej hiszpańskiej heavy metalowej formacji SPHINX w roku 2013, która zakończyła działalność oficjalnie w 2014, choć jak się okazało - nie na długo.
W zespole z Kadyksu znalazł się także rumuński wokalista Cosmin Aioniţă, którego wcześniej, poza zespołami rumuńskimi można był usłyszeć także na znakomitym albumie LITHURGY OF WAR w roku 2010. Choć trudno uznać muzyków za debiutantów, to jednak album ten ukazał się nakładem własnym w marcu 2015.
Kto zna głos Cosmina, ten wie czego można oczekiwać, ale tu zrobił jeszcze więcej i stał się nowym "Ripperem". Stał się nim tym bardziej, że styl heavy/power SNAKEYES jest kruszący i to styl stanowiący mix painkillerowego podejścia do metalu i stylu USPM reprezentowanego przez mocne grupy XXI wieku. Ekipa nie zapomina o melodiach i opener Demon in Your Mind jest wyborny, potoczysty z chwytliwym refrenem i można powiedzieć, że wszystko mieści się w okolicach późnego VHALDEMAR. Kruszące riffy, finezyjne sola i Cosmin w roli głównej.
Udane są wolniejsze, kroczące, gęsto obudowane basem kompozycje Denied i Snake Pit z nieodłączną dawką mroku i wyraźnym rysem amerykańskim. Ta surowa amerykańska maniera z naciskiem na heroiczne refreny przejawia się w drapieżnych i riffowo mięsistych Shadow Warriors, Black and White. Taki nowy, znacznie lepszy CAGE... Także w chłodnym i zarazem epickim Rise of the Triad, najdłuższym, ale ani przez chwilę nienużącym. Bardzo ciekawe klimatyczne partie wolniejsze w środkowej części są doprawdy oryginalne i interesujące. A do tego momentami wchodzą na obszary groove i wychodzi to świetnie w Blood of the Damned i do tego umiejętnie budują to atrakcyjną melodię refrenu. No i solo po raz kolejny chuligańskie, rockowe, wirtuozerskie. Moc! Killer! A ponieważ jak wiadomo "killerów jest dwóch" to także Time of Dismay z niszczącym, heroicznym refrenem do tej kategorii należy. Rewelacyjna dynamika gitarzysty solowego, a wszystko rozegrane z niezwykłą precyzją. Ogólnie zresztą tu nie ma miejsca na tej płycie na zbędne dźwięki. Wszystko poukładane w zdumiewający sposób.
Wychodzi im bardzo dobrze praktycznie wszystko, także granie bardzo szybkie jak w huraganowym, painkillerowym Ultimate Sin, gdzie dodatkowo umiejętnie chwilami te tempa zbijają, by zaraz uderzyć ponownie. A także nieco lżejszy, bardziej rockowy i radiowy heavy w brawurowym Down with the Devil. Na zakończenie uspokajają rozkołatane serca w klimatycznym semi-balladowym wstępie do The Cross is a Lie, a potem obruszają na słuchacza stalowe riffy dumnego metalu o amerykańskich heroicznych korzeniach. No, potrafią grać takie rzeczy z maestrią i zdecydowaniem.
Sound jest fantastyczny. Głębia gitar fenomenalna, bas dudni metalicznie, a perkusja syczy blachami. Kruszący, miażdżący, nowoczesny sound, a nad tym wszystkim bez problemu góruje Heros Cosmin Aioniţă.
Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni Hiszpanie pokazują Amerykanom jak grać heavy/power/USPM.
Rozdzierająca na strzępy potęga!
ocena: 9,5/10
new 25.03.2020
ocena: 9,5/10
new 25.03.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"