Salvation's End
#1
Salvation's End - The Divine Wrath of Existence (2018)

[Obrazek: R-14689471-1579691506-9815.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Death of Reason 04:27       
2. Languorem 06:25     
3. The End of Innocence 04:00     
4. Crimson Sunrise 04:20     
5. Separation of Mortality 04:39       
6. Awakening 07:55       
7. The Demon Within 04:39     
8. The Crossroads of Chaos 01:37     
9. Translucent Memory 05:10       
10. Climb the Cross 05:38     
11. The Storm of 1888 04:52       
12. The Divine Wrath of Existence 09:16

Rok wydania: 2018
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Rob Lundgren - śpiew
TJ Richardson - gitara
Kane Bochatyn - bas


TJ Richardson to młody gitarzysta, który nie dostał szansy nagrania z HALLOWEEN z Detroit, do którego dołączył niedługo po wydaniu fatalnego Terrortory i po którego wydaniu zespół podjął decyzję o zostaniu jedynie lokalnym, małym kultem.
TJ Richardson chciał jednak coś nagrać i założył w 2012 roku SALVATION'S END. Długie lata zajęło komponowanie materiału, z czasem jednak udało się uzupełnić o basistę Kane Bochatyn oraz gwiazdę Roba Lundgrena. 22 września 2018 roku, nakładem własnym zostaje wydany debiut grupy.

NEVERMORE. Bardzo dużo NEVERMORE i Death of Reason i Languorem to Seattle z bardzo konkretnymi cytatami, jest też SHATTER MESSIAH w The End of Innocence i Crimson Sunrise. I tak wygląda cały album, gdzie bardzo rzadko pojawiają się odgłosy PATHOSRAY (Climb the Cross). TJ Richardson to dobry gitarzysta i słychać, że wie, co robi w Separation of Mortality, w którym znów dominuje NEVERMORE i miał pomysł na kompozycje, ale jest to muzyka bardzo odtwórcza i widać w porównaniu z WITHERFALL, jak cienka jest granica, aby nie popaść w zachowawcze kopiowanie.
Gdyby nie zaśpiewał tego Rob Lundgren tylko kolejny amerykański wokalista, jakich pełno, to byłoby to granie absolutnie nijakie i bez tożsamości i to właśnie zaangażowanie w głosie Lundgrena wybija te kompozycje i album ponad kolejny US POWER PROG made in USA dla zamkniętego grona, które zapomni o nich jak pojawi się kolejna płyta. Szkoda tylko, że czasami są kompozycje tak nijakie i boleśnie przewidywalne jak Awakening i Translucent Memory. The Storm of 1888 próbuje wyjątkowo uderzyć w SATAN'S HOST, ale refren jest fatalny. Ewidentnie tutaj zabrakło refrenów, chociaż mogło być też więcej melodii, a na pewno bardziej oryginalnych i lepiej nakreślonych. Kończący album 9 minutowy The Divine Wrath of Existence uwypukla wszystkie problemy tego albumu co do jednego, od przeciętnych refrenów, po właśnie melodie.

Brzmienie jak na własne wykonanie jest dobre i typowo amerykańskie, z ostrzejszą gitarą i metalicznym, choć delikatnie schowanym basem. Kane Bochatyn gra dobrze, ale jednak nie ma okazji zabłysnąć. Problem jednak jest w perkusji, która jest również tradycyjnie ustawiona, mimo tego, że jest to automat. To błąd i jednocześnie kolejny minus tej płyty i trudno uwierzyć, że nie było nikogo, kto by zagrał. Prawdziwy perkusista by znacznie ożywił tą bardzo mechaniczną muzykę, zamiast tego automat jest niepotrzebnie wyeksponowany.
Mimo tego wszystkiego, jest to album technicznie zagrany absolutnie bez zarzutu, ale jak w każdym typowy USPM, w tym progressive, technika niestety nie idzie w parze z kompozycjami. Te są bardzo typowe i niewyróżniające się na tle sceny USA i to waży na ostatecznej ocenie, bo niestety killerów brak, a jest jedynie poprawność USA, której są fani, ale to jest absolutna nisza. Szczególnie, kiedy do wyboru są takie zespoły jak WITHERFALL i lepiej również zainteresować się SUNBURST albo nawet SCIENTIC, w którym też śpiewał Lundgren.
Niedługo po nagraniu albumu z zespołu odszedł Rob Lundgren, jakiś czas później Kane Bochatyn.  W 2020 roku uformował się pełny skład z nowym wokalistą i dodatkowym gitarzystą, a zespół koncentruje się jedynie na koncertach.
Może kiedyś jeszcze coś nagrają i mam nadzieję, że będzie to jednak muzyka świeższa i bardziej angażująca.


Ocena: 6.7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości