Soldier
#1
Soldier - Dogs of War (2013)

[Obrazek: R-5793091-1402831983-6304.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Dogs of War 04:36
2.I Can't Breathe 04:07
3.Fireflies 04:09
4.The Eye 04:27
5.Lock n' Load 04:54
6.Bedlam 06:33
7.Demon in the Room 03:35
8.I Am 04:26
9.Forever 04:26
10.Take Me Home 03:31
11.No Man's Land 03:41
12.Sheralee 05:40
13.Crash Course 02:36
14.Hanging Tree 02:54

rok wydania: 2013
gatunek: NWOBHM/heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Richard Frost - śpiew
Ian Dick - gitara
Miles Goodman - gitara
Steve Barlow - gitara basowa
Alex Smith - perkusja


SOLDIER, założony w roku 1979 w Northampton przez gitarzystę Iana Dicka należał do tych zespołów NWOBHM, który przechodząc niezliczone zmiany osobowe składu w Złotych Latach Nowej Fali, zdziałał niewiele, choć ich singiel "Sherale/Force" wydany w 1982 został dostrzeżony i pozytywnie przyjęty przez fanów i prasę muzyczną. Nic więcej jednak za tym nie poszło i pozostając bez kontraktu grupa, jak wiele innych, została rozwiązana rok później.
Gdy na początku XXI wieku nastąpił renesans NWOBHM Dick zdecydował się reaktywować zespół w 2002, częściowo w oparciu o weteranów ekipy z lat 80tych i po serii kolejnych zmian grupa w roku 2005 przedstawiła płytę "Sins of the Warrior" z Garry Phillipsem, oryginalnym wokalistą z roku 1982. Album okazał się jednak typowym brytyjskim heavy metalowym produktem epoki post NWOBHM, z przyciężkimi gitarami i mało ciekawymi melodiami. Potem słychać o nich było niewiele, ale gdy doszło do kolejnych zmian i wokalistą został doświadczony wokalista Richard Frost, grupa nagrała z nim album wydany przez własną wytwórnię Starhaven w sierpniu 2013 roku.

Na tym albumie SOLDIER wraca do korzeni NWOBHM. Głos Frosta to idealny przykład głosu frontmana NWOBHM z rockowym feelingiem, dwie gitary grają klasyczne riffy o brzmieniu jak z roku 1982, a rytmika i aranżacje przypominają stare dobre czasy SAXON, TANK i BLITZKRIEG. Grupa podkreśla przywiązanie do tradycji i swojej przeszłości przez umieszczenie na płycie swojego klasyka Sheerale w nowej wersji. W sumie godzina z brytyjskim heavy metalem NWOBHM w niemal czystej postaci. Do najlepszych kompozycji należą te, gdzie słychać sporo tego bojowego ducha TANK i sporo riffów tak w stylu TANK jak i SAXON z pierwszych płyt. Przede wszystkim zapadają w pamięć zgrabne i energiczne Dogs of War, Lock n' Load czy też potoczysty I Am, gdzie spore wrażenie robi także pełna swobody gra obu gitarzystów, tak Dicka jak i Goodmana, przy czym zdecydowanie utrzymana w konwencji riffowej estetyki lat 80tych. Zgrabne, zadziorne sola, niedługie, kąśliwe. Bardzo dobre! Dosyć długi Bedlam to taka klasyczna retrospekcja wolniejszych, nastrojowych i nieco mrocznych w łagodnym stylu kompozycji, jakie zazwyczaj pojaiwały się na albumach NWOBHM w latach świetności, warto jednak zwrócić uwagę, że ta kompozcyja heroicznie się rozkręca w drugiej części i ogólnie w typie aranżacji przypomina nagrania chociażby TREDEGAR. Forever prezentuje się doskonale w stylu, który czynił BLITZKREIG tak atkacyjnym na "Sins and Greed". Och, jak to z gracją tu zagrali! I to solo na sam koniec, po prostu klasa! I zaraz potem bardzo dobry nieskomplikowany i przebojowy Take Me Home.
Czasem dobre główne motywy są nieco zepsute przez refreny poniżej oczekiwań, jak w I Can't Breathe czy też w zamyśle nastrojowym Demon in the Room. Epickość w No Man's Land umiarkowanie interesująca i w tym stylu po kilku latach ELIMINATOR, czy SELLSWORD potrafili stworzyć zdecydowanie bardziej porywajace kompozycje.
Gdy wchodzą na obszary nieco bardziej nasyconego rockiem klasycznego heavy metalu, to można usłyszeć całkiem dobre Fireflies, czy łagodnie bujający The Eye, no i nowa, nieco dłuższa wersja Sheralee z Frostem prezentuje się bardzo okazale.

Jest to album udany, przede wszystkim dlatego, że jako jeden z nielicznych SOLDIER zdołał po latach odtworzyć magiczną atmosferę muzyki NWOBHM tak kompozycyjnie, jak i brzmieniowo, i jest to nieskażone niczym, co pojawiło się później. Jest kilka killerów, jest pełne pasji wykonanie, jest klimat i styl "pure NWOBHM".


ocena: 8,5/10

new 12.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Soldier - Defiant (2015)

[Obrazek: R-7093991-1433586436-7717.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Conquistador 07:14
2.Leaving 04:02
3.Kill or Cure 03:44
4.Concrete Wilderness 05:24
5.Fight or Fall 03:40
6.Dead Mans Curve 02:51
7.Bullet Belt Blues 03:03
8.Six Hundred 04:24
9.A Light to See the Darkness 05:01
10.Don't Come Crying to Me (Defiant) 04:09

rok wydania: 2015
gatunek: NWOBHM/heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Richard Frost - śpiew
Ian Dick - gitara
Miles Goodman - gitara
Steve Barlow - gitara basowa
Tim Churchman - perkusja

Z okładką przypominającą okładki TANK i nowym perkusistą SOLDIER przedstawił w maju 2015 swój trzeci album.

Tak bardzo klasycznego heavy metalu spod znaku NWOBHM tu nie brak i długi Conquistador w zasadniczym motywach pokazuje, że ekipa pozostaje wierna obranej tradycyjnej stylistyce choć refren ma charakter bardziej rockowy. Słychać także, że Frost jest w bardzo wysokiej formie, a nowy perkusista Tim Churchman to specjalista wysokiej klasy. Hard rockowe akcenty wśród riffów NWOBHM to także łagodnie przebojowy i nowocześniejszy Leaving. Prosty i spokojnie rozgrywany Kill or Cure jest interesujący szczególnie w wyciszonych, zdystansowanych partiach zwrotek, do tego jakże to jest brytyjskie w ogólnym brzmieniu! Podobnie skonstruowany jest także Fight or Fall, tu jednak refren ma zdecydowanie zbyt małą siłę rażenia. Znacznie większe wrażenie robi poetycki, refleksyjny song Concrete Wilderness z lekkim ukłonem w stronę IRON MAIDEN i naprzemiennym wykorzystaniem ciętych ostrych zagrywek gitarzystów i partii typowo balladowych. Świetny refren, świetna ogólna atmosfera. Pozwalają sobie na ubarwienie albumu rockowym zadziornym i zwartym Dead Mans Curve i tak się takie rzeczy grało w latach 80tych, ale tu jest to ostrzejsze i bardziej chuligańskie. Trudno powiedzieć, na ile daleko chcieli wyjść w alternatywny rock/metal w amerykańskim stylu w Bullet Belt Blues, ale wyszli za daleko i chyba nieco za daleko... Natomiast Six Hundred jest klasowy i archetypowy dla NWOBHM, ale z takim ukłonem w stronę DIAMOND HEAD zdecydowanie po roku 1980. Nastrojowo, klimatycznie i smutno pobrzmiewa song A Light to See the Darkness, miejscami chłodny i surowy, a miejscami bardzo ciepły i z duszą zaśpiewany przez Frosta. Żeby jednak nie było zbyt romantycznie, to na koniec pojawia się dynamiczny, pulsujący gitarami i obudowany gęstymi blachami perkusji Don't Come Crying to Me (Defiant), co ciekawe, w jakiś sposób przypominający kompozycje Joe Liszta z SHADOWKILLER. I wypadają w tym porównaniu znakomicie. Świetny heavy metalowy numer, zachwycający melodią i staranną gitarową aranżacją. Hit i killer!

Zwraca uwagę bardziej współczesna niż w roku 2013 realizacja brzmienia, jest to wszystko mocniejsze i głębsze w gitarach i perkusji niż w roku 2013, ale nie tak ciężkie, jak w 2005. Trochę cierpi na tym autentyzm stylu NWOBHM, ale w sumie jednak trochę  od tej klasyki nurtu odchodzą na tym albumie. Może także dlatego ten album jest słabszy od "Dogs of War".

W roku 2019 grupa przedstawiła kilka nowych kompozycji na EP "Storm Rider" i należy mieć nadzieję, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.


ocena: 7,7/10

new 12.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości