Savers
#1
Savers - Victory's in Sight (1999)

[Obrazek: R-2366641-1279839665.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Way to Asgard 03:24
2.Will'o the Wisp 04:00
3.King of the Poor 05:48
4.Victory's in Sight 03:57
5.Never Savers Die 05:21
6.Colosseum (Enter the Arena) 04:27
7.The Myth 04:59
8.Everything Turns Black 05:10
9.Savers 03:46

rok wydania: 1999
gatunek: epic heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Marco Moretti - śpiew
Francesco Marrelli - gitara, instrumenty klawiszowe
Alberto Sempreboni - gitara basowa
Piero Pierantozzi - perkusja


Rzymski SAVERS założony w roku 1998 należał do tej stosunkowo nielicznej grupy zespołów, które na swój debiut nie musiały czekać latami. Ich album "Victory's in Sight" niemiecka wytwórnia Iron Glory Records wydała już w listopadzie 1999 roku.

Zespół był chyba pierwszym we Włoszech, który tak mocno zaznaczył swoje przywiązanie do amerykańskiej tradycji heavy power w epickiej odmianie tak tej z linii MANOWAR, jak i MANILLA ROAD. Marco Moretti nie dysponował może głosem dostatecznie mocnym, by miażdżyć wrogów na równi z potężną gitarą Marrelliego, ale jego wysokie, barbarzyńskie zaśpiewy mogły tu czasem zawstydzić samego Erika Adamsa. Same kompozycje są zdecydowanie oparte o gitarę i zaaranżowane w prosty sposób, ale heroiczne, zwarte i dosyć szybkie, z powerowym rytmem Way to Asgard i dostojniejszym Will'o the Wisp prezentują się na początku tego albumu bardzo dobrze. Uroczysty, a zarazem soczysty i bojowy epic metal to także Victory's in Sight i ta romantyczna część go rozpoczynająca zostaje w pewnym momencie przecięta jednym uderzeniem miecza i przechodzi w granie szybsze, z masywnym planem klawiszowym i jest heroicznie, bardzo heroicznie! Trochę mniej atrakcyjne są kompozycje bardziej w stylu MANILLA ROAD, surowsze, o mniejszej energii, wolniejsze i bardziej posępne King of the Poor oraz Colosseum (Enter the Arena), choć tu akurat dramatyzm jest wyrażony w bardzo plastyczny sposób. Także Everything Turns Black w umiarkowanym tempie i chóralnym wsparciem frontmana to bardziej styl Sheltona niż DeMaio. Zespół nie ustrzegł się lekkiej wpadki w Never Savers Die, który jest nie najlepiej zaśpiewany, partie powerowe są nieinteresujące, a to co najbardziej udane, czyli motyw z części instrumentalnej z piękną grą gitarzysty, nie został wykorzystany, czy też raczej został wykorzystany zbyt późno. A mógł się stać osią kapitalnego, epickiego songu. The Myth wypada dobrze, może ta melodia nie jest nazbyt oryginalna, ale motoryka i podziały rytmiczne ciekawe. Spokojna, patetyczna część bardzo dobra i mogli to tu przeciągnąć nieco dłużej.
Zakończenie to Savers i tu coś dodają od siebie we włoskiej manierze power fantasy, przy czym w mocniejszej oprawie, niż typowy italo power z tego okresu i tak średnio to wyszło w porównaniu z niewątpliwym heroizmem z pierwszej części albumu.

Produkcja jest mocna, czytelna, z głośną perkusją, głośną gitarą. Znakomity początek, wyborne wysokie zaśpiewy Marco Moretti, sporo udanych zagrań Francesco Marrelli. Nie wystarczyło to jednak, by osiągnąć wymierny sukces i zespół po nagraniu tej jednej płyty rozwiązano w 2001 roku. Grupa reaktywowała się w roku 2009.


ocena: 7,8/10

new 23.12.2021
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości