Nocturna
#1
Nocturna - Daughters of the Night (2022)

[Obrazek: a0369513107_16.jpg]

Tracklista:
1. Spectral Ruins 01:59
2. New Evil 04:37
3. Daughters Of The Night 04:05
4. The Sorrow Path 04:13
5. Sea Of Fire 03:48
6. Blood Of Heaven 03:26
7. In This Tragedy 06:18
8. Darkest Days 03:44
9. Nocturnal Whispers 01:15
10. The Trickster 04:57

Rok wydania: 2022
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Włochy

Grace Darkling - śpiew
Rehn Stillnight - śpiew
Hedon - gitara
Antares - bas
Deimos - perkusja


Federico Mondelli atakuje z Włoch po raz kolejny, tym razem tworząc cały repertuar (i prawdopodobnie ukrywając się pod jednym z pseudonimów) i z dwiema wokalistkami, które są tego projektu założycielkami.
Debiut zostanie wydany przez uznaną włoską wytwórnię Scarlet Records 21 stycznia 2022 roku.

FROZEN CROWN to bardziej sztampowa i prosta strona Włoch z żeńskim wokalem, VOLTURIAN to była próba obracania się w kręgach UNLEASH THE ARCHERS i AMARANTHE, a NOCTURNA to bardziej symfoniczna i skandynawska strona Mondelli.
Jest LEAVES EYES w In This Tragedy, jest tradycyjny power metal w wybornym New Evil, w którym bardzo ładnie uzupełniają się dwie wokalistki w zapadającym w pamięć, prostym refrenie. Nad tym wszystkim wisi duch NIGHTWISH z czasów Wishmaster, co słychać najbardziej w The Sorrow Path, najdłuższym i stosunkowo udanym The Trickster i bardzo dobrym Daughters of the Night, jest i szwedzki akcent w Blood of Heaven, w którym można usłyszeć pewne elementy DRAGONLAND.
Może nie jest to muzyka tak porywająca i świeża jak TEMPERANCE i czasami Mondelli udaje się w bezpieczne i znane dla siebie rejony heavy metalu Sea of Fire, ale to wszystko ratuje wokalny duet. Wspaniały kontrast pomiędzy bardziej szorstkim, heavy metalowym głosem a tradycyjnie symfonicznymi zaśpiewami. Obie panie śpiewają tutaj bardzo dobrze i nie męczą.
Od strony gitarowej jest oszczędnie i sola to raczej przedłużenie motywu przewodniego. Energiczne i dobre, ale bez rewelacji, i prawdopodobnie tutaj jest ukryty udział Mondelli w to wszystko.
Ogólnie jest to album bardzo równy od strony kompozycyjnej i dopracowany, skoncentrowano się na prostych melodiach i jak najmocniejszym ich wyeksponowaniu, aby uzupełniały pracę wokalistek i to wszystko tutaj działa. Praca sekcji rytmicznej jest bardzo dobra i orkiestracje są zrealizowane we włoskim stylu i mimo kosmopolitycznego podejścia album jest bardzo spójny.
Wszystko zostało tutaj wyliczone co do minuty jak galopady w stylu KALEDON i to nie jest przytyk.

Andrea Fusini to stały współpracownik Federico i również tym razem wykonał mix i mastering i to jego najlepiej wyprodukowana płyta. Umiejscowienie orkiestracji idealne, tradycyjnie soczysta perkusja z ostrą gitarą. Sound standardowy dla Włoch, eleganckie, ciepłe, nieprzytłaczające i bez zbędnego przepychu.
Kto lata temu skreślił NIGHTWISH czy WITHIN TEMPTATION za to, że nie mają w ofercie bardziej tradycyjnej muzyki z tego albumu powinien być zadowolony. Nie ma tutaj eksperymentów i brzmi to znacznie lepiej od ostatniej płyty FROZEN CROWN, co jest głównie zasługą nie tylko wokalistek, ale i kompozycji.
Bardziej przemyślana, ciekawsza i lepiej zrealizowana wersja Winterbane.


Ocena: 7.6/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz
#2
Nocturna - Of Sorcery and Darkness (2024)

[Obrazek: 1212207.jpg?4444]

Tracklista:
1. Burn the Witch 03:48         
2. Sapphire 04:04         
3. Noctis Avem 03:37         
4. Creatures of Darkness 03:37         
5. Midnight Sun 03:55         
6. First Disobedience 01:35         
7. Seven Sins 04:00      
8. Through the Maze         
9. Strangers         
10. Last Day on Earth

Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Grace Darkling - śpiew
Rehn Stillnight - śpiew
Hedon (Federico Mondelli) - gitara, instrumenty klawiszowe
Antares - bas
Deimos - perkusja


NOCTURNA w niezmienionym składzie powraca po dwuletniej przerwie, ponownie w barwach Scarlet Records, które wyda drugi album 19 kwietnia 2024 roku.

FROZEN CROWN i NIGHTWISH nadal w tej muzyce królują, chociaż tym razem jest zdecydowanie więcej power, więcej rozmachu FROZEN CROWN, ze sporym naciskiem na wykonanie włoskie. Aranżacje są bogate, chwilami bardziej od debiutu, ze znacznie mocniej wyeksponowanymi wokalistkami oraz melodiami. Jest tutaj kilka kapitalnych i prostych refrenów, jak pilotujący ten album Seven Sins, ze świetną pracą sekcji rytmicznej i zaskakująco bogatą grą Mondelli. Gitarowo o wirtuozerii mówić trudno, ale jego tła klawiszowe są tutaj naprawdę solidne i formalnie bogate jak to na power metalowe zespoły z Włoch przystało, choć nie są one tak przesadne jak w KALEDON.
Przede wszystkim na tym albumie jest większe wrażenie spójności. Tam, gdzie chwilami refreny i wokalistki wydawały się odizolowane od reszty, na tym LP przejścia są zdecydowanie płynniejsze, dzięki czemu kompozycje są znacznie bardziej atrakcyjne. Różnice słychać już w Burn The Witch o silnych zabarwieniach APOSTOLICA i POWERWOLF w sposobie prezentacji zwrotek, melodii i oddzielnego plany dla wokalistek, jednakże refren to już bardziej typowy power metal z inspiracjami skandynawskimi. Refreny nie zawsze są tak atrakcyjne, jak zwrotki i za przykład tego niech posłuży Sapphire, który zaczyna się w klimatach TEMPERANCE, aby potem przejść w rejony NIGHTWISH z lat 2002-2004. Bardzo dobrze wypadają w mroczniejszym Noctis Avem z przyjemnym, podniosłym refrenem, podnie jak Creatures of Darkness, znów z inspiracjami NIGHTWISH. Dramaturgia SIRENIA w Midnight Sun również wypada nieźle, przeciętny jest za to Through the Maze, z którego wychodzi niezbyt interesująca ballada z echami niemieckiej toporności. Nijaki jest też Strangers, miał być progressive metal, a wyszło to wszystko niezwykle chaotycznie i topornie, gdzieś w tym wszystkim jest refren, ale wypada bardzo płasko.
Last Day on Earth jest poprawny w ramach inspiracji NIGHTWISH z czasów Once, ale to niestety nic specjalnego.

Ponownie za brzmienie odpowiada Andrea Fusini, który postawił na sound bardzo masywny w kwestii sekcji rytmicznej. Zachwyca ustawienie perkusji i talerzy, tak jak ostrzejsze brzmienie gitary. Jest mocniej, jest żywiej i dzięki temu odnosi się wrażenie, że więcej się dzieje.
Niczym tutaj NOCTURNA nie zaskakuje i nie odkrywa nowych horyzontów, ale jest to kolejny, przyjemny album przedstawicieli Female Fronted Metalu, co do którego jedyny zarzut, jaki można podnieść to tradycjonalizm, który prowadzi do bezbarwnego grania końcówki albumu. Wyszło nierówno tak jak w 2022 roku. Dobrze, że nie okazał się to projekt jednorazowy i coś więcej niż tylko przybudówka FROZEN CROWN.
Nawet jeśli ten LP jest nieco inny i tylko nieznacznie lepszy od debiutu.


Ocena: 7.7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości