06.11.2022, 20:44:47
Leatherwolf - Kill the Hunted (2022)
tracklista:
1.Hit the Dirt 05:41
2.Nobody 03:31
3.Kill the Hunted 05:28
4.Only the Wicked 04:43
5.Madhouse 03:13
6.Medusa 04:44
7.The Henchman 07:00
8.(Evil) Empires Fall 04:08
9.Road Rage 03:44
10.Lights Out Again 03:32
11.Enslaved 05:20
rok wydania: 2022
gatunek: heavy/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Keith Adamiak - śpiew
Rob Math - gitara
Luke Man - gitara
Barry Sparks - gitara basowa
Dean Roberts - perkusja
Wayne Findlay - instrumenty klawiszowe
Przedostatnie wieści z obozu LEATHERWOLF to faktyczny rozpad zespołu w roku 2019. Chyba tylko uporowi Deana Robertsa, niezmordowanego w LEATHERWOLF od samego początku, od roku 1981 można zawdzięczać fakt, że ta grupa nie przeszła definitywnie do historii. Roberts i nowi ludzie nie próżnowali i 11 listopada 2022 grecka wytwórnia Rock of Angels Records zaprezentuje efekt ich pracy na nowej płycie "Kill the Hunted".
LEATHERWOLF bez Michaela Olivieri, bez Geoffa Gayera... Tak, to teraz zespół złożony z innych muzyków decydujących o jego muzycznym obliczu i z wokalistą Keithem Adamiakiem, o którym wiadomo mało, ale zapewne ma on polskie korzenie. Z gwiazd w ekipie pojawił się znakomity basista Barry Sparks, który grał z takimi sławami jak Malmsteenem, Vinnie Moore, Tony MacAlpine, Marty Friedman, Roland Grapow, w DOKKEN i DURBIN.
Bojowa true okładka wskazywałaby na zwrot w kierunku jakże modnego ostatnio, także w USA, NWOTHM, tymczasem muzycznie LEATHERWOLF nie ma tu z tym podgatunkiem nic wspólnego. Album dosyć długi, a muzycznej treści mało. Heavy/power metal dosyć agresywny, miejscami brutalny, nie do końca nastawiony na melodie. Chyba bardziej na ekspozycję gitar w mocnej, brzmieniowej oprawie, a nie można powiedzieć, by gitarzyści byli szczególnie kreatywni w tym co robią. Solidne rzemiosło, ale do zachwytu nad tym, co tu prezentują, jest raczej daleko. Raczej skromny arsenał riffów, które się tu często w bardzo podobnej formie pojawiają to w jednych, to w drugich kompozycjach. Krótkie zwarte Nobody, Madhouse, Road Rage, Lights Out Again to dużo krzyku, dużo intensywnych gitar i grzmiącej sekcji rytmicznej i nieuzasadnionej brutalności w chuligańskiej manierze. Trochę taki rock metal/arena na sterydach. Przeciętne, często mało rozpoznawalne melodie i jakoś ogólnie ciężko się tego słucha, a najciężej Lights Out Again. Z gorszym wokalistą niż Keith Adamiak, który tu pokazuje się z dobrej strony i maskuje liczne kompozycyjne mielizny teoretycznie "nowoczesnego" metalu w Hit the Dirt, Enslaved, czy naznaczonym neo thrashem Medusa byłoby trudno skupić uwagę na tych utworach. Mało rozpoznawalnych melodii i pod tym względem najlepiej prezentuje się zagrany w umiarkowanym tempie Kill the Hunted, taki trochę ogólnie dla stylu LEATHERWOLF z dawnych lat nietypowy i to jest w pewnym sensie wabik na słuchacza do zapoznania się z całą płytą, która w tych klimatach nie jest. Jakieś przebłyski starego, klasycznego, amerykańskiego heavy metalu są w Only the Wicked oraz w bardziej nastrojowym, wolnym, (Evil) Empires Fall, ale maniera wykonawcza budzi wątpliwości, podobnie jak nowomodna aranżacja gitarowa.
Bojowa true okładka wskazywałaby na zwrot w kierunku jakże modnego ostatnio, także w USA, NWOTHM, tymczasem muzycznie LEATHERWOLF nie ma tu z tym podgatunkiem nic wspólnego. Album dosyć długi, a muzycznej treści mało. Heavy/power metal dosyć agresywny, miejscami brutalny, nie do końca nastawiony na melodie. Chyba bardziej na ekspozycję gitar w mocnej, brzmieniowej oprawie, a nie można powiedzieć, by gitarzyści byli szczególnie kreatywni w tym co robią. Solidne rzemiosło, ale do zachwytu nad tym, co tu prezentują, jest raczej daleko. Raczej skromny arsenał riffów, które się tu często w bardzo podobnej formie pojawiają to w jednych, to w drugich kompozycjach. Krótkie zwarte Nobody, Madhouse, Road Rage, Lights Out Again to dużo krzyku, dużo intensywnych gitar i grzmiącej sekcji rytmicznej i nieuzasadnionej brutalności w chuligańskiej manierze. Trochę taki rock metal/arena na sterydach. Przeciętne, często mało rozpoznawalne melodie i jakoś ogólnie ciężko się tego słucha, a najciężej Lights Out Again. Z gorszym wokalistą niż Keith Adamiak, który tu pokazuje się z dobrej strony i maskuje liczne kompozycyjne mielizny teoretycznie "nowoczesnego" metalu w Hit the Dirt, Enslaved, czy naznaczonym neo thrashem Medusa byłoby trudno skupić uwagę na tych utworach. Mało rozpoznawalnych melodii i pod tym względem najlepiej prezentuje się zagrany w umiarkowanym tempie Kill the Hunted, taki trochę ogólnie dla stylu LEATHERWOLF z dawnych lat nietypowy i to jest w pewnym sensie wabik na słuchacza do zapoznania się z całą płytą, która w tych klimatach nie jest. Jakieś przebłyski starego, klasycznego, amerykańskiego heavy metalu są w Only the Wicked oraz w bardziej nastrojowym, wolnym, (Evil) Empires Fall, ale maniera wykonawcza budzi wątpliwości, podobnie jak nowomodna aranżacja gitarowa.
Jeśli nie w krótkich i nie średniej długości kompozycjach, to może w najdłuższym songu The Henchman? Jednak też nie. Wolne tempa na początku, potem po raz kolejny nawałnica riffów o w zasadzie progresywnym charakterze i wszystko się rozmywa w niejasnej melodii tak zwrotek, jak i refrenów. Potem znowu wolniejsza część druga, sprawna jako na poły melancholijna, ale po raz kolejny bez historii i głębszego sensu.
Wyborne partie basu Sparksa to oczywistość i tak w sumie tylko on nie budzi tu żadnych kontrowersji jeśli chodzi o instrumentalistów. Dosyć ostre i sterylne brzmienie jest w pewnym stopniu ustawione w manierze modern, ale takiej, która nie satysfakcjonuje ani fanów soundu classic, ani modern w czystej postaci. Plus, że nie jest tu suche.
LEATHERWOLF z nazwy, z muzyki mniej. Taką lub inną muzykę tworzą określeni, konkretni ludzie, a nie szyldy. Teraz pod uznanym szyldem pojawiła się bardzo przeciętna metalowa muzyka o nieokreślonej orientacji.
ocena: 5,8/10
new 6.11.2022
Przepremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock of Angels Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"