24.06.2018, 18:07:53
Phantom-X - This Is War (2010)
Tracklista:
1. Call To Arms 01:16
2. This Is War 04:17
3. Forever Midnight 04:10
4. Chaos In Paradise 03:57
5. Into Battle We Ride 06:22
6. A Strange World (Chapter 8) 05:32
7. Lord of the Sword 03:48
8. Twilight 01:15
9. Blood of Eden 03:37
10. Discovery 2 (Chapter 9) 02:39
11. Whore of Babylon 04:01
12. Cries In The Night 06:07
13. Deep 6 Down (Chapter 10) 04:26
Rok wydania: 2010
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Kevin Goocher - śpiew, instrumenty klawiszowe
Bill Engfer - gitara
Glenn Malicki - bas
Reece Stanley - perkusja
Ocena: 7,8/10
2.02.2010
Tracklista:
1. Call To Arms 01:16
2. This Is War 04:17
3. Forever Midnight 04:10
4. Chaos In Paradise 03:57
5. Into Battle We Ride 06:22
6. A Strange World (Chapter 8) 05:32
7. Lord of the Sword 03:48
8. Twilight 01:15
9. Blood of Eden 03:37
10. Discovery 2 (Chapter 9) 02:39
11. Whore of Babylon 04:01
12. Cries In The Night 06:07
13. Deep 6 Down (Chapter 10) 04:26
Rok wydania: 2010
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Kevin Goocher - śpiew, instrumenty klawiszowe
Bill Engfer - gitara
Glenn Malicki - bas
Reece Stanley - perkusja
Solidny, amerykański PHANTOM X zaprezentował trzecią, solidną heavy metalową płytę, wydaną przez Perris Records z Teksasu w lutym.
Ta grupa założona została w Dallas w roku 2004 przez muzyków związanych ze sceną tradycyjnego heavy amerykańskiego, podtrzymującego tradycje grania z lat 80-tych i wokalistą jest tu Kevin Goocher, który zaśpiewał na ostatniej dotychczasowej studyjnej płycie OMEN z 2003 roku.
Rycersko, tradycyjnie, bojowo i melodyjnie jest na tym albumie, nieskażonym żadną nowoczesnością rozwiązań. Jeden po drugim pojawiają się bardzo dobre utwory klasyczne w formie i treści jak "This Is War" czy "Forever Midnight" dosyć szybkie lub też rozpędzające się jak "Chaos In Paradise", oparte na bardzo mocnym basie i przetykane krótkimi solówkami o nieco zakręconym charakterze. Tak bardzo solidnie to się przedstawia i dalej, co najważniejsze, nie ma tu bawienia się w eksperymenty i komplikacje. Jest nieco tradycyjnego "łoołooo" w ładnie zrobionym, epicko-rycerskim "Into Battle We Ride", gdzie i Goocher śpiewa nieco mniej agresywnie. Ten wokalista nie jest wybitnym śpiewakiem, nadrabia jednak energią i próbami urozmaicania swoich wokali. Skala jego głosu i moc jest nieduża, dlatego też same riffy gitarowe nie są zbyt ciężkie i pod tym względem album do kategorii heavy w pierwszej kategorii nie należy. Na płycie nie zabrakło także trzech kolejnych części opowieści z płyt poprzednich, tym razem są "Chapter 8, 9, 10". Tu jest delikatniej, bardziej melodyjnie jeszcze w "A Strange World", ale ostro i speed metalowo w "Deep 6 Down", gdzie surowa gitara wiedzie prym, a chórki są niezwykle bojowo wykrzyczane. Bardzo amerykańsko i rycersko podany jest "Lord of the Sword", tu są jednak dodatki w postaci niemal neoklasycznych zagrywek gitarzysty i jedna z najciekawszych solówek na tym albumie. W "Whore of Babylon" ujmują trochę melodyjności i już to nie brzmi zbyt ciekawie, podobnie jak w pozbawionym treści, sztampowym "Blood of Eden". Udany jest natomiast znacznie łagodniejszy "Cries In The Night" z mocno wyeksponowanym wokalem, szeptami i pogłosami, klimatem niepokoju, jest to jednak w gruncie rzeczy bardzo chłodny utwór, w którym grupa pokazuje mniej dynamiczne, a bardziej progresywne oblicze. Ten numer bardzo ciekawie rozkręca się w dalszej części, nabierając true charakteru w części instrumentalnej.
Tak więc solidny album. Prawie bardzo dobry, bo może mocniej zagrany robił by jeszcze lepsze wrażenie. Także gdyby był jeszcze bardziej true rycerski.
Tak czy inaczej, na tle ostatnich, w większości bardzo amatorskich produkcji w podobnym stylu z USA, udających granie tradycyjnego heavy metalu z ubiegłego wieku, wyróżnia się profesjonalizmem, dużą ilością atrakcyjnych melodii i pewnym siebie wykonaniem.
Ta grupa założona została w Dallas w roku 2004 przez muzyków związanych ze sceną tradycyjnego heavy amerykańskiego, podtrzymującego tradycje grania z lat 80-tych i wokalistą jest tu Kevin Goocher, który zaśpiewał na ostatniej dotychczasowej studyjnej płycie OMEN z 2003 roku.
Rycersko, tradycyjnie, bojowo i melodyjnie jest na tym albumie, nieskażonym żadną nowoczesnością rozwiązań. Jeden po drugim pojawiają się bardzo dobre utwory klasyczne w formie i treści jak "This Is War" czy "Forever Midnight" dosyć szybkie lub też rozpędzające się jak "Chaos In Paradise", oparte na bardzo mocnym basie i przetykane krótkimi solówkami o nieco zakręconym charakterze. Tak bardzo solidnie to się przedstawia i dalej, co najważniejsze, nie ma tu bawienia się w eksperymenty i komplikacje. Jest nieco tradycyjnego "łoołooo" w ładnie zrobionym, epicko-rycerskim "Into Battle We Ride", gdzie i Goocher śpiewa nieco mniej agresywnie. Ten wokalista nie jest wybitnym śpiewakiem, nadrabia jednak energią i próbami urozmaicania swoich wokali. Skala jego głosu i moc jest nieduża, dlatego też same riffy gitarowe nie są zbyt ciężkie i pod tym względem album do kategorii heavy w pierwszej kategorii nie należy. Na płycie nie zabrakło także trzech kolejnych części opowieści z płyt poprzednich, tym razem są "Chapter 8, 9, 10". Tu jest delikatniej, bardziej melodyjnie jeszcze w "A Strange World", ale ostro i speed metalowo w "Deep 6 Down", gdzie surowa gitara wiedzie prym, a chórki są niezwykle bojowo wykrzyczane. Bardzo amerykańsko i rycersko podany jest "Lord of the Sword", tu są jednak dodatki w postaci niemal neoklasycznych zagrywek gitarzysty i jedna z najciekawszych solówek na tym albumie. W "Whore of Babylon" ujmują trochę melodyjności i już to nie brzmi zbyt ciekawie, podobnie jak w pozbawionym treści, sztampowym "Blood of Eden". Udany jest natomiast znacznie łagodniejszy "Cries In The Night" z mocno wyeksponowanym wokalem, szeptami i pogłosami, klimatem niepokoju, jest to jednak w gruncie rzeczy bardzo chłodny utwór, w którym grupa pokazuje mniej dynamiczne, a bardziej progresywne oblicze. Ten numer bardzo ciekawie rozkręca się w dalszej części, nabierając true charakteru w części instrumentalnej.
Tak więc solidny album. Prawie bardzo dobry, bo może mocniej zagrany robił by jeszcze lepsze wrażenie. Także gdyby był jeszcze bardziej true rycerski.
Tak czy inaczej, na tle ostatnich, w większości bardzo amatorskich produkcji w podobnym stylu z USA, udających granie tradycyjnego heavy metalu z ubiegłego wieku, wyróżnia się profesjonalizmem, dużą ilością atrakcyjnych melodii i pewnym siebie wykonaniem.
Ocena: 7,8/10
2.02.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"