Ruinthrone
#1
Ruinthrone - The Unconscious Mind of Arda (2023)

[Obrazek: NjItNjMyNi5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Prologue 02:13     
2. The Dreamweaver 05:01     
3. I Am the Night 04:38     
4. Earendil 04:37     
5. The Past Is yet to Come 07:40     
6. Where Wise Men Stop 01:14     
7. In Penumbra 06:22     
8. The Eldest 05:10     
9. Blessed by Loneliness 04:12     
10. For Those Who Remain 09:30     
11. Where You Belong 02:28

Rok wydania: 2023
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Ed Die (Edoardo Gregni) - śpiew
Nicolò De Maria - gitara
Alessandro Finocchiaro - bas
Francesco Comerci - perkusja
Giorgio Mannucci - instrumenty klawiszowe


RUINTHRONE istnieje od 2008 roku i w bólach zaprezentował swój debiut w 2013 roku nakładem Buil2Kill Records. Urban Ubris żadnej sensacji nie wywołało, bo był to album z poprawną muzyką, której głównym fundamentem było BLIND GUARDIAN, może nawet PERSUADER, bo jednak nie zawsze to było takie grzeczne. Przyozdobione to było włoskim wykonaniem, dopracowanym w planach klawiszowych i symfonicznych, ale zabrakło dobrych melodii.
Zespół zamilkł na długo i powraca po 10 latach milczenia drugim albumem, o którego wydanie zadbała wytwórnia Rockshots Records.

RUINTHRONE tym razem gra inaczej i po sympatycznym, choć niewiele wnoszącym wstępie Prologue atakują bardzo ostro i zdecydowanie The Dreamweaver. Coś w tym jest z PERSUADER, ale jest on wypaczony elementami z różnych gatunków i to jest mieszanka trudna, wymagająca dużo cierpliwości. Refren przeciętny, tak jak breakdowny, których w SOILWORK czy DARK TRANQUILLITY słyszało się wiele. Zmienił się Edoardo Gregni bardzo, śpiewa agresywniej i mocniej, jest dopasowany do muzyki, ale jego głos nie zawsze pasuje i momentami brzmi to bardziej, jakby chciał śpiewać w LONEWOLF albo ALESTORM. Męczy, to słychać w kompletnie niezdecydowanym I Am the Night, w którym BLIND GUARDIAN spotyka GRAVE DIGGER. Można grać mocniej, ale też potrzeba jakiejś konkretnej melodii i refrenu, a tutaj mimo pokrętności trudno doszukiwać się oryginalności czy czegoś świeżego. KALEDON w 2022 roku wypadł w takim repertuarze znacznie lepiej. To jest po prostu poprawne.
O dziwo BLIND GUARDIAN jest i Earendil w tym stylu wypada stosunkowo nieźle, bo Ed Die nie wyje i znacznie lepiej sprawdzają się w takim spokojniejszym, stonowanym repertuarze. Lepiej rozplanowane, melodia może rozkwitnąć i jest bardzo dobrze zaznaczona.
The Past Is yet to Come i In Penumbra są do siebie dość podobne i dzielą te same wady. Niepotrzebnie długie, ale tło symfoniczne jest godne uznania i nawiązują tutaj do BLIND GUARDIAN lat 90., który w ostatnich latach wydaje się być w modzie.
The Eldest to ponownie nawiązanie do BLIND GUARDIAN w wersji bardziej progressive i ostrzejszej i muszę przyznać, że jest w tym coś, co przykuwa uwagę i jak przekuwają chaos w coś, co jednak ma sens. Blessed by Loneliness to BLIND GUARDIAN ostatnich lat, ale ze znacznie bogatszymi i mocniej zaznaczonymi orkiestracjami i te zdecydowanie są na plus. Najlepszy na albumie jest jednak Blessed by Loneliness, typowo teutoński i tutaj jest jeden z niewielu momentów, gdzie Włochy są najbardziej słyszalne.
For Those Who Remain to punkt kulminacyjny, ale nie dzieje się tutaj zbyt wiele i jest to raczej typowe, niepotrzebnie rozwleczone, ale obligatoryjne zakończenie takiego albumu.
Nicolò De Maria na gitarze zagrał tu sam i słychać, że zabrakło drugiego gitarzysty i nie bez powodu w BLIND GUARDIAN jest duet. Momentami od strony gitarowej jest bardzo skromnie i stara się to nadrabiać bardzo energiczna sekcja rytmiczna i klawiszowiec, ale szkoda, że Giorgio Mannucci tak rzadko wchodzi tutaj w dialog z gitarą.

Giuseppe Orlando to profesjonalista i postawił na sound selektywny z wyeksponowaną sekcją rytmiczną i produkcja to najbardziej włoski element z całego albumu. Takiego rozplanowania nie ma nigdzie indziej.
RUINTHRONE zagrało dobry, ale raczej przewidywalny album, skierowany do konkretnego odbiorcy, czyli osób, które zawsze chciały BLIND GUARDIAN usłyszeć w agresywniejszej i bardziej progresywnej wersji.
Na pewno jest to ciekawsze od debiutu, a to już coś.


Ocena: 7/10

SteelHammer


Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rockshots Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości