Almah
#1
Almah - Motion (2011)

[Obrazek: R-3239240-1397659233-2931.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hypnotized 05:16
2. Living And Drifting 04:01
3. Days Of The New 04:38
4. Bullets On The Altar 04:32
5. Zombies Dictator 04:39
6. Trace Of Trait 04:25
7. Soul Alight 04:19
8. Late Night in '85 03:44
9. Daydream Lucidity 05:12
10. When And Why 03:44

Rok wydania: 2011
Gatunek: melodic heavy/power metal
Kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Edu Falaschi - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Paulo Schroeber - gitara
Marcelo Barbosa - gitara
Felipe Andreoli - bas
Marcelo Moreira - perkusja

Edu Falaschi. Fanom brazylijskiej sceny power metalowej osoba dobrze znana, zapewne najbardziej z tego, że zastąpił w ANGRA Andre Matosa. ALMAH to zespół również znany, przy czym początkowo był szyldem dla wokalisty, który przy pomocy zaproszonych muzyków nagrał pierwszy album "Almah" w roku 2006. Potem ALMAH przekształcił się w zespół w pełnym tego słowa znaczeniu i Falaschi zgromadził w nim muzyków ze swojego kraju a przy tym dosyć znanych i występujących w różnym czasie w cenionych i rozpoznawalnych zespołach jak BURNING IN HELL czy DARK AVENGER.

Ta trzecia płyta ALMAH wydana we wrześniu przez Laser Company Records pokazuje, że mocniejszy power i heavy power w Brazylii to nie tylko TRIBUZY czy HIBRIA. Muzykę z "Motion" należy rozpatrywać w kategoriach tych podgatunków, a fani etnicznych wstawek czy progresji jako takiej wiele tu dla siebie nie znajdą. Sam Falaschi głosowo znajduje się gdzieś w strefie Bruce'a Dickinsona, gitary mają stosowną moc, podobnie zresztą jak sekcja rytmiczna, gdzie dominuje głęboki bas i gęsty zestaw perkusyjny. Bez marakasów, ksylofonów i odgłosów amazońskiej dżungli w tle. Mimo tego płyta nie jest zwyczajna i mainstreamowa i pewien ciepły latynoski szlif odróżnia ją od przypisanych do dowolnego zakątka świata, gdzie się melodyjny heavy power gra. Określenie melodyjny ma tu kluczowe znaczenie, bo melodii nie brak, atrakcyjnych refrenów zwłaszcza i można odnieść wrażenie, że w ekspozycję tychże zespół celuje najbardziej. Formę wokalną Falaschiego w ANGRA można uznać za kontrowersyjną, tymczasem w prostszym i mocniejszym graniu ALMAH prezentuje się bardzo dobrze.
Już na początku "Hypnotized" pozwolił sobie na długi ostry okrzyk dla wypróbowania siły głosu i potem radzi sobie do końca na równym, solidnym poziomie. W refrenach przemienia się w śpiewaka bardziej łagodnego i operującego w wyższych rejestrach, a gdy ustępuje miejsca gitarzyście, to najwięcej można usłyszeć takich solówek, które zwykło nazywać się wykraczającymi poza ogólnie przyjęte kanony power i heavy. Tyle w zasadzie udziwnień i komplikacji.
Znakomity w swej melodyjne prostocie "Living And Drifting" przebojowy rasową metalową przebojowością a przy tym bardzo swobodnie zagrany. Tu można też posłuchać, jak fajnie basista Felipe Andreoli sobie poczyna. Luz i elegancja. Świetnie słucha się rozmarzonego wolniejszego "Bullets On The Altar" z jednymi z najlepszych na tym LP wokalami Edu Falaschi. Podobny w klimacie "Trace Of Trait" także udany, ale już tak za serce nie chwyta. W niektórych kompozycjach akcenty modern metalowe i ciekawe wstawki rockowe z chórkami, szczyptą groove, post grunge i innych rzeczy jak w "Days Of The New". Nie zawsze te połączenia są łatwe do zaakceptowania jak w "Zombies Dictator" ze skandynawskim czy może niemieckim refrenem i brutalnymi zagrywkami post thrashowymi plus screamo, ale całościowo się to trzyma kupy. Klawisze oszczędne, ale na przykład w "Soul Alight" tworzą świetny klimat i choć ta melodia jest pospolita, to aranżacja nadaje temu smaku i to również jest dobry kawałek. Zresztą, słabego grania tu nie ma, album jest równy i ciekawy od początku do końca, a rozleniwienie w "Late Night in '85" wyjątkowo relaksujące. Może jedynie jedyny numer, który można by uznać za progresywny, czyli "Daydream Lucidity" z lekka odstaje, przy czym stylem na pewno. Na zakończenie akustyczna ballada, typowo amerykańska, z jednej strony osobista z drugiej jednak otwarta i klasyczna dla podbarwionego southern i rockiem drogi grania.

Wysoka kultura wykonania, swoboda, ale i pewna powściągliwość, o którą gorącokrwistych Latynosów na ogół się nie posądza. W ekipie instrumentalistów słabych punktów brak.
Lekko rozczarowuje może samo brzmienie, zrealizowane fachowo, ale bez cech swoistych i wyróżniających, szczególnie jeśli chodzi o sound gitarowy. Tu jest z lekka szarawo i bardzo zwyczajnie.
Jeśli ktoś szuka w melodyjnym heavy power czegoś więcej, niż oklepanego riffowania, tu na pewno to znajdzie. Nie jest to album porywający, ale z pewnością udany.


Ocena: 8/10

17.09.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Almah - Fragile Equality (2008)

[Obrazek: R-4778255-1375731168-8170.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Birds of Prey 04:45
2.Beyond Tomorrow 04:03
3.Magic Flame 03:32
4.All I Am 04:40
5.You'll Understand 06:03
6.Invisible Cage 05:46
7.Fragile Equality 03:48
8.Torn 04:42
9.Shade of My Soul 04:58
10.Meaningless World 04:48

rok wydania: 2008
gatunek: power metal
kraj: Brazylia

skład zespołu:
Edu Falaschi - śpiew, gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe
Marcelo Barbosa - gitara
Paulo Schroeber - gitara
Felipe Andreoli - gitara basowa, gitara akustyczna
Marcelo Moreira - perkusja


Gdy pojawiła się w roku 2006 solowa płyta Edu Falaschi "Almah", nagrana w międzynarodowym składzie, wydawało się, że wokalista ANGRA po prostu chce pokazać nieco tylko mocniejszą wersję stylu ANGRA, z mniejszą ilością ozdobników progresywnych, ale jednak po prostu brazylijski power z obszarów ANGRA.
Gdy zdecydował się przekształcić projekt ALMAH w zespół i skupił wokół siebie znanych muzyków brazylijskich, wydawało się, że po prostu pojawi się ANGRA Bis. Tymczasem płyta "Fragile Equality" z września 2008 jest swojego niespodzianką, jaką sprawił w sensie negatywnym hard fanom ANGRA, a w pozytywnym - fanom power metalu o międzynarodowych korzeniach i źródłach.

Edu startuje tu fantastycznym, pełnym energii Birds of Prey, zbudowanym na neoklasycznym fundamencie i poprowadzonym brawurowo przez gitarzystów. Moc! Beyond Tomorrow zrobiony jest w manierze francuskiego podejścia do symphonic power metalu i sporo tu z ADAGIO, ale refren, zresztą potężny, jest niesamowicie nośny w klasycznym power metalowym, heroicznym stylu. Z całą pewnością Edu Falaschi odchodzi od stylu ANGRA w dobrą stronę. Wspaniały jest urzekający, dumny i pogodny Magic Flame z refrenem w stylu pośrednim między włoskim flower power a projektami Sammeta, a do tego ta brazylijska swoboda w operowaniu aranżacjami  i zmiennym soundem gitar. Piękna barwna mozaika!
Coś z rycerskich ogniskowych motywów  BLIND GUARDIAN w All I Am i mamy bardzo udany, pełen łagodności i elegancji song barda. Fantastycznie pulsuje gitarami melodyjny, ciepły power metal Torn z przebojowym, nowoczesnym radiowym refrenem. I po raz kolejny zupełna zmiana klimatu gdzieś od połowy. Ponuro, ale bardzo chwytliwe.
Całkowicie zerwać z ANGRA nie można i najdłuższy, rozpoczynający się od pianina i odgłosów burzy You'll Understand jest skomplikowany, progresywny, ale z całą pewnością bardziej mroczny i posępny niż to, co proponowała ANGRA z Edu. Warto zwrócić uwagę, jaki niespodziewanie łagodny i romantyczny, a zarazem dramatyczny refren się tu pojawia. I ta magnetycznie przyciągająca symfonika drugiego planu!
Nie można także zerwać z Brazylią i ANGRA w Invisible Cage i ten utwór trudno określić inaczej jak progressive metalowy, z lekkim maskowanie w refrenie  na melodic metal z wyraźnie typowo rockowymi korzeniami. W sumie dosyć to kontrowersyjne. Naprawdę kontrowersyjne jest jednak kontrapunkt stworzony przez zestawienie modern brutalnych zwrotek i melodic refrenów w Fragile Equality i tu ALMAH przekracza pewne granice nawet udziwnień ANGRA. Jest oczywiste, że pojawił się na tej płycie także sentymentalny, bardzo romantyczny song Shade of My Soul zaśpiewany przez Flaschi z ogromnym pietyzmem, ale jednak całościowo typowy i mało przekonujący. I tak raczej przeciętnie się to wszystko kończy melodic power metalowym Meaningless World z heroicznymi akcentami.

Wykonanie jest przepiękne. Edu Falaschi odkrywa cały wachlarz swoich możliwości w śpiewaniu różnych podgatunków power metalu, a robota gitarzystów, szczególnie Profesora Marcelo Barbosa, jest zachwycająca finezją i różnorodnością.
Nie można też nie wyróżnić pełnego inwencji perkusisty Marcelo Moreira wywodzącego się z BURNING HELL.
Jest to ponadto jedna z najlepiej zrealizowanych pyt z power metalem roku 2008. Mix i mastering jest kapitalny, soczysty i pełen głębi i szkoda, że nazwiska takie jak Walter Lima czy Fabio Ernesto poza Brazylią pozostają prawie nieznane.
Trochę to całościowo eklektyczne, ale jest czego posłuchać, szczególnie w pierwszej części albumu.
Bardziej stylistycznie zwartym power metalowym albumem był kolejny - "Motion" z 2011 potem jednak w 2013 ("Unfold") i 2016 ("E.V.O.") Edu Falaschi przedstawił głównie muzykę z pogranicza progresywnego rocka i modern metalu i płyty te nie zyskały uznania. W tym samym roku Falaschi bezterminowo zawiesił działalność ALMAH.


ocena: 7,8/10

new 23.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości