Allegiance Reign
#1
Allegiance Reign - Ei Ei O (2020)

[Obrazek: 837413.jpg?3956]

Tracklista:
1. Warcry / 開戦 01:45     
2. A Signal Fire of Battle / 合戦の狼煙 05:58     
3. Ei Ei O / 勝鬨 05:13     
4. Allegiance Sword / 忠義の刀 05:26     
5. Marching Warriors / いざ、参ろうぞ 04:17     
6. A Chance Meeting and Farewell / 邂逅と惜別 06:04     
7. Samurais Procession / 武者行列 00:59     
8. All Fades 04:43     
9. Funeral of a Comrade / 戦友の弔い 04:33     
10. Determination / 刀を研ぐ 00:37     
11. Heaps of Bodies and Streams of Blood, Fierce Battle / 屍山血河 09:26     
12. End of a Journey / 旅の終わり 01:30

Rok wydania: 2020
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Hisaya Sassa - śpiew
Takeyoshi Yashiroyama - gitara
Tomonari Hasegawa - bas
Rihito - perkusja
Kazumi Ami - instrumenty klawiszowe

Gościnnie:
Alessandro Conti - śpiew
Izo - gitara

ALLEGIANCE REIGN powstało w 2016 roku w Tokyo i składało się z osobników nieznanych, poza perkusistą Gensui z ILLUSION FORCE i black metalowego ETHERAL SIN, jednak na albumie podawany jest Rihito, perkusista znany z KNIGHTS OF ROUND.
Może i wydaje to mało znana poza Japonią wytwórnia Fabtone Inc (która założona została w okolicach 2016 roku i wydała album chociażby lubianego przez młodzież niemetalową KUNG FU GENERATION i SHARE LOCK HOLMES), która w tym roku wydała na rynek lokalny ostatni album VICTORIOUS.

Fakt, udział jakiegokolwiek pierwiastka KNIGHTS OF ROUND i jakikolwiek związek z klapą ostatniego albumu Niemców oraz bycia dość niemetalową ogółem wytwórnią to znaki bardzo niepokojące, a już szczególnie, kiedy ma się w pamięci, jak fatalnie brzmiał wokalista i jak masakrował język angielski.
Poprawa jest niemal na każdym froncie i jest muzyka silnie inspirowana TWILIGHT FORCE oraz RHAPSODY. Muzyka niezbyt odkrywcza, to już słychać w A Signal Fire of Battle i jest tutaj wykorzystanie sprawdzonych przez RHAPSODY OF FIRE zagrywek, podobnie jest też w bardzo dobrym Allegiance Sword. Miał być Samurai Metal, i jest Ei Ei O, ale ile razy już się słyszało taką bitewną pieśń wsi, ale co by nie mówić, w irytujący sposób wpada w ucho.
Jest też granie, które lepiej zrealizowało TWILIGHT FORCE, RHAPSODY i GALNERYUS i do grona dobrych i tylko dobrych zalicza się March of Warriors i wolniej zagrany, bardzo typowy A Chance Meeting and Farewell, który stara się być epicki, ale klawisze irytują.
Najlepsze solo jest chyba w All Fades i może nawet jedyne, które jakoś wpada w pamięć, sama kompozycja to DRAGONLAND, TWILIGHT FORCE i RHAPSODY. Jest i poprawna ballada Funeral for a Comrade, ale tutaj zabrakło rozmachu i jest to zbyt skromne.
Jako że to kolejna płyta z kanonu, to i jest Heaps of Bodies and Streams of Blood, Fierce Battle, 9 minutowy kolos. Bardzo dobry, idzie to szybko jak GALNERYUS, symfonika TWILIGHT FORCE, gdzieś w tym jest i Conti. Bardzo udana kompozycja z niezłymi zmianami tempa, prostym, może i ogranym, ale solidnym refrenem z jasno zaznaczonym motywem bez przekombinowania.

Album został nagrany w Domination Studio, a to oznacza tylko jedno - Simone Mularoni. Profesjonalna robota, mocne i grzmiące talerze i momentami próby maskowania niedoborów wokalnych. Sprawdzone metody i brzmienie nie zawodzi, nawet mimo znikomej obecności basu.
Dużo tutaj zapożyczeń, świeżością nie powala, odegrane na poziomie dobrym, ale trudno tutaj mówić o przebłyskach, szczególnie pod względem gitarowym i momentami to jest raczej proste i bezpieczne, jeśli chodzi o sola, chyba że wchodzi gość Isao Kiyokiba z AXBITES czy melodic death metalowego VEILED IN SCARLET.
Rihito dał radę, nie jest to proste klepanie zestawu, ale i nie ma za bardzo pola do popisu. Wokalnie Sasso to może nie Conti, szczególnie kiedy próbuje śpiewać wyżej albo śpiewać nieco szybciej i trochę się gubi w angielskim, ale nie jest to kolejny piejący masakrator z Włoch czy japońskiego podziemia.
Ei Ei O to zwycięski okrzyk samurajów.
Może nie jest to jakieś wielkie zwycięstwo i album, jakich na rynku wiele i przegrywają z RHAPSODY OF FIRE, TWILIGHT FORCE czy innymi zespołami, ale z wielkimi mało kto wygrywa.
Z całego szeregu miernych zespołów wybijają się na pewno, więc można uznać to za jakieś powodzenie.
Bez wielkiego huku i echa niosącego się po świecie, ale na dobry początek to jest zawsze coś.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości