21.06.2018, 21:03:40
John West - Mind Journey (1997)
Tracklista:
1. Eastern Horizon 07:29
2. Lady Ice 03:48
3. Fair Trade 06:13
4. One Way 06:26
5. Mind Journey 07:02
6. Castle Is Haunted 03:57
7. Veil Of The Blind 07:54
8. Dragon's Eye 04:49
9. Hands In The Fire 06:09
10. Lost In Time 06:40
Rok wydania: 1997
Gatunek: Progressive Melodic Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
John West - śpiew, gitara (9)
George Bellas - gitara
Barry Sparks - bas
Mike Terrana - perkusja
Matt Guillory - instrumenty klawiszowe
Ocena: 9/10
23.08.2009
Tracklista:
1. Eastern Horizon 07:29
2. Lady Ice 03:48
3. Fair Trade 06:13
4. One Way 06:26
5. Mind Journey 07:02
6. Castle Is Haunted 03:57
7. Veil Of The Blind 07:54
8. Dragon's Eye 04:49
9. Hands In The Fire 06:09
10. Lost In Time 06:40
Rok wydania: 1997
Gatunek: Progressive Melodic Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
John West - śpiew, gitara (9)
George Bellas - gitara
Barry Sparks - bas
Mike Terrana - perkusja
Matt Guillory - instrumenty klawiszowe
John West, jeden z najbardziej znanych wokalistów amerykańskiej sceny, głównie metalu progresywnego, ma także na koncie kilka albumów, firmowanych własnym nazwiskiem. Na tych płytach zagrali różni muzycy, same LP także się różnią między sobą stylem i charakterem, choć West nieprzerwanie pozostaje w strefie metalu wysublimowanego, przesyconego klasycznym rockiem i progresją. Pierwszą jest właśnie "Mind Journey" wydany przez Shrapnel Records i Roadrunner w maju 1997, gdzie towarzyszą mu takie sławy, jak Bellas i Terrana, a i pozostała część składu to cenieni, doświadczeni muzycy. West na albumach sygnowanych "John West" podchodzi do tego, co chce zaprezentować w bardzo osobisty sposób. To jest jego muzyka, jego emocje, tu wszystko kształtuje on. Wybitni instrumentaliści stanowią tu ze swoim kunsztem osnowę i fundament dla przekazania emocji i muzycznych przemyśleń Westa.
Wokalista jako kompozytor niekiedy nieco eksperymentuje i jego niektóre późniejsze płyty są z lekka hermetyczne.
Ta jest jakby prostsza, co nie znaczy jednak prosta.
Jest to podróż umysłu, w utworach rozbudowanych, nacechowanych melancholijnym klimatem i klawiszami w planie drugim, współgrającymi z gitarą Bellasa. "Eastern Horizon"ma coś z nagrań ARTENSION bez wirtuozerskiego zadęcia, melodia jest tu najważniejsza, jednak gdy pojawiają się partie instrumentalne są doprawdy na wysokim poziomie. Także klawisze, choć nie ma tu Kuprija.
"Lady Ice" ma neoklasyczny wstęp jest to jednak melodyjny heavy metal o progresywnym zacięciu i z pięknym solem zaproszonego Jamesa Murphy'ego.
Główną rolę odgrywa jednak Bellas. Ten gitarzysta niby tu jest w cieniu, ale to, co robi cały czas jest godne podziwu. To prawdziwy wirtuoz, a na tym albumie popisał się dodatkowo niezwykłym wyczuciem klimatu, jaki chciał stworzyć West. Ten chłodny klimat osobistych przemyśleń słychać w "Fair Trade", wzbogaconym o muzyczne elementy i DEEP PURPLE w klawiszach Guillory i czegoś spoza metalu również. Bardzo dużo do powiedzenia ma sekcja rytmiczna. Terrana jak zwykle idealnie wpasowany, ale wspaniale gra na sześciostrunowym basie Barry Sparks i to, co razem robią w tej kompozycji jest niezwykłe.
Pięknie się prezentuje się tu pół balladowy "One Way", toczący się niby leniwie, ale od czasu do czasu pobudzany gitarą w neoklasycznym stylu i klawiszami. Guillory gra na tym albumie najrozmaitsze rzeczy i wykazuje się wielka umiejętnością swobodnego przemieszczania się pomiędzy stylami, nawet w obrębie jednego pasażu czy sola. Sam tytułowy "Mind Journey" to kalejdoskop zmiennych nastrojów, od zadumy do pobudzenia, zarówno w śpiewie, jak i w warstwie instrumentalnej, gdzie Bellas sporo korzysta z gitary akustycznej. W "The Castle Is Haunted" znacznie przyspieszają i tym razem to neoklasyczny progresywny power metal, przypominający nagrania ARTENSION równie wysokiej próby. Solo klawiszowe także przypomina te, jakie gra Vitalij. "Veil Of the Blind " mocno połamany, częściowo niemetalowy, złożony z najróżniejszych stylów i rozwija się w refrenach w melodic metalową, smutną balladę. Trudna kompozycja, niejednoznaczna i niejednorodna. Cała płyta złożona z takich utworów mogła by być raczej trudna w odbiorze. Dla równowagi jest power metalowy "Dragon's Eye", również nieco połamany w rytmie, ale mieszczący się w głównym nurcie gatunku, z melodyjnym refrenem z chórkami. Tym razem jednak po raz pierwszy wykonanie wokalne tego nie jest tak interesujące, jak innych kompozycji. W "Hands In the Fire" dominuje mrok w oprawie niemal heavy powerowej, gitary tym razem samego Westa. Ta kompozycja jest zagrana wolno i tu zdecydowanie dominuje West, śpiewa potężnie, posępnie i reszta w zasadzie tworzy tylko muzyczne tło, w tym zbudowane z hammondów drugiego gościa, Lonnie Parka. Całość podsumowuje melodic prog power w postaci "Lost In Time" i tu następuje rozładowanie tego napięcia, jakie dominowało w poprzednim utworze. Tu jest wysoki śpiew Westa i optymistyczna melodia, mimo zagubienia w czasie.
Brzmieniowo ten album wyprodukowany przez Westa i Varney, a przypomina do złudzenia płyty ARTENSION i wiele pracy włożono zapewne w to, aby te wszystkie instrumenty słychać było aż tak wyraźnie, a jednocześnie, aby były tak dobrze ze sobą powiązane.
Twórczość solowa Westa czasami bywa niesłusznie spychana w jego dorobku na dalszy plan. "Mind Journey" tymczasem jest jedna z najlepszych płyt, gdzie West wystąpił, nie tylko jako wokalista, ale i jako kompozytor i pomysłodawca.
Bogaty w pomysły album, wykonany na mistrzowskim poziomie.
Wokalista jako kompozytor niekiedy nieco eksperymentuje i jego niektóre późniejsze płyty są z lekka hermetyczne.
Ta jest jakby prostsza, co nie znaczy jednak prosta.
Jest to podróż umysłu, w utworach rozbudowanych, nacechowanych melancholijnym klimatem i klawiszami w planie drugim, współgrającymi z gitarą Bellasa. "Eastern Horizon"ma coś z nagrań ARTENSION bez wirtuozerskiego zadęcia, melodia jest tu najważniejsza, jednak gdy pojawiają się partie instrumentalne są doprawdy na wysokim poziomie. Także klawisze, choć nie ma tu Kuprija.
"Lady Ice" ma neoklasyczny wstęp jest to jednak melodyjny heavy metal o progresywnym zacięciu i z pięknym solem zaproszonego Jamesa Murphy'ego.
Główną rolę odgrywa jednak Bellas. Ten gitarzysta niby tu jest w cieniu, ale to, co robi cały czas jest godne podziwu. To prawdziwy wirtuoz, a na tym albumie popisał się dodatkowo niezwykłym wyczuciem klimatu, jaki chciał stworzyć West. Ten chłodny klimat osobistych przemyśleń słychać w "Fair Trade", wzbogaconym o muzyczne elementy i DEEP PURPLE w klawiszach Guillory i czegoś spoza metalu również. Bardzo dużo do powiedzenia ma sekcja rytmiczna. Terrana jak zwykle idealnie wpasowany, ale wspaniale gra na sześciostrunowym basie Barry Sparks i to, co razem robią w tej kompozycji jest niezwykłe.
Pięknie się prezentuje się tu pół balladowy "One Way", toczący się niby leniwie, ale od czasu do czasu pobudzany gitarą w neoklasycznym stylu i klawiszami. Guillory gra na tym albumie najrozmaitsze rzeczy i wykazuje się wielka umiejętnością swobodnego przemieszczania się pomiędzy stylami, nawet w obrębie jednego pasażu czy sola. Sam tytułowy "Mind Journey" to kalejdoskop zmiennych nastrojów, od zadumy do pobudzenia, zarówno w śpiewie, jak i w warstwie instrumentalnej, gdzie Bellas sporo korzysta z gitary akustycznej. W "The Castle Is Haunted" znacznie przyspieszają i tym razem to neoklasyczny progresywny power metal, przypominający nagrania ARTENSION równie wysokiej próby. Solo klawiszowe także przypomina te, jakie gra Vitalij. "Veil Of the Blind " mocno połamany, częściowo niemetalowy, złożony z najróżniejszych stylów i rozwija się w refrenach w melodic metalową, smutną balladę. Trudna kompozycja, niejednoznaczna i niejednorodna. Cała płyta złożona z takich utworów mogła by być raczej trudna w odbiorze. Dla równowagi jest power metalowy "Dragon's Eye", również nieco połamany w rytmie, ale mieszczący się w głównym nurcie gatunku, z melodyjnym refrenem z chórkami. Tym razem jednak po raz pierwszy wykonanie wokalne tego nie jest tak interesujące, jak innych kompozycji. W "Hands In the Fire" dominuje mrok w oprawie niemal heavy powerowej, gitary tym razem samego Westa. Ta kompozycja jest zagrana wolno i tu zdecydowanie dominuje West, śpiewa potężnie, posępnie i reszta w zasadzie tworzy tylko muzyczne tło, w tym zbudowane z hammondów drugiego gościa, Lonnie Parka. Całość podsumowuje melodic prog power w postaci "Lost In Time" i tu następuje rozładowanie tego napięcia, jakie dominowało w poprzednim utworze. Tu jest wysoki śpiew Westa i optymistyczna melodia, mimo zagubienia w czasie.
Brzmieniowo ten album wyprodukowany przez Westa i Varney, a przypomina do złudzenia płyty ARTENSION i wiele pracy włożono zapewne w to, aby te wszystkie instrumenty słychać było aż tak wyraźnie, a jednocześnie, aby były tak dobrze ze sobą powiązane.
Twórczość solowa Westa czasami bywa niesłusznie spychana w jego dorobku na dalszy plan. "Mind Journey" tymczasem jest jedna z najlepszych płyt, gdzie West wystąpił, nie tylko jako wokalista, ale i jako kompozytor i pomysłodawca.
Bogaty w pomysły album, wykonany na mistrzowskim poziomie.
Ocena: 9/10
23.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"