Gladenfold
#1
Gladenfold - From Dusk to Eternity (2014)

[Obrazek: Gladenfold_From_dusk_to_eternity.jpg]

Tracklista:
1. From Dusk... 02:55     
2. Fate Escape 04:09     
3. Game of Shadows 05:33     
4. The Last Crossing 03:28     
5. Where Fires Burn Frozen 05:03     
6. Starforge 03:36
7. Six Soldiers Stand 04:43
8. Final Embrace 04:39     
9. Bloodfeather 05:32     
10. Dementia 05:01     
11. ...To Eternity 01:22    

Rok wydania: 2014
Gatunek: Melodic Death/Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Esko Itälä - śpiew, gitara
Jaakko Riihimäki - gitara
Timo Uuttu - bas
Lauri Itälä - perkusja
Paavali Pouttu - instrumenty klawiszowe


GLADENFOLD to wiekowy zespół, bo założony w 2003 roku, kiedy KAMLAH i CHILDREN OF BODOM cieszyły się popularnością, chociaż gatunek mógł wydawać się wyeksploatowany, patrząc na to, co te dwie grupy w tamtym czasie nagrały.
Grupa nagrywała dema, materiały promocyjne, ale bez większych skutków i dopiero po latach udało się podpisać kontrakt z włoską wytwórnią Buil2Kill Records, która wydała debiut 5 maja 2014 roku.

Nie jest to muzyka odkrywcza czy powalająca świeżością, ale nie można odmówić tego, że jest fińska. To słychać od razu w Fate Escape, ubogaconym orkiestracjami i obracającym się w rejonach CELESTY, jednak bez rozmachu i epiki tej grupy. W częściach melodic death jest to CHILDREN OF BODOM oraz KALMAH, szczególnie KALMAH słychać w Game of Shadows, nakładających się growlach z harshem i klawiszami.
The Last Crossing to próba zbliżenia się do brutalności KALMAH z czasów The Black Waltz z bardzo mocno zaznaczonymi klawiszami, ale moim zdaniem taką muzykę lepiej gra MY MATERIAL SEASON. W opcji standardowego fińskiego power z elementami symfonicznymi Where Fires Burn Frozen jest niezłe, ale we mnie wzbudza to tęsknotę za KIUAS, który z tych ogranych motywów próbowałby stworzyć coś nowego i świeżego. Coś, z czego scena fińska słynęła lata temu...
To jest muzyka gatunkowo bezpieczna, która nie podejmuje w żadnym miejscu ryzyka. Jest to proste, przyswajalne jak wiele zespołów szwedzkich z DRAGONLAND i może nawet SONATA ARCTICA (Starforge) na czele, a próbą urozmaicenia muzyki są jedynie riffy inspirowane KAMLAH i CHILDREN OF BODOM, nie zawsze wplecione dobrze. Jakaś płynność w przejściach jest, ale Six Soldiers Stand to tylko próba gry w stylu WHISPERED, ale ta grupa wyróżniała się chociaż japońskimi akcentami, a tutaj jest tylko solidny power.
Jeśli miałbym wybierać faworytów, to chyba będzie Final Embrace na fundamencie STRATOVARIS/SONATA ARCTICA wspartym KALMAH, z dobrze zaznaczonym refrenem i niezłymi chórami, epicki Bloodfeather, który jednak nie ma porównania z drugim albumem KALMAH oraz sonatowy Dementia z bardzo słonecznym i słodkim refrenem, bez zabaw w melodic death metal.
Od strony technicznej jest to zwyczajnie poprawne i nikt się tutaj nie wyróżnia. Sekcja rytmiczna zagrała to, co miała zagrać, tak jak gitary. Zabrakło tutaj natchnienia i energii. Definicja poprawności. Może wypada pochwalić Itälä, bo niezły z niego wokalista, szczególnie w opcji harsh/growl. Kiedy trzyma się środkowych rejestrów jest dobrze, ale wyższe wychodzą bardzo sztucznie. Paavali Pouttu słychać tutaj cały czas i jest bardzo mocno akcentowany, ale to nie jest poziom MY MATERIAL SEASON czy debiutu WHISPERED.

Tommi Hartikainen i Artturi Laukkanen stworzyli sound typowo fiński i niewiele mam tutaj do zarzucenia. Pewne naleciałości Finnvox są, szczególnie w ustawieniu instrumentów. Gitara mogłaby być mocniejsza, ale to jest już kompromis gatunkowy, jaki zespół postanowił grać.
Album równy, bez momentów kompromitujących, ale bez własnej osobowości, przewidywalny i jeszcze nie do końca przemyślany co do tego, jak zespół chce grać, trzymając się bezpiecznych rejonów, nawet technicznie.
Solidny debiut, który jednak pokazuje kryzys sceny fińskiej.


Ocena: 7.2/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Gladenfold - When Gods Descend (2019)

[Obrazek: MjItMTE0Ni5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. The Descent of Gods 05:32     
2. Brothers 03:47     
3. Immortalis 05:17     
4. Sanctuary Denied 04:25     
5. The Forsaken 06:45     
6. Ghosts of Our Past 05:08     
7. Unreligion 05:07     
8. Shadows and Dust 04:48     
9. Succubus Kiss 03:13     
10. Last Goodbyes 07:20

Rok wydania: 2019
Gatunek: Melodic Death/Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Esko Itälä - śpiew, gitara
Toke Gerdts - gitara
Matias Knuuttila - gitara
Lauri Itälä - perkusja
Paavali Pouttu - instrumenty klawiszowe


GLADENFOLD przeszło przez 5 lat istotne zmiany w składzie, Jaakko Riihimäki odszedł z zespołu jeszcze w 2014 roku i zaczęły się poszukiwania zastępstwa, co zakończyło się w 2017 roku zatrudnieniem dwóch nowych, z czego realnymi osiągnięciami może się pochwalić Matias Knuuttila z fińskiego rockowego CORONA SKIES.
24 maja 2019 roku został wydany kolejny album, tym razem przez młodą, niemiecką wytwórnię Reaper Entertainment.

Tym razem Esko Itälä skupił się głównie na śpiewie i zagrał na gitarze jedynie partie akustyczne, co wyszło grupie na plus, bo wokalnie jest on znacznie ciekawszy od tego, co prezentował na debiucie. Jest znacznie większy pazur i w czystych partiach słychać znacznie więcej zaangażowania.
Od strony technicznej słychać, że grupa ewoluowała i starają się nie być tak schematyczni, jak na debiucie. O ile popisy gitarowe są raczej skromne i daleko im do czegoś naprawdę imponującego, tak na uwagę zasługuje tutaj Paavali Pouttu, który gra tutaj znacznie więcej i ciekawiej, chociaż nadal nie jest to poziom największych i najlepszych. Największym i najciekawszym popisem, gdzie zdarzają się nawet skromne pojedynki jest niezły The Forsaken w duchu WHISPERED i szkoda, że tak mało na tym albumie jest takich dialogów gitarowo-klawiszowych, a większy nacisk położono na orkiestracje. Nadal jest CELESTY, nadal jest KAMBRIUM, ale melodie są znacznie ciekawsze od tego, co serwowali Niemcy na swoich albumach i Unreligion wypada bardzo dobrze.
Dużo jednak tutaj WHISPERED i CHILDREN OF BODOM z czasów Hate Crew Deathroll i później, to najbardziej słychać w takich kompozycjach jak Brothers, które spokojnie mogło się znaleźć na debiucie WHISPERED. Refreny są również lepiej zaznaczone, a orkiestracje lepiej wplecione i dobrze podkreślają melodie, chociaż momentami można odnieść wrażenie, że jest to przerost formy nad treścią i prężenie muskułów.
Album równy i bardziej atrakcyjny, ale z podobnymi problemami. Generyczność uderza z siłą huraganu już w The Descent of Gods, podobnie w Immortalis, z którego bije gatunkowa schematyczność. Succubus Kiss wypada nieźle w kwestii inspiracji WHISPERED, ale Shadows and Dust wypada już nijako.
Absolutną porażką tego albumu jest Ghost of Our Past, akustyczna ballada, która próbuje być wariacją na temat BLIND GUARDIAN.
Last Goodbyes wypada poprawnie. Jest coś z budowania klimatu KALMAH od czasów The Black Waltz, jest trochę inspiracji DESERT w refrenie, chociaż bez tej rozdzierającej mocy i autentyczności Izraelczyków. Jest próba kompromisu poruszającego KALMAH i złagodzenia brzmienia, ale wytraca to na mocy. CHRONOSFEAR zrobiło to na drugim albumie lepiej.

Mix i mastering Joona Lukala nie zawodzi, jest brzmienie lżejsze i mniej przybrudzone od tego na debiucie, jest większa przestrzeń i więcej miejsca na oddech. Lżejsze i bardziej przyswajalne dla większej ilości odbiorców od surowości poprzednika.
Kompozycyjnie jest lepiej i jest kilka utworów ponadprzeciętnych, wypada lepiej od KAMBRIUM, ale nadal temu daleko do muzyki z prawdziwego zdarzenia.
Słychać jeszcze niezdecydowanie co do kierunku, ale są na dobrej drodze i może trzeci album sprawi, że ten zespół rozkwitnie.


Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Gladenfold - Nemesis (2022)

[Obrazek: gladenfold-nemesis-2022-1300x1300-1.jpg]

Tracklista:
1. Carnival of the Hunter 05:24        
2. Chiara's Blessing 04:04         
3. Stone of Storms 04:09         
4. Nemesis 06:22         
5. Saraste 03:37        
6. Solitude's Bane 03:37         
7. Revelations 03:43         
8. Tapestry of Creation 05:36        
9. Broken 05:32         
10. Gloria Eternal 05:02        
11. Where Mountains Mourn 06:16

Rok wydania: 2022
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Esko Itälä - śpiew
Toke Gerdts - gitara
Matias Knuuttila - gitara
Ville Vesa - bas
Lauri Itälä - perkusja
Paavali Pouttu - instrumenty klawiszowe


GLADENFOLD wzbogacony o nowego basistę powraca z nowym albumem po 3 latach, wydanym nakładem Reaper Entertainment.

Łagodzenie brzmienia było stopniowo słyszalne i na swojej trzeciej płycie zespół postawić bardziej na power metal z elementami symfonicznymi, jedynie urozmaiconymi partiami w stylu WHISPERED i wczesnego CHILDREN OF BODOM. Główną osią kompozycji jest klasyczny, fiński power metal z dodatkiem sprawdzonych, szwedzkich zagrywek. Obecnie mieszanie gatunków nie jest niczym nowym i nie ma tutaj co doczepiać metki MDM, nawet kiedy idą w stronę CRADLE OF FILTH w tytułowym Nemesis, w którym jest też coś z ostatniego albumu DRAGONLAND. Otwarcie Carnival of the Hunter niezłe i można uznać za wizytówkę tego albumu.
Kiedy już jest tego MDM więcej, to wypada to całkiem nieźle i nośnie, z echami KALMAH, jak w solidnym Stone of Storms. Nie jest to w żaden sposób odkrywcze, ale jak do tej pory ten album ma znacznie ciekawsze przejścia i łączenie gatunków od dwóch poprzednich. Revelations może daleko do włoskich czy francuskich tytanów sceny symfonicznej, ale również wypada całkiem nieźle i najbardziej przykuwają tutaj uwagę świetnie zrealizowane orkiestracje oraz kontrasty wokalne, mimo że jest to wplecione w sposób najbardziej przewidywalny z możliwych. Najbardziej nijaką kompozycją jest Tapestry of Creation, w którym próbują wprowadzić nutę progressive metalu i mieszając stylistykę BLIND GUARDIAN z kręgami DIMMU BORGIR i CRADLE OF FILTH. Zagadką jest Broken, który krąży pomiędzy USA a Europą i to nie jest połączenie zbyt interesujące.
Dużo WHISPERED jest w Gloria Eternal, ogólnie jednak jest to poprawny power metal nurtu skandynawskiego.
Na zakończenie Where Mountains Mourn, bardzo poprawna ballada symfoniczna, bo nie jest ani epicka, ani poruszająca. Bardziej to przypomina czasy późniejszych płyt SONATA ARCTICA niż CELESTY.

Za mastering odpowiada ponownie Joona Lukala, mix został powierzony Juhis Kauppinen i wyszedł z tego sound dobry, typowo fiński, czysty i sterylny, któremu wiele nie można zarzucić. Podkreśla ono znaczne złagodzenie muzyki, do którego zespół dążył.
Esko Itälä śpiewa jeszcze lepiej niż poprzednio i nie można zarzucić mu braku zaangażowania. O ile gitarzyści i klawiszowiec grając na podobnym poziomie, tak Lauri Itälä wzniósł się na wyższy poziom i gra ciekawiej.
Album prostszy i łagodniejszy od poprzednich. Kurs został obrany na więcej power i GLADENFOLD nagrało kolejny dobry album, określając jasno swoją pozycję na scenie.
Rewelacji nie ma, ale to dobry album na sezon ogórkowy.


Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości