Guadana
#1
Guadana - Erytheia (2021)

[Obrazek: OTItNTkyOC5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Retar al abismo 05:22     
2. Guerreros de la tempestad 04:03       
3. Sangre de mi sangre 04:27     
4. Nueva generación 04:54     
5. Erytheia 04:51     
6. Cuenta atrás 05:16     
7. Resurgir 04:51     
8. Una aventura más 04:39     
9. La casa de los espejos 10:22

Rok wydania: 2021
Gatunek: Progressive Modern Metal
Kraj: Hiszpania

Skład:
Gloria Romero - śpiew
Salvador Sánchez - śpiew
Juanma Patrón - gitara
Fran "Chesky" Tineo - bas
Pablo Casas - perkusja


Andaluzyjski GUADANA powstał w 2010 roku i lokalnie szybko zyskał popularność, podpisując kontrakt z hiszpańską wytwórnią The Fish Factory.
Albumy z 2012, 2014 i 2017 to były eksperymenty, każda inna gatunkowo i były szaleństwa od heavy/power metalu do modern groove przypominającego raczej nieudany album HUMAN FORTRESS z 2008 roku i mało atrakcyjnych albumów modern metalowych z tamtego okresu. Było to nieprzekonujące, ale i uderzało garażowe wykonanie i poza tekstami było to mało hiszpańskie.
Czwarty album grupy został wydany przez Maldito 13 października 2021 roku.

Okładka zwiastująca raczej grecki epic metal, ewentualnie symphonic black, z muzyką inspirowaną głównie Skandynawią nie dziwi. GUADANA od początku wydawała się być zespołem, który chciał być światowym i otwartym.
W pewnym stopniu to jest kontynuacja kierunku obranego na Karma, albumie z 2017 roku, ale postawiono tutaj zdecydowanie na uatrakcyjnienie kompozycji i dojście do głosu Glorii Romero, która udziela się tutaj znacznie więcej i są ciekawe duety z Salvadorem Sánchezem. Najmocniejszym punktem albumu zdecydowanie jest inspirowany TEMPERANCE i zagrany z równą lekkością Sangre de mi sangre, w którym rozbraja iberyjskie ciepło i romantyzm, jakiego dziś brakuje.
W większości jednak głównym źródłem inspiracji jest Szwecja, a może i Skandynawia ogółem, najbardziej chyba BLOODBOUND z ostatnich albumów, co słychać w znakomitym, rytmicznym i energicznym Retar al abismo. Jest i modernistyczny akcent AMARANTHE/METALITE w Guerreros de la tempestad, jeszcze więcej jest w Nueva generación i tutaj wracają do bardzo poprawnego i skrupulatnie wyliczonego modern metalu albumu poprzedniego i wielu kopistów stylu AMARANTHE. Erytheia jest dobra technicznie, ale tutaj za bardzo chyba poszli w DREAMLAND z 2009 roku i poza wykonaniem niestety niewiele się tutaj dzieje i w tym modernistycznym szaleństwie przepada gdzieś główna oś kompozycji.
Cuenta atrás niby w podobnym stylu, zagrane wolniej, może nawet bardziej fińsko, ale melodie i refreny są tutaj znacznie lepiej nakreślone i bardziej wyraziste, nawet mimo modern screamo. Udany jest też lekki i bezpretensjonalny Resurgir, ale z tych modernowych wariacji najlepiej wypada Una aventura más. Proste jak TWILIGHTNING z rockową werwą, która ubogacona jest wieloplanowymi orkiestracjami i ozdobiona bardzo dobrym solem Juanma Patróna, który na całym albumie gra raczej oszczędnie, ale prezentuje się znacznie bardziej okazale od swojego poprzednika oraz od tego, co grał na Karma.
10 minut La casa de los espejos to raczej zagadka. AVALANCHE? SARATOGA? Czy może raczej znów Skandynawia i DRAGONLAND i DREAMTALE? Zaczyna się bardzo blado i standardowo, w wolniejszych tempach z bardzo tradycyjnym, chóralno-koncertowym refrenem i ożywa to dopiero w 7 minucie. Jak na kompozycję tak długą dzieje się mało i niestety nie jest to zbyt interesujące, a przynajmniej nie na tyle, aby rozciągać taki prosty motyw do niemal 6 minut. Wypada to lepiej w drugiej połowie i głównie to ratuje ten utwór, ale mogło się obejść bez przydługiego początku.

Producentami byli Pablo Casas i Juanma Patrón, a nagrania odbyły się w Audiorama Estudios pod okiem Javiera Rondána, który z grupą współpracował już wcześniej i osiągnięto sound czysty, typowo w stylu modern Szwecji ostatnich 10 lat. Przyjemne, sterylne i selektywne, bez niespodzianek i profesjonalnie.
GUADANA poszukuje i eksperymentuje nadal, ale mimo pewnej dozy niepotrzebnego eklektyzmu, który nie był potrzebny i nie przeszkadza, słucha się tego przyjemnie.
Wolałbym jednak więcej Hiszpanii jak w rewelacyjnym Sangre de mi sangre. Takiej muzyki bardzo brakuje i tutaj trafili w dziesiątkę i pokazuje, że czasami lepiej trzymać się tradycji. W końcu Hiszpania ma wiele do zaoferowania.


Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości