Steel Inferno
#1
Steel Inferno - Evil Reign (2022)

[Obrazek: 1071241.jpg?5124]

tracklista:
1.No Escape 03:32
2.Breakout 03:06
3.Siren of the Air 03:10
4.Queen 03:54
5.Jaws of Evil 03:58
6.First Strike 02:34
7.Dark Tower 03:17
8.Caught by Her Web 03:12
9.Succubus 03:12
10.More than Meets the Eye 02:56
11.Claws of Death 04:20

rok wydania: 2022
gatunek: speed/heavy metal
kraj: Dania

skład zespołu:
Chris Rostoff - śpiew
Lars Lyndorff Krelskov - gitara
Jens - gitara
Thierry Zubritovsky - gitara basowa
Krzysztof Baran - perkusja


STEEL INFERNO to grupa międzynarodowa, bazująca na Kopenhagę i do tej pory należąca do kręgu female fronted metal. Miał na koncie dwie średniej raczej klasy albumy, gdzie w ramach speed metalowej konwencji na wyróżnienie zasługiwała pełna zaciekłej determinacji gra gitarzysty Larsa Krelskova i bardzo dobre partie perkusji naszego rodaka Krzysztofa Barana.
Teraz w ramach kontraktu z duńską wytwórnią From the Vaults grupa 21 października 2022 przedstawi swój trzeci LP, tym razem już z nowym, pozyskanym w roku 2020 wokalistą Chrisem Rostoffem, do tej pory raczej szerszemu gronu fanów metalu nieznanym.

Jak się okazuje, wybór nowego frontmana był dobry i tym razem speed/heavy w twardej niemiecko - amerykańskiej manierze jest w przekazie autentyczny, a mocny głos dobrze dopasowany do surowych natarć gitarzystów, tworzących duet nieugięty i bezkompromisowy, choć melodii w muzyce STEEL INFERNO nie brakuje. Ta płyta nie jest długa, to taka klasyczna winylowa długość, ale utworów jest dużo, gdyż w zasadzie mieszczą się one w czasie około trzech minut, co w większości przypadków się sprawdza, bo jest zwarte, nie przeciągane na siłę i czytelne. Muzykę ekipy z Kopenhagi trudno uznać za odkrywczą i oryginalną, jednak chyba nie o to tu chodzi. Dobry speed heavy oldschool powinien po prostu mieć klimat i zasady gatunku takie, jak to było w latach 80tych i tu zespół w tym aspekcie wywiązuje się bardzo dobrze. Pozytywne jest unikanie udziwnień, akcentów modern produkcji i naleciałości black i death, co ostatnio stało się niestety regułą. Jest surowo, to fakt, ale melodie są czytelne i zazwyczaj wyraziste. Do najlepszych kompozycji można tu zaliczyć Breakout, o swoistym apokaliptycznym klimacie i z serią udanych thrashowych zagrywek, czy też wolniejszy, posępny i dumny heroicznie Queen z udanym przyspieszeniem w części drugiej. Może się także podobać drapieżne natarcie w amerykańskim stylu w Jaws of Evil oraz ultra szybki First Strike z wybornymi, wysokimi zaśpiewami Chrisa Rostoffa. Korzenny speed metal i do tego znakomite zagrywki Krzysztofa!
Rzecz jasna jest to wszystko nieco brutalne w klasycznym dla gatunku stylu i nawet na swój sposób ascetyczne w Caught by Her Web, ale to kolejna, bardzo dobra kompozycja z tej płyty.
Takie wręcz hipnotyczne te gitary są tutaj i kapitalne solo zostało zagrane. Są znakomici tam, gdzie świadomie rozdzierają na strzępy, jak w nasyconym energią More than Meets the Eye z krótką, ale najbardziej melodyjną na tym albumie partią classic heavy metalową. Jeden raz wychodzą ponad cztery minuty w ostatnim Claws of Death, grają mrocznie i znacznie wolniej i to nie jednak jednak w ich wykonaniu specjalnie ekscytujące.
I jeszcze taka dygresja. Jak się słucha tej płyty, to przychodzi na myśl debiut EXODUS "Bonded By Blood". Coś tu jest wspólnego w tej muzycznej filozofii, coś jest...

Płyty z taką muzyką są w ostatnim czasie zazwyczaj przeciętne, zwłaszcza te z Europy, tymczasem STEEL INFERNO zaskoczył pozytywnie, nagrywając bardzo dobry album.


ocena: 8/10

new 14.10.2022

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni From the Vaults
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Steel Infern - Rush of Power (2024)

[Obrazek: 1277494.jpg?2941]

Tracklista:
1. The Abyss 03:53      
2. Cut Down by the Chainsaw 03:20      
3. Hunt the Rush 03:12      
4. Power Games 04:03      
5. Electrocuter 03:01      
6. Cathedral Run 04:30      
7. The Blitz 04:45      
8. Attack 03:06      
9. Coven in the Dark 04:26

Rok wydania: 2024
Gatunek: Speed/Heavy Metal
Kraj: Dania

Skład zespołu:
Chris Rostoff - śpiew
Lars Lyndorff Krelskov - gitara
Jens Andersen - gitara
Thierry Zubritovsky - bas
Krzysztof Baran - perkusja


W tym samym składzie, co w 2022 roku powraca duński STEEL INFERNO, ponownie ze wsparciem duńskiej wytwórni From The Vaults. Premiera albumu odbędzie się 29 listopada 2024 roku.

Zwycięskiego składu się nie zmienia, tak jak formuły i jest to bezpośrednia kontynuacja Evil Reign, gdzie amerykańsko-niemiecka szkoła heavy i speed metalu tworzą wybuchową i chwytliwą mieszankę z inspiracjami debiutami EXODUS, SLAYER i KREATOR. Tym razem kompozycji jest mniej, a sam album jest idealnej, winylowej długości 34 minut i jest to granie równie dynamiczne i z sercem, co w 2022 roku. Nie ma kompromisów w The Abyss, wysokie zaśpiewy Chrisa Rostoffa rozdzierają jeszcze bardziej niż na jego debiucie, prawdopodobnie głównie za sprawą jego wysunięcia przed sekcję rytmiczną. Pierwotna moc KREATOR rozszarpuje na strzępy w najdłuższym The Blitz, tak jak zabijają w heavy metalowym Cut Down by the Chainsaw, w którym jest coś z EXCITER oraz BLOOD MONEY, a gra Krzysztofa Barana w tej kompozycji jest rewelacyjna. Ach te talerze! Lars Lyndorff Krelskov oczywiście gra razem z Andersenem równie dobrze i sola gitarowe są bardzo dobre, idealnie wpisujące się w ten pełen zła heavy metal.
Na szczęście nie ma tutaj niepotrzebnych elementów black i death metalowych takich grup jak LUCIFUGE czy CRUEL FORCE, są klasyczne lata 80. i delikatnie apokaliptyczny Hunt The Rush to piękny przykład USPM, podobnie jak utrzymany w stylu Show No Mercy Power Games, gdzie Rostoff swoimi ekstatycznymi zaśpiewami pokazuje klasę. Zabijają prostotą w trzyminutowym Electrocuter, kontynuują ten zabójczy atak w zamaszystym Attack. Najsłabiej wypadają, kiedy grają wolniej, głównie za sprawą mało wyrazistych melodii i niewykorzystaniu bitewnego potencjału Rostoffa i to słychać w przeciętnych Cathedral Run oraz Coven in the Dark. Może dlatego, że próbują budować mroczny klimat HELSTAR, ale niewiele z tego wychodzi i za mało jest tutaj dramatyzmu, aby dewastować jak METAL CHURCH. Na uznanie zasługuje jednak mimo wszystko ich wykonanie, które jest na wysokim poziomie.

Wszyscy zagrali tutaj znakomicie i wielkie brawa dla naszego rodaka Krzysztofa Barana, który zdewastował w STEEL INFERNO swoją interesującą grą po raz drugi.
Kolejny, solidny album STEEL INFERNO, ze wszystkimi wadami i zaletami Evil Reign, co nadal stawia ich ponad wiele europejskich zespołów.


Ocena: 8/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni From the Vaults.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości