Grudge
#1
Grudge - Barbarians Of The New Earth (1986)

[Obrazek: R-3251635-1322409795.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Vigilante 04:05
2. Alien Hunter 04:01
3. Maximum Suction 03:00
4. White House Sluts 04:23
5. Barbarian Queen 04:19
6. Grudgewar 04:00
7. Hostage 05:24
8. Hostage Rescue 05:24
9. Castle Lost 03:57

Rok wydania: 1986
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Richard Shayka - śpiew
Cliff Finey - gitara
Joe Nutt - gitara basowa
Rick Von Glahn - perkusja

W mieście, którego jednym z symboli jest Statua "Wolności Opromieniającej Świat", miał swój początek zespół, o którego muzyce praktycznie nic odkrywczego powiedzieć się nie da. Nie był prekursorem nowego, nie był zjawiskiem na skalę światową, nie był także na tyle trwały i wybitny, by z zapartym tchem wymieniać go obok klasyków gatunku. Gdzieś w tle obok Cirith Ungol, Liege Lord, Omen czy też Jag Panzer, działała skromna formacja Grudge, która wraz z masą innych jej podobnych, tworzyła niszę amerykańskiego metalu z etykietką Heavy/Power. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że gdyby nie pewien ciekawy fakt z nimi związany, nawet pies z kulawą nogą nie byłby zainteresowany ich obecnością w muzycznej recenzji. Z czym jest on związany? Zapraszam do lektury...

Grudge Records była małą, skromną, zapyziałą wytwórnią muzyczną, którą do życia powołali członkowie... omawianej tu grupy. Tak, mieli fundusze i środki, by rozkręcić własne przedsięwzięcie, pozwalające zapiąć pasy i wystartować z pułapu nieosiągalnego dla całej rzeszy początkujących zespołów, tłukących się po garażach rodziców. Instytucja przetrwała prawdopodobnie do wczesnych lat dziewięćdziesiątych, bo właśnie wtedy wypuściła na rynek ostatnie wydawnictwo: "Thrash Ranch" formacji Jersey Dogs. Co prawda za ich pomocą próbował wybić się jeszcze solidny zespół Alias, ale po dwóch albumach dali sobie definitywny spokój z graniem muzyki. W sumie Grudge Records miała pod swoimi skrzydłami zapierającą dech w piersiach liczbę zespołów w sile czterech. Ojcowie Założyciele, wspomniane powyżej dwie oraz... no właśnie. Legenda/plotka (niepotrzebne skreślić) głosi, że Lords Of The Crimson Alliance, czwarty do brydża był niczym innym, jak załogą Grudge występującą pod innym szyldem z artystycznymi pseudonimami członków kapeli. Czemu miał służyć ten zabieg? Pewnie nie dowiemy się nigdy. Możliwe, że chodziło o swoistą promocję wytwórni, albo o urzeczywistnienie fascynacji King Diamondem. Pytań jest wiele, logicznych odpowiedzi brak...
Przedstawiony w tytule "Barbarians Of The New Earth" nie jest albumem złym. Z całą pewnością należy zwrócić baczną uwagę na niezwykle soczyste i selektywne brzmienie. To nie jest amerykańska powerowa łupanka z nastawieniem na dewastację sekcją rytmiczną. Owszem, jest ona tu absolutnie dominująca, ale potrafiła zawrzeć harmonijną współpracę z gitarowym podkładem, dzięki czemu wydawnictwo uzyskało bardzo dobry odbiór. "Suche" i ospałe riffy w utworach "Vigilante", tudzież "Alien Hunter" by daleko nie szukać, momentami przywołują nawet (sic!) skojarzenia z Black Sabbath. Trzeba przyznać, że album żyje zawartą muzyką podczas całego czasu trwania. Kompozycje nie są do siebie bliźniaczo podobne, dlatego nie wywołują przemożnej nudy i lewitacji kciuka w okolicach przycisku STOP. Pomysł na budowę kompozycji w oparciu na wyżej wymienionych czynnikach, stanowi niewątpliwie mocny atut płyty.

Po wydaniu rzeczonego debiutu nastał kolejny zagadkowy punkt w ich biografii. Nagle cała załoga przesiadła się do formacji Aftermath, by dwa lata później nagrać "Don't Cheer Me Up". Kolejne pytanie bez zadowalającej odpowiedzi. Dlaczego tak się stało, skoro było tak dobrze? Jego historia pełna jest zagadkowych zdarzeń i niedomówień. To tylko wybrane z nich. Oto Grudge - zespół o dwóch twarzach. W tym jednej oficjalnej...


Ocena: 7,5/10

15.04.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości