27.06.2018, 20:07:58
Throne of Chaos - Menace and Prayer (2000)
Tracklista:
1. From Clarity to Insanity 04:52
2. The Scaffold Scenario 04:08
3. Cold Bits of Fire 04:28
4. Bloodstained Prophecy 04:35
5. Menace and Prayer 04:03
6. Synthetia 05:07
7. Opus Void 05:11
8. Divanity 06:07
Rok wydania: 2000
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Taneli Kiljunen - śpiew (harsh), gitara
Joiku Harmaja - gitara
Rasmus Nora - bas
Snake Laitinen - perkusja
Carl Sjöblom - instrumenty klawiszowe
Ocena: 9.3/10
Tracklista:
1. From Clarity to Insanity 04:52
2. The Scaffold Scenario 04:08
3. Cold Bits of Fire 04:28
4. Bloodstained Prophecy 04:35
5. Menace and Prayer 04:03
6. Synthetia 05:07
7. Opus Void 05:11
8. Divanity 06:07
Rok wydania: 2000
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Taneli Kiljunen - śpiew (harsh), gitara
Joiku Harmaja - gitara
Rasmus Nora - bas
Snake Laitinen - perkusja
Carl Sjöblom - instrumenty klawiszowe
THRONE OF CHAOS to jeden z mniej znanych przedstawicieli "czildrenowskiego" odłamu extreme melodic metalu, oczywiście także pochodzący z Finlandii. Grupa została założona w 1996 i w czasie, gdy COB był już zespołem znanym i uznanym, ta ekipa dopiero wydała swój pierwszy album, poprzedzony EP "Fata Morgana".
Skład typowy - dwie gitary, klawisze i harsh wokal, a muzyka wyborna i ta płyta to ścisła czołówka gatunku. Nagrania z EP były dobre, ale nie zwiastowały aż tak udanego długograja.
Oczywiście echa CHILDREN OF BODOM w "From Clarity to Insanity" są bardzo głośne, jednak grają nieco inaczej. Klawisze są bardzo cofnięte, bas mocniejszy, gitary brzmią bardziej miękko.
Jest jednak charakterystyczna motoryka, znakomity, średnio jadowity harsh i gwałtowne, powerowe przyspieszenia. Jest też nieco szaleństwa i zakręcenia w solówkach gitarowych. "The Scaffold Scenario" to mniej przebojowości, za to więcej skocznej epickości i kapitalny, frontalny atak gitarowy, stanowiący tło do wywołującego uśmiech zadowolenia "fińskiego jazgotu". Jest tu też delikatnie zaznaczony motyw neoklasyczny i pod tym względem zespół nie odbiega od COB z wczesnego etapu działalności. Czy potrafią korzystać z instrumentów klawiszowych pokazuje "Cold Bits of Fire". Tło, jakie wytwarzają i klimat, jaki generują w tej melodyjnej, agresywnej kompozycji są godne odnotowania. Zdecydowanie jest to ogólnie bardzo poukładana muzyka. Dopracowana i przemyślana. To słychać nawet niby prostym "Bloodstained Prophecy", ale te natarcia basowe i dynamit w rozwinięciu jest znakomity po prostu. Płynne przechodzenie od motywu do motywu, a każdy z nich wpadający w ucho i bardzo melodyjny. Tak samo to się prezentuje i w "Menace and Prayer", gdzie może nieznacznie melodyjniejszy refren by się przydał, ale za to lekkie, swobodne zagrywki gitarzystów są przedniej marki. W "Synthetia" czegoś zabrakło. To bardzo dobra kompozycja, ale za pięknym ciągiem do przodu nie poszło totalnie niszczące rozwinięcie. Jest to najbardziej agresywny utwór na płycie, nieco mroczny i z pewnymi echami KALMAH, tyle że w złagodzonej formie. Warto jednak odnotować czytelne, melodyjne solo gitarowe.
Żadnych zastrzeżeń nie można mieć do "Opus Void". Tu demolują z energią godną podziwu. Tak grali tylko najlepsi i natchnieni w tej stylistyce. Wspaniałe łamanie gitar klawiszami, galopada niesamowita i ten okrutny harsh. Wszystko w doskonale wyważonych proporcjach, także i wplecenie partii wolniejszej i delikatniejszej. Na zakończenie "Divanity", z zagrywkami gitarowymi, utkanymi w tle jak w KALMAH, wciąż tu jednak bliżej do COB.
Mistrzowski album, zagrany perfekcyjnie i kipiący energią oraz typowymi dla gatunku, ale bardzo rozpoznawalnymi, melodiami. Realizacja brzmienia na najwyższym poziomie w każdym możliwym aspekcie.
Zespół jakoś nie miał szczęścia. Niebawem zmienił nazwę na TOC i zaczął grać jeszcze agresywniej i mocniej, ale te kolejne dwa albumy nagrane pod tym nowym szyldem specjalnej sławy grupie nie przyniosły. Zespół został potem rozwiązany i obecnie pozostaje rozpoznawalny głównie dzięki swojemu niezwykłemu debiutowi.
Skład typowy - dwie gitary, klawisze i harsh wokal, a muzyka wyborna i ta płyta to ścisła czołówka gatunku. Nagrania z EP były dobre, ale nie zwiastowały aż tak udanego długograja.
Oczywiście echa CHILDREN OF BODOM w "From Clarity to Insanity" są bardzo głośne, jednak grają nieco inaczej. Klawisze są bardzo cofnięte, bas mocniejszy, gitary brzmią bardziej miękko.
Jest jednak charakterystyczna motoryka, znakomity, średnio jadowity harsh i gwałtowne, powerowe przyspieszenia. Jest też nieco szaleństwa i zakręcenia w solówkach gitarowych. "The Scaffold Scenario" to mniej przebojowości, za to więcej skocznej epickości i kapitalny, frontalny atak gitarowy, stanowiący tło do wywołującego uśmiech zadowolenia "fińskiego jazgotu". Jest tu też delikatnie zaznaczony motyw neoklasyczny i pod tym względem zespół nie odbiega od COB z wczesnego etapu działalności. Czy potrafią korzystać z instrumentów klawiszowych pokazuje "Cold Bits of Fire". Tło, jakie wytwarzają i klimat, jaki generują w tej melodyjnej, agresywnej kompozycji są godne odnotowania. Zdecydowanie jest to ogólnie bardzo poukładana muzyka. Dopracowana i przemyślana. To słychać nawet niby prostym "Bloodstained Prophecy", ale te natarcia basowe i dynamit w rozwinięciu jest znakomity po prostu. Płynne przechodzenie od motywu do motywu, a każdy z nich wpadający w ucho i bardzo melodyjny. Tak samo to się prezentuje i w "Menace and Prayer", gdzie może nieznacznie melodyjniejszy refren by się przydał, ale za to lekkie, swobodne zagrywki gitarzystów są przedniej marki. W "Synthetia" czegoś zabrakło. To bardzo dobra kompozycja, ale za pięknym ciągiem do przodu nie poszło totalnie niszczące rozwinięcie. Jest to najbardziej agresywny utwór na płycie, nieco mroczny i z pewnymi echami KALMAH, tyle że w złagodzonej formie. Warto jednak odnotować czytelne, melodyjne solo gitarowe.
Żadnych zastrzeżeń nie można mieć do "Opus Void". Tu demolują z energią godną podziwu. Tak grali tylko najlepsi i natchnieni w tej stylistyce. Wspaniałe łamanie gitar klawiszami, galopada niesamowita i ten okrutny harsh. Wszystko w doskonale wyważonych proporcjach, także i wplecenie partii wolniejszej i delikatniejszej. Na zakończenie "Divanity", z zagrywkami gitarowymi, utkanymi w tle jak w KALMAH, wciąż tu jednak bliżej do COB.
Mistrzowski album, zagrany perfekcyjnie i kipiący energią oraz typowymi dla gatunku, ale bardzo rozpoznawalnymi, melodiami. Realizacja brzmienia na najwyższym poziomie w każdym możliwym aspekcie.
Zespół jakoś nie miał szczęścia. Niebawem zmienił nazwę na TOC i zaczął grać jeszcze agresywniej i mocniej, ale te kolejne dwa albumy nagrane pod tym nowym szyldem specjalnej sławy grupie nie przyniosły. Zespół został potem rozwiązany i obecnie pozostaje rozpoznawalny głównie dzięki swojemu niezwykłemu debiutowi.
Ocena: 9.3/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"