Mob Rules
#1
Mob Rules - Savage Land (1999)

[Obrazek: R-2177593-1490363301-8075.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prologue 00:26
2. Insurgeria 03:40
3. Rain Song 04:12
4. Hold Back the Light 06:05
5. Secret Signs 03:35
6. Savage Land Pt. I (Strangers In Time) 03:09
7. Savage Land Pt. II (Pianista) 01:23
8. Savage Land Pt. III (No Reason Why) 04:53
9. Coast to Coast 05:34
10. Blaze of First Warning 03:12
11. Pray For Sunlight 05:09
12. Down In Nowhere Land 03:51
13. End of All Days 08:38

Rok wydania: 1999
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Oliver Fuhlhage - gitara
Matthias Mineur - gitara
Thorsten Plorin - bas
Arved Mannott - perkusja


Początki założonego w 1994 w Wilhelmshaven MOB RULES nie był łatwe. Przygotowane przez kwintet demo w roku 1996 początkowo zostało przyjęte w muzycznym biznesie z obojętnością i dopiero w 1998 coś się ruszyło na poważnie, gdy grupa występując w roli producenta, a mastering powierzając Saschy Paethowi, przygotowała swój pierwszy, po części oparty na tym demo album dla wytwórni Limb Music. Konkurencja była duża w Niemczech za sprawą GAMMA RAY czy BLIND GUARDIAN melodyjny power metal nigdy nie stracił na popularności i zespół musiał naprawdę się czymś wykazać, aby nie zniknąć ze sceny w krótkim czasie.
Opowiedział więc swoją historię Dzikiej Krainy w ramach melodic power metalowej konwencji z dosyć łagodnym wokalem Klausa Dirksa, szczyptą rocka, nutką epickości i pewną ilością zapożyczeń riffowych z nieco cięższych odmian power metalu. Album został wydany przez Limb Music w lutym 1999.

Grupa stara się tu wytworzyć pewien klimat i "Insurgeria" w średnim tempie z ładnymi solami go tworzy faktycznie, a gdy milkną odgłosy burzy "Rain Song", daje porcję bardzo dobrych mocnych gitarowych zagrywek w połączeniu z niby bardowskimi wolniejszymi fragmentami. I to cały MOB RULES właśnie. Łączy pewne motywy w charakterystyczny dla siebie sposób, miesza, spowalnia tempa.  A szkoda, że tu zmiękcza i spowalnia, bo zagrany twardziej ten numer byłby power metalową rakietą. Szkockie dudy i w "Hold Back the Light" nieco mroku niewychodzącego poza melodic power metal głównego nurtu, po czym jakoś uchodzi z nich powietrze w dalszej części, opartej na kilku prostych zagrywkach przeciąganych aż do końca. W "Secret Signs" mdły melodic metal, który zaczyna się wejściem w stylu RUNING WILD. Próby rycerskiego rozegrania tego słyszalne, ale niezbyt przekonujące, słyszalne także echa czołowych niemieckich grup gatunku. Sam "Savage Land" składa się z trzech części, gdzie do typowego "Strangers In Time" trudno się przyczepić, bo jest zrobiony dokładnie w ramach konwencji melodic power w europejskim stylu, w sztywnych ramach i według klasycznej recepty i tempa. Potem nijaki song przy pianinie "Pianista" stanowiący wstęp do równie bezbarwnego, klimatycznego i smutnawego "No Reason Why" mocno akcentowanego basem i z jednym z najsłabszych refrenów na płycie. W tej części album siada w tempach i pojawia się głównie nastrój, jak w "Coast to Coast", tyle że wszystko to jest nadmiernie pastelowe, niewyraźne, rozmyte w głównej melodii. Mocniej i szybciej w "Blaze of First Warning" z seriami dynamicznych riffów i nieco nowocześniejszymi jak na ten LP rozwiązaniami, ale tu znów nie bardzo wyszły partie wokalne Dirksa, który ogólnie śpiewa na tej płycie co najmniej dobrze. Potem znów wejścia w wolniejsze granie w "Pray For Sunlight" nudnawe, "Down In Nowhere Land" odegrany jakoś ospale i bez przekonania...
Wreszcie na koniec najdłuższy, podsumowujący finałowy "End of All Days" rozpoczynający się balladowo i dalej także toczący się w tym typowym dla gatunku niby epickim stylu z bardziej rozległymi tłami, gitarą akustyczną i pianinem i chórkami. Niestety, sztampowo i bez wyrazu aż do końca i tu jedną z najsłabszych jest część symfoniczna i zupełnie nieudane solo gitarowe.

MOB RULES jest na tym albumie zespołem sprawnym technicznie, zgranym, co też słychać, ale zdecydowanie bez gwiazd. Granie zespołowe, bardzo wtórne i odtwórcze, głównie ramach niemieckiego stylu i to nie byłoby złe, gdyby nie brak przykuwających uwagę kompozycji. Wszystko to jest na swój sposób dopracowane, ale punktów zaczepienia w podnoszących ciśnienie galopadach, ognistych refrenach czy faktycznie absorbującym klimacie brak.
Poprawna perkusja, poprawny bas i gitary. Do czołówki niemieckiej daleko, poza samym brzmieniem, które trzeba uznać z bardzo dobre i to jedyny większy plus tego albumu.
Mimo tego, że ta płyta wnosi do gatunku bardzo niewiele, otworzyła ekipie MOB RULES drogę do kariery. Nagrywali dalej niejedną płytę, dla uznanych niemieckich wytwórni zawsze pozostając kontrowersyjnymi.


Ocena: 6,5/10

29.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Mob Rules - Radical Peace (2009)

[Obrazek: R-2007622-1490033176-2955.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Children Of The Flames 07:27
2. Trial By Fire 05:23
3. Warchild 05:53
4. Astral Hand 05:48
5. The Oswald File 18:10
6. Waiting For The Sun 04:29
7. The Glance Of Fame 05:23

Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Power Metal/Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Matthias Mineur - gitara
Sven Lüdke - gitara
Markus Brinkmann - bas
Nikolas Fritz - perkusja
Sascha Onnen - instrumenty klawiszowe


MOB RULES od lat zajmuje na scenie niemieckiej szczególną pozycję. Ma pewne wierne grono fanów, do których kieruje swoją niezbyt skomplikowaną muzykę z pogranicza melodic power i melodic heavy metalu i regularnie przypomina o sobie płytami, które są do siebie podobne pod względem zawartości i na podobnym poziomie wykonania. Jako zespół muzycznego pogranicza ze słyszenia znani większości fanów sceny niemieckiej, ale z powodu tej nieokreśloności przez wielu ignorowani.
Z niewielkim ładunkiem zainteresowania śledzę poczynania tego zespołu i po nowej płycie zbyt wiele sobie nie obiecywałem. Promujący ten LP singlowy „Astral Hand” wskazywał na kontynuację melodyjnego grania z pogranicza wymienionych już gatunków i tych, którzy ich stylu nie lubią do zapoznania z całością nie zachęcał. Sam album wydany został w listopadzie przez AFM Records.
Tymczasem zespół zgotował niespodziankę w postaci albumu zróżnicowanego i wskazującego na muzyczny rozwój i rozszerzenie horyzontów.

Początek w postaci „Children Of The Flames” monumentalny i heavy metalowy, lekko przypominający BLACK SABBATH z czasów Martina. Sporo wzniosłych klawiszy, fajna perkusja, nieco epickości. Dobry numer w starej metalowej tradycji. W „Trial By Fire” IRON MAIDEN jak się patrzy na początku, po czym wkracza PARAGON, ale Dirks to nie Babuschkin, zresztą potem wkraczamy ponownie w lżejsze klimaty typowe dla MOB RULES z płyty poprzedniej, co słychać w refrenie. ”Warchild” to po prostu kapitalne klawisze, takiego wejścia klawesynu w klasycznym heavy w tym roku nie było. Dalej jakoś nie bardzo umieją zdyskontować tego wejścia w melodii głównej, ale refren wybitnie udany. Dostojny true metalowy numer, czyli jak widać, można jeszcze zrobić coś w tym kierunku w sensowny sposób. Rozwinięcie i solo przedniej marki. Astral Hand to taki typowy MOB RULES w nieokreślonym stylu pomiędzy heavy, a melodic power, wielkich emocji nie wzbudza, tym bardziej że ten refren już chyba gdzieś na którejś z płyt zespołu słyszałem. Część instrumentalna dosyć ciekawa.
Sześcioczęściowy „The Oswald File” to ponad 18 minut muzyki, różnorodnej i interesująco podanej. Spokojne refleksyjne rozpoczęcie w „Desperate Son”, potem miniatury instrumentalne potęgujące nastrój historycznej opowieści i mocne rozwinięcie w „A Dead Man's Face”, w wyjątkowo melodyjnym rozdziale o lekko progresywnym charakterze. Tu bardzo dobrze zaśpiewał Dirks. Akustyczno - symfoniczne wyciszenie w dramatycznie brzmiącym w dalszej części „Did You Reach The Sun”. Ogólnie numer interesujący, może jedynie jeszcze więcej dramatyzmu by się przydało. „Waiting For The Sun” trochę bez pomysłu i wygląda na lekki wypełniacz. Znów jednak niezły refren. „The Glance Of Fame” to ponownie odrobina epickiego dramatyzmu w tradycyjnym power metalowym stylu. Oszczędnie zagrany w pewnym stopniu przypomina w formie kompozycje skandynawskie, melodia też jakby lekko szwedzka. Spokojnie, w średnim tempie i zgrabnie poprowadzony utwór z bardzo dobrą melodią.

Znakomita produkcja i wyborne klarowne brzmienie. Każdy instrument brzmieniowo wypieszczony i brzmi świetnie poza gitarą, która powiedzmy, że tylko bardzo dobrze. Przestrzennie rozplanowana perkusja wspierana przez inteligentnie podane partie basu.
Solidna płyta heavy metalowa o cechach progresywnych, odmienna od dotychczasowych LP zespołu. Nierówna pod względem kompozycji, ale z kilkoma fascynującymi fragmentami. Warta zbadania, przynajmniej dla porównania z tym jak grali poprzednio. Sądzę, że poszukiwania innego stylu, tu przedstawione w formie palety propozycji wykrystalizują się na kolejnej płycie, która z pewnością nie powinna pozostać niezauważona.


Ocena: 7/10

13.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Mob Rules - Beast Reborn (2018)

[Obrazek: R-12427990-1535099167-8792.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Beast Reborn 01:00
2.Ghost of a Chance 04:45
3.Shores Ahead 05:30
4.Sinister Light 04:24
5.Traveller in Time 06:14
6.Children's Crusade 04:45
7.War of Currents 08:17
8.The Explorer 05:01
9.Revenant of the Sea 07:15
10.Way Back Home 04:32
11.My Sobriety Mind (For Those Who Left) 05:49

rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Sven Lüdke - gitara
Sönke Janssen - gitara
Markus Brinkmann - gitara basowa
Nikolas Fritz - perkusja
Jan Christian Halfbrodt - instrumenty klawiszowe
oraz
Ulli - śpiew ("My Sobriety Mind (For Those Who Left)")


To dziewiąta płyta MOB RULES, wydana przez Steamhammer w sierpniu, ale pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają, przynajmniej jeśli chodzi o ten zespół.
Oczywiście, MOB RULES nie gra już takiego power metalu jak w roku 1999, nie oznacza to jednak, że taki, jaki grają obecnie, jest interesujący.

Wystarczy posłuchać Way Back Home. Ten sam od lat poprawny power metal, któremu nic nie można zarzucić, poza tym, że jest nudny, odtwórczy i blady wykonawczo. Owszem, jest nowy gitarzysta Sönke Janssen, nie wnosi on jednak niczego poza kilkoma solówkami na granicy progresywnego shredu, który tu specjalnie nie pasuje. MOB RULES jest na tym LP lekko brytyjski, maidenowski nawet i to czasów "Eventh Son..." i raczej w zarysie (Sinister Light, War of Currents). Słabo prezentują się bardziej rozwinięte epickie opowieści w tym stylu w Revenant of the Sea czy wspomniany War of Currents oraz miałki Traveller in Time. Jest także powermetalowo symfoniczny jak w Shores Ahead i jest przy tym nudny jak znakomita większość włoskich (sic!) grup z tego podgatunku. Przede wszystkim jest to jednak płyta falstartów, bo wiele kompozycji rozpoczyna się obiecująco, dynamicznie, od ciekawych, choć ogranych riffów (Ghost of a Chance,  Children's Crusade, War of Currents), a potem następuje ten metalowy kisiel, jaki zazwyczaj funduje MOB RULES i rozczarowanie jest duże. Ładnie zaśpiewała w duecie z Dirksem pani Ulli w My Sobriety Mind (For Those Who Left), ale sam Dirks to rzemieślnik drugiego rzutu i nigdy nie zaśpiewa lepiej, niż to robi od lat dwudziestu. W chórach 11 wokalistów i ustawiał to wszystko Sebastian “Seeb” Levermann z  ORDEN OGAN, ale mdłe to i słabo słyszalne, nie wspominając o zapadaniu w pamięć.
Miękki power metal bez duszy, choć wyraźnie próbują tu stworzyć jakiś klimat.
Do tego produkcja jest straszliwie ugładzona, mastering to dzieło Jensa Bogrena, który majstrował przy tym w AMORPHIS i KREATOR i opinie o jego robocie były mocno podzielone.

Trudno było się spodziewać, że MOB RULES nagle zadziwi świat, ale cuda się zdarzają.
Jednak nie tym razem.


ocena: 6,5/10

new 2.09.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Mob Rules - Temple Of Two Suns (2000)

[Obrazek: R-5160001-1386120730-3320.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Temple Fanfare 02:24
2. Pilot of Earth 02:49
3. Outer Space 03:42
4. Celebration Day (Sun Serenade, Opus I) 06:01
5. Flag of Life (Sun Serenade, Opus II) 04:25
6. Unknown Man 06:01
7. Hold On 03:15
8. Evolution's Falling 05:18
9. Inside the Fire 05:01
10. Eyes of All Young 03:54
11. Hold On (Reprise) 05:02

Rok wydania: 2000
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Oliver Fuhlhage - gitara
Matthias Mineur - gitara
Thorsten Plorin - gitara basowa
Arved Mannott - perkusja
Sascha Onnen - instrumenty klawiszowe
oraz
Sascha Paeth - gitara (9,10)


Limb Music wydała drugi album MOB RULES w grudniu 2000, ponownie przy wsparciu Saschy Paetha i drugiego ex członka HEAVENS GATE wokalisty Thomasa Rettke, który wystąpił w chórach obok innych gości.

Fanfarowe otwarcie tej płyty jest bardzo dobre, zwiastuje jakiś większy rozmach i większą przygodę w tytułowej Świątyni Dwóch Słońc, ale już następny, krótki melodic power metalowy, to już taki gorszy wariant grania chociażby właśnie HEAVENS GATE. Trzeba jednak zauważyć, że Dirks swoim wysokim głosem operuje na tej płycie ogólnie dobrze, a sola i ogólna gra obu gitarzystów jest bardzo dobra.
Dobre wykonanie to jednak mało. MOB RULES gra bardzo generyczny niemiecki power metal wynikający z muzycznych doświadczeń HEAVENS GATE, IRON SAVIOR i po części także GAMMA RAY, ale nie umie tu zainteresować realnie atrakcyjnymi melodiami. To są poprawne kompozycje, zarówno Outer Space jak i Eyes of All Young, ale zupełnie pozbawione własnej tożsamości. Dwuczęściowy Sun Serenade (Celebration Day i Flag of Life) to próba zrobienia czegoś bardziej ambitnego, lekko progressive heavy metalowe w pierwszej części i ubarwionego elementami folkowymi umownie mówiąc progressive melodic power w części drugiej, ale w sumie, to prostu typowe granie MOB RULES z pierwszej płyty, trochę aranżacyjnie podrasowane, zgrabne, ale jednak niezbyt przykuwające uwagę. MOB RULES jako zespół ma za mało do zaoferowania, gdy próbuje być oryginalny i gdy gra trochę bardziej konwencjonalnie z mocno akcentującymi całość gitarami w miarowym Unknown Man prezentuje się bardziej szczerze. Bardzo dobre klawisze tu można usłyszeć i ogólnie Sascha Onnen gra tu znakomicie, także grając na pianinie w romantycznym songu Hold On. Dobry kawałek, choć też trzeba lubić taki wysoki wokal Dirksa, z którym w duecie występuje Susanne Möhle, zresztą także wcześniej w roku 1996 współpracująca z HEAVENS GATE. Problemem MOB RULES jest od początku "talent" do tworzenia kompozycji w niezbyt szybkich tempach, odnoszących się do power metalu z elementami radiowego rocka i zupełnie bezbarwnymi. Tak jest tu słabiutki Evolution's Falling, gdzie te elektroniczne samplery są fatalne, refren miałki, a śpiew Dirksa denerwujący. Jeszcze gorszy jest powłóczysty i pozbawiony wyrazistej melodii Inside the Fire.
Album wycisza się w drugiej części Hold On, nieco bardziej symfonicznej, nieco masywniejszej, ale w zasadzie to faktycznie Reprise. Co do wyciszenia... Tu tak naprawdę nie ma się z czego wyciszać.

Najlepszy Sascha Onnen. No i Sascha Paeth, bo on był tu odpowiedzialny za sound i jest to płyta zrealizowana przepięknie, wieloplanowo, z fantastycznym brzmieniem gitar, planów klawiszowych oraz wybornym ustawieniem Dirksa w muzycznej przestrzeni. Świetnie także brzmi bas i perkusja.
To jednak za mało... Po prostu za mało...


ocena: 6,8/10

new 12.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Mob Rules - Hollowed Be Thy Name (2002)

[Obrazek: R-3370928-1505736787-3305.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hollowed Be Thy Name 05:49
2. Speed of Life 03:19
3. (In the Land of) Wind and Rain 06:05
4. House on Fire 05:23
5. Ghost Town 03:53
6. How the Gypsy Was Born (Frumpy cover) 05:53
7. All Above the Atmosphere 04:01
8. Lord of Madness 05:18
9. A.D.C.O.E. 00:26
10. Way of the World 08:28

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Oliver Fuhlhage - gitara
Matthias Mineur - gitara
Thorsten Plorin - gitara basowa
Arved Mannott - perkusja
Sascha Onnen - instrumenty klawiszowe, pianino


Na poprzedniej płycie zakończyła się współpraca zespołu z Saschą Paethem, a także z wytwórnią Limb Music. Grupa podpisała kontrakt ze Steamhammer, gościnnie pojawił się Roland Grapow, a album miksował i masterował Mistrz Marcus Teske.

Ta płyta zaczyna się od łagodnego, rozbudowanego songu z pianinem Onnena, utworu o cechach progresywnych, takiego sobie w sumie, ale już Speed of Life to szybki typowy niemiecki power metal wynikający z hansenowskiej tradycji i jest solidny, ale solidność w wykonaniu MOB RULES to raczej przeciętność, choć po raz kolejny gitarzyści w indywidualnych popisach są bardzo dobrzy.
Jest tu inny problem. Dirks śpiewa dużo gorzej niż na poprzedniej płycie, chwilami po prostu śpiewa fatalnie, fałszuje, gubi się w wyższych partiach, jest po prostu momentami wręcz denerwujący. Nijaki (In the Land of) Wind and Rain jest jeszcze bardziej nijaki przez jego dramatyczne zawodzenie i dobrze, że się trochę pozbierał w spokojniejszym, elegancko poprowadzonym przez gitary i klawisze House on Fire. Ogólnie to tu Markus Teske zastosował ciekawy zabieg maskujący na tej płycie, bo zasadniczo cofnął Dirksa, ustawił mniej więcej na jednej linii z gitarami i wzmocnił brzmienie klawiszy, które wtórując Dirksowi, nieco łagodzą te liczne kiksy wokalne.
How the Gypsy Was Born to cover bez historii, poza tym, że zaśpiewał tu dodatkowo "Peavy" Wagner z RAGE, natomiast w All Above the Atmosphere zagrał Roland Grapow i dziwnym trafem ta kompozycja przypomina te jego niczym się niewyróżniające kompozycje z obszaru melodic power metal, choć smyczki (klawiszowe) brzmią tu intrygująco.
W Lord of Madness dumne niemieckie fanfary w stylu FREEDOM CALL i  jest to kompozycja nadspodziewanie dobra, jak na MOB RULES, oczywiście. Łagodny lekko zagrany power metal niemiecki i gdy się słyszy rozległy chóralny refren, to już wiadomo, że to taki lepszy (jak dla kogo... hehe) generyczny FREDOM CALL. Także i tym razem nie zrezygnowali z kompozycji dłuższej, bardziej rozbudowanej, trochę w tej melodyjnej epickiej manierze narracyjnej EDGUY i to jest dobre, a byłoby jeszcze lepsze, gdyby refren nie był zrobiony w stylu AVATASIA, a niestety jest. Jest tu także, co bardzo dziwi, fatalne solo gitarowe (Grapow?), ale i ciekawie zrobiona, tajemniczo brzmiąca partia symfoniczna. Na tym albumie po raz kolejny nie zawodzi Sascha Onnen.
Jest jeden killer na tej płycie. To Ghost Town, no i może taki mini killer, ale zagrany przez gitarzystów mocarnie, refren jest świetny, a ozdobniki przewodnie gitary wyborne. Tylko po prostu inny wokalista to powinien zaśpiewać...

Marcus Teske zrobił bardzo dużo, by to zabrzmiało jak należy i trzeba przyznać, że MOB RULES ma ogromne szczęście do zaangażowanych, mistrzowskich speców od inżynierii dźwięku.
A poza tym, taki sobie przeciętny niemiecki melodic power metal głównego hansenowskiego nurtu.


ocena: 6,6/10

new 12.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Mob Rules - Among the Gods (2004)

[Obrazek: R-2617221-1462621599-2205.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Black Rain (Götterdämmerung Buch 1) 05:41
2. Hydrophobia 03:32
3. Invitation Time 03:40
4. The Miracle Dancer 05:3
5. Among the Gods (Götterdämmerung Buch 2) 07:32
6. New World Symphony 03:46
7. Ship of Fools 04:29
8. Seven Seas 04:28
9. Meet You in Heaven 04:26
10. Arabia (Götterdämmerung Buch 3) 06:24

Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Oliver Fuhlhage - gitara
Matthias Mineur - gitara
Thorsten Plorin - gitara basowa
Arved Mannott - perkusja
Sascha Onnen - instrumenty klawiszowe, pianino
oraz Roland Grapow - gitara (1,2,5)


Ponieważ, na szczęście, nie wszystkie niemieckie zespoły power metalowe trzymają się cały czas sztywnych hansenowskich schematów, to i MOB RULES w roku 2004 pokazał, że stać go na oderwanie się od nich. W maju 2004 ekipa z Wilhelmshaven przedstawiła album "Among the Gods"wydany przez Steamhammer.

Osią tego Lp jest heroiczny tryptyk Götterdämmerung Buch, na który składają się Black Rain, Among the Gods i Arabia i trzeba przyznać, że te bogato zaaranżowane, pełne kunsztownych ornamentacji utwory to coś nowego w historii zespołu. Jest monumentalnie, podniośle, pompatycznie nawet i to mocny power metal z wyższej półki, który wymaga tylko lepszego wokalisty, bo wysoki wokal Dirksa nie zawsze tu oddaje specyficzny mroczny i baśniowy klimat tych numerów, gdzie można odnaleźć dalekie echa MORGANA LEFAY w symfonicznym otoczeniu planów dalszych. Każda z tych opowieści jest nieco inna i Arabia to najwięcej refleksyjnego podniosłego metalu, bardziej classic niż power.
Reszta kompozycji ma bardziej hansenowski charakter, co nie oznacza, że są słabe jako naśladownictwo. Sporo tu delikatniej podanych odniesień do GAMMA RAY w udanych, rytmicznych i dynamicznych Hydrophobia oraz Meet You in Heaven. Grają jednak także w swoim dawnym stylu z udanymi partiami klawiszy i ostrych gitar w Invitation Time oraz w bardzo melodyjnym i wysublimowanym w klawiszowych inkrustacjach łagodnym The Miracle Dancer. W takich utworach głos Dirksa brzmi pewniej i bardziej na miejscu niż chociażby w Black Rain. Trochę może zbyt pastelowo prezentuje się coś w rodzaju filmowego songu minstrela z symfoniką w New World Symphony, na szczęście nie jest to jednak krużgankowa pieśń barda w stylu BLIND GUARDIAN, jakby się to mogło wydawać na początku. Tak dosyć barwnie grają, także w miarowych i spokojnych melodic power, dobrze zrobionych Ship of Fools i Seven Seas. Może te refreny wzbogacone  chórkami zaproszonych gości mogłyby być nieco lepsze, ale ogólne wrażenie jest pozytywne.

Jak zwykle świetnie prezentują się ogólnie klawisze Saschy Onnena. Dirks na swoim zwykłym poziomie, natomiast Roland Grapow tym razem po prostu zagrał na gitarze i słychać, że to on właśnie gra. Markus Teske poza tym, że zaśpiewał w chórkach, to przede wszystkim wykonał mix i mastering i ta płyta brzmi wybornie, konkurując pod tym względem z albumem STORMWITCH z tego samego roku. Barwne, soczyste brzmienie wszystkich instrumentów, doskonałe ustawienie planów dalszych i przemyślane rozplanowanie wszystkiego w przestrzeni. Znakomita robota.
Może nie jest to album wybitny, ale należy docenić staranność z jaką MOB RULES to wszystko zrobił i jest to płyta jak do tej pory w dorobku zespołu najlepsza.


ocena: 8/10

new 7.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Mob Rules - Etholution A.D. (2006)

[Obrazek: R-2160886-1505737824-5734.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prologue 00:32
2. Unholy War 05:18
3. Ashes to Ashes (Dust to Dust) 06:56
4. Fuel to the Fire 03:47
5. Veil of Death 01:49
6. The Last Farewell 05:31
7. Day and a Lifetime 04:07
8. River of Pain 03:49
9. Ain't the One 04:53
10. New Horizon 04:32
11.With Sparrows 05:38
12.Better Morning 04:19

Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic progressive power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Sven Lüdke - gitara
Matthias Mineur - gitara
Markus Brinkmann - gitara basowa
Arved Mannott - perkusja
Sascha Onnen - instrumenty klawiszowe, pianino


W roku 2005 skład MOB RULES uległ znacznym zmianom. Odeszli Thorsten Plorin i Oliver Fuhlhage zastąpieni przez mało znanych muzyków. Grupa utrzymała jednak kontrakt ze Steamhammer i w październiku 2006 pojawiła się kolejna ich płyta.

Tym razem zespół postanowił trochę zaskoczyć fanów i rozszerzyć swoją publiczność o zwolenników melodyjnego metalu progresywnego, nawet niekoniecznie w power odmianie. Grupa wykorzystała pewne swoje doświadczenia z trylogii Götterdämmerung Buch z płyty poprzedniej i ogólnie przedstawiła metal bardziej wysublimowany, barwniejszy w aranżacjach i bardzo dopracowanym wokalem Dirksa, który technicznie jest bez zarzutu, ale wydaje się w najwyższych partiach (występujących bardzo często) trochę manieryczny. Więcej twórczej swobody uzyskał Onnen i teraz partie pianina nieraz pojawiają się klawiszami drugiego planu równolegle i mają zdecydowanie bardziej progresywny charakter. Gdyby spojrzeć na ten album ogólnie, to można zauważyć zwrot w kierunku stylistyki włoskiej, wyznaczanej przez takich liderów gatunku jak LABYRINTH czy VISION DIVINE, tyle że do tych najlepszych nieraz sporo brakuje. Dotyczy to także samych melodii. No słychać, że się bardzo starają być i wyważeni i eleganccy, ale sama wyważona elegancja nie zastąpi chwytliwych refrenów i przebojowych na progressive metalową modłę zwrotek. Można powiedzieć, że poczynając od The Last Farewell mamy do czynienia z pewnego rodzaju sztuką dla sztuki, gdzie grupa ostrożnie i nieco sztywno kultywuje zasadnicze tradycje melodic progressive metalu, ale tak, jakby w duchu ta muzyka była im obca. Nijakie są te melodie, dramatyzm, jeśli ma miejsce, jest ledwie w letniej temperaturze i do wrzenia nie dochodzi w ani jednej z kompozycji aż do końca. Poprawnie, gładko, ale zupełnie bez tego, co czyni ten podgatunek interesującym. Do tego gitarzyści nie są przygotowani do grania takiej muzyki. Grają prosto i po prostu zbyt prosto. Wystarczy posłuchać With Sparrows. No i song przy pianinie z orkiestracjami w tle Better Morning jest zupełnie bezbarwny i ta emanacja posępności jest bardzo blada. Trochę lepiej prezentuje się mini koncept Ethnolution rozpoczynający się od Prologu, a kończący na Veil of Death.
Trochę lepiej, bo może nieco epickości i fanfar w spokojnym stylu (Unholy War), solidność narracji dramatycznej Ashes to Ashes (Dust to Dust) i realnie atrakcyjna progresywność (świetne klawisze!) Fuel to the Fire powodują, że jest to dobre granie jako konceptualna całość i próba zrobienia czegoś w miarę oryginalnego.

Jak na album z bardziej progresywnym metalem, to klawisze są wyprodukowane średnio i na wcześniejszych płytach były ciekawiej ustawione. Dosyć miękkie gitary, wokal lekko wysunięty tam, gdzie mógłby być schowany i schowany tam , gdzie jego ekspozycja byłaby zdecydowanie pożądana. Realnie kopiowanie stylu realizacji włoskiej, ale zabrakło tu czegoś i tak wybitny spec jak Marcus Teske tym razem nie stworzył dzieła zachwycającego.
W sumie przeciętna płyta, taka przeciętna niemal w każdym aspekcie. Do czołówki melodic progressive bardzo daleko, dosyć daleko także do dobrych płyt niemieckich w tym podgatunku, bo brak swoistej rozpoznawalności.
Jeśli to był muzyczny eksperyment, to raczej nieudany.


ocena: 6/10

new 9.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#8
Mob Rules - Cannibal Nation (2012)

[Obrazek: R-3990306-1505735531-1548.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Close My Eyes 06:19
2. Lost 06:28
3. Tele Box Fool 04:16
4. Ice & Fire 07:01
5. Soldiers of Fortune 04:50
6. The Sirens 04:26
7. Scream for the Sun (May 29th, 1953) 05:39
8. Cannibal Nation 04:17
9. Sunrise 05:30

Rok wydania: 2012
Gatunek: Power Metal/Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Matthias Mineur - gitara
Sven Lüdke - gitara
Markus Brinkmann - gitara basowa
Nikolas Fritz - perkusja

Jan Christian Halfbrodt - instrumenty klawiszowe
oraz:
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe, orkiestracje


W roku 2010 odchodzi z MOB RULES Sascha Onnen i staje się jednym z filarów najpierw LOVE.MIGHT. KILL a po jego rozwiązaniu - THE UNITY. Zespół jednak z klawiszy nie rezygnuje i na jego miejsce przychodzi Jan Christian Halfbrodt.
Grupa nagrywa kolejny album i przedstawia go AFM Records w październiku 2012 roku.

Jest to kolejny album, gdzie MOB RULES stara się brzmieć bogato i Rodenberg buduje liczne para- symfoniczne plany dalsze,a w znakomitych chórkach udzielają się Herbie Langhans, Chity Somapala i Markus Teske. Zresztą współpraca z RED CIRCUIT jest szersza, bo Teske robi tu także mix i mastering i jest głównym inżynierem dźwięku.
MOB RULES gra jednak swoje i z RED CIRCUIT punktów stycznych nie ma, choć pewne progresywne zapędy ekipy Dirksa są słyszalne. Gdy tej progresji zupełnie ma, jest udany solidny tytułowy power metalowy Cannibal Nation.
Jest umiarkowanie pompatycznie w dosyć rozwlekłym songu Ice & Fire, gdzie najciekawsze wydają się partie rycersko-folkowe i ogólnie te dłuższe utwory wydają się trochę za długie i tak jest w progresywnie potraktowanym Close My Eyes. Taki heavy metal łagodny, ale zupełnie bez historii. Bardziej epicki i bardziej refleksyjny Lost jest nieco lepszy, jednak na tej płycie melodie sa bardzo ograne i mało co realnie zapada w pamięć.
Bardziej w power metalowej stylistyce jest zagrany w umiarkowanym tempie Tele Box Fool, poprawny ale mimo prób bardziej zróżnicowanego śpiewu Dirksa raczej pozostawia obojętnym. W tej i większości pozostałych kompozycji zwraca uwagę dosyć zachowawcza i ostrożna gitarzystów, choć akurat tutaj solo gitarowe jest znakomite. Flirt z metalem symfonicznym w Soldiers of Fortune wychodzi topornie, co nieco dziwi zważywszy, że w przeszłości podobne eksperymenty były zazwyczaj najlepszymi miejscami na płytach. Brak Onnena jest wyraźnie słyszalny, a poprawnie grający drugie plany Halfbrodt nie jest w stanie go zastąpić. Tak do końca raczej mdłe granie power metalowe z bardzo dobrym refrenem w The Sirens i kolejną wycieczką w umiarkowanie klimatycznym heavy metalem progresywnym w Scream for the Sun (May 29th, 1953). Na sam koniec zupełnie bezbarwny "klimatyczny" heavy/progressive utwór Sunrise.

Klaus Dirks sprawia solidne wrażenie, wszystko sprawia solidne wrażenie, Marcus Teske też się solidnie napracował, ale w sumie ta poprawna muzyka pozostawia obojętnym. MOB RULES jako grupa aspirująca do kręgu progressive nie ma w tym gatunku zbyt wiele do zaoferowania.


ocena: 6,3/10

new 27.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#9
Mob Rules - Tales From Beyond (2016)

[Obrazek: R-8297330-1458858948-3175.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Dykemaster's Tale 08:50
2. Somerled 05:56
3. Signs 05:21
4. On the Edge 06:00
5. My Kingdom Come 05:11
6. The Healer 04:29
7. Dust of Vengeance 04:54
8. A Tale from Beyond (Part 1: Through the Eye of the Storm) 05:48
9. A Tale from Beyond (Part 2: A Mirror Inside) 04:55
10. A Tale from Beyond (Part 3: Science Save Me!) 05:08

Rok wydania: 2016
Gatunek: Power Metal/Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Matthias Mineur - gitara
Sven Lüdke - gitara
Markus Brinkmann - gitara basowa
Nikolas Fritz - perkusja
Jan Christian Halfbrodt - instrumenty klawiszowe

Na swojej kolejnej płycie wydanej przez Steamhammer w marcu 2016 roku MOB RULES kontynuuje drogę bardziej rozbudowanych form i kombinacji power metalu z metalem klasycznym i nieco progresywnym i proponuje godzinę takiej muzyki.

Już na samym początku to prawie dziewięć minut Dykemaster's Tale, gdzie początek wskazuje na inspiracje BLIND GUARDIAN, a ostatecznie słychać dalej mocne echa IRON MAIDEN i typowego heavy metalu niemieckiego o lekkim zabarwieniu epickim. Wolne poetyckie partie przetykane są tu zdecydowanie bardziej dynamicznymi, a solo jest bardzo dobre. Ten utwór robi dobre wrażenie i zaczyna świtać nadzieja, że tym razem MOB RULES pokaże się z lepszej strony, niż  w roku 2012. Dudy w Somerled są może nieco przydługie na wstępie, ale potoczysty heavy metal z akcentami celtyckimi i bojowy klimat tego utworu mogą się podobać. Potem Signs i początek wskazuje na inspiracje SAVATAGE. Rozwija się to jednak w raczej mało atrakcyjny heavy metal w umiarkowanym tempie i podobnych utworów, o sentymentalnym po części charakterze, MOB RULES kilka już miał. Zdecydowanie lepszy jest heroiczny On the Edge, praca gitar nieco pod IRON MAIDEN, wyrazisty układ riffów i bardzo dobra melodia. Nie ma w tym numerze kombinowania, jest za to rozległy refren zaśpiewany dosyć wysoko przez Dirksa, który jest w bardzo dobrej formie. Jak zwykle towarzyszą mu wyborne chórki, gdzie można usłyszeć Chitral Somapala, Marcusa Teske i Herbie Langhansa. Co jak co, ale te złożone z gwiazd chórki to w rękach MOB RULES potęga. My Kingdom Come to dobry heroiczny utwór z dłuższymi fragmentami o łagodniejszym nostalgiczo - melancholijnym charakterze i chyba najwięcej tu odniesień do stylistyki BLIND GUARDIAN. O ile My Kingdom Come nieco usypia, to The Healer elektryzuje, przynajmniej w ciekawej części wstępnej, ale także i refren jest tu zgrabny i nośny. Dust of Vengeance to zdecydowanie power metal z ostrymi interludiami, które nadają tej kompozycji dumny i podniosły charakter. Po raz kolejny refren jest cieplejszy, niemal monumentalny i jako lekki kontrapunkt dobrze pomyślany.
Album w końcowej części zbudowany jest z tryptyku A Tale from Beyond i zespół niezależnie od ogólnej wartości danej płyty w takich mini konceptach zawsze miał dużo dobrego do powiedzenia. Tym razem jednak Part 1 to dosyć statyczny i stylizowany na posępny tradycyjny heavy metal, gdzie najlepiej wypada część instrumentalna z opowiadająca ciąg dalszy historii gitarami. Part 2 ma więcej dramatyzmu w wolnych tempach, mocnych akordach, wykorzystaniu gitary akustycznej i onirycznych solówek z narracjami na planie drugim. Part 3 nawiązuje do Part 1, konkurując z nią ładunkiem smutku i siłą gitar i w sumie cały tryptyk jest melancholijnym heavy metalem w epickich klimatach, nastawionym na ekspozycję gitar i z niewielkim udziałem planów klawiszowych.

Tym razem Markus Teske, kontynuujący z MOB RULES współpracę jako producent i realizator soundu zrobił wszystko "bardziej": i gitary są bardziej głębokie i heavy metalowe, perkusja bardziej nasycona w przestrzeni bębnami i blachami, bas bardziej słyszalny, wokal bardziej wyeksponowany. Ciekawe brzmienie.
To bardzo dobra płyta. Może dlatego, że nie ma tu zbędnego kombinowania i jest po prostu heavy metal głównego nurtu, zagrany przez doświadczoną ekipę.


ocena: 8/10

new 5.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości