Imperivm
#1
Imperivm - Holy War (2020)

[Obrazek: a1463011052_10.jpg]

tracklista:
1.Time to Fight 03:58
2.In a Holy War 04:06
3.Fallen Away 04:01
4.Second Triumvirate 05:08
5.3-Headed Monster 05:00
6.Quo Vadis Domine? 04:40
7.Brothers of Legion 04:27
8.Sign of the Cross 04:19
9.Rain of Ash 03:55
10.Persecution 04:09
11.Fear of Messiah 03:07

rok wydania: 2020
gatunek: power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Giuseppe Scaffidi (Spartacus Thracius) - śpiew
Leonardo Vella (Publius Sextius Leo) - gitara
Giuseppe Leto Barone (Atticus Magnus Baro) - gitara, gitara basowa
Fausto Fiore (Marcus Iunius Flores) - perkusja
Marco Valvano (Appius Flaminius) - instrumenty klawiszowe

Na początku lipca ukazała się wydana nakładem własnym płyta włoskiego IMPERIVM z Varese w Lombardii. Jest ich trzeci album, przy czym o poprzednich można powiedzieć niewiele dobrego ponadto, że w ramach melodyjnego heavy z elementami melodic power podejmowali interesującą tematykę historyczną. Wokalnie i kompozycyjnie było bardzo przeciętnie i trudno uznać te albumy za jakoś godne większej uwagi.

Tak zapewne byłoby i w przypadku "Holy War", gdyby grupa szła drogą tego, co zaproponowała na LP "Rome Burns" z 2017 roku, tym razem jest jednak inaczej. Zespól zaprezentował power metal rycerski i epicki, ale wzorowany na stylu szwedzkim i niemieckim. Wyszło zupełnie dobrze.
Udane są numery w umiarkowanych tempach i na swój sposób przesycone melodyjnie podaną dostojnością i łagodnym heroizmem, podkreślanym gustownymi partiami klawiszowymi. Jest to nawet przebojowe w Time to Fight i w szybkim zdecydowanie zagranym Brothers of Legion i ta kompozycja jest najlepsza na tej płycie. Świetne solo gitarowe! Fajnie buja także Rain of Ash, pogodny w sferze muzycznej wbrew posępnemu tytułowi. Przeciętnego melodic heavy też nie zabrakło i specjalnie nie porusza ani Sign of the Cross, ani także Persecution, o cechach szwedzkiego melodic power z przełomu stuleci. Mocniejsze kawałki o rycerskim charakterze oparte są o jasno wyrażone melodie, szkoda tylko, że za bardzo złagodzono klimat In a Holy War. Za to bardzo dobrze pod względem refrenu prezentuje się inny bojowy i heroiczny Fallen Away. Do słabszych utworów należy mało wyrazisty Second Triumvirate z refrenem chyba bardziej pasującym do HELLOWEEN oraz tchnący muzyczną naiwnością niemieckiego melodic power 3-Headed Monster. Delikatny rock prezentują w songu Quo Vadis Domine? i ten utwór, z dodatkowym wokalem żeńskim, jest jakby pokłosiem płyty poprzedniej. Ładne, eleganckie zakończenie to Fear of Messiah, zwiewny melodic power i chyba najbardziej typowa dla stylu włoskiego kompozycja na tym LP.
Wokalnie jest tak sobie i Spartacus Thracius z pewnością do czołówki włoskich frontmanów nie należy, za to znakomite są we wszystkich utworach chórki, basista jest nad wyraz kompetentny, a klawiszowca Marco Valvano chciałoby się tu usłyszeć więcej, choć przecież nie gra skomplikowanych rzeczy.
Dawno już nie dziwi jakość realizacji albumów self-release. Ten album Włochów brzmi fantastycznie, bas jest zrobiony wybornie, klawisze kolorowe i wyraziste, perkusja przestrzenna i soczysta, gitary tną, jak należy. Sound znakomity, a osoby odpowiedzialne za mix i mastering wykonały godną szacunku robotę.

Nie jest to płyta ani wybitna, ani przełomowa. Jest to jednak power metal dobry w swoim podgatunku i grupa odnalazła chyba wreszcie drogę, która może przyniesie im większy sukces w przyszłości, jeśli stworzą więcej killerów  w rodzaju Brothers of Legion.


ocena: 7/10

new 6.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości