New Horizon
#1
New Horizon - Gate of the Gods (2022)

[Obrazek: 1017737.jpg?0550]

tracklista:
1.A New Horizon (Intro) 01:26
2.We Unite 05:46
3.Stronger Than Steel 03:44
4.Cry for Freedom 05:26
5.Call the Underground 05:28
6.Stardust 05:50
7.Event Horizon 04:13
8.The End of All 04:54
9.Fearless 05:21
10.Gate of the Gods 07:29

rok wydania: 2022
gatunek: heavy/power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Erik Grönwall  - śpiew
Jona Tee - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Robban Bäck - perkusja
oraz Goście


Ten zespół stworzony został przez dwóch szwedzkich muzyków związanych ze znaną melodic rockową grupą H.E.A.T., przy czym Erik Grönwall od 2020 już w niej nie występuje. Jona Tee czyli Hans Jonas Kristofer Thege metalowy pazur pokazał już w roku ubiegłym w innym, wysokiej klasy nowym zespole, grającym melodyjny heavy/power czyli CROWNE. Teraz kolej na NEW HORIZON, którego debiut wydałą Frontiers Records 11 marca 2022.

Gdyby sądzić tylko po tytułowym Gate of the Gods, to można by powiedzieć, że powstał kolejny zespół grający nad wyraz sprawnie epicki heavy/power z pewnymi pretensjami na przebojowość, ale i spandexowe napuszenie szwedzkich grup neotradycyjnego heavy metalu spod znaku STEELWINGS czy KATANA. Takich mało autentycznych... Jasne, to udana kompozycja, z akcentami ancient, przemyślaną aranżacją i tak dalej. Jednak cała taka płyta nie porywałaby, po prostu. Dobrze, że panowie nie zapominają o prawdziwej przebojowości H.E.A.T. Doprawdy, ta jest wyjątkowo sprawnie, momentami po prostu kapitalnie zaimplementowana w mocny heavy/power metalowy sound, a przechodzenie od zdecydowanego riffowania w zwrotkach do mega chwytliwych refrenów jest mistrzowskie. Co więcej, nie są to refreny hard rockowe czy melodic metalowego radiowego nurtu, tu jest i epika, i heroizm, i podniosły nastrój, i swobodnie podany majestat, niemal hymnowy. Tak jak w We Unite (świetne chóry!), czy w wolniejszym Stronger Than Steel z rozdzierającymi gitarami i przepięknym dumnym refrenem. Czasem się to umiarkowanie niewinnie zaczyna jak Cry for Freedom, no a potem czarują, czarują w melodyjnym graniu, wciągającym, magicznym w zwrotkach! I jest nawet lekko mrocznie i posępnie miejscami... Celtyckie motywy w Call the Underground przypominają Gary Moore'a, jednak utwór ten rozwija się jako rytmiczny, pełen energii heavy/power z dążeniem do muzycznej Irlandii w refrenie. I rozmach i w aranżacji tryskającej umiejętnym wykorzystaniem różnych inkrustacji i ornamentacji gitarowych i klawiszowych. Stardust to może nie jest jakieś kompozycyjne odkrycie, ale pasja wykonania na pewno robi wrażenie. W Event Horizon startują jak SABATON, by zaskoczyć łagodnością wokalu i zaraz potem znów powrócić do rytmicznego ataku. Potężny refren zmiata wszystko na swojej drodze. Moc! Gitarowe solo kapitalne (zresztą, jak niemal wszystkie na tym LP, co się zdarza nieczęsto). Realny i niczym nie rozwodniony melodyjny heavy/power heroiczny to przecudownej urody The End of All z wysuniętym dodatkowo na plan pierwszy wokalem Erika w epickich zwrotkach. I ten porywający styl szybkiego grania w Fearless - ten refren i ten plan drugi, którego warto posłuchać oddzielnie. Majstersztyk!

Wzmocniony, cięższy i mocniejszy niż zwykle wokal Erika prezentuje się nad wyraz okazale i to jest właściwy człowiek na tej pozycji. Ponadto, potrafi ten cały dumny heroizm przekazać w sposób bardzo autentyczny i przekonujący. Jona Tee gra dynamicznie i z melodyjnie podaną agresją, a warto przy okazji powiedzieć, że wsparło go tu jako muzycy studyjni grono znanych gitarzystów metalowych i rockowych, by wspomnieć tylko Sama Totmana z DRAGONFORCE czy Roba Magnussona z DYNAZTY. Sola pełne ekspresji i finezji oraz treści muzycznej, wirtuozerskie. Klasa! Na perkusji zagrał tu znany z MUSTASCH, ale i ze współpracy z Jona Tee w rockowej formacji AUTUMN's CHILD Robert Bäck i jego partie są potężne, godne heavy/power metalowego miana.

Produkcja Jona wyborna. Ostry, klarowny sound gitar, grzmiąca perkusja, w punkt ustawiony wokal Erika.
Po raz drugi w tym roku po SERIOUS BLACK ktoś tak pięknie nawiązuje do wspaniałych tradycji DREAM EVIL.


ocena: 9,5/10

new 11.03.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
New Horizon - Conquerors (2024)

[Obrazek: 1222890.jpg?1130]

tracklista:
1.Against the Odds 04:31
2.King of Kings 04:57
3.Daimyo 04:51
4.Shadow Warrior 05:02
5.Apollo 06:03
6.Fallout War 04:03
7.Messenger of the Stars 04:59
8.Before the Dawn 04:22
9.Edge of Insanity 04:26
10.Alexander the Great (356 - 323 B.C.) (Iron Maiden cover) 08:45

rok wydania: 2024
gatunek: power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Nils Molin - śpiew
Jona Tee - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
George Egg - perkusja


Pierwsza odsłona NEW HORIZON z roku 2022 to było "to". Teraz druga odsłona, ponownie dzięki Frontiers Records, w połowie czerwca 2024. Tym razem Jona Tee już podbudowany sukcesem swoje drugiej grupy CROWNE i z nowym wokalistą. To nie byle kto, to Nils Molin z DYNAZTY! I jako perkusista Georg Adrian William Olof Härnsten Egg także z DYNAZTY.

Nils Molin to wokalista, który w heroicznym rycerskim power metalowym stylu się dotąd nie prezentował. DYNAZTY to jednak inny rodzaj metalu... Jednak, jeśli ktoś jest talentem klasy światowej, to potrafi zaśpiewać wszystko i zawsze zachwycać. Po prostu kapitalny jest Molin i kapitalną melodię ma King of Kings, kompozycja która ten album promowała. Co za różnorodność środków i metod zastosowanych przez Molina. Coś niesamowitego w opcji nośnego epic power hita! Ten album to wzorcowy przykład melodyjnego power metalu w europejskim stylu. Po prostu wzorcowy, choć mamy tu przecież bardzo interesujący cover IRON MAIDEN, gdzie klasyk został zaprezentowany w odświeżonej formule.
Piękne sola tu gościnnie grają Love Magnusson (DYNAZTY, CROWNE), Daniel Johansson i Laucha Figueroa. Bogate, treściwe i technicznie zaawansowane. Energia, melodyjność, ten fanfarowy triumf, to słychać w szybkich Against the Odds, gdzie dodatkowo co rusz Jona Tee atakuje klawiszowymi pasażami. Jest tu ta heroiczna przebojowość chociażby WARKINGS w potężnie zaśpiewanym przez Molina nieco wolniejszym Daimyo, jest także wspaniałe połączenie klasycznych szwedzkich power metalowych riffów z mega epicką melodią w niemal helleńskim stylu w Shadow Warrior. Moc! "Kosmiczny", dramatyczny Apollo wzbogacono refrenem w stylu SABATON. I potężny nośny refren wyrasta niespodziewanie z mocnego riffowania power metalowego w Fallout War, kompozycji sięgającej tradycji NOSTRADAMEUS czy PERSUADER. Power metal, wzorcowy euro power metal z narastającym, napierającym refrenem - tak, Messenger of the Stars, a na koniec zasadniczej części albumu Edge of Insanity, choć ten refren nie robi już takiego wrażenia. Jest i czas na łagodniejszą kompozycję w balladowym stylu fantasy Before the Dawn, z gitarą akustyczną i tłem para symfonicznym, gdzie Elize Ryd tworzy duet z Molinem taki jak w AMARANTHE, ale ta kompozycja jest niestety niezbyt udana i mało atrakcyjna.

Sound jest ostry, bardzo selektywny, czytelny w najdrobniejszych szczegółach, z lekko cofniętą perkusją, która jednak by mogła tu mocniej przygniatać. Mastering wykonał mało znany inżynier dźwięku Chris Snyder. To jest bardzo dobra robota, choć ciekawe jak by to wyszło, gdyby tu zastosowano sound włoski, a nie szwedzki.
Piękne, zróżnicowane kompozycje lidera, kolejny kosmiczny występ Nilsa Molina, który zachwyca i zdumienia w każdej sekundzie.


ocena: 9,4/10

new 27.06.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości