Attacker
#1
Attacker - Battle at Helm's Deep (1985)

[Obrazek: R-2627854-1397636925-1890.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Hermit 04:29
2. The Wrath of Nevermore 04:41
3. Disciple 03:38
4. Downfall 05:20
5. Slayer's Blade 03:08
6. Battle at Helm's Deep 04:00
7. Kick Your Face 04:48
8. Dance of the Crazies 05:06
9. (Call On) The Attacker 03:47

Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Bob Mitchell - śpiew
Pat Marinelli - gitara
Jim Mooney - gitara
Lou Ciarlo - bas
Mike Sabatini - perkusja

Debiut ATTACKER przypadł w tym jakże ważnym dla amerykańskiego power metalu roku 1985. Grupa zdołała po niedługim czasie od powstania podpisać kontrakt z niezbyt jeszcze wtedy znaną wytwórnią Metal Blade i zaprezentować swój pierwszy LP niemal równolegle z innymi grupami formującej się czołówki heavy power z USA.

Ten zespół grał tu dynamiczny heavy/power metal, jednak słuchając tego debiutu, można odnieść wrażenie sporego bałaganu muzycznego. Zmiany tempa w "The Wrath of Nevermore" czy niezdecydowanie na jednoznaczne tempo w "The Hermit" albo "Dance of the Crazies" nie wynikały raczej z celowego komplikowania kompozycji. Niedopracowane zostały same utwory pod względem konstrukcji. Lepiej słucha się tych najprostszych jak "Disciple" w średnim tempie i z lżejszym spokojniejszym wokalem Mitchella. Ten wokalista jest jednym ze słabszych ogniw zespołu, jeśli nie najsłabszym. W momentach dynamicznych brak mu drapieżności w łagodniejszych jakoś przypomina manierą wczesnego Ozzy Osbourne', a co do tej muzyki nie bardzo pasuje. W "Slayer's Blade" wypada nieco lepiej, choć i te wysokie zaśpiewy do ekstraklasy nie należą. ATTACKER próbuje grać power metal surowy, jest on jednak bardziej prymitywny niż surowy, co słychać w "(Call On) The Attacker". Wrażenie tego prymitywizmu pogłębia i średnia w sumie jakość melodii, nawet wtedy, gdy ta melodia jest najważniejsza, jak w "Downfall".
To, co zupełnie proste jeszcze wypada bardzo dobrze i "Kick Your Face" to jedyny kawał solidnego power metalowego grania w amerykańskim stylu. Gitarowa robota jest przeciętna, sola, mimo pozornego nasycenia energią, w większości bardzo proste i mało finezyjne. Próby bardziej rycerskiego grania nie owocują dobrym rezultatem i numer tytułowy jest wyjątkowo w tej kategorii przeciętny, także dlatego, że faktycznej linii przewodniej melodii tu nie ma.

Sekcja rytmiczna bardzo głośna, zdecydowanie za głośna, tym bardziej że perkusja wali w wielu miejscach bez ładu i składu. Najlepiej wypada robota basisty Ciarlo i te natarcia są zazwyczaj bardzo udane. Produkcja tego LP jest fatalna i brzmienie to absolutna garażowa surowizna. Można odnieść wrażenie, że tych kompozycji nikt nie poddawał jakiejś obróbce. Jedna z najgorzej wyprodukowanych płyt metalowych, jakie w tym czasie ukazały się na winylu.
ATTACKER trudno zaliczyć do jakiejś czołówki. Zespół bardzo na tym albumie przeciętny, pozbawiony indywidualności muzycznej i ludzi, którzy by tu odcisnęli swoje własne piętno. Zbiór prostych, a momentami prostackich utworów power metalowych, które trafiły w dobry moment.
ATTACKER nagrywał dalej, mając pewne grono swoich zwolenników, jednak już bez Boba Mitchella, który zespół niebawem opuścił.


Ocena: 4.5/10

28.09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Attacker - The Second Coming (1988)

[Obrazek: R-2001669-1315629806.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Lords of Thunder 02:57
2. Desecration 04:12
3. Zero Hour 03:23
4. Revelations of Evil 05:28
5. The Madness 03:38
6. Captives of Babylon 03:25
7. Octagon 01:55
8. Emanon 03:30

Rok wydania: 1988
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
John Leone - śpiew
Pat Marinelli - gitara
Tom D'Amico - gitara
Lou Ciarlo - bas
Mike Sabatini - perkusja

"Drugie Nadejście" ATTACKER miało miejsce w roku 1988. Gdy w roku 1986 odszedł Bob Mitchell, to miejsce wokalisty zajął z nowojorskiego PHANTOM LORD i grupa z nowym drugim gitarzystą Tom D'Amico zaprezentowała 28 minut nowej muzyki.

USPM jaki zagrali na tym albumie, jest bardziej przemyślany i dopracowany niż na debiucie. Można sobie było pozwolić na więcej także dlatego, że Leone to fachowiec wysokiej klasy i zarówno jego wysokie dramatyczne zaśpiewy, jak i ostre drapieżne ataki i spory zasięg głosu pozwoliły, by ciągnął to wszystko do przodu, nawet jeśli same riffy i pomysły na melodie było trochę gorsze. Jest tu i epicki dramatyzm w Captives of Babylon, jest także bardzo klasyczny lekko surowy styl heroiczny USPM w Lords of Thunder, Desecration czy Emanon. Revelations of Evil jest wolniejszy, lekko tajemniczy, mroczny i słychać w drugiej części, że grupa potrafi wyprowadzać szybkie surowe ataki w niespodziewanym momencie.
Album zawiera jeden kapitalny numer, wyrastający zdecydowanie ponad poziom całej płyty. To dewastujący Zero Hour, klasyka USPM z niesamowitymi natarciami gitarzystów i natchnionym, genialnym wokalem Johna Leone. Coś niesamowitego on tu wyczynia i przyćmiewa zdecydowanie apokaliptyczne solo gitarowe. Ekstraklasa i zniszczenie! Są tacy, którzy twierdzą, że ten jeden utwór unieśmiertelnił muzycznie ATTACKER i ja się z tym stwierdzeniem zgadzam.

Ogólnie jest to płyta bardzo dobra, rasowa w gatunku, zagrana z dużą pewnością siebie i pozostawiająca debiut daleko w tyle. Także pod względem produkcyjnym, bo tu nie można mieć zastrzeżeń do klasycznego amerykańskiego soundu gitar i perkusji lat 80 tych w tym gatunku.
W roku 1988 zainteresowanie power metalem w USA znacznie zmalało wobec inwazji thrashu i ATTACKER tej konkurencji nie wytrzymał. Grupa została rozwiązana w 1989.
John Leone zmarł w 1994 na raka, w 2001 zmarł także Tom D'Amico. W tym samym roku ATTACKER odrodził się w zmienionym składzie, do którego dwa lata później dołączył jako wokalista... Bob Mitchell.

ocena: 8/10

new 5.04.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Attacker - Giants of Canaan (2013)

[Obrazek: Ny04NTIzLmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. As They Descend 01:04
2. Giants of Canaan 05:39
3. Trapped in Black 04:54
4. The Hammer 05:15
5. Washed in Blood 04:54
6. Sands of Time 04:25
7. Curse the Light 04:19
8. Black Winds Calling 04:14
9. Steel Vengeance 03:53
10.Born into Battle 06:08
11.Glen of the Ghost 06:52

Rok wydania: 2013
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Bobby Lucas - śpiew
Pat Marinelli - gitara
Michael Benetatos - gitara
Jon Hanemann - gitara basowa
Mike Sabatini - perkusja

Po dosyć kontrowersyjnym okresie, gdy wokalistą w zespole był Bob Mitchell, zakończonym jego odejściem w roku 2008 po nagraniu dwóch albumów, ATTACKER zmagał się przez pewien czas z obsadą stanowiska frontmana i po kilku nieudanych latach z innymi wokalistami ostatecznie przyjęty został Bobby Lucas, który tak świetnie zaprezentował się w OVERLORDE, no także w swoim starym macierzystym MORBID SIN, któremu po tylu latach istnienia w podziemiu udało się w końcu zadebiutować w roku 2010. Nową twarzą w zespole był także basista Jon Hanemann, pozyskany w roku 2012, ale nie zagrzał on w ATTACKER długo miejsca, opuszczając kolegów w 2014. Szybko nagrana została płyta, którą włoska wytwórnia Metal On Metal wydała w lutym 2013 roku.

Tytuł albumu z pewnością nie został wybrany przypadkowo. Giants of Canaan to wspaniała kompozycja i jeden z najlepszych openerów w historii USPM, przede wszystkim dlatego, że epicki wymiar łączy się z tu z przepięknie ulokowaną gitarową neoklasyką i podobnych rzeczy Marinelli nigdy wcześniej nie grał. Jednocześnie niczego tu nie brakuje dla miłośników pure USPM i jest szybkie tempo, nieustanny gitarowy atak i Bobby Lucas z wyjątkowo zgrabnymi wysokimi partiami. Chyba można powiedzieć, że ten album ATTACKER jest jego najlepszym występem w karierze, w repertuarze nieraz trudnym wykonawczo, wymagającym niemal aktorskiego podejścia, jak w innym niezwykle udanym heroicznym heavy/power metalowym Glen of the Ghost, zgrabnie w średnim tempie spinającym klamrą z Giants of Canaan ten LP w jedną całość. Miedzy nimi jest dużo bardzo udanej muzyki USPM w bojowych klimatach, masywnej zwartej, ozdobionej efektownej solówkami, jak Born into Battle, Steel Vengeance czy też Black Winds Calling i w tych utworach grupa pokazuje, że gatunek USPM nie jest wcale tak do końca wyeksploatowany, i że dobre melodie wcale nie wpływają na jego wypaczenie. No i ten świetny rozległy rycerski refren z Curse the Light! Pewne elementy "ancient" przemycają w Sands of Time z kunsztowną grą obu gitarzystów i zastanawia fakt, czemu dopiero na tej płycie Marinell i Benetados odeszli od nieco prymitywnej gry z wcześniejszych dwóch albumów. Tu to perfekcyjna maszyna i to słychać w efektownym Trapped in Black, och jak bardzo amerykańskim latami 90tymi przecież. Może tylko The Hammer trudno uznać za szczególnie oryginalny, choć wolne classic metalowe partie są jednymi z najlepszych na płycie.

Ma ten album swoistą klasę, elegancję i klimat. I w końcu Mistrz Alan Douches (do trzech razy sztuka) stworzył dla ATTACKER sound (te basy, ta perkusja i głębia gitar!), który uwypukla wszystkie pozytywne strony ich muzyki. Może jest to nawet jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów z USPM w bieżącym stuleciu?
I na pewno najlepsza płyta ATTACKER w ich dorobku. Nowa klasyka USPM XXI wieku.


ocena: 8,8/10

new 23.06.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Attacker - The God Particle (2024)

[Obrazek: 1220924.jpg?0955]

Tracklista:
1. Knights of Terror 04:51
2. Curse of Creation 04:00
3. Stigmatized 04:34
4. River of Souls 03:52
5. Kingdom of Iron 03:52
6. World in Flames 03:37
7. The Mighty Have Fallen 04:23
8. The God Particle 04:29

Rok wydania: 2024
Gatunek: heavy/power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Bobby Lucas - śpiew
Jon Hasselbrink - gitara
Michael Benetatos - gitara
Brian Smith - gitara basowa
Mike Sabatini - perkusja

W roku 2016 ATTACKER przedstawił album "Sins of the World", który mógł zadowolić tylko najbardziej zagorzałych fanów US power w thrashowym sosie. Grupa zamilkła na wiele lat i nawet na krótko w 2020 opuścił ją Bobby Lucas. Po jakimś czasie zespół przystąpił do nagrywania nowej płyty, która została wydana dziś 12 kwietnia przez włoską wytwórnię Cruz del Sur Music.

Nieco ponad trzydzieści minut muzyki... Bo właśnie, jakiej? Bardzo generycznej w stosunku do LP poprzedniego, i to się słyszy od samego początku do końca. ATTACKER poszedł po najprostszej linii oporu i wystawił Lucasa na pierwszą linię, by osłabiał wrażenie zupełnego braku inwencji twórczej i wykonawczej gitarzystów. Szkoda, że poza kilkoma solówkami Benetatos nie ma tu nic do powiedzenia i ta płyta to tyle samo dobrej amerykańskiej mocnej metalowej muzyki co i w 2016, czyli praktycznie wcale. Fatalne rozpoczęcie w nijakim i agresywnym na siłę Knights of Terror, wolniejszy Curse of Creation jest bardziej uporządkowany i ma nieco mrocznego klimatu, ale tu się z kolei ujawnia, że Lucas w dobrej formie nie jest i bardzo się męczy. Momentami aż go szkoda. Nijaki, zagrany w dwóch tempach Stigmatized mija bez echa, a teoretycznie epicki heavy/power jest w melodii tak ograny, że pozostaje tu słuchać krótkich solowych popisów gitarowych i może nieco lepiej śpiewającego Lucasa. Kingdom of Iron raczej zawstydzający i to taka parodia muzyki z LP "Giants of Canaan" wyszła i nic ponadto. Podobnie World in Flames tyle, że tu jest jeszcze gorzej... Pogubili się kompletnie w niby bardziej heroicznym i dążącym do obszarów NWOTHM The Mighty Have Fallen. Po prostu jak na rycerski heavy/power obecnych czasów, jest to zupełnie nieatrakcyjne i bardzo toporne. I jak nijako i nerwowo zaczęli, tak i skończyli w The God Particle, z komiksowymi dodatkowymi wokalami. Zawstydzające.

Co z tego, że brzmienie jest bardzo dobre (mastering zrobił zasłużony amerykański inżynier dźwięku Joe Lambert), skoro nie ma tu ani jednego dobrego utworu w kategorii USPM czy heavy/power? Ta płyta wyszła, bo wyszła, grupa o sobie przypomniała, ale w kiepskim, niestety, stylu.


ocena: 5,2/10

new 12.04.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości