18.07.2018, 14:38:26
Gatekeeper - East of Sun (2018)
new 18.07.2018
tracklista:
1.Blade of Cimmeria 03:17
2.North Wolves 06:50
3.Warrior Without Fear 04:19
4.Ninefold Muse 08:10
5.Bell of Tarantia 06:18
6.East of Sun 04:27
7.Swan Road Saga 06:26
8.Oncoming Ice 08:36
rok wydania: 2018
gatunek: epic heavy metal
kraj: Kanada
skład zespołu:
Jean-Pierre Abboud - śpiew
Kenny Kroecher - gitara
Geoff Blackwell - gitara
David Messier - gitara basowa
Tommy Tro - perkusja
Po kilku latach cierpliwego promowania swoje twórczości w końcu zadebiutował kanadyjski GATEKEEPER z Vancouver. Płyta została wydana przez Cruz del Sur Music w kwietniu.
Po kilku latach cierpliwego promowania swoje twórczości w końcu zadebiutował kanadyjski GATEKEEPER z Vancouver. Płyta została wydana przez Cruz del Sur Music w kwietniu.
To, co grają, można określić krótko - epicki heavy metal w tradycyjnym stylu. Album ten zawiera po części materiał znany z poprzednich, niezależnych wydawnictw grupy, a ukazał się nakładem włoskiej wytwórni Cruz del Sur Music, specjalizującej się w tego rodzaju muzyce.
Płyta zawiera zarówno szybkie heavy metalowe numery w warstwie wokalnej, wzbogacone o bojowe chórki i okrzyki, jak otwierający go Blade of Cimmeria, jak i bardziej monumentalne kompozycje. Te są dosyć surowe, zarówno w melodiach jak i dodatkowych planach, niekiedy z wokalistą śpiewającym niemal a capella na tle ostrych, odległych od siebie akordów gitarowych jak w North Wolves, gdzie można też usłyszeć fragment z gitarą akustyczną. Najdłuższe kompozycje, zwłaszcza Ninefold Muse, obracają się w estetyce epic doom typu FORSAKEN, ISOLE czy SOLSTICE i w osiąganiu klimatycznej mocy w wolnych tempach nie bardzo sobie radzą. Te duety wokalne niezbyt udane, a grane w kółko te same riffy mocno ograne i mało atrakcyjne. W szybkich mamy nieustępliwe wysokoenergetyczne riffowanie w ataku dwóch gitar, barbarzyński śpiew Abbouda w wolniejszych, niestety nieco bezradnego grania w solach i trudności z zapełnieniem pustych przestrzeni.Nie bardzo sensowne jest zmienianie temp w takim na przykład Warrior Without Fear. Bell of Tarantia był prezentowany już dwa lata wcześniej na oficjalnych wydawnictwach, w tym na XIV składance Metal Blade i chyba wytwórnia uznała, poniekąd słusznie, że w ten zespół nie bardzo opłaca się inwestować. Ten utwór jest poniekąd kwintesencją stylu GATEKEEPER. East of Sun jest nieudaną próbą pogodzenia MANOWAR i OMEN, z zupełnie bezsensownymi złagodzeniami. W Swan Road Saga skręcają w bardzo niebezpieczne dla siebie obszary KAMELOT, wychodzą jednak z w miarę obronną ręką. Nie oznacza to jednak, że gdyby cała płyta była taka, to byłaby godna większego zainteresowania.
Jean-Pierre Abboud jest wyraźnie zapatrzony w Erica Adamsa i w sumie wychodzi mu to nieźle, chociaż, gdy przychodzi do epickiego śpiewania, to jest już różnie, choć zazwyczaj co najmniej dobrze. Kroecher i Blackwell jako gitarzyści niczym nie imponują, można nawet powiedzieć, że ich umiejętności są co najwyżej przeciętne, zwłaszcza na tle wysokiej klasy technicznych gitarzystów, jacy grają teraz nawet w zupełnie nieznanych zespołach. Sekcja rytmiczna taka sobie.
Realizacja też nie wzbudza specjalnie pozytywnych reakcji. Perkusja dosyć kartonowa (werbelki!), bas co najwyżej znośny, natomiast gitary częściej brudnawo brzęczą niż kruszą mury.
Zasadniczo to jest tak, że epic heavy metal opiera się nie tylko na barbarzyńskim śpiewie i surowości, ale i na takich melodiach i hymnowych refrenach, że chce się zakładać swój ulubiony pancerz. Tu więcej zniecierpliwienia przy okazji dłużyzn niż satysfakcji z uczestniczenia w epickich wydarzeniach. Kilka oddzielnych momentów i w miarę sensowny fragmentami Oncoming Ice to niewiele...
Zaryzykuję stwierdzenie, że lider zespołu i twórca repertuaru Geoff Blackwell (Jeff Black) nasłuchał się epic heavy, głównie z USA i postanowił zrobić coś podobnego w Kanadzie.
Nawiasem mówiąc, do grup greckich czy włoskich żadnego startu to nie ma.
Ocena: 6,4/10
Płyta zawiera zarówno szybkie heavy metalowe numery w warstwie wokalnej, wzbogacone o bojowe chórki i okrzyki, jak otwierający go Blade of Cimmeria, jak i bardziej monumentalne kompozycje. Te są dosyć surowe, zarówno w melodiach jak i dodatkowych planach, niekiedy z wokalistą śpiewającym niemal a capella na tle ostrych, odległych od siebie akordów gitarowych jak w North Wolves, gdzie można też usłyszeć fragment z gitarą akustyczną. Najdłuższe kompozycje, zwłaszcza Ninefold Muse, obracają się w estetyce epic doom typu FORSAKEN, ISOLE czy SOLSTICE i w osiąganiu klimatycznej mocy w wolnych tempach nie bardzo sobie radzą. Te duety wokalne niezbyt udane, a grane w kółko te same riffy mocno ograne i mało atrakcyjne. W szybkich mamy nieustępliwe wysokoenergetyczne riffowanie w ataku dwóch gitar, barbarzyński śpiew Abbouda w wolniejszych, niestety nieco bezradnego grania w solach i trudności z zapełnieniem pustych przestrzeni.Nie bardzo sensowne jest zmienianie temp w takim na przykład Warrior Without Fear. Bell of Tarantia był prezentowany już dwa lata wcześniej na oficjalnych wydawnictwach, w tym na XIV składance Metal Blade i chyba wytwórnia uznała, poniekąd słusznie, że w ten zespół nie bardzo opłaca się inwestować. Ten utwór jest poniekąd kwintesencją stylu GATEKEEPER. East of Sun jest nieudaną próbą pogodzenia MANOWAR i OMEN, z zupełnie bezsensownymi złagodzeniami. W Swan Road Saga skręcają w bardzo niebezpieczne dla siebie obszary KAMELOT, wychodzą jednak z w miarę obronną ręką. Nie oznacza to jednak, że gdyby cała płyta była taka, to byłaby godna większego zainteresowania.
Jean-Pierre Abboud jest wyraźnie zapatrzony w Erica Adamsa i w sumie wychodzi mu to nieźle, chociaż, gdy przychodzi do epickiego śpiewania, to jest już różnie, choć zazwyczaj co najmniej dobrze. Kroecher i Blackwell jako gitarzyści niczym nie imponują, można nawet powiedzieć, że ich umiejętności są co najwyżej przeciętne, zwłaszcza na tle wysokiej klasy technicznych gitarzystów, jacy grają teraz nawet w zupełnie nieznanych zespołach. Sekcja rytmiczna taka sobie.
Realizacja też nie wzbudza specjalnie pozytywnych reakcji. Perkusja dosyć kartonowa (werbelki!), bas co najwyżej znośny, natomiast gitary częściej brudnawo brzęczą niż kruszą mury.
Zasadniczo to jest tak, że epic heavy metal opiera się nie tylko na barbarzyńskim śpiewie i surowości, ale i na takich melodiach i hymnowych refrenach, że chce się zakładać swój ulubiony pancerz. Tu więcej zniecierpliwienia przy okazji dłużyzn niż satysfakcji z uczestniczenia w epickich wydarzeniach. Kilka oddzielnych momentów i w miarę sensowny fragmentami Oncoming Ice to niewiele...
Zaryzykuję stwierdzenie, że lider zespołu i twórca repertuaru Geoff Blackwell (Jeff Black) nasłuchał się epic heavy, głównie z USA i postanowił zrobić coś podobnego w Kanadzie.
Nawiasem mówiąc, do grup greckich czy włoskich żadnego startu to nie ma.
Ocena: 6,4/10
new 18.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"