Kalmah
#1
Kalmah - Swamplord (2000)

[Obrazek: R-2163818-1482098910-5793.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Evil in You 05:08
2. Withering Away 03:34
3. Heritance of Berija 04:30
4. Black Roija 04:15
5. Dance of the Water 04:31
6. Hades 04:25
7. Alteration 04:42
8. Using the Word 05:07

Rok wydania: 2000
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Altti Veteläinen - bas
Petri Sankala - perkusja
Pasi Hiltula - instrumenty klawiszowe

Jest to pierwsze spotkanie z Bagiennym Dziadem, zaaranżowane przez ekipę KALMAH, braci Kokko.
Demo w 1999, pierwsza płyta w listopadzie 2000 (Spikefarm Records) - to szybko, nawet jak na warunki fińskie, ale niedocenienie tego zespołu było po prostu przejawem głuchoty muzycznej decydentów z fonograficznej wytwórni.

KALMAH gra extreme melodic metal. Tak na dobrą sprawę często bywał mylnie wrzucany do worka z napisem CHILDREN OF BODOM czy też szerzej do porzuconego dziś pojęcia power metal with harsh vocals. Nie jest to także grupa grająca melodic death metal, ani tego z Gothenburga, ani tego z Ameryki. Ta muzyka jest złożona z różnych elementów, podbarwiona blackiem, wzbogacona thrashem, power metalem, melodią i niezwykłym klimatem oraz energią. Nie jest to granie obliczone na łatwą przebojowość i pierwszy album pokazuje to w pełni.

"Evil in You" to dynamit na początek, gdzie jedna gitara gra ciężko i ostro, a druga wygrywa w tle wycyzelowane motywy o neoklasycznym charakterze i eksploduje w kapitalny solo. Wokal Kokko na pierwszym LP jest bliższy harshowi czy blackowym skrzekom niż growlowi, typowemu dla okresu późniejszego, jest to ogólnie ciemny metal. Nie dark metal, ale taki lekko blackened z echami melodic black, choć niekoniecznie, dlatego że końcówka tej kompozycji to piękne, organowe granie Hiltula. Wspaniała jest gra sekcji rytmicznej na tym albumie. Po raz pierwszy i ostatni zagrał tu Petri Sankala, równolegle występujący w ETERNAL TEARS OF SORROW, ale właśnie w KALMAH pokazujący najwyższą klasę. KALMAH jest melodyjny i agresywny. Taki jest w "Withering Away" i dostojnym i chłodnym "Heritance of Berija". Jest też po prostu inny niż wczesny etap Dzieciaków, bo tu rządzą gitary, mimo że klawisze są też istotne i momentami niesamowite. Tak jak w "Heritance of Berija" właśnie, gdzie ta dostojność bardzo bliska melodic black ma wymiar epicki. Gitary wspierane są przez tu jeszcze niezbyt mocny bas i to jest też jedyny występ w KALMAH Veteläinena, kolegi perkusisty z ETERNAL TEARS OF SORROW. Melancholijny, drapieżny mrok wyziera z "Black Roija" i tu słychać te charakterystyczne dla KALMAH zagrywki gitarzystów w szybkich tempach, a także znakomite zwalnianie tempa i granie spokojne, tęskne i równocześnie nieustannie kipiące metalową mocą. Bracia niszczą w każdej sekundzie, ale z dwoma solami w po prostu pomnikowym "Dance of the Water" nic nie może się równać. Ten utwór uzależnia, jest magiczny w rytmie i melodii, co więcej, tak do końca nie jest reprezentatywny dla muzyki KALMAH. Kto jeszcze potrafi tak w odcieniach czerni podać równie przebojową melodię? Maestria po prostu.
Druga część albumu to wspaniała wędrówka po bagnach agresywnego, melodyjnego grania.
Jak ta gitara Kokko gra motyw główny w "Hades" wspierana basem, szeptem i klawiszami. Ileż patosu w refrenie, ileż surowości, złamanej nagle w delikatnej części instrumentalnej, a blasty są tłem dla solówek gitarowych. "Alteration" ma wiele wspólnego z melodyjnym power metalem rycerskim, ale nerwowość przejść czyni z tej kompozycji kolejny utwór niezwykły.
Znakomite zwieńczenie tej krótkiej płyty to "Using the Word". Tu jest wszystko. Wszystko, co czyni KALMAH zespołem niezwykłym. Wykonanie jest godne podziwu w każdym aspekcie.

Brzmienie dobrane bardzo właściwie, bez nadmiernej ostrości i z niższym strojeniem niż w melodic black metalu, co daje wrażenie większej głębi.
Znakomity debiut zespołu, który jako jeden z nielicznych w "branży", mimo rozwoju i ewolucji, nie zszedł nigdy poniżej poziomu, gwarantującego mu pozostawanie w szpicy ekstremalnych zespołów, łączących gatunki dla stworzenia melodyjnej, agresywnej muzyki.


Ocena: 9.5/10

22.08.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Kalmah - They Will Return (2002)

[Obrazek: R-866935-1467289575-6943.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hollow Heart 04:44
2. Swamphell 04:53
3. Principle Hero 04:24
4. Human Fates 05:50
5. They Will Return 03:53
6. Kill the Idealist 05:13
7. The Blind Leader 04:06
8. My Nation 05:30
9. Skin o' My Teeth (Megadeth cover) 02:59

Rok wydania: 2002
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Janne Kusmin - perkusja
Pasi Hiltula - instrumenty klawiszowe

To druga wyprawa na Bagna, jaką zaproponował słuchaczom KALMAH. Album wydała ponownie wytwórnia Spikefarm Records w kwietniu 2008.

KALMAH zaprezentował się na debiucie jako grupa wymykająca się klasyfikacjom, łącząca w jedno power metal, elementy black i melodic death metalu i nadająca temu wszystkiemu własny, wyrażony specyficznymi melodiami styl. Dziś śmiało można określić ten styl jako extreme melodic metal.
Ta druga wyprawa została przygotowana już z nową sekcją rytmiczną, która wspiera braci Kokko do dnia dzisiejszego. Sama muzyka pozostała mocno zbliżona do tego, co można było usłyszeć na "Swamplord", pojawiło się jednak jeszcze więcej melodii.
Chlupie błoto... jesteśmy na Bagnach.
"Hollow Heart" to po prostu niesamowite otwarcie pełne pędu, rozległych klawiszy, drapieżnego wokalu, mieszanego częściowo z czymś w rodzaju growla. No i ta melodia, jaką może wygenerować tylko KALMAH. Bogactwo wszystkiego w tym ostrym, a zarazem jakże melodyjnym graniu, jest oszałamiające. KALMAH potrafi w jednym utworze powiedzieć czasem więcej niż inny podobny zespół na całej płycie. Ale kto gra tak, jak KALMAH. Zadziwiająca seria kontynuowana jest w "Swamphell" o nieco rwanym, galopującym motywie głównym, który potem staje się coraz bardziej potoczysty. Niesamowite sola grają bracia na tym albumie i ich kombinacje z natarciami klawiszowymi Hiitula są znakomite. Lawina dźwięków cały czas się obrusza na słuchacza, lawina niezwykle uporządkowana i od czasu do czasu uspokajana wolniejszymi fragmentami. Niewątpliwie do najlepszych utworów należy tu także "Principle Hero". No to, co tu robi klawiszowiec w przerwach pomiędzy brutalnymi atakami gitar i wokalu to jest po prostu mistrzostwo.
Pewien smutek, pewna refleksja... To się często słyszy na tej płycie. Pewne rozdarcie pomiędzy dobrem a złem wyraża zwłaszcza pełen głębi w warstwie tekstowej "Kill The Idealist". W tej kompozycji postawiono na klimat, mimo tego typowego kalmahowego motywu, jest tu coś niepokojącego w tej gitarze wygrywającej wycyzelowane motywy na drugim planie. Tu mimo wszystko czai się zło... Poniekąd to reprezentuje także łagodniejszy, bardziej power/dark metalowy "My Nation" i z pewnością elegijny "Human Fates", pełen przeciwstawnych ulotnych klawiszy i ostrych gitar. Bardzo dobrze prezentuje się także "The Blind Leader" z elementami speed heavy power, umiejętnie wbudowanymi w styl KALMAH i utwór ten w pewnym stopniu zwiastuje nagrania z albumu następnego. Tytułowy "They Will Return" to killer absolutny i sztandarowy przykład muzyki, jaką gra KALMAH. Eksplozja niesamowitej ciemnej energii, a przy tym jakże to tradycyjnie epicko rycerskie.

Zagrali na tym albumie kapitalnie. Wszyscy bez wyjątku, nawet w tych utworach, które nie mają aż tak ogromnej siły rażenia, jak numer tytułowy dla przykładu.
KALMAH to Bagienny Smok zionący ogniem i Czarny Mag rzucający potężne zaklęcia, którym nic się nie oprze.


Ocena: 9.3/10

22.08.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Kalmah - The Black Waltz (2006)

[Obrazek: R-1789313-1467289327-9305.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Defeat 05:32
2. Bitter Metallic Side 04:27
3. Time Takes Us All 04:22
4. To the Gallows 04:40
5. Svieri Doroga 01:08
6. The Black Waltz 04:37
7. With Terminal Intensity 04:56
8. Man of the King 04:02
9. The Groan of Wind 05:02
10. Mindrust 04:06
11. One from the Stands 04:32

Rok wydania: 2006
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Marco Sneck - instrumenty klawiszowe
Janne Kusmin - perkusja

Po wydaniu w 2003 roku albumu "Swampsong", gdzie KALMAH zaczął się niebezpiecznie zbliżać w rejony CHILDREN OF BODOM i NORTHER, na jakiś czas grupa umilkła.
Przez kilka lat mówiło się o nowej płycie i nowym spojrzeniu na muzykę przez KALMAH, jednak takiej zmiany, jaka nastąpiła na wydanej przez Spikefarm Records w lutym 2006 roku płycie "The Black Waltz", chyba mało kto się spodziewał.
KALMAH powrócił niezwykle ciężki i z growlem, który wyparł w znacznym stopniu harsh Kokko z poprzednich płyt.

Zniknęły prawie całkowicie elementy black metalu i zespół przedstawił monolityczny i miażdżący LP, nie przestając być jednocześnie sobą. O prapoczątkach przypominała w zasadzie jednak tylko miniatura "Svieri Doroga", umieszczona w połowie albumu, jakby po to, aby dać chwilę odpoczynku od morderczego, masakrującego grania, jakie tu pojawia się od pierwszej sekundy.
Żartów nie ma. "Defeat" z nerwowymi klawiszami i nerwowymi gitarami atakuje wzmocniony potężnym basem, który w KALMAH nigdy jeszcze nie był taki mocny. Kontrast, jaki tworzą instrumenty klawiszowe Snecka z całą resztą jest fantastyczny i takiego czegoś jeszcze nie było, tym bardziej, że te klawisze są dawkowane z wielkim umiarem. Jest to nadal KALMAH i niesamowite dialogi Sneck - Antti Kokko to stara sprawdzona formuła. Rozwój melodii i refreny to także najbardziej klasyczny i rozpoznawalny KALMAH, ale moc jest przeogromna jak w niewinnie rozpoczętym od organów "Bitter Metallic Side". Moc i szybkość trochę mniejsza niż na poprzednich płytach, choć tej nie brak w "Time Takes Us All", gdzie też ta nutka melancholii się przebija w szorstkim graniu. Taki numer, jak "To The Gallows" mógł nagrać tylko KALMAH i to naprzemienne lawinowe atakowanie riffami i rytmiczne partie są tu znakomite. Jest także i podniosłość i dramatyzm, ujawniający się w "The Black Waltz", który nie na darmo zajmuje centralne miejsce i jest utworem tytułowym. Niezwykła brutalna dostojność.
Zwarte, nasycone muzyką są te utwory, każdy inny, a jednocześnie wszystko tworzy spójną całość. Monolit i tylko "With Terminal Intensity" nieco przypomina dociążoną wersję kompozycji z poprzedniej płyty. "Man of the King" wydaje z początku nieco lżejszy, ale potem nabiera tempa i mocy, napędzany magicznymi klawiszami Snecka w tle. Jeden cal szybko płonącego lontu do eksplozji beczki dynamitu. Tu też po raz kolejny mordercze solo Antti Kokko, który na tym LP dokonuje cudów, wybijając się ponad pancerny sound. Smutno rozpoczyna się "The Groan of Wind", tu też najwięcej tego wczesnego KALMAH, z czasów, gdy ważne były akcenty melodic black, tu bardziej wpadające w rycerski folk.  Rola "Mindrust" to jednoczesne kruszenie czerepów i wprawianie w zachwyt klawiszowymi ozdobnikami przy szybkim tempie rozgrywania tego wszystkiego. Niesamowita precyzja. Bas otwiera na koniec "One from the Stands" i ten utwór w znacznej mierze stanowi stylistyczny odpowiednik "Defeat" - bojowy, twardy i bezkompromisowy.

Trudno coś powiedzieć o wykonaniu tego wszystkiego, co jest zaprezentowane poza tym, że to kolejny popis indywidualnych umiejętności wszystkich bez wyjątku członków grupy scalony w jedność.
Ten album to extreme melodic metalowy potwór i nie ma swojego odpowiednika w ramach szeroko rozumianego melodyjnego grania, opartego o death metalowy fundament.

Mega klasyka.


Ocena: 9.9/10

4.09.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Kalmah - For the Revolution (2008)

[Obrazek: R-2140429-1298730920.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. For the Revolution 05:07
2. Dead Man's Shadow 05:01
3. Holy Symphony of War 04:45
4. Wings of Blackening 05:01
5. Ready for Salvation 04:27
6. Towards the Sky 05:09
7. Outremer 04:40
8. Coward 05:08
9. Like a Slave 04:41

Rok wydania: 2008
Gatunek: Extreme melodic metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Janne Kusmin - perkusja
Marco Sneck - instrumenty klawiszowe

Zanegować fakt, że Czarny Walc był płytą bardzo ciężką, jest trudno. To ciężka muzyka, która znajduje się na granicy form brutalnych i ekstremalnych. Idąc dalej w ekstremalność KALMAH znalazł by się w tej grupie o której mówić się zwykło -melodyjniej zagrany death metal, a przecież KALMAH stworzył styl własny i na tyle rozpoznawalny, że nie musiał stawać się częścią żadnego muzycznego gatunku. Dla wielu fanów ostrego i agresywnego grania, ale bez nadmiaru ciężaru "The Black Waltz" okazał się zbyt mocną przeszkodą do zwalczenia i być może dlatego na kolejnej płycie "For The Revolution" zespół wrócił do swoich korzeni i przedstawił muzykę stanowiącą wypadkową twórczości lat 2000-2003. Płyta została wydana przez Spikefarm Records w kwietniu 2008.
Nastąpił powrót do szybkości i drapieżności kosztem mocy, powrót harshu jako wokalu co najmniej równorzędnego i wysunięcie klawiszy bardziej do przodu. Pojawiły się też mocniej zaznaczone kalmahowe melodie oraz bardziej przejrzyste aranżacje utworów. Pozostał jednak ten ołowiany sound basu i mocna perkusja. Najważniejsze, że pozostał KALMAH. Ta określona szorstka brutalność z albumu poprzedniego jest nadal obecna i tytułowy "For The Revolution" to taka kompozycja pośrednia w tym aspekcie. Wróciły też jasno zaznaczone dialogi gitar i klawiszy oraz te hipnotyczne i tu czytelne zagrywki drugiej gitary we wracających motywach. Taki KALMAH jak w "Dead Man's Shadow" zawsze fascynuje. Jest to ten KALMAH medievalowy, rycerski i smutny i mający swoje korzenie w meldic black metalu. Tym razem jednak tylko korzenie, bo to wyraźnie lżej zaaranżowana wersja kompozycji z "The Black Waltz" z klimatem tamtej płyty. "Holy Symphony Of War" dewastuje. Na taki utwór trzeba było czekać przynajmniej pięć lat i to jest właśnie taki numer, jakim KALMAH przyprawiał o szybsze bicie serca na początku swej kariery.Ten motyw krążący tym razem jest po prostu genialny i wsparty dwoma rodzajami wokalu i czystym chórkiem w refrenie tworzy kapitalną całość. No i do tego ta klasyczna nerwowa rytmika KALMAH plus popisy instrumentalne ! "Wings OF Blackening" to znów więcej ze stylu "Swampsong" i to dobry numer, ale niedobrze gdy KALMAH zanadto zbliża się do CHILDREN OF BODOM. Gdzieś się też zbliża do COB w "Outremer" ale nie do końca typowe dla KALMAH klawisze i rytm tym razem tworzą bardzo dobry utwór z odrobiną ożywiających blackowych wtrąceń. Ballady oczywiście nie ma, ale wstęp akustyczny do "Ready for Salvation" to sygnał do wolniejszej nastrojowej kompozycji z growlem i melancholią jako najważniejszymi elementami. Prosty utwór bez karkołomnych szarż instrumentalnych tym razem. Wspaniały jest rytmiczny skoczny KALMAH w "Towards The Sky" na początku, a potem jak płynnie to przechodzi w średnie tempo i w jak przewidywalny dla KALMAH sposób wracają te skoczne motywy pełne drobnych wartości.
Końcowa część płyty jest wybornym popisem KALMAH szybkiego, brutalnego w swoim stylu i powalającego łączeniem tego wszystkiego. "Coward" średnio szybki i tradycyjny dla zespołu, ale tu jest tak niesamowicie wpleciony skromniutki motyw klawiszowy do tych ciężkich gitar i spadającego z mocą młota basu, że to po prostu zadziwia. Mało o wykonaniu tego wszystkiego. Nie ma o czym w zasadzie pisać. To po raz kolejny popis, nieustanny popis, przy czym tym razem akcenty są rozłożone bardzo równomiernie i nikt się nie wysuwa przed szereg. Zgrabne wykwintne zakończenie w pełnym elegancji "Like A Slave" z gitarą wygrywająca cały czas niby folkowy motyw przewodni i narastające rozwinięcie.

Niektórzy byli lekko zawiedzeni, że nie ma tego stutonowego Walca na "For The Revolution". Jest wystarczająco ciężko. Jest przede wszystkim nadal KALMAH, nie melodic death metal czy death metal o melodyjnym zabarwieniu.
Myślę, że walca można było zatańczyć tylko raz. A komu KALMAH ma połamać szczękę, w innym tańcu niech odpala "12 Gauge".


Ocena: 8,9/10

6.09.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Kalmah - 12 Gauge (2010)

[Obrazek: R-2227839-1271019666.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Rust Never Sleeps 05:16
2. One Of Fail 04:10
3. Bullets Are Blind 04:27
4. Swampwar 04:19
5. Better Not To Tell 03:58
6. Hook The Monster 04:04
7. Godeye 04:25
8. 12 Gauge 05:50
9. Sacramentum 06:28

Rok wydania: 2010
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Janne Kusmin - perkusja
Marco Sneck - instrumenty klawiszowe

Nowy, kolejny album KALMAH wydał oczywiście Spikefarm Records na początku marca.

Pomijając fakt, że jestem ślepym fanem KALMAH od zawsze, tym razem popis ultra ciężkiego melodyjnego grania Finów jest zdumiewający. Poziom zmiażdżenia jest wielki, bo do ciężaru TBW dołożyli szybkości i tym razem wloką po podłodze. Mix dwóch ostatnich płyt, gdzie ciężar Walca miesza się z melodyjnością Rewolucji. Do tego thrashowe zacięcie Bagiennej Pieśni.
Pierwsze trzy wałki co prawda więcej niż bardzo dobre, ale najlepsza zabawa rozpoczyna się później. Sam początek płyty w postaci riffowania a la "Battery" METALLICA w "Rust Never Sleeps" wprawia w zdumienie, bo nawet na swojej thrashowej płycie tak czadu nie dawali. Gitarowe pojedynki braci i klawiszowe wtrącenia Snecka jak zwykle podnoszą ciśnienie. W pewnym sensie te instrumentalne fragmenty z delikatniejszymi zagrywkami, bardzo charakterystycznymi i lekko folkowymi, jak we wstępie do "One Of Fail" to forma złagodzenia i dania słuchaczowi chwili wytchnienia od bezlitosnego gitarowego natarcia. Sneck tym razem wykorzystany nieco w inny sposób niż zazwyczaj, bo nie jest wypuszczany z tych gitarowych kleszczy braciszków, samo brzmienie instrumentu też mniej strzeliste, a za to bardziej wygładzone. "Bullets Are Blind" pod tym względem jest bardzo charakterystyczny, przy tym najprostszy pod względem aranżacyjnym, co nie znaczy ubogim. "Swampwar" to numer, dla którego warto czekać z utęsknieniem na każdy album KALMAH. Tak gra tylko i wyłącznie KALMAH, a ten utwór jest kwintesencją ich stylu. Ciężki, growlowy wokal Kokko z Czarnego Walca wpasowany w melodykę z "They Will Return", no i ta niesamowita część instrumentalna z solem i betonowymi thrashowymi riffami. Wspaniały kawał dynamitu. Złagodzenie ekspresji w uroczystym marszowym "Better Not To Tell", pełnym gitarowych ozdobników i tym niemal RUNNING WILDowym rozwinięciu pokazuje, że nie trzeba pędzić cały czas, aby i tak pozostawić słuchacza rozpłaszczonym na podłodze.
Rozpłaszcza natomiast ciężki szybki "Hook The Monster", grany jak za starych dobrych death metalowych lat. Do tego epickie chóry, wyborne sola no i tu należy w końcu pochwalić jak zwykle sekcję rytmiczną. Ma ona tym razem trudne zadanie, bo nie jest za głośna, a musi wspierać dwie masakrujące ołowiane gitary. Z zadania wywiązują się bez zarzutu, a bas robi mroczny bałagan na dole cały czas. "Godeye" to mistrzostwo epickiego ciężkiego grania i płynnego przechodzenia od brutalności do majestatycznej melodyjności. Neoklasyczny element, przypominający dawne lata też się pojawia i tym razem jest to zaskakujące. Nawet przez lawinę brutalnych riffów gdzieś przez chwile przebłyskuje fragment symfoniczny. Delikatny, akustyczny początek "12 Gauge" rodzi riffowego potwora rodem z koszmarów METALLICA z czasów "Master Of Puppets". Powtarzający się motyw gitarowy w tle na zasadzie kontrastu niesamowicie wciągający. Ale to nadal KALMAH, podobnie jak w ostatnim "Sacramentum". Tej kompozycji chyba najbliżej do klimatu LP "The Black Waltz", ale z elementami z debiutu. Smutny, uroczysty, trochę gotycki, trochę doom/death metalowy z elementami symfonicznymi i bardzo ciężkim brutalnym wokalem, który pozostaje ciężki, nawet w łagodnym refrenie. Znów znakomite zmiany tempa, płynne i logicznie wynikające z rozwoju opowieści w tym utworze. Piękne, akustyczne wyciszenie i powrót do łagodnego wyrażenia brutalności.

Można się spierać, czy ta płyta jest lepsza od Czarnego Walca, do której jej w klimacie i wykonaniu najbliżej. Nie można jednak powiedzieć, że KALMAH obniżył loty. Niewiele jest zespołów, które przez tyle lat utrzymują tak równy i wysoki poziom.

Każda płyta KALMAH to święto, a tym razem mamy święto wyjątkowo udane.


Ocena: 9.5/10

3.03.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
 Kalmah - Seventh Swamphony (2013)

[Obrazek: R-4693646-1375045861-1361.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Seventh Swamphony 05:10
2. Deadfall 03:52
3. Pikemaster 05:04
4. Hollo 07:20
5. Windlake Tale 04:28
6. Wolves on the Throne 04:36
7. Black Marten's Trace 04:45
8. The Trapper 06:02

Rok wydania: 2013
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Janne Kusmin - perkusja
Veli-Matti Kananen - instrumenty klawiszowe

Tak, to już siódma Bagienna Symfonia KALMAH, jednak tym razem zabrakło już Marco Snecka, którego zastąpił w 2012 Veli-Matti Kananen, z rozwiązanego nieco później gothic/progressive power metalowego metalowego TACERE. Spinefarm Records wydał ten album w czerwcu 2013 roku z surową, czarno-białą okładką, przypominającą okładki debiutujących demami niezależnych grup podziemnych.
Mamy kontynuację dewastacji z "12 Gauge" jednak w ramach trochę innej filozofii.
Seventh Swamphony nawiązuje wprost do takich kompozycji jak Swampwar z albumu poprzedniego, słychać jednak, że motoryczna moc jest mniejsza, a większy nacisk jest położony na urozmaicenia i zmiany tempa. Deadfall jest lepszy, szybszy, ma tę kręcącą powtarzalny rif gitarę z klasycznym kalmahowym motywem. Pikemaster to majstersztyk w stylu wczesnego KALMAH połączeniu z nieubłaganym natarciem z "12 Gauge" czy "The Black Waltz". Agresywne sola, mocne bojowe chórki w tle, doskonałe budowanie klimatu przez klawisze. Hollo, łagodnie rozpoczęty oddaje najbardziej ponure i przytłaczające klimaty z "The Black Waltz". Podświadomie czeka się na ten przytłaczający atak gitar braci Kokko, zwłaszcza po niespodziewanym pojawieniu się czystego wokalu i oczywiście to następuje, przerywając łagodną melancholię. Ciężkie gitary, chóry, narastający epicki bitewny klimat. Taki KALMAH, jaki lubię najbardziej, to tutaj Windlake Tale, można by nawet powiedzieć, że to taki KALMAH z 2000 roku, bo jest i harsh obok growla oraz wybuchowe solo Kokko i ta wspaniała rytmika. Wolves on the Throne jest najcięższym i najbardziej posępnym utworem na tym albumie, poprowadzonym potem w kierunku melodic black metal i blackend heavy metal w końcówce. Chyba mniej w tym KALMAH niż zazwyczaj. Natomiast Black Marten's Trace to znów pęd i moc i chyba najbardziej nośny refren na tej płycie. Kapitalnie to zrobione, wzorcowo dla Finów i tak tego nikt inny zrobić nie potrafi. Moc!No i na koniec dostojny The Trapper z tym typowym granym w tle cały czas powtarzanym ozdobnikiem gitarowym. Doskonała melodia oparta na starych, ale zawsze miłych dla ucha patentach Bagiennego Dziada.
Kananen wnosi chyba więcej niż Sneck, albo też po prostu bracia Kokko pozostawiają mu więcej swobody. Zagrał on tu bardzo dużo różnego rodzaju motywów, od symfonicznych po niemal rockowe. Od wzniosłych po skoczne, podbarwione gdzieniegdzie progresją i tym jakby folkowym akcentem typowym dla KALMAH. Wokale bardziej urozmaicone niż poprzednio, wraca do łask harsh jako środek wyrazu na równi z growlem. Sola gitarowe bardziej nastawione na melodię niż na agresję w stylu typowym dla KALMAH (ostatnie solo w Hollo, solo z Wolves on the Throne czy też The Trapper). Mniej monolityczny KALMAH niż na "12 Gauge" i to chyba dobrze, bo dwie płyty pod rząd z taką dawką death metalu w brzmieniu to było zbyt wiele. Tym razem brzmieniowo bliżej do "For The Revolution", aczkolwiek gitary jednak ciążą ku "12 Gauge".

KALMAH po raz kolejny dewastuje, choć może nieco słabiej niż na "12 Gauge" i nie mam tu na myśli samego ciężaru tej muzyki.


Ocena: 8,9/10

new 13.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Kalmah - Palo (2018)

[Obrazek: R-11823169-1546122829-5992.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Blood Ran Cold 05:05
2. The Evil Kin 04:15
3. The World of Rage 04:30
4. Into the Black Marsh 04:19
5. Take Me Away 04:48
6. Paystreak 04:55
7. Waiting in the Wings 04:20
8. Through the Shallow Waters 04:24
9.Erase and Diverge 04:12
10.The Stalker 05:17

Rok wydania: 2018
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Janne Kusmin - perkusja
Veli-Matti Kananen - instrumenty klawiszowe

Pięć lat ciszy wokół KALMAH to dużo. Być może Bohaterowie byli zmęczeni, być może Bagienny Dziad zaszył się gdzieś najdalszych ostępach swojej krainy. Jest jednak w końcu nowa płyta, wydana przez Spinefarm Records w kwietniu i nowe spotkanie z muzyką, która gra tylko KALMAH.

Chyba wracamy do "Seventh Swamphony", a może nawet jeszcze dalej, do "For The Revolution". Klawisze z "Seventh Swamphony", growl i harsh jako równoprawne środki wyrazu, ciężar gitarowy jednak mniejszy niż w 2013 a ozdobniki na poziomie 2008.Blood Ran Cold to nie gitarowe zniszczenie, a średnie tempo i rycerski celtycki motyw główny. W jakimś stopniu KALMAH trzyma się tych średnich temp i w innych kompozycjach jak w The Evil Kin odzyskując przy tym hipnotyzm i transowość swoich granych nieustannie w tle ozdobników. Jaki niezwykły początek na pianinie The World of Rage i jakie gwałtowne uderzenie gitarowe chwilę później. Bracia Kokko po prostu masakrują w tym ataku, a przy tym jest i czas na klimatyczne krużgankowo - zamkowe zwolnienia. Co za solo Kokko i jakie wspaniałe unisono z klawiszami! Into the Black Marsh dewastuje w średnich tempach, potędze gitar i tej kolejnej celtyckiej melodii. Przewaga harshu na tym LP jest jak najbardziej na plus, zwłaszcza w tej kompozycji z czystymi bojowy okrzykami w tle. Co za moc epickiego zniszczenia! Dawno tak KALMAH nie grał.
Ileż emocji i swobody w prowadzeniu stosunkowo lekkiego jak na KALMAH Take Me Away i bardzo dobrze, że tu jest akurat growl, idealnie kontrastującymi łagodnymi partiami gitary. Co do sołówek - dawno już takich nie słyszałem na płytach KALMAH. Paystreak po prostu demoluje mocą, energią i kalmahową rytmiką bez nadmiernego ciężaru. No, co oni wyczyniają na tym LP, to po prostu przechodzi pojęcie osłuchanego z ich muzyką fana. Wracają gdzieś nawet patenty bracia Kokko- Hiitula i na pewno występ Veli-Matti Kananena jest godny oklasków na stojąco. Dobijają leżącego w rozpędzonym i mocnym jak pociąg pancerny Waiting in the Wings z jedną z najlepszych na tym LP częścią instrumentalną. Potwierdzają, kto tu rządzi w Through the Shallow Waters, bezwzględnie prącym do przodu z surowymi gitarami kontrapunktującymi klawiszami. Mistrzostwo, mistrzostwo! Och, jaki potoczysty w riffach jest Erase and Diverge i jaki epicki ładunek przy tym niesie. Tylko KALMAH w najwyższej dyspozycji jest w stanie stworzyć coś takiego. Jaka posępna melancholia wypełnia spokojniejszy, zamykający ten album The Stalker. Wyborne wyciszenie w akustycznym duecie braci Kakko i wspaniały Majestat Mroku.

Ujęli ciężaru, dodali więcej epickiej bojowości, celtyckich motywów, urozmaiceń w obrębie kompozycji (sola, zwolnienia, klawisze) i stworzyli extreme potwora. Mogło się wydawać, że apogeum KALMAH to "The Black Waltz", tymczasem jak się okazuje, jednak nie.
KALMAH albumem "Palo" wystawił sobie niezniszczalny pomnik z czarnego granitu inkrustowanego platyną.

Absolutne, absolutne mistrzostwo.


ocena: 10/10

new 14.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#8
Kalmah - Kalmah (2023)

[Obrazek: 1124353.jpg?2843]

Tracklista:
1. Haunted by Guilt 03:45
2. Veil of Sin 03:48
3. Scarred by Sadness 03:48
4. No Words Sad Enough 04:32
5. Serve the Untrue 04:53
6. Home Sweet Hell 04:19
7. Tons of Chaos 04:04
8. Red and Black 05:31
9. Taken Before Given 03:54
10.Drifting in a Dream 05:25

Rok wydania: 2023
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Pekka Kokko - śpiew, gitara
Antti Kokko - gitara
Timo Lehtinen - bas
Janne Kusmin - perkusja
Veli-Matti Kananen - instrumenty klawiszowe


Znowu pięć lat ciszy, twórczej ciszy i KALMAH powraca na Bagna 26 maja 2023 albumem zatytułowanym po prostu "Kalmah", a wydawcą jest prężnie się rozwijająca od kilku lat wytwórnia Ranka Kustannus z Helsinek.

Czy KALMAH musi coś zmieniać w swojej muzyce, czy musi eksperymentować? Nie musi. Wnioski zostały wyciągnięte z mariażu KALMAH wczesnego i tego najcięższego. Na "Palo" i po tej linii ekipa poszła też teraz. Zwiewne, lekkie ornamentacje gitarowe w skocznym, chwytliwym stylu. Średnio ciężki growl, wysmakowane pasaże Kananena, mistrzowskie zgranie ekipy i tylko teraz pozostaje kwestia jak atrakcyjne "kalmahowe" melodie przygotowali. Przyłożyli się do tego elementu bardzo starannie i to im gwarantuje sukces. Fantastyczny, pełen energii, potoczysty opener Haunted by Guilt i dwa nieco mocniejsze Veil of Sin i Scarred by Sadness i mamy fantastyczny początek tego albumu. Sieją melodyjne zniszczenie z najlepszej tradycji KALMAH. Potem bardzo nastrojowy i pełen łagodności z growlem dark metal w No Words Sad Enough ze smyczkami i tak, to udana kompozycja, jednak jakby KALMAh wpisuje się tu w melodii w raczej ograny styl metalowej melancholii wyeksploatowany przez ekipy melodic doom/gothic i melodic death/doom z obszaru dark. Fajne, miłe i stanowiące odskocznię od metalowej jazdy klasycznego stylu KALMAH, ale jednak te ich bezwzględne szarże są ciekawsze od refleksyjnego oblicza, jakie tu prezentują. Takie, jak w potężnym i melodyjnie gwałtownym Serve the Untrue i znów wracają te obłędne tańce na Bagnach do utraty tchu i śmierci. Cały klasyczny KALMAH! Grają podniosły, dramatyczny wstęp do Home Sweet Hell i tym razem rozległy, daleki plan klawiszowy towarzyszy kompozycji wolniejszej, mrocznej i posępnej, pełnej monumentalnego wdzięku. Fantastyczne płynne przyspieszenie do klasycznych rozpoznawalnych temp KALMAH zostało zrobione mistrzowsko. I z zapamiętaniem tańczą na Bagnach w Tons of Chaos z brutalnymi atakami gitarowo - klawiszowo - wokalnymi po nieco bardziej klimatycznych i wolniejszych momentach. Zniszczenie i melodyjna dewastacja! Mocarne solowe zagrywki braci Kokko i to jest wielki killer, taki jak Haunted by Guilt. Zresztą, co tu z tych szybkich numerów nie jest killerem? Jest nim także, choć w klimacie i tempie łagodniejszy Red and Black, najdłuższy, z akustycznym wstępem i umiejętnie dawkowanym napięciem. A gitarowy świetny motyw krąży tu i krąży. Po prostu KALMAH. Najbardziej brutalny i ostry jest ponury Taken Before Given, no ale jaki fenomenalny refren tu nagle to ustawia wszystko na tory zdecydowanie chwytliwe i melodyjne. Wysokoenergetyczna partia instrumentalna jest genialna! I wielki finał to potężny, powolny i ponury, a razem smutny (pianino...) Drifting in a Dream. Wycisza, pozostawia melancholijne wspomnienie. Wcale nie muszą pędzić z szybkością ekspresowego pociągu. Moc.

Trudno powierzyć mix i mastering komuś innemu niż Mistrzom z Finnvox Studio w Helsinkach - Mikko Kamila (mix) i Mika Jussila (mastering). Tak, Mistrzowski Duet.
KALMAH zagrał to, co zagrać powinien. Zagrał dla ludzi, którzy jego muzykę uwielbiają i szanują od lat. Mistrzowski KALMAH!


ocena: 9,8/10

new 10.05.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Ranka Kustannus
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości