Dołączył: 15.09.2019
Liczba postów:984
Lost in Grey - The Grey Realms (2017)
Tracklista:
1. Waltz of Lillian 04:52
2. Road to Styx 04:23
3. Dark Skies 05:52
4. Revelation 07:07
5. The Order 06:43
6. New Horizon 06:12
7. The Grey Realms 12:35
8. Silence Falls 06:02
Rok wydania: 2017
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Anne Lill Rajala - śpiew
Emily Leone - śpiew
Harri Koskela - gitara, śpiew, instrumenty klawiszowe
Miika Haavisto - gitara
Aapo Lindberg - bas
Joonas Pykälä-aho - perkusja
Harri Koskela to muzyk bardzo kreatywny, głównie kojarzony z THAUROROD, ale w 2013 roku razem z Anne Lill Rajala założył poboczny projekt, który z czasem ewoluował w pełnoprawny band, do którego zaprosił znanych sobie muzyków z THAUROROD (Joonas Pykälä-aho) oraz EMBASSY OF SILENCE (Miika Haavisto).
W tamtym czasie Koskela był muzykiem bardzo zajętym THAUROROD, jednak w 2017 roku udało się nagrać debiut, który wydała dobrze znana wytwórnia NoiseArt Records, która miała kontrakt z THAUROROD.
Waltz of Lillian kojarzy się bardziej z XANDRIA czy EPICA, utrzymany w spokojnych tempach barda, jednak już w Road to Styx słychać bezwzględnie THAUROROD. Wspaniała ekspozycja melodii, wycofany, subtelny, ale wszechobecne plany klawiszowe, pompatyczne orkiestracje, dynamiczne i płynne zmiany temp, do tego nieszablonowość, która przypomina najlepsze kompozycje z Anteinferno z 2013 roku. Znakomitą kontynuacją tych motywów jest mroczny i marszowy Dark Skies, w którym znów nie brakuje epickiego THAUROROD w wolniejszych tempach, świetne nakładki wokalne wszystkich wokalistów i wszyscy są tutaj świetni, bezbłędni i inaczej zaśpiewać tego nie można było.
Z THAUROROD jednak bywa różnie i czasami są kompozycje, które niczym się nie wyróżniają, są zbyt rozwlekłe jak na niezbyt oryginalny motyw przewodni i te błędy zostały popełnione w Revelation, z którego przekaz jest nie do końca jasny, a realnej muzyki jest tutaj może trzy minuty. Chaotycznie wyszedł również The Order, w którym próbują nawiązywać do pokrętnego klimatu Francji, jednocześnie próbując mieszać tu SIRENIA z EPICA i nie wyszło to tak atrakcyjnie, jak pierwsza część płyty. New Horizon to tylko miotanie się pomiędzy progressive metalem, gdzie obie wokalistki śpiewają ładnie, ale jest tutaj zbyt wiele niewykorzystanej chwilami przestrzeni i szkoda, że jest tak mało przyspieszeń, które są najlepszą częścią. The Grey Realms to punkt kulminacyjny i niestety, w tych dwunastu minutach przypominają się wszystkie wady debiutu i Coast of Gold THAUROROD, brak ciekawej melodii, refrenu i połączenie kompletnie oderwanych od siebie pomysłów.
Ciekawszy jest skromniejszy Silence Falls, kończący ten album. Wyciszający, spokojny, krążący gdzieś pomiędzy XANDRIA i SIRENIA.
Za brzmienie odpowiada Jarno Hänninen i postawił na Anteinferno, co dało znakomity sound dla ogólnie dość skromnej treści.
Na koniec jeszcze taka uwaga. Mimo bezdyskusyjnego talentu wszystkich muzyków, to przez większość czasu odnosi się wrażenie, że nie dają z siebie wszystkiego i cała uwaga koncentrowała się na subtelnych, nie zawsze ciekawych, przerywnikach klawiszowych. Tam gdzie było do czego, zagrali znakomicie i szkoda, że po pierwszych trzech kompozycjach talent się rozmywa.
Dobry debiut, ale niestety niewiele poza tym. Mogło być lepiej, a wyszło delikatnie mówiąc bez własnego stylu.
Ocena: 7/10
SteelHammer
Dołączył: 15.09.2019
Liczba postów:984
Lost in Grey - The Waste Land (2019)
Tracklista:
1. The Waste Land 03:33
2. Expectations 06:54
3. Unohdukseen Katoaa 05:02
4. 1992 04:22
5. Far Beyond and Further 07:27
6. Wolves Among Men 08:16
7. Prelude for Emptiness 03:32
8. Drifting in the Universe 12:41
Rok wydania: 2019
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Anne Lill Rajala - śpiew
Emily Leone - śpiew
Harri Koskela - gitara, śpiew, instrumenty klawiszowe
Miika Haavisto - gitara
Aapo Lindberg - bas
Waltteri Väyrynen - perkusja (muzyk sesyjny)
Kontrakt z NoiseArt Records nie został przedłużony, ale w 2018 roku udało się grupie podpisać kolejny z niemiecką wytówrnią Reaper Entertainment z premierą ustaloną na 11 stycznia 2019 roku.
Z zespołu odszedł Joonas Pykälä-aho, którego zastąpił Waltteri Väyrynen z PARADISE LOST jako muzyk sesyjny, THAUROROD zniknęło, pozostało LOST IN GREY. Czym jest ten zespół bardzo trudno powiedzieć, szczególnie, kiedy nie ma konkretnego kierunku. Tytułowy The Waste Land to granie pomiędzy ACROSTICHON, a spokojnym symphonic metalem NIGHTWISH. Dziwny to LP, gdzie kompozycje są długie, ale mało w nich treści. Niby próby budowania klimatu w Expectations są słyszalne, ale zdecydowanie zbyt długie i cokolwiek zaczyna się dziać dopiero od drugiej minuty. Takie to sztampowe w refrenach i chaotyczne, zabrakło orkiestracji, zabrakło chórów i ciekawej gry gitarzysty, są jedynie blasty dla rozbudzenia, dużo źle poprowadzonej epiki w stylu BATTLELORE udany chór dziecięcy, ale to powinno trwać góra trzy minuty.
Budzą się dopiero w Unohdukseen Katoaa, gdzie jest przyzwoity, dramatyczny power metal, pazur EPICA jest uzupełniany przez power metal skandynawski. Najbardziej zaskakuje na tym albumie 1992, spokojna ballada na dwa głosy, monumentalna, gotycka, ze znakomitymi chórami, które przypominają EREB ALTOR. Równie znakomity jest Far Beyond and Further, w którym w końcu odzywa się klawiszowy kunszt Koskela wraz z jego kompozycyjną wieloplanowością. Lekko, z dozą NIGHTWISH z pięknie rozegranym, chóralnym refrenem. Bardzo wulgarny Woves Among Men w stylu DIMLIGHT z elementami dark metalu ciekawy, tylko mało interesujący wypada partia środkowa i to jest bolączką tego zespołu. Po przerywniku w stylu BATTLELORE przychodzi czas na ponad trzynastominutowego kolosa, który również ma swój zupełnie niepotrzebny i niewiele wnoszący wstęp. Zaczyna się coś dziać dopiero od 3 minuty, jest chłodno i podobnie jak w Wolves Among Men zmierzają w stronę extreme melodic metalu CRADLE OF FILTH z całkiem niezłym refrenem, niestety zabrakło pomysłu na drugą połowę kompozycji z niepotrzebnymi melorecytacjami i szeptami i szkoda, że tak epicki refren idzie tutaj na zmarnowanie.
Brzmienie autorstwa Jonas Kjellgren nie budzi żadnych zastrzeżeń, to doświadczony inżynier i wyszczególnienie chórów w stylu bardziej szwedzkim, tak jak ekspozycja gitary, są zdecydowanie zaletą.
Zagrane to zostało dobrze, ale gitarzyście zabrakło tutaj chyba weny i jakoś mało tutaj wartych odnotowania popisów, których realnie prawie tutaj nie ma. Koskela bardziej skupił się na planach klawiszowych i te chwilami są ciekawsze od tego, co było na debiucie, ale jednak nie tak interesujące, jak w THAUROROD.
Mimo marnego wstępu, tym razem wyszła godzina dobrej muzyki z chwilami uniesień i 1992 sprawia, że nie jest to kolejny nudny power metal fińskich rubieży.
Ocena: 7.2/10
SteelHammer
Dołączył: 15.09.2019
Liczba postów:984
Lost in Grey - Under the Surface (2021)
Tracklista:
1. I 02:46
2. Disobedience 04:21
3. Waves 07:40
4. Shine 05:04
5. Varjo 05:39
6. Souffrir 09:48
7. Stardust - I. The Race 07:12
8. Stardust - II. Sand Castles 06:42
9. Stardust - III. The Abyss 07:26
Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Anne Lill Rajala - śpiew
Emily Leone - śpiew
Harri Koskela - śpiew, instrumenty klawiszowe
Miika Haavisto - gitara
Aapo Lindberg - bas
Teppo Ristola - perkusja
W 2020 roku udało się pozyskać nowego perkusistę, Teppo Ristola, kojarzonego z brutalniejszymi, bardziej ekstremalnymi odmianami metalu. Trzeci album grupy wydało Reaper Entertainment 2 lipca 2021 roku.
Wstęp w postaci I jest niewiele mówiący, następujący po nim Disobedience to przyjemne, delikatne skandynawskie rytmy SIRENIA i prawdopodobnie nie bez powodu Emmanuelle Zoldan z SIRENIA na tym albumie gościnnie się udziela. Surowy w stylu Mortena Velanda Waves z echami LEAVES' EYES ciekawy, tylko tak jak bywało to w THAUROROD, melodia główna nie zawsze jest należycie wyeksponowana i jak zdarzało się na wcześniejszych płytach LOST IN GREY, bardzo trudno zespołowi sensownie kończyć kompozycje i od drugiej połowy Waves to dosłownie walka zespołu z falami, które sam wykreował i nie do końca jest w stanie je opanować.
Shine jest bardzo spokojny, w stylu NIGHTWISH i SIRENIA ze świetnie nakreślonymi dalszymi, chóralnymi planami, ale tu znów zabrakło czegoś, co by chwytało za serce. Varjo to nawiązanie do początków NIGHTWISH i wyszło to niestety bardzo blado i nijako.
Prawie dziesięciominutowy Souffrir to punkt kulminacyjny, w którym zaśpiewali Emmanuelle Zoldan oraz Andi Kravljača i wyszło to dobrze, ale jak na tak długi czas trwania nie ma tutaj niczego, co by zachęcało do powrotu, szczególnie niemal nieobecni goście. Jeśli wybierać, co jest najlepsze na tym LP, to The Race w stylu EPICA i XANDRIA z dramatycznym i pompatycznym klimatem. Zaskakuje wstępem Sand Castles i znakomitymi chórami, niestety zwrotki to typowa nuda epic power z melorecytacjami bez motywu przewodniego. Tylko tych chórów szkoda...
Na koniec The Abyss, EPICA, SIRENIA, wspaniałe chóry, tylko znów do pary z orkiestracjami zabrakło konkretnej melodii. Strata wielka, bo orkiestracje zostały zrealizowane na naprawdę wysokim poziomie.
Brzmienie poprawne, ale najwet najlepsze studio nagraniowe nie zastąpi dobrego gitarzysty i niestety Miika Haavisto sam nie jest w stanie stworzyć ciekawego i porywającego planu gitarowego. Gdzie jest, to błyszczy bardziej sekcja rytmiczna, chociaż ogólnie ich grę można uznać za co najwyżej zachowawczą.
Przeciętny LP z symfonicznym metalem, jeszcze bardziej punktujący problemy THAUROROD.
Ocena: 6/10
SteelHammer
Dołączył: 15.09.2019
Liczba postów:984
Lost in Grey - Odyssey Into the Grey (2024)
Tracklista:
1. The Entourage 07:00
2. The Bottomless Pit 07:52
3. Time 08:51
4. Two Wolves 05:25
5. A New Dawn 05:56
6. Vem Kan Segla Fooerutan Vind 07:06
7. Hailuoto 06:47
8. Odyssey into the Grey 11:00
Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Anne Lill Rajala - śpiew
Emily Leone - śpiew
Harri Koskela - śpiew, instrumenty klawiszowe
Jarno Suodenjoki - gitara
Miika Haavisto - gitara
Aapo Lindberg - bas
Teppo Ristola - perkusja
Po trzech latach milczenia, Koskela powraca z czwartym albumem LOST IN GREY, który zostanie wydany 5 kwietnia 2024 roku przez niemieckie El Puerto Records.
Nowością w składzie jest dodatkowy gitarzysta, Jarno Suodenjoki, dobrze znany Harri Koskela'owi z EMBASSY OF SILENCE. Zmiany słychać już w bardzo dobrym The Entourage. Zaskakuje pieśń topora i miecza, jak autentycznie i epicko to wyszło. Dodatkowy gitarzysta wnosi tutaj wiele, nie ma już wrażenia wszechobecnej pustki, Koskela skupił się jeszcze bardziej na planach klawiszowych i The Bottomless Pit, wspaniały jest chóralny Time, w którym nie czuje się, że trwa to niemal dziewięć minut.
W końcu można powiedzieć, że Rajala i Leone śpiewają znakomicie, piękne nakładki wokalne w Time, wspaniale się uzupełniają, nie jest to tak przegadane, jak kompozycje z wcześniejszych albumów. Kolejną jaskółką zmian jest A New Dawn, elegancko poprowadzony, gdzie progressive metalowy chłód EPICA z przejmującymi, nostalgicznymi orkiestracjami i melodiami SIRENIA tworzą wspaniałe tło. Cudowne skrzypce. Ojczysty akcent, zaśpiewany po fińsku Vem Kan Segla Fooerutan Vind jest znakomity w dziecięcych chórach, melodii i nakładającym się śpiewie wokalistów. Wyczuwalny jest klimat morza i przygody, w elementach extreme można się doszukiwać SUIDAKRA.
Po tak dobrych kompozycjach, Odyssey into the Grey pozostawia pewien niedosyt. To jest dobre i w ramach ogólnie przyjętego power metalu poprawne, ale zabrakło tutaj dozy nieszablonowości, czegoś ekscytującego, czegoś, czego często THAUROROD niestety nie potrafiło dać mimo całego kunsztu.
Są na tym LP jednak dwa rozczarowania, Two Wolves to instrumentalne nic, folk niezbyt interesujący, którego daleko do GWYDION i bardziej to przypomina próby siłowania się z symfoniką DRAGONLAND z 2011 roku. Drugim jest Hailuoto, bardzo przeciętna ballada przy gitarach akustycznych, nawiązująca do początków NIGHTWISH, chwilami może nawet idący w kierunku BLACKMORE'S NIGHT. Przesadzili z minimalizmem i trudno doszukać się czegoś ciekawego dla chętnych symfonicznych, metalowych uniesień.
Sound w wykonaniu Jonas Kjellgren za to wyborny, dużo lepszy niż w 2019 roku na The Waste Land, perkusja jest bardziej szwedzka, soczysta z mocnymi blachami.
Na plus zdecydowanie sam fakt, że nie ma tylu dłużyzn, melorecytacji czy pustki instrumentalnej, w której nic się nie dzieje i Jarno Suodenjoki odpowiednio dociążył Miika Haavisto, a plany Koskela jak zwykle wyborne. W końcu też ma do czego grać sekcja rytmiczna i wyszło to tradycyjnie, ale solidnie. Po latach miotania się, eksperymentowania z muzyką relaksacyjną, w końcu został nagrany album może i nie nowy, ale chociaż równy i bogato zaaranżowany.
Nierówności są, ale to jest zdecydowanie najlepszy LP tego zespołu w karierze.
Ocena: 7.6/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni El Puerto Records.
|