28.06.2018, 15:51:33
Winterborn - Cold Reality (2006)
Tracklista:
1. Wildheart 05:10
2. Last Train To Hell 05:04
3. On The Edge Of Eternity 10:18
4. The Real Me 05:25
5. Lovehunter 04:18
6. New Dawn 05:06
7. In My Dreams 04:08
8. The King And The God 07:07
9. Coming Home 07:02
Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Teemu Koskela - śpiew
Pasi Vapola - gitara
Jukka Hänninen - instrumenty klawiszowe
Janne Suvanto - bas
Rami Heikkilä - perkusja
Ocena: 5,8/10
17.11.2010
Tracklista:
1. Wildheart 05:10
2. Last Train To Hell 05:04
3. On The Edge Of Eternity 10:18
4. The Real Me 05:25
5. Lovehunter 04:18
6. New Dawn 05:06
7. In My Dreams 04:08
8. The King And The God 07:07
9. Coming Home 07:02
Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Teemu Koskela - śpiew
Pasi Vapola - gitara
Jukka Hänninen - instrumenty klawiszowe
Janne Suvanto - bas
Rami Heikkilä - perkusja
Ten zespół początkowo pod nazwą MEAN MACHINE grał covery po czym w grudniu 2004 postanowił zmienić nazwę i nagrać płytę z własnymi kompozycjami.
Debiut "Cold Reality" wydała w październiku 2006znacząca wytwórnia Massacre Records nie oznacza to jednak, że ta grupa stanowi jakieś niezwykłe odkrycie. Na tym LP zaproponowała melodyjny heavy o dosyć nowocześnie pulsujących gitarach i mocnym osadzeniu wszystkiego w hard rocku, także tym skandynawskim z lat 80tych w nieco bardziej współczesnym brzmieniu. Trochę w tym szwajcarskiego mocniej zagranego GOTTHARD, nieco rozwiązań brytyjskich i poza dosyć mocnym wokalem i stosunkowo ciężkimi gitarami, tradycyjnego heavy metalu tu niezbyt dużo. Łagodne klawisze raczej o brzmieniu spotykanym w muzyce pop i rocku radiowym, a gitarzysta ostrzej poczyna sobie w solach, sprawnych i na ogół szybkich, ale mało zapadających w pamięć.
Ta muzyka byłaby bardziej interesująca, gdyby zespół lepiej wykorzystał te motywy mniej komercyjne, których tu w wielu zwłaszcza dłuższych kompozycjach nie brak. Tymczasem silą się przeważnie na przebojowość, a ze stworzeniem autentycznego przeboju mają problemy. Nie jest nim ani "Wildheart", ani "Last Train To Hell", ani tym bardziej bardzo długi wolniejszy i rozprowadzany klawiszami "On The Edge Of Eternity" nastawiony na nastrój i klimat, którego nie wydobyli jednak. W tym utworze są nawet próby progresywnego grania, zupełnie niepotrzebne, bo mają się nijak do zasadniczej treści albumu, a takie dialogi klawiszowo-gitarowe spotyka się w lepszym wydaniu na setkach płyt. Trochę nie bardzo wiedzą co chcą grać w "The Real Me" początkowo ciężkim w gitarze i kroczącym, z fantastycznym motywem klawiszowym, potem przekształcającym się w hard rock w refrenie, aby w końcu stać się niespójną mieszanką klimatu i quasi progresywnych zagrywek. Stadionowy rock metal w "Lovehunter" słabiusieńki także w chórkach i niczego nie ratują skromne hammondy Henrika Klingenberga, zaproszonego nagrania tej kompozycji. Łagodniejszy "New Dawn" przypomina bezbarwne numery wczesnego ALTARIA, a instrumentalny "In My Dreams" z jęczącą gitarą można potraktować co najwyżej jako szkic niedokończonej kompozycji. Metalu w niej nie ma, rocka zresztą również nie.
Na koniec zespół daje dwie kompozycje dłuższe o teoretycznie epicko rycerskim wydźwięku w niby progresywnym sosie "The King And The God" odstręczający brakiem jakiegoś punktu zaczepienia nawet w melodii oraz bardzo nudny song melodic metalowy w wolnym usypiającym tempie i banalnej, przesłodzonej melodii, przerywanej mocniejszym, strzelistym refrenem "Coming Home".
Ten zespół gra dobrze. To sprawni instrumentaliści, zgrani se sobą. Solidny wokalista o nieirytującym, męskim, przyjemnym głosie. Również produkcja jest bez zarzutu, fińska z odrobinę mocniejszymi gitarami niż w przypadku grup stratopodobnych. Co z tego, gdy zaprezentowane utwory są nieciekawe pod względem kompozycyjnym, a grupa nie bardzo wie, w którą stronę chce się zwrócić. Jak na warunki sceny fińskiego melodyjnego metalu za mało przebojowi i za mało twórczy.
Większego sukcesu album nie odniósł, co nie przeszkodziło ekipie WINTERBORN w nagraniu drugiego LP "Farewell to Saints" w 2008 roku, z muzyką z modnych obszarów modern melodic metal, ale z bardzo przeciętnymi kompozycjami.
Na koniec zespół daje dwie kompozycje dłuższe o teoretycznie epicko rycerskim wydźwięku w niby progresywnym sosie "The King And The God" odstręczający brakiem jakiegoś punktu zaczepienia nawet w melodii oraz bardzo nudny song melodic metalowy w wolnym usypiającym tempie i banalnej, przesłodzonej melodii, przerywanej mocniejszym, strzelistym refrenem "Coming Home".
Ten zespół gra dobrze. To sprawni instrumentaliści, zgrani se sobą. Solidny wokalista o nieirytującym, męskim, przyjemnym głosie. Również produkcja jest bez zarzutu, fińska z odrobinę mocniejszymi gitarami niż w przypadku grup stratopodobnych. Co z tego, gdy zaprezentowane utwory są nieciekawe pod względem kompozycyjnym, a grupa nie bardzo wie, w którą stronę chce się zwrócić. Jak na warunki sceny fińskiego melodyjnego metalu za mało przebojowi i za mało twórczy.
Większego sukcesu album nie odniósł, co nie przeszkodziło ekipie WINTERBORN w nagraniu drugiego LP "Farewell to Saints" w 2008 roku, z muzyką z modnych obszarów modern melodic metal, ale z bardzo przeciętnymi kompozycjami.
Ocena: 5,8/10
17.11.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"